tag:blogger.com,1999:blog-25066381384080268322024-03-04T10:15:09.153+01:00Wrocław Fantastyczny<br>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.comBlogger196125tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-27059373065804102442015-05-27T10:21:00.001+02:002015-05-27T10:31:41.410+02:00Pyrkon, pyrkon, i po pyrkonie<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pyrkon, Pyrkon, Pyrkon... Festiwal
Fantastyki który z racji swego ogromu już dawno przestał być
konwentem. Tegoroczna edycja pod wieloma względami różniła się
od zeszłorocznej, inne było też moje podejście i oczekiwania. Pod
wieloma względami było gorzej, mniej zobaczyłem – a mimo to, w
przeciwieństwie do zeszłego roku, na zbyt wiele zabrakło czasu.
Więc skoro czas w ponad 100% był wypełniony atrakcjami to może
było lepiej? Trudno powiedzieć, ale na pewno było INACZEJ.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Złe miłego początki</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhANNeTf29Ssdz8E4524OBwCs9ZIHHdygWqQj5eO40Gy0O18L6RDL27psRgTDFzbGWwre7XhBUNKz7evqqsh38jkW5MqS999BoJS2Foazgu5pjAb3ntZf9OuakyZELea729nRK-p77O894/s1600/zdjecia+z+pyrkonu+1.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhANNeTf29Ssdz8E4524OBwCs9ZIHHdygWqQj5eO40Gy0O18L6RDL27psRgTDFzbGWwre7XhBUNKz7evqqsh38jkW5MqS999BoJS2Foazgu5pjAb3ntZf9OuakyZELea729nRK-p77O894/s400/zdjecia+z+pyrkonu+1.jpg" width="265" /></a>Nie wiem co mnie w tym roku podkusiło
żeby jechać już na godzinę 10. Po co się wyspać, skoro można
wstać z samego rana i godzinny poranne spędzać w pociągu? Chyba
tylko po to żeby się załapać na kolejkon, bo (jak nie doczytałem)
wszelkie atrakcje i tak rozpoczynały się o 14-tej.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
No więc, wyjście z pociągu i tu dla
niektórych mogło być zaskoczenie. W tym roku wejście od strony
dworca zostało zamknięte. Pamiętam zeszłoroczne rozmowy
pociągowych współpasażerów, grupowe omawianie strategii: jeśli
nadmierne tłumy będą od Moskwy, to oni pójdą od Berlina... w tym
roku opcji Moskwa w ogóle nie było, co z jednej strony mogło
zlikwidować nieuzasadnioną kumulację ludzi od strony najbliższego
dworcowi wejścia, z drugiej – na pewno wymuszało zdecydowanie
dłuższy spacer z plecakiem. Początkowo pomyślałem jedynie, że
chcą żeby kolejkon rozłożył się równomiernie na wejścia:
Berlin i Warszawa, jednak później okazało się, że niestety
Berlin jest tylko dla uczestników już zaakredytowanych.</div>
<div style="text-align: justify;">
No, więc
wracając do Warszawy... no cóż, to co się działo przy wejściu
północnym to jeden wielki chaos. Kolejka, a właściwie dwie,
sięgały aż do Roosevelta. Żeby chociaż grzecznie stały... nie,
organizatorzy zadbali o to, żeby nie było stagnacji. Chociaż na
miejscu stałem z 10 minut, to zdążyłem usłyszeć trzy różne
wersje tego, która kolejka jest dla kogo. W związku z tym kolejkowe
głowy smoka co chwila się przeplatały, jednak do bardziej leniwego
smoczego ogona nie docierały już informacje o kryteriach podziału
i przynajmniej ogony się ze sobą nie plątały. Prowodyrzy
zamieszania jakoś nie kwapili się także do odpowiadania na pytania
czy w środku jest oddzielne stanowisko dla mediów, wystawców, itp.
Wysyłane zwiady wracały ze sprzecznymi informacjami: wszyscy w
jednej kolejce, są akredytacje dla wydzielonych grup, są tylko dla
organizatorów programów, a już media nie (i, co dziwne, wystawcy
finansujący przecież w dużym stopniu te targi też mają stać w
kolejce)... nie pozostało nic innego jak wziąć sprawy w swoje
ręce. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbcE9_TOL3Ux8pxfN6QJreY-HReRJIJp15aY-FpausNE3iZ3iftqUVFVj-ByORLR-wmlmODyqxO_flKiMi7wHdy5kwA8UGV-qom1zF-dV82Yqbh_rZglJkQxeRD1zkzzkdVEpzhB63zRs/s1600/zdjecia+z+pyrkonu+2.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbcE9_TOL3Ux8pxfN6QJreY-HReRJIJp15aY-FpausNE3iZ3iftqUVFVj-ByORLR-wmlmODyqxO_flKiMi7wHdy5kwA8UGV-qom1zF-dV82Yqbh_rZglJkQxeRD1zkzzkdVEpzhB63zRs/s400/zdjecia+z+pyrkonu+2.jpg" width="266" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
No więc stoisko dla mediów było, nawet okazało się, że
na liście jestem... tylko jako zwykły uczestnik. Ludzie się mylą,
systemy się mylą, zostałem odesłany do zarządcy kas... i tu
zaczęło się robić niemiło. Wzmiankowany zarządca chyba sam nie
wiedział co ze sobą zrobić, w sumie to nie wiadomo czy to on, czy
ktoś inny... chwila zamieszania i okazało się że wszystko się
zgadza, że wchodzę jako media (nie trzeba stać 2 godzin w kolejce,
nie trzeba stać 2 godzin w kolejce, nie trzeba... ). Radość
przerwał krzyk zarządcy. Ok, rozumiem, pomyłka, i w ogóle... ale
czy naprawdę trzeba się tak wydzierać na swoich ludzi, zwłaszcza
że pewnie zarywali swój czas wolny a robili za darmo? Więc nie
dziwię się kasjerce, że tak obcesowo wręczyła mi „pakiet
wejściowy”, też bym nie wytrzymał nerwowo po takim publicznym
opierdzielu... czy naprawdę tych ludzi trzeba traktować tak
chamsko? Zwłaszcza, że to oni mają mieć humor i siły żeby miło
witać wszystkich uczestników Pyrkonu, to oni odpowiedzialni są za
pierwsze wrażenia z Festiwalu, a tu już na wstępie dobija ich
wzmiankowany zarządca. Dodam, że podobne opinie na jego temat
słyszałem także od innych uczestników i ciekawym jak miło
kasjerzy witali uczestników Pyrkonu po kilku godzinach pracy w
takich warunkach?</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Tymczasem w środku...</span></b></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJEDI68uiOZOG9An77MjVnQBmxU_RxPPHYd9eH5BCLwMK6O0ejWyQRMOam9YrMYWqiA2xJm7cbXUnJy-YRs_btFBdaoE8DbSSJyYe4WL_0qAyE-cbNEFpfBILObzwZMi7Qp7xY_wh2tlc/s1600/zdjecia+z+pyrkonu+3.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJEDI68uiOZOG9An77MjVnQBmxU_RxPPHYd9eH5BCLwMK6O0ejWyQRMOam9YrMYWqiA2xJm7cbXUnJy-YRs_btFBdaoE8DbSSJyYe4WL_0qAyE-cbNEFpfBILObzwZMi7Qp7xY_wh2tlc/s400/zdjecia+z+pyrkonu+3.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Potem już było przyjemniej. Hala
noclegowa powoli się zapełniała, można było się gdzieś
rozłożyć, pochwalić trzeba miłą ochronę która jedynie usilnie
zapobiegała wszelkim próbom rezerwacji hali i stawiania namiotów w
środku (trzeba przyznać, ludzie to mają pomysły :). Baaa, nawet
dowiedziałem się, że dla mediów są specjalne wydzielone miejsca
na piętrze, ale po krótkiej rozmowie okazało się, że wcale nie
są dużo lepsze od parteru, a skoro nie muszę się rozdzielać ze
znajomymi to zostaję na dole.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
I tak jakoś zszedł czas do
oficjalnego rozpoczęcia Pyrkonu. Nie, na szczęście to nie
kolejkon, tylko zwykłe rozkładanie się na hali, przepakowanie
sprzętu, rozmowy ze znajomymi... słowem, miło czas zleciał i
można się było rozejrzeć po terenie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Targi poznańskie
czyli wystawcy na Pyrkonie</span></b></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUp_41qoIKXdw6XEawpkPj0jPC1WwZnrgL22rT8vrzOwKNRGvm9MLs4ZINGaWHQWhPrYt6FTIvo3511HBv0lm8jekj16Sp1X4ZGASwVUk6vashJ38tNwE99FBJ6Za3m32p3cOMOrtad54/s1600/zdjecia+z+pyrkonu+4.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUp_41qoIKXdw6XEawpkPj0jPC1WwZnrgL22rT8vrzOwKNRGvm9MLs4ZINGaWHQWhPrYt6FTIvo3511HBv0lm8jekj16Sp1X4ZGASwVUk6vashJ38tNwE99FBJ6Za3m32p3cOMOrtad54/s400/zdjecia+z+pyrkonu+4.jpg" width="265" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Na pierwszy rzut poszła hala
wystawców. Chociaż teoretycznie wystawcom przydzielono o wiele
więcej miejsca niż w zeszłym roku, to jednak stoiska wydawały się
o wiele bardziej skumulowane. Każdy z wystawców upychał jak się
tylko dało swoje wyroby... niestety, ograniczone stoiska nie
pozwoliły wystawcom rozwinąć skrzydeł wyobraźni. Tak jak rok
wcześniej wiele stoisk dawało się wykorzystać jako tło do zdjęć,
tak w tym roku nawet nie było o czym rozmawiać. Płaszcz i suknia
co prawda zrobiły dużą przymierzalnię, jednak atrakcyjność
fotograficzna tego miejsca okazała się znikoma. Z kolei na tym tle
wyróżniało się stoisko Surindustrialle z ogromną miedzianą łapą
i paszczą Saurona złowieszczo pilnującą stoiska przed
kradzieżami. Niestety, i tu problemem okazała się powierzchnia
stoiska przez którą nie dało się rozpiąć materiału na tyle,
żeby dać większe pole manewru jeśli chodzi o kadrowanie. Jak na
złość, to właśnie to miejsce obrały sobie za miejsce wszystkie
kable podłączeniowe, przedłużacze, rozdzielacze – słowem
wszystko to, co przeszkadza w kadrze. Podsumowując, nie było łatwo,
ale się udało, czego efekty możecie zobaczyć zarówno tutaj, jak
i w sukcesywnie uzupełnianej galerii zdjęć na FB.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Jak po
zagładzie, czyli postapo króluje wśród wystawców</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAQIhTtQM_u_SziX3cRmb4FxCaxnZ9pEgIBpdSAnEOCEoychk-iisabzGIWja0TtzxYKSYPJq6MuUWkYLxk3mn9YW4JRC3aUuweWp13mtTwOBn2aywAPurD7d2shKfz-lwfY4ejic89pU/s1600/fabrycznazonanapyrkonie.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAQIhTtQM_u_SziX3cRmb4FxCaxnZ9pEgIBpdSAnEOCEoychk-iisabzGIWja0TtzxYKSYPJq6MuUWkYLxk3mn9YW4JRC3aUuweWp13mtTwOBn2aywAPurD7d2shKfz-lwfY4ejic89pU/s400/fabrycznazonanapyrkonie.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Powaga wojennych bohaterów vs. ... prosiaki </b></td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHHOWZVEmpY5NBGhWLJbxILm2zfXBWNFZ4i8jQgDap7aLRFBPHGkbV9vviR9k78H6seCXuJyzoz3NCpQ4Mi6jH7gnHi6wt8KcC_dGLADJZpbWHHLrOYb5LOQgbpwkRFAAysGK0w-jt2Cg/s1600/metroinsignisnapyrkonie.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHHOWZVEmpY5NBGhWLJbxILm2zfXBWNFZ4i8jQgDap7aLRFBPHGkbV9vviR9k78H6seCXuJyzoz3NCpQ4Mi6jH7gnHi6wt8KcC_dGLADJZpbWHHLrOYb5LOQgbpwkRFAAysGK0w-jt2Cg/s400/metroinsignisnapyrkonie.jpg" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Już wkrótce Wrocław zatrudni <br />pierwszych kontrolerów biletów do metra</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Skoro mowa o stoiskach, to ciężko nie
wspomnieć o postapo, które było chyba najbardziej wyeksponowane
wśród wystawców. Prym wiedli tu wydawcy książkowi. Już przy
wejściu uczestników witał wóz opancerzony Fabrycznej Zony,
postapokaliptycznego odłamu Fabryki Słów. Były kombinezony
przeciwchemiczne, były karabiny i reszta oporządzenia wojskowego...
mimo wojskowego wystroju stoiska klimat był raczej piknikowy. A
wszystko dzięki Michałowi Gołkowskiemu, naczelnemu tłumaczowi i
pisarzowi polskiego uniwersum Stalkera, który z podręcznego
boomboxa puszczał rosyjski rap, częstował słonecznikiem i …
konserwowanym czonskiem. Powiem szczerze: smak specyficzny, nie
poznać tego smaku to nie poznać rosyjskiego postapo, ale... ale
jeśli miałbym ponawiać te doznania to tylko w małych ilościach.
Nie było to złe, wspaniale wkomponowuje się to w klimat
rosyjskiego „pikniku militarnego”, ale z całego cziki briki
przygotowanego na stoisku stalkerskim robiło najmniejsze wrażenie.
Dodam, że stalowa, surowo wykończona hala targów poznańskich w
połączeniu z wozem bojowym zyskiwała w tym miejscu wrażenia
hangaru wojskowego... tylko dziwnie kontrastowały z tym wesołe
prosiaczki, których stoisko sąsiadowało ze stoiskiem Fabrycznej
Zony.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Drugim ogromnym stoiskiem postapo było
stoisko Wydawnictwa Insignis, nie tylko monopolisty na polskim rynku
uniwersum Metro 2033, ale od niedawna wydawcy kolejnej książki
postapo dziejącej się we Wrocławiu, czyli Szczurów Wrocławia.
Recenzję tej książki poznacie już wkrótce, na razie skupię się
więc na stoisku. Brakowało mi w tym roku kolejowej drezyny z
wizerunkiem metra w tle (a tak wyglądało stoisko Insignisu w
zeszłym roku), jednak prowizoryczny z wyglądu regał zbity z
drewnianych skrzynek też robił dobre wrażenie, zwłaszcza że
dzięki temu na stanowisku udało się upchnąć więcej militarnych
gadżetów, takich jak manierki, hełmy, itp. Oczywiście, skoro
mówimy o uniwersum rdzennie pochodzącym z Rosji nie mogło też
zabraknąć starego samowaru. Dodajmy, że stoisko Insignisu
sąsiadowało ze stoiskiem Atmatu, firmy zajmującej się drukiem 3D,
która w ramach promocji skompletowała kolejnego żołnierza postapo
wyposażonego w gadżety częściowo wydrukowane na drukarkach 3D.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU22FSdx9azzcb44rbm1dsbRi4YxuJijLVlNXpiUFaYM6ccjMxBQgf-lBWRM_aE_lhE0Ohn4QkVmlPnFFv1rDzTqzGa7MUbVO_vpoZLLP_VREv4cRZ1p1dtkZwM8gERkb_7_j-4qBQeSk/s1600/szczurywroclawia.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU22FSdx9azzcb44rbm1dsbRi4YxuJijLVlNXpiUFaYM6ccjMxBQgf-lBWRM_aE_lhE0Ohn4QkVmlPnFFv1rDzTqzGa7MUbVO_vpoZLLP_VREv4cRZ1p1dtkZwM8gERkb_7_j-4qBQeSk/s400/szczurywroclawia.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Że co pan chciał zgłosić? Aaa, że jakieś zombie chodzą po Pyrkonie? <br />A coś w tym dziwnego? A, że pan żywy? Może pan podać swój adres?<br />Zaraz po pana przyjedziemy...</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Metro metrem, ale skoro Pyrkon miał
być częścią trwającej chyba tydzień premiery Szczurów
Wrocławia, to nie mogło się obejść bez reliktów epoki PRLu. Tak
więc były pałki milicyjne, kaski z orzełkiem, czy nawet
przezroczyste tarcze – a na dodatek przez sporą część czasu na
stoisku można było spotkać trójkę zombie-policjantów. Trzeba
przyznać, że choć to dopiero wschodzące uniwersum, to Insignis
nie potraktował ich po macoszemu i dobrze przygotował się do
promocji.<br />
<br />
<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglTnVBSQEW5EZUhvoSjxC-fdbxxMgBCe-EGXxYbJblrjClIKxgbkC4JXliFxYmAtgTregIip0YuHx0e-2XpGnbwBGJOidFFa9D-WwanmF5DVJfWSadgNPKREf_Sg6W4EyKB-5n0SUWdGk/s1600/fabrycznazona.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglTnVBSQEW5EZUhvoSjxC-fdbxxMgBCe-EGXxYbJblrjClIKxgbkC4JXliFxYmAtgTregIip0YuHx0e-2XpGnbwBGJOidFFa9D-WwanmF5DVJfWSadgNPKREf_Sg6W4EyKB-5n0SUWdGk/s640/fabrycznazona.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>No dobra, jeszcze raz ekipa wojskowa już bez prosiaków w tle</b></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWESSegWTPEi4nHkuOQQWYub_p9g4H36150eyEJvi9F_Y0uucQd7wAsEDE0PBAs8cP5EA99-8pWjhzaZt8qyD57mieg1n2LnYLi7munPPV3kcKwkToW9eUKX-vaPJt7mBfrHa3sepIkRE/s1600/steampunknapyrkonie.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWESSegWTPEi4nHkuOQQWYub_p9g4H36150eyEJvi9F_Y0uucQd7wAsEDE0PBAs8cP5EA99-8pWjhzaZt8qyD57mieg1n2LnYLi7munPPV3kcKwkToW9eUKX-vaPJt7mBfrHa3sepIkRE/s400/steampunknapyrkonie.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Poza tym, było mnóstwo steampunkowych
gadżetów, poczynając od klasycznej steampunkowej biżuterii w
wykonaniu chociażby Mad Artisans czy Drobin Czasu poprzez skórzane
notatniki i odzież steampunkową kończąc na nowym produkcie w
postaci zębatkowego złomu zatopionego w przezroczystej żywicy.
Oczywiście, było też trochę biżuterii stylizowanej na
średniowieczną i celtycką, mnóstwo gadżetów „do stosowania na
codzień” takich jak T-shirty z fantastycznymi bohaterami, słowem,
wszystko to co na stoiskach konwentowych można spotkać a nawet coś
więcej. Nowością na imprezie fantastycznej były wyroby Szklanej
Wieży, poczynając od tak codziennych tematów jak kotki, pieski i
inne zwierzątka, poprzez świecznikowe wieże Sarumana czy budki
telefoniczne, kończąc na witrażowych herbach z Gry o Tron czy
szklanych dice-towerach dla graczy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Czteropak atrakcji</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtB0d7yB3H0TduSeve7XV0qUXs05pEds_Apnhcz2IFKERUOVAxsBGlmf7eEolvQo-Wm6UBh7hUAXhV_l3Ja3A2kRfMQN7GN1vm16VwgPT2CZarCgposAgfvr8dR7htr6Gpfx8K80MBPeE/s1600/zdjecia+z+pyrkonu5.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtB0d7yB3H0TduSeve7XV0qUXs05pEds_Apnhcz2IFKERUOVAxsBGlmf7eEolvQo-Wm6UBh7hUAXhV_l3Ja3A2kRfMQN7GN1vm16VwgPT2CZarCgposAgfvr8dR7htr6Gpfx8K80MBPeE/s400/zdjecia+z+pyrkonu5.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
No
dobra, może pora zostawić wystawców w spokoju? Oczywiście,
większość atrakcji rozłożona była w pawilonie zachodnim, zwanym
potocznie „czteropakiem”. Podobnie jak w zeszłym roku, to tutaj
znajdowała się scena główna, na której odbywała się chociażby
Maskarada. Południowa część tego pawilonu została oddana
graczom. Po części były to stoiska komputerowe do grania i stoliki
do grania w planszówki czy karcianki. Podobnie jak w zeszłym roku,
pojawiło się tu studio Alternation oraz … skoro festiwal
fantastyki to nie mogło się obejść bez science fiction w postaci
stoiska do robienia zdjęć 3D! Kilkadziesiąt rozłożonych po
okręgu profesjonalnych lustrzanek miarowo klepało lustrami gdy
tylko we wnętrzu magicznego koła pojawiał się jakiś cosplayer...
Trzeba przyznać że wrażenie robiła zarówno ilość zgromadzonego
sprzętu, jak i miarowość tego trzasku migawek, choć i tak nie
umywa się to do efektów ich działania które możemy odnaleźć na
profilach wielu cosplayerów.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdd8uEkysbJ4kqwiAYxWf6zlZC9rwcbmRXMyfT0OMQdvGmf5s18P6VweiJRFi_YmWaurT-Gx9t01YQUiVJQE9-ZT_x1VrnHylha4u0Q0m75YWsw_pQGal7k1DuCU26VhiqcmY6TSbVIJk/s1600/postaponapyrkonie.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdd8uEkysbJ4kqwiAYxWf6zlZC9rwcbmRXMyfT0OMQdvGmf5s18P6VweiJRFi_YmWaurT-Gx9t01YQUiVJQE9-ZT_x1VrnHylha4u0Q0m75YWsw_pQGal7k1DuCU26VhiqcmY6TSbVIJk/s400/postaponapyrkonie.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
To, czego w zeszłym roku było
najwięcej w budynku głównym to postapo. Oprócz zajęcia
wyznaczonych terenów, rozpanoszyli się oni także po korytarzach
łączących i w ogóle byli gdzie popadło, dzięki czemu wyraźnie
dawały się odróżniać poszczególne frakcje. Niestety, w tym roku
zostali zepchnięci do samego końca bloku tematycznych wiosek, na
dodatek większość zajęła grupa Oldtownowa – co miało co
prawda swoje zalety, ale też spowodowało, że wiele większych
atrakcji zostało mocno schowane w tyle. Co prawda flagę Zakonu
Świętego Płomienia widać było z każdego zakątka hali równie
dobrze, jak łatwo można dojrzeć sylwetkę SkyTowera z każdego
miejsca we Wrocławiu... ale szkoda mi, że tak słabo widać było
ekipę „plemienną” czy wspaniałe postapokaliptyczne motory.
Podobno też bliskość areny nie sprzyjała też klasycznej imprezie
ogarnizowanej przez ekipę postapo.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgws90vx9lHUed4qIerYCKVCdITtorohSP5ItM-S84DaFJ9DDCH-xdxhF4jOKalZgME2XEwokSO-oV-56i4Tkm14P1ipQyeyYxtpH6QWwZSO6CJ3mUikbeFdsFByCVuBoQ4hOFxCCb6GrA/s1600/garderobalucy.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgws90vx9lHUed4qIerYCKVCdITtorohSP5ItM-S84DaFJ9DDCH-xdxhF4jOKalZgME2XEwokSO-oV-56i4Tkm14P1ipQyeyYxtpH6QWwZSO6CJ3mUikbeFdsFByCVuBoQ4hOFxCCb6GrA/s400/garderobalucy.jpg" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Oczywiście, można narzekać na
upchnięcie ekipy postapo, ale i tak w porównaniu do pozostałych
wiosek tematycznych zajęli naprawdę spory kawał przestrzeni. Nawet
stoisko Gry o Tron, na którym można było sobie zrobić zdjęcia na
Żelaznym Tronie, było przy nich malutkie. Trochę więcej miejsca
niż stoisko HBO miała liczna ekipa średniowieczna, jednak
skupienie wioski steampunkowej do jednego namiotu i kilku stolików
to trochę przesada, zwłaszcza że jak pokazały stoiska wystawców
jest to jeden z popularniejszych i bardziej atrakcyjnych wizualnie
kierunków fantastyki. Do tego gdzieś na środku rozpostarła się
wioska fantasy, której uczestnicy sami nie mogli się zdecydować w
jakim kierunku się przebrać, obok przycupnęła trochę ściśnięta
wystawa makiet z Gwiezdnych Wojen znana także uczestnikom
wcześniejszych Pyrkonów. Chociaż <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2012/06/straszyda-przyjechali.html" target="_blank">makiety alienów wykonane ze stalowego złomu nie są dla mnie nowością,</a> to miło było także
zajrzeć i na tą wystawę, a także na pobliską wystawę grafik.
Dużo miejsca zajęła wystawa smoków... jednak to tylko mała część
tego co zobaczyć można było chociażby w Galerii Dominikańskiej.
Smoki mają to do siebie, że potrzebują ogromnej ilości
przestrzeni. Z pewnością „<a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2013/06/smocza-kraina.html" target="_blank">smocza wioska</a>” mogła robić ogromne
wrażenie na tych, którzy jej wcześniej nie widzieli. Jednak mimo
zajętej dużej przestrzeni spory niedosyt mogli poczuć ci, którzy
wcześniej widzieli większą część kolekcji.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
<b><span style="font-size: large;">Prelki, autorzy i inne atrakcje</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXSi1d5Ek6itOTpuIl_MMJAxWatkkKYhaofD-e2uE2FURKdS3JTU8bf0G9A7LSEtTpO7e47HjLspj7cTuewaavQAu86pD9LD9qe8jvJnG2nL0zAmOkysLmUPeoDJS4LxmEuOn8ga13Tgs/s1600/predator.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXSi1d5Ek6itOTpuIl_MMJAxWatkkKYhaofD-e2uE2FURKdS3JTU8bf0G9A7LSEtTpO7e47HjLspj7cTuewaavQAu86pD9LD9qe8jvJnG2nL0zAmOkysLmUPeoDJS4LxmEuOn8ga13Tgs/s400/predator.jpg" width="400" /></a>Pyrkon to oczywiście spotkania z
autorami, prelekcje... jakoś niespecjalnie udało mi się znaleźć
coś ciekawego w atrakcjach zaplanowanych na początek piątku. No,
oczywiście poza prezentacją Szczurów Wrocławia, na którą udało
mi się dotrzeć w stroju imitującym zombie. Prelekcja,
przygotowania do niej, do tego bieganie z aparatem – tak się
złożyło, że ani już późnym piatkowym wieczorem, ani przez całą
resztę weekendu nie udało mi się zajrzeć do kalendarium, choć
wiem, że parę ciekawych atrakcji było. Z drugiej strony – jak
znam Pyrkon, to pewnie nie udało by mi się dostać do środka...
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSUovwhJspfmlSShyqxKnT7YThUIciOpy2McEcF-CAFu6cNRmTs0jwkcVQRYsNRp31HNiX59YhosUHlj2hzkoWNGKkZxkNUPM1qEbu8mwxqvzmEcUwZZDLi9U7zZ6MMs6wqQsH2forfXE/s1600/rafalorkan.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSUovwhJspfmlSShyqxKnT7YThUIciOpy2McEcF-CAFu6cNRmTs0jwkcVQRYsNRp31HNiX59YhosUHlj2hzkoWNGKkZxkNUPM1qEbu8mwxqvzmEcUwZZDLi9U7zZ6MMs6wqQsH2forfXE/s400/rafalorkan.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Co do autorów – Roberta Szmidta
spotkałem zarówno na prezentacji książki jak i na późniejszym
spotkaniu zamkniętym spotkaniu szczurów, Michała Gołkowskiego
spotkałem przy wozie opancerzonym Fabrycznej Zony gdzie częstował
mniej lub bardziej rosyjskim jedzeniem „piknikowo-wojskowym”,
Glukhovsky'ego muszę pochwalić za pasujący do klimatu książki
wizerunek gangstera-biznesmena w otoczeniu strażników, dwóch
Anonimowych. Do tego oczywiście Rafał Orkan dumnie reprezentujący
Zakon Świętego Płomienia... o reszcie nawet nie wspominam, bo jak
już pisałem, nawet nie było kiedy przejrzeć listy atrakcji...</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjALhyWOYsqAv_u8QOddIMDWIU4OPC9l1D1a4hn42_PLJqEnLD6s-TnKDMD2bjutzsQRXgdDZ6vIn5xGboQKt_luaCRnwNkfbv8pRxkbrN7u5x8hwha45Q3Ezk9TRxpwlPCdOY8bRgCspw/s1600/maleficient.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjALhyWOYsqAv_u8QOddIMDWIU4OPC9l1D1a4hn42_PLJqEnLD6s-TnKDMD2bjutzsQRXgdDZ6vIn5xGboQKt_luaCRnwNkfbv8pRxkbrN7u5x8hwha45Q3Ezk9TRxpwlPCdOY8bRgCspw/s400/maleficient.jpg" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Zmęczona Maleficient na dobry sen</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Do tego Fantastyczny Plener Fotograficzny zorganizowany przez Studio Zahora, MLC Photo, Photo Czarny i Mindbreakera, kolejna edycja Nursconu czyli zamknięte spotkanie szczurów Wrocławia (pójdę na 2 godziny i wracam na Pyrkon... pomyślała większość obecnych po czym została do późnych godzin nocnych), spotkania ze znajomymi... atrakcji tak wiele, że nie sposób wymienić. Ogrom wrażeń, ogrom atrakcji... chociaż przez cały czas nic nie czułem, wystarczyło wsiąść do pociągu i oddać się równomiernemu stukotowi żelaznych kół o szyny... tak, organizm dostał sygnał że teraz już można odpocząć i przypomniał sobie o takich zjawiskach jak zmęczenie, odpoczynek... prawie momentalnie dorwało mnie zmęczenie, od którego tak skutecznie odgradzał mnie Pyrkon. Pewnie właśnie dlatego miałem wrażenie, że tak szybko znalazłem się we Wrocławiu...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcb7L5vuWQKBg7FqcbXvPSafbWWAC9Sc_JTk2o3huSuICirqNOCKStKsk7aQkN_pPTevm4odEnogwP_wfI2MlowcGg0CfzXOx8wcZJhGUvUomPaY_NqYunpJCGw-omPpIQ3ZQsRMLPzas/s1600/fantastycznyplenerfotograficzny.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcb7L5vuWQKBg7FqcbXvPSafbWWAC9Sc_JTk2o3huSuICirqNOCKStKsk7aQkN_pPTevm4odEnogwP_wfI2MlowcGg0CfzXOx8wcZJhGUvUomPaY_NqYunpJCGw-omPpIQ3ZQsRMLPzas/s640/fantastycznyplenerfotograficzny.jpg" width="640" /></a><br />
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-2460218132089770012015-04-04T19:05:00.004+02:002015-04-04T19:05:52.174+02:00Wesołych świąt!!!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLQZxQFcJkO_8d8D8ChqQ-DmIUqLUQiRk9PTx47V4ehqgiqutyiFbsk89TRa8drqewIrueTE8ftjXPA39VMUdm7AIoG4ofy0PeZGVdnuBwtAr_uVNoh2ZkNJUOliqk9_pzu3n8T1ZTQMY/s1600/wesolzch+swiat.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLQZxQFcJkO_8d8D8ChqQ-DmIUqLUQiRk9PTx47V4ehqgiqutyiFbsk89TRa8drqewIrueTE8ftjXPA39VMUdm7AIoG4ofy0PeZGVdnuBwtAr_uVNoh2ZkNJUOliqk9_pzu3n8T1ZTQMY/s1600/wesolzch+swiat.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-15341718291169319462015-04-01T12:22:00.000+02:002015-04-02T11:02:31.228+02:00Pyrkon is coming czyli Miasto 2.0<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDMgqnxdhIz2YQ1_J42nSZR8DOwi1Int6W6JD5lXu2u-NFGhu1-T0MAeCuIa_NsHcw750qj-wuphTEBpvOg9aTRoypLSNqzYLDRskisEd_oCqruRVT-au1DPdkzSJiHg_aO15APsPdWZw/s1600/pyrkon+is+coming.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="zdjęcia z Pyrkonu" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDMgqnxdhIz2YQ1_J42nSZR8DOwi1Int6W6JD5lXu2u-NFGhu1-T0MAeCuIa_NsHcw750qj-wuphTEBpvOg9aTRoypLSNqzYLDRskisEd_oCqruRVT-au1DPdkzSJiHg_aO15APsPdWZw/s1600/pyrkon+is+coming.jpg" height="212" title="Pyrkon is coming" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>PYRKON IS COMING!!!</b></td></tr>
</tbody></table>
Pyrkon się zbliża. Festiwal
Fantastyki, bo konwentem tego nazwać się nie da – szanse na
wbicie się na typowe konwentowe atrakcje jak ciekawe prelekcje
bliskie zeru. Z drugiej strony – nie po to się przecież jedzie na
Pyrkon. Po co? Na Pyrkon jedzie się po to, żeby <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2014/04/pyrkon-czyli-fantastyka-niedogotowanego.html" target="_blank">„być na Pyrkonie”</a>. Kto był ten wie o co chodzi, ten kto nie był – temu
nie ma co tłumaczyć. Jedyny sposób wytłumaczenia, to wpakować go w
pociąg/samochód i zabrać ze sobą. Do tego dopilnować, żeby
zafascynowany nie zapomniał z niego wrócić. I żeby nie wsiadł do
pociągu do Hoghwartu, bo w trakcie Pyrkonu różne rzeczy z
pogranicza innych światów mogą się dziać wokół Poznania a
rzeczywistość i czasoprzestrzeń mogą się zakrzywiać w sposób
niezrozumiały nawet dla Einsteina.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMci0BK-QoJXLa6QKpjQFzos8J3_E2_fE8ECWs5PUik-iaHHN7v1jxE8Gv9qBafsglvILGjjhd5NSoEJLuqz8_C6DDeK_H_y-1FEi6PKa-Df54ivOUJjjCEtVY2WU7sTTMJX2u65u55Jc/s1600/poznan+20.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="Poznań Fantastyczny" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMci0BK-QoJXLa6QKpjQFzos8J3_E2_fE8ECWs5PUik-iaHHN7v1jxE8Gv9qBafsglvILGjjhd5NSoEJLuqz8_C6DDeK_H_y-1FEi6PKa-Df54ivOUJjjCEtVY2WU7sTTMJX2u65u55Jc/s1600/poznan+20.jpg" height="320" title="Miasto 2.0" width="320" /></a><br />
<br />
Ale zapowiedź Pyrkonu to
także okazja do zrecenzowania kolejnej książki o fantastycznym
Poznaniu. Zapowiedź książki Miasto 2.0 pojawiła się już na
zeszłorocznym Pyrkonie w postaci tajemniczej gazetki wydanej z nieistniejąca datą - 30 lutego. I tak jak poprzednia edycja, <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2014/03/poznan-miasto-bez-wyobrazni.html" target="_blank">Poznań Fantastyczny – Miasto Wyobraźni</a> swoją wysoką opinię zawdzięczała odpowiedniej
kompozycji opowiadań według książki, na dodatek miało było w
niej czuć Poznań, tak już o wersji „poprawionej”, ver. 2.0,
mam już zdanie o wiele odmienne. No, ale po kolei.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b>
<b><br /></b>
<b><br /></b>
<b>Architekt</b></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM5Rv0fFURoxBQO9ZP6GM0WuGnCuai00i4Satj7eMv71OfihQf6AeKaDlC4yIDnlWtMRqPu_wXclBnEFggP6ygwB4hEWcee5y6Db3UTwGPSFRa1bSJNlOzS9i-OxEWyj4fV4UdN52is7E/s1600/zdjecia+z+pyrkonu.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Metro 2033 na Pyrkonie" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM5Rv0fFURoxBQO9ZP6GM0WuGnCuai00i4Satj7eMv71OfihQf6AeKaDlC4yIDnlWtMRqPu_wXclBnEFggP6ygwB4hEWcee5y6Db3UTwGPSFRa1bSJNlOzS9i-OxEWyj4fV4UdN52is7E/s1600/zdjecia+z+pyrkonu.jpg" height="265" title="Zdjęcie metra w Poznaniu" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Gdzieś w podziemiach miasta</b></td></tr>
</tbody></table>
Trzeba przyznać, że tym razem nie
miałem rozbieżności w opiniach jurorów co do przyznania
poszczególnych nagród – Architekt jest w tej książce
opowiadaniem zdecydowanie najlepszym. Opowiadanie zaczyna się od
inspekcji Architekta w jednym ze zbuntowanych budynków. Budowany
niby według planów, a jednak pojawiają się w nim nadplanowe
pokoje do których nie ma wstępu z żadnej ze stron, na budowie
znikają ludzie, itp. Wszechmocny główny bohater od razu budzi
skojarzenia z Wielkim Elektronikiem z filmu „Pan Kleks w Kosmosie”,
tylko że tym razem jest to bohater pozytywny – a skoro pozytywny,
to i musiał być bardziej dopracowany i perfekcyjny. I też nasz
Wielki Architekt poczynając od inspekcji jednego budynku, rusza w
wędrówkę po mieście, a wraz z nim jego umysł rusza w dysputę na
temat sensowności jego projektowania. Tak jak Andrzej Ziemiański w
jednej ze swoich książek próbuje zrozumieć myśli pradawnych
planistów Wrocławia, tak Grzegorz Piórkowski próbuje rozważać
planowalność rozwoju współczesnych miast na przykładzie szybko
rozwijającego się Poznania. Bo czy to człowiek planuje miasto,
wybierając sobie miejsca pod dzielnice, ulice, budynki mieszkalne,
czy odwrotnie, losowo porozrzucane dzielnice poprzez swoich
mieszkańców stwarzają kolejne potrzeby dróg, komunikacji
miejskiej – słowem Miasto kieruje ludźmi tak, aby rozwijali je w
sposób w który ono sobie życzy. Choć pewnie nieświadomie, to
autor z pewnością budzi w każdym wrocławskim czytelniku
wewnętrzny dyskurs na temat precyzji i kunsztu niemieckich
architektów miasta, który z tak ogromnym, nawet 100-letnim
wyprzedzeniem potrafili przewidzieć potrzeby mieszkańców i
równoczesnej nieudolności polskich urzędów które raczej dają
się zaskakiwać co raz to nowym roszczeniom – a bo to obwodnicę
Leśnicy ktoś chce, a to tramwaj na Nowy Dwór, a władze nie
nadążają nawet z realizacją tych potrzeb, a co tu mówić o
planowaniu przyszłościowym? Tak, myślę że to opowiadanie, oprócz
budowania pozytywnego wizerunku Poznania jako miasta szybko
rozwijającego się, równocześnie trafi chyba do każdego
mieszkańca dowolnego większego miasta w Polsce. Pomnik postawić
autorowi – choć czy to równocześnie nie będzie dowodem na to,
że Miasto kieruje mną i buduje moje potrzeby?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Opowiadanie ma też ukryte drugie dno.
W czasach, gdy już nawet nie mówi się tyle o sztucznej
inteligencji bo przestała ona być szalonym wymysłem pisarzy SF, a
coraz częściej staje się otaczającą nas teorią a nawet
praktyką, mało kto zauważa ten jakże inny odłam sztucznej
inteligencji – nie, nie tej stworzonej przez nas w sposób celowy,
zaplanowany. Mówię raczej o tworzącej się samoistnie sztucznej
inteligencji tłumu, wspólnoty – np. miasta – która w sposób
niezauważalny kieruje rozwojem sztucznego tworu takiego jak miasto.
Dawno minęły już czasy pary, odkryć naukowych i Wielkich
Jednostek, dawno już nastały czasy wielkich konglomeratów,
metropolii, korporacji, w których istnienie jednostki i jej wpływ
na całość gdzieś się zatarł – lecz czy ktokolwiek łączył
to ze sztuczną inteligencją, samoistnymi tworami i bytami? Mam
nadzieję, że wielcy pisarze science-fiction zauważą ten wątek
rzeczywistości i go rozwiną, a może nawet pozwoli on wypłynąć
autorowi na wielkie wody pisarstwa?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>Wielkimi krokami, czyli rzeczywistość
rozszerzona</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj938GeM1C71XZB4zZA721QbsJK7S1C6XWMbAKYS2IehyphenhyphenWjP4Qu1u13YtETVXCu4EVpI5anEZgj-dkGvyC1BO5hPLRmxUeAZdbviP4L9Wzu6167uQBp-XPXkMHLhTnestSwISaevGN8dhU/s1600/zdjecia+z+pyrkonu+rzeczywistosc+rozszerzona.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="zdjęcia z Pyrkonu" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj938GeM1C71XZB4zZA721QbsJK7S1C6XWMbAKYS2IehyphenhyphenWjP4Qu1u13YtETVXCu4EVpI5anEZgj-dkGvyC1BO5hPLRmxUeAZdbviP4L9Wzu6167uQBp-XPXkMHLhTnestSwISaevGN8dhU/s1600/zdjecia+z+pyrkonu+rzeczywistosc+rozszerzona.jpg" height="400" title="Pyrkon - postrzeganie w wersji enhanced" width="263" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Patrzenie - wersja enhanced</b></td></tr>
</tbody></table>
Kolejne opowiadanie z gatunku
„cyberpunk, ale dzisiaj” znów ociera się o science-fiction
które stało się rzeczywistością. Choć porusza odległy w czasie
temat współżycia humanoidalnych, w pełni ludzkich robotów z
człowiekiem, ich współistnienia w przestrzeni miejskiej, to jednak
w sposób zawoalowany pokazuje, że w sumie w pewnym sensie dzieje
się to już dzisiaj. Mowa o drobnych usprawnieniach, które choć
niezrozumiałe dla jednostki, często traktowane przez nią jako
uciążliwości, sprawiają, że zyskuje ogół społeczności, a
koniec końców także ta uciemiężona jednostka. Dziwnie
zaprogramowane światła każące nam co chwila stać na czerwonym,
nieznacznie zwężony pas ruchu, przejścia dla pieszych które
nikomu nie są po drodze... wydawałoby się że przeszkadzają, a
jednak statystyka mówi że poprawiają. I weź tu zrozum reguły
rządzące otaczającym nas światem... tymczasem pod otoczką
ciekawego fabularnie śledztwa autor przemyca kolejne przykłady
otaczających nas „robotów”, algorytmów odwalających za nas
robotę, często zbyt skomplikowaną dla nas, a z którą bez
problemowo radzą sobie powtarzalne sekwencje rozkazów. Chociaż to
już nie czasy Barei i ograniczającej go wszechstronnej cenzury
(która z pewnością stała się iskrą dla rozwoju jego talentu),
to gdy przyjrzeć się bliżej temu tekstowi to ma się wrażenie że
też pisany jest jako krytyka sztucznej inteligencji która przed
opublikowaniem musiała zostać poddana cenzurze Wielkiego
Elektronika, zarządcy tych wszystkich algorytmów, robotów, AI,
itp. Czy czeka nas taka przyszłość, przyszłość świata podrasy
ograniczonych stwórców, tylko tolerowanych przez o wiele lepsze,
stworzone przez niego jednostki Enhansów? Gdzieś zauważa się
ukryte powiązania z pytaniami postawionymi w opowiadaniu
Architekt... I choć z jednej strony autor wyraźnie pokazuje, że
gdzieś tam jest ukryty jakiś bezpiecznik, który przepali się gdy
tylko zaistnieje zagrożenie „uszkodzenia układu”, to wciąż
nasuwa się pytanie: czy on naprawdę istnieje? Czy może tylko
Wielki Cenzor-Enhans swymi widzącymi we wszystkich wymiarach oczami
już widział zagrożenie wynikające z ujawnienia zagrożenia tym
biednym ludzikom, z depresji która mogłaby ich dopaść – więc z
litości narzucił dające nadzieję zakończenie?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>Skutki braku teleportera czyli o
dręczących nas niedoskonałościach</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifpMApXZ6hsHO-tx6k5nuUbTnc-_hGeUoGR1m7Sh66ukEdka8x9c1oHbkAvtOn_YUDl55-cM7PiynrTF9jq6OEfW_kc7NsuRoKH-oKQSqc_Jq2aX7a0lUgZMtJLz5U_OrIypKRfXjT4rQ/s1600/zdjecia+z+pyrkonu+achtung.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Zdjęcia z pyrkonu" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifpMApXZ6hsHO-tx6k5nuUbTnc-_hGeUoGR1m7Sh66ukEdka8x9c1oHbkAvtOn_YUDl55-cM7PiynrTF9jq6OEfW_kc7NsuRoKH-oKQSqc_Jq2aX7a0lUgZMtJLz5U_OrIypKRfXjT4rQ/s1600/zdjecia+z+pyrkonu+achtung.jpg" height="320" title="Pyrkon is coming!" width="212" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>PYRKON IS COMING!!!</b></td></tr>
</tbody></table>
Zamek stoi krzywo. Właśnie uciekł ci
tramwaj, rzuciła cię dziewczyna. Zamek stoi krzywo. Ktoś pyta cię
o godzinę, wyciągasz swój zegarek. Zamek stoi krzywo. Jest 10:13,
odpowiadając zaokrąglasz do „kwadrans po dziesiątej”. Zamek
stoi krzywo.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
To opowiadanie od razu wzbudziło we
mnie skojarzenia z moim ulubionym, finalnym opowiadaniem poprzedniej
edycji konkursu „Poznań fantastyczny”. Nie opowiada ono o
typowej fantastyce, o stworach, potworach, robotach, statkach
kosmicznych. To kolejne opowiadanie z gatunku „dzieje się w
mózgu”. Tak jak tamto opowiadanie, i tu rozmawiamy o beznadzieji,
powtarzalności i nudzie... pokazanej w jakże ciekawy sposób.
Pozornie nie znaczący problem (bo przecież się zamek nie zawali)
nęka bohatera tego opowiadania, mimo iż stacza się on na drabinie
życia. Co prawda za chwilę sytuacja się poprawia, poznaje nową
dziewczynę, pewnie znowu znajdzie pracę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zamek stoi krzywo.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I mógłbym tu napisać o ciekawej
budowie, o utrzymanym rytmie zwiększającym efekt obsesji, o tym, że
może się to skończy katastrofą, ale przecież poprawa życia
bohatera daje nadzieję, z drugiej strony mógłbym znów nawiązać
do Barei bo zakończenie jak nic budzi skojarzenie z Rozmowami
kontrolowanymi tylko urwanymi kilka minut wcześniej.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ale zamek stoi krzywo.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
…</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pyrkon is coming.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>Twierdza Maius</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kolejne opowiadanie to ucieczka w urban
fantasy, choć dla odmiany dziejące się nie w normalnym dla
mieszczuchów świecie szarych bloczysk, ale z pewnością w
zabytkowych wnętrzach Collegium Maius. Poza tym jednak mamy zwykłego
bohatera, doktoranta studiów zaocznych który ledwo wiąże koniec z
końcem, mieszkanie które jest tylko sypialnią, otaczający go tłum
ludzi... i dla kontrastu pełne niesamowitej magii pomieszczenia
wspomnianej uczelni. Trzeba przyznać, że najsilniejszą stroną
tego utworu jest niesamowity talent Jakuba Baranka do obserwacji i
opowiadania. Powoli wdraża on nas w tworzony przez niego świat
głównego bohatera, powody podjęcia pracy na tym stanowisku i
sposób wykonywania obowiązków. Zwykłe proste czynności które
wykonuje pewnie każdy sposób są opisane... nie, nie czyta się
tego ściskając palce kciuków jak przygody Jamesa Bonda, modląc
się w duchu żeby ta goniąca go rakieta nie wybuchła, pościg,
ucieczka... nie, nasz bohater wykonuje kolejne czynności z żelazną
konsekwencją, rzetelnie wykonuje swoje obowiązki i równie
konsekwentnie czytelnik czyta to opowiadanie, bo coś jest w tej
narracji, w tym sposobie mówienia, opisie otaczających nas na co
dzień niepostrzegalnych szczegółów że chce się to czytać. Bo
przecież nie ważne, że nie lubię earl greya – gdy naszemu
bohaterowi przyjdzie wypić tą herbatę, to sam czuję jakbym ją
pił i wraz z bohaterem zachwycał się jej smakiem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I gdzieś tam przewija się wątek
jakże typowych świadomości ludzi którzy przewinęli się przez
tak stare budynki, wątek historii które kiedyś kryły w sobie
stare drzewa w obecnym zurbanizowanym świecie opowiadają o nich
stare budynki – ale to tylko pretekst do napisania opowiadania. To,
co stanowi o wartości tego opowiadania – to życie w wymiarze 2.0.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>Permanentna inwigilacja, czyli w piksel
mnie cmoknij</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/2qnZMN29z8E/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="http://www.youtube.com/embed/2qnZMN29z8E?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Skoro już wspomniałem o starych
polskich komediach, to pisząc o opowiadaniu „W piksel mnie
cmoknij” nie mogę nie wspomnieć o Seksmisji. Pamiętacie z jakim
zaangażowaniem Jerzy Stuhr krzyczał że nie wytrzyma z inwigilacją
go na każdym kroku? Choć czasy komuny dawno już minęły i
obywatel nie musi czuć się kontrolowany na każdym kroku, to... to
musi czuć się kontrolowany na każdym kroku. Wszechobecne kamery i
monitoring, przeglądarki zbierające dane o swoich użytkownikach,
serwisy zbierające dane o swoich użytkownikach, trojany, spywary...
obserwacja na każdym kroku. Chciałoby się uciec do lasu, do dziczy
– oj, zaprawdę powiadam wam, i tam znajdą was kamery, nie trzeba
Google Earth czy innych satelit.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8vEdykjRavohbmP8KR-BdiNkagGleypyuUSMlUL1HZTuuVOkPahknd8aIgkYq_ErTQx14BNwIEuB2_MMNp__e_K6SR2N0onwl5Bef69hem8kedmU-6L4rEh4aXIdfJ1SuKrx-tlUPemg/s1600/pyrkon+ausweiss.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Pyrkon is coming!" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8vEdykjRavohbmP8KR-BdiNkagGleypyuUSMlUL1HZTuuVOkPahknd8aIgkYq_ErTQx14BNwIEuB2_MMNp__e_K6SR2N0onwl5Bef69hem8kedmU-6L4rEh4aXIdfJ1SuKrx-tlUPemg/s1600/pyrkon+ausweiss.jpg" height="265" title="Pyrkon - kontrola biletowa niczym z seksmisji" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Pyrkon - kontrola biletowa</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
I właśnie o tym jest to opowiadanie.
O idei panoptikonu która stała się rzeczywistością, o odwiecznej
walce wolności z bezpieczeństwem. O stwórcach systemu monitoringu,
o jego operatorach, o strażnikach którzy nie czują się
podglądaczami a raczej wyzwolicielami świata od gwałtu i przemocy.
Chociaż z jednej strony system KOSA to przecież wspaniały system
sztucznej inteligencji sprawiający że świat staje się lepszy, to
z drugiej strony... to idealny przykład strażnika-paranoika,
kretyna-nieudacznika który na dodatek na siłę stara się wykryć
zagrożenie nawet tam gdzie ich nie ma i naciągnąć każdą
sytuację pod jakiś paragraf. Ot, stalinowskie „dajcie mi
człowieka, ja wam dam paragraf”. I znów, podobnie jak w przypadku
świata enhansów, poruszany jest temat zagrożeń stwarzanych przez
autonomiczne sztuczne inteligencje, o tym, ile można im dać swobody
a na ile powinien nad całością czuwać człowiek. Odyseja
Kosmiczna 2001, Ja, Robot, że nie wspomnę o Eagle Eye który już
mówi o praktycznie tym samym – temat znany popkulturze od dawna z
pewnością budzi strach niejednego człowieka z pewnością nie jest
pustą obawą, a stworzone przez Asimowa 3 prawa robotyki przez swą
niejednoznaczność przed nierozwiązywalnym dla człowieka
konfliktem moralnym stawiają stwory niezdolne do zrozumienia
abstrakcyjnych pojęć moralności i uczciwości. </div>
<div style="text-align: justify;">
No i plus za
człowieka z aparatem fotograficznym „na film”.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>I może jeszcze stolicę...</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Choć temat podróży w czasie trochę
stracił na popularności wraz z końcem XX wieku, to jednak wciąż
pojawia się on stosunkowo często w popkulturze. I choć z pewnością
nic nie przebije popularności serii „Powrót do przyszłości”,
to wciąż pojawiają się nowe wątki w pozornie wspaniałym pomyśle
podróży w czasie. Jednym z nich jest chociażby idea porzucenia
maszyny do podróży w czasie na rzecz talentów jednostki, zazwyczaj
samoistnych. Chociaż z drugiej strony, czymże innym była mania
filmów w stylu „Jankes na dworze króla Artura”? Zeszły rok
miał tendencję do odgrzebywania tego pomysłu, chociaż w sposób
bliższy człowiekowi i na zdecydowanie krótszą czasowo skalę, na
tyle krótką, że konsekwencje przeskoków i tego co się w nich
zrobiło daje się odczuć jeszcze za swojego życia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak, tak, opowiadanie „i może
jeszcze stolicę” jest jakby kolejnym zlepkiem popularnych tematów,
zarówno podróży w czasie, jak i idei „kraj swój widzę
wielki/miasto swe widzę wielkie” które wrocławski czytelnik
fantastyki zna chociażby z twórczości Szmidta czy Ziemiańskiego.
Wot, zgrabne opowiadanko, które dobrze się czyta, i nie byłoby o
czym pisać gdyby nie dwa aspekty. Pierwszym jest „poznańskość”
opowiadania, bo chociaż nie bije ona jakoś czytelnika po gałach,
to bez jednej z typowych cech poznaniaków cała idea przeniesienia
Sejmu do Poznania by legła w gruzach. Trzeba też przyznać, że
autor, choć nie pochodzi ze Szczecina i z jego krótkiej biografii
nie wynikają żadne powiązania z tym miastem, to zgrabnie wplątuje
wątki zdecydowanie szczecińskie w to opowiadanie, co jako osoba
urodzona w tym nadmorskim-nienadmorskim-ajednaknadmorskim mieście
doceniam. </div>
<div style="text-align: justify;">
Drugim, jest rola pozornie głupich pomysłów, lekko
rzuconych idei, często ironicznie, często błędnie
interpretowanych przez innych... i stających się wielką ideą
która zostaje zrealizowana. Dopiero przykłady które chciałem tu
przytoczyć, dają mi do zrozumienia, że może ten Poznań stał się
tylko pretekstem do napisania... tak, tak właśnie, o Szczecinie, o
akcji odzyskania pomnika Colleoniego z Warszawy i przeniesienia go do
Szczecina? W pewnym sensie, opisy wydarzenia jakoś silnie kojarzą
mi się z powrotem włoskiego kondotiera... tylko że Adalberto miał
na imię Robert...</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>Instrukcja numer 9</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij9JsBfow9tKOMZx6EGUUbls4y4QRe7aOWnFLYn9vFAb_LiEz3ZYvzBLFTJyaJok9c2KH9GUVdT8_s1LIgEvlN7_O1dlve58MJzX4dkYbN54hAYYP5XmlMmxuqDuYwiSWUkdiDQB2kqQc/s1600/zdjecia+z+pyrkonu+poznan+fantastyczny.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="zdjęcia z Pyrkonu" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij9JsBfow9tKOMZx6EGUUbls4y4QRe7aOWnFLYn9vFAb_LiEz3ZYvzBLFTJyaJok9c2KH9GUVdT8_s1LIgEvlN7_O1dlve58MJzX4dkYbN54hAYYP5XmlMmxuqDuYwiSWUkdiDQB2kqQc/s1600/zdjecia+z+pyrkonu+poznan+fantastyczny.jpg" height="265" title="Wioska fantasy na Pyrkonie" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Tymczasem w wiosce fantasy...</b></td></tr>
</tbody></table>
Przyznam, że tego opowiadania byłem
najbardziej ciekaw. Może dlatego, że enigmatyczny opis w
zapowiadającej książkę gazetkę nie dość że nawiązywał do
Wrocławia, to jeszcze tak łatwo dał się dopasować do
odbywającego się na wrocławskim dworcu Festiwalu Kolorów?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Trzeba przyznać, że akurat Instrukcja
nr 9 wali czytelnika swą poznańskością że ho, ho. Targi
Poznańskie, dziejąca się akurat w tym okresie rozbudowa dworca
Poznań Główny, wydawałoby się, że to musi być o Poznaniu. A
jednak... MTP łatwo dałoby się na warszawski Torwar, dworzec...
można by wziąć dowolny większy dworzec kolejowy w Polsce,
chociażby tej wielkości węzeł kolejowy jak Krzyż czy Kutno,
mieszczące się przecież w nie tak wielkich miastach, tylko wyciąć
krótka wstawkę o Poznań City Center... bo kwintesencją
poznańskości jest tutaj nie Poznań, ale pobliskie Gniezno,
pierwszej stolicy Polski. Całość opowiadania kręci się przecież
wokół pradawnych wierzeń słowiańskich, wokół powrotu do
dawnych wierzeń. Chociaż całość osadzona jest w klimatach
post-apokaliptycznych, to przecież trudno tu nie znaleźć odwołań
do wzrastającej popularności ruchów pro-słowiańskich. </div>
<div style="text-align: justify;">
Największa zaleta opowiadania: bezduszność stylu, bezosobowość
przekazu, jego bezemocjonalność, pod którą przecież ukrywa się
straszną tragedię bohatera, który nawet nie pojawia się w
opowiadaniu. Równocześnie połączenie pradawnych wierzeń z
nieuchronnością wielkich tragedii skojarzenia z wielkim Cthulhu.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>Zmiana warty</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjeaMhYwszpTbtspBm-iPwDDL6D84GOjxHpmCzzwurcu6P9Y82bzt2n4mxfAHAlYczqgYbpvw97onoUEUQ-B2prj9ZMLwm173egfx0Zcb5SbomNmo8x3BZVvccnepdEHgU7yFvFE64sXM/s1600/zdjecie+z+pyrkon.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="zdjęcia z Pyrkonu" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjeaMhYwszpTbtspBm-iPwDDL6D84GOjxHpmCzzwurcu6P9Y82bzt2n4mxfAHAlYczqgYbpvw97onoUEUQ-B2prj9ZMLwm173egfx0Zcb5SbomNmo8x3BZVvccnepdEHgU7yFvFE64sXM/s1600/zdjecie+z+pyrkon.jpg" height="320" title="Iron Man i Kapitan Ameryka na Pyrkonie" width="212" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Na Pyrkonie można też spotkać <br />obrońców amerykańskich miast</b></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Podsumowując książkę „Poznań
Fantastyczny. Miasto Wyobraźni” stwierdziłem, że jest to książka
która łączy pierwsze i ostatnie opowiadania. Tym spoiwem była
jakość tych opowiadań, i pozornie przypadkowa zbieżność ich
ułożenia która stanowiła silną wartość dodaną. Choć w
„Miasto 2.0” o kolejności też decydowała jakość opowiadań,
to znów zauważa się że opowiadania pierwsze i ostatnie łączy
jakaś niewidzialna więź. I jak opisując architekta nawiązałem
do dręczącego Ziemiańskiego pytania o jakieś ukryte przesłanie
zawarte w budowie miasta, tak i tutaj istotą opowiadania jest jakieś
ukryte przesłanie, jakaś nadrzędna idea, nadrzędna istota
sprawująca nadzór nad miastem. I właśnie genius loci, tajemniczy
fluid sprawczy, eteryczny a nawet bezpostaciowy niebyt-strażnik jest
treścią opowiadania. Nie-byt, który przenosi się z istoty na
istotę, wieczny obrońca, który choć ma swoją postać – to
przecież nie istnieje w żaden sposób.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
No cóż, pora na podsumowanie. Po
raz drugi Wydawnictwo Miejskie Poznania wzięło się za ideę Poznań
Fantastyczny i z pewnością można mówić, że jest efekt to Idea
2.0, że nowy Poznań Fantastyczny to książka w wymiarze 2.0. To
już nie książka dwóch dobrych opowiadań i wypełniacza, to już
nie książka w której Poznań jest wciśnięty na siłę. To, co
otrzymujecie kupując miasto 2.0 to zbiór dobrych (a nawet bardzo
dobrych) opowiadań, co istotne – to także zbiór opowiadań o
Poznaniu a nie tylko opowiadań umieszczonych w Poznaniu. Słowem,
książka warta swojej ceny – a nawet jej wielokrotności. Choć
miejmy nadzieję, że WMP nie wykorzysta tej opinii jako argumentu za
podwyżką ceny...<br /><br />A jakby ktoś miał wątpliwości - to tak, tak, oprócz okładki książki Miasto 2.0 to wszystkie zdjęcia pochodzą z Pyrkonu. </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-2896243236572185362015-03-22T19:37:00.001+01:002015-03-22T20:02:42.071+01:00Więzienie dla potworów z wszelkich sfer<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Więzienie</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZc4bx_S18UebTyU2M50PAEnAQsohBj5J-qq4qemEkb98F5-_oR95L5cCjGOsxkTtHvfTMEVCSZXlYxJnPqfYx6RQrz8ZRvNi8yJ2HYTkOupjrkV-sLqPilcuWhQ2aD4mhAxSLCj-M5hA/s1600/straszna+historia.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZc4bx_S18UebTyU2M50PAEnAQsohBj5J-qq4qemEkb98F5-_oR95L5cCjGOsxkTtHvfTMEVCSZXlYxJnPqfYx6RQrz8ZRvNi8yJ2HYTkOupjrkV-sLqPilcuWhQ2aD4mhAxSLCj-M5hA/s1600/straszna+historia.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Jest we Wrocławiu pewne więzienie. Nie, nie mówię o tym na Kleczkowie. Jest więzienie o wiele straszniejsze, bo nikomu nie dane było z niego uciec czy wyjść. Więzienie w którym Pradawni zamknęli najstraszniejsze potwory, potwory które swą obecnością mogłyby zgładzić wszelkie światy. Choć może po prostu informacje o tym zatarły się z biegiem czasu? Bo w sumie nawet o tym więzieniu mało kto wie, mało które podania o nim wspominają. Bo w sumie, czy jest ono we Wrocławiu, czy może jest ono na pustynnej Diunie, na Endorze, na Altairze, a może na więziennej Rura Penthe? Na każdej z nich, lecz równocześnie na żadnej z nich... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3SRdPFZ2FvFF-WN85WOWf3uszLrZmcpkbjA8MjLaBeR2nPF5zvHXXmIzPvxLdkpPV10zGWTL3ahysbHZiY5cHxfxXC9r7y8HWJy_nXWESjQiqe6UXmvrfqQcx04eeo7N-bvnFHTkqIc8/s1600/wyrafinowanie+smierci.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3SRdPFZ2FvFF-WN85WOWf3uszLrZmcpkbjA8MjLaBeR2nPF5zvHXXmIzPvxLdkpPV10zGWTL3ahysbHZiY5cHxfxXC9r7y8HWJy_nXWESjQiqe6UXmvrfqQcx04eeo7N-bvnFHTkqIc8/s1600/wyrafinowanie+smierci.jpg" height="400" width="265" /></a>Jako iż trzymają tam najgroźniejsze potwory, to jego lokalizacja nie jest znana. Wiadomo tylko, że jest ona zmienna. Reguła jest jedna: że tam, gdzie ono chwilowo jest, na pewno jest akurat słońce lub inna gwiazda. Odpowiednio wcześniej zaprogramowane, z uwzględnieniem pór dnia we wszystkich uwzględnionych światach, przenosi się między światami gdy tylko gdzieś zapada noc. A wszystko po to, aby upewnić się że najstraszniejsze moce nie zostaną nigdy z niego uwolnione... Tak, tak, Słońce i inne gwiazdy są przecież Ostatecznymi Strażnikami, pilnującymi porządku we Wszechświecie. Potwory karmione są specjalną karmą, która sprawia, że nawet te pochodzące z najjaśniejszych krańców kosmosu nie przeżyją kontaktu ze światłem, a okrucieństwo takiej śmierci przekracza najzmyślniejsze tortury wymyślone przez wszystkie żyjące rasy wszelakich uniwersów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I wydawałoby się, że przecież tak prosto je odnaleźć, tak prosto dostać się do środka i w jakiś sposób ułatwić skazanym ucieczkę. Wystarczy być w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie – i oczom podróżnika jawić się powinny stalowe lub betonowe mury z wyzierającymi zewsząd metalowymi zębami krat... a jednak nie, specjalne czary sprawiają, że więzienie to staje się zupełnie niewidoczne w świetle widzialnym i tylko w świetle nocy daje się ono zauważyć. I to jest właśnie drugi powód, dla którego więzienie to ciągle przerzucane jest z jednego wymiaru do drugiego gdy tylko zajdzie słońce – zarówno, aby Ostateczni Strażnicy mogli wypełnić swoje obowiązki, jak i dla zapewnienia kamuflażu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>Kruk</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSHwcDFR3pLnaRBLZ-xS1phDlbF1m6tu-43o-3tKZAncGfLFH0JPV780YmpQKcHffvYU2amirzyTF7hKRKfHPoAtEto1vuU5HkX7781dbxNYkW7nFD4S_KS4d1U-D-J7pTFSCQnr8Ov6c/s1600/ptak+o+ludzkich+rekach.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSHwcDFR3pLnaRBLZ-xS1phDlbF1m6tu-43o-3tKZAncGfLFH0JPV780YmpQKcHffvYU2amirzyTF7hKRKfHPoAtEto1vuU5HkX7781dbxNYkW7nFD4S_KS4d1U-D-J7pTFSCQnr8Ov6c/s1600/ptak+o+ludzkich+rekach.jpg" height="266" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
I wydawałoby się, że tak ukrytego więzienia nie da się odkryć. A jednak raz na jakiś czas, czy to za sprawą natury, czy może za sprawą jakichś szatańskich sztuczek – nie ważne, ważne że dzieje się tak, że słońce przestaje świecić także za dnia. W przypadku naszej sfery przyczynia się do tego Księżyc, który ustawiają się w odpowiedniej koniunkcji ze słońcem i z Ziemią zasłania nam światło najbliższej gwiazdy. Wtedy więzienie pozostaje w naszym wymiarze, jednak pozbawione zostaje swego kamuflażu. Jednak cóż z tego, gdy z braku światła nie można go przecież zobaczyć? Pozostaje poszukać pomocnika, który widzi nawet w czarnym świetle, jak chociażby Kruka.</div>
<blockquote class="tr_bq">
<i>„Cóż to? Jaki ptak powstał i roztacza pióra,<br />Zasłania wszystkich, okiem mię wzywa.”<br /><span style="font-size: xx-small;">A. Mickiewicz, Dziady, cz. II</span></i></blockquote>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Lecz gdzież miałby szukać ten Kruk? Zaćmienie nie trwa w nieskończoność, a miejsc do przeszukania mnóstwo. Lecz któreż miejsca mogli wykorzystać Pradawni, aby wykorzystując topografię terenu jeszcze bardziej utrudnić ucieczkę Skazanych, lecz równocześnie być tak blisko granicy pomiędzy poszczególnymi magicznymi światami aby w razie czego szybko się przenieść? Szybki przegląd otpustów Wrocławia i miejsce mogło być tylko jedno... Dawny zamek obronny ze swymi piwnicami zapewne przykrywa więzienie dla Najstraszniejszych... tam więc posłałem Kruka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Wędrówka</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyPUsvHwvcTS5xtAUH2CdVJw9H5s7u-PBrxRkEd_EWtkZf5z3TmLyZCNqj4-wtJLD2nCH0FMesPirq5B88BH_26_SHjz67tMyi1b22hyDHPTJ_gsQbRDGhYIcn3UADXnFBpYvxv-Sxtt0/s1600/zmeczony+straznik.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyPUsvHwvcTS5xtAUH2CdVJw9H5s7u-PBrxRkEd_EWtkZf5z3TmLyZCNqj4-wtJLD2nCH0FMesPirq5B88BH_26_SHjz67tMyi1b22hyDHPTJ_gsQbRDGhYIcn3UADXnFBpYvxv-Sxtt0/s1600/zmeczony+straznik.jpg" height="265" width="400" /></a>Z jego opowiadań wynika, że nie było mu łatwo. Oczywiście, wejście drzwiami nie wchodziło w rachubę, bo Czarnoptak drzwi sobie nie otworzy. Co prawda otwory w kratach piwnicznych bez problemu pozwalają przejść ptaku pomiędzy nimi, to ciężko znaleźć takie, które równocześnie nie miałoby okiennic. Gdy już wreszcie udało się rozwiązać ten problem, to trzeba było odnaleźć przejście pomiędzy piwnicami zamku a obrzeżami sfery więziennej... nie muszę chyba dodawać, że wejścia pilnował strażnik? A czas ucieka, ucieka... na szczęście Kruk znał lisa, i choć przygody z serem nie wspomina zbyt dobrze, to z pewnością czegoś się przy okazji nauczył. Krakanie perswazyjne to rzadka umiejętność wśród ptaków, ale gdy już się któryś takowej nauczy, to wszystko potrafi sprawić z umysłem antropoidów. Tego na przykład udało się przekonać do zaśnięcia... i teraz wystarczyło rozłożyć szeroko skrzydła aby na prądach różnych rodzajów magii unosić się bezgłośnie w kierunku poszczególnych cel.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCDw1ftwIe6x_UAg9zQUWfkr5mdc06jogC9bxewuharbsVlHPj-jMb5T7TaBklhA4Wh_0fucTzUH4aNsAdl-DRjcLha4A82a3e-amnHXbTjR41p22zZJQCGCO2J_nExv5fC_tFFIg5PpE/s1600/twarz+kolorow.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCDw1ftwIe6x_UAg9zQUWfkr5mdc06jogC9bxewuharbsVlHPj-jMb5T7TaBklhA4Wh_0fucTzUH4aNsAdl-DRjcLha4A82a3e-amnHXbTjR41p22zZJQCGCO2J_nExv5fC_tFFIg5PpE/s1600/twarz+kolorow.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A trzeba przyznać że wymagało to nie lada odwagi. Bo jak już wspomniałem, cele zajmowali skazani Najstraszniejsi, najbardziej groźne stworzenia wszelkich wszechświatów. Na pewno chcecie wiedzieć o kim mowa? Które z najstraszniejszych horrorów nie są tylko pradawnymi opowiastkami, za którymi kryją się najprawdziwsze potwory? No cóż, już za późno na decyzję, skoro tu dotarłeś, to musisz poznać Prawdę, także tą najstraszniejszą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTMr3WWJFON7VfTWUVWc_Sjyzng-X9MZJr-n1FCMbCa35YuSUniMiOIp-ncx0KOWV1VM79yfBv3RISimpcTlB9l_Ps0G-39wynfW62x6OfkdbQfZmBBOn5DSLC7__xKf3FIvc32PQPB8g/s1600/mroczny+pokerzysta.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; display: inline !important; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTMr3WWJFON7VfTWUVWc_Sjyzng-X9MZJr-n1FCMbCa35YuSUniMiOIp-ncx0KOWV1VM79yfBv3RISimpcTlB9l_Ps0G-39wynfW62x6OfkdbQfZmBBOn5DSLC7__xKf3FIvc32PQPB8g/s1600/mroczny+pokerzysta.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b></b></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b><span style="font-size: large;"><b><br /></b></span></b></span></div>
<span style="font-size: large;"><b>
Mroczny Pokerzysta z Illinois</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na początek idzie Bagienny Duch z Illinois. Och, niech nie zwiedzie cię słowo Duch w nazwie – albowiem to jak najbardziej człowiek, jak ja czy ty. Przynajmniej z wyglądu, bo to tylko zewnętrzna otoczka mająca ukryć trawiące go Zło. Otoczka tworząca mu wizerunek eleganta w kapeluszu, a ukryte w kapeluszu karty od razu budzą skojarzenia z czasami wielkich pokerzystów przemierzających parostatkiem wody Illinois. W sumie, skojarzenia z Bertem Maverickiem są nawet poprawne – jednak pamiętaj że nie gra on zwykłymi kartami, lecz kartami Losu. Wyłożenie którejkolwiek karty z kapelusza może przynieść konsekwencje o wiele gorsze niż zagłada galaktyki...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-size: large;"><b>Kapelusznik Smutku</b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9hL2QBowg0ZUC3MTioaYAPc5pb-oAz-G_IIGcnZnljBeA89fu3rSNb3CQZMobxR2-VtGW-EY_xGn95DXUosSBH8TPaGQtAnLafdxdaxqJlFaDw67lM_tJ_Zd5pLtTpSf6W4tjRDK0hnA/s1600/smutny+kapelusznik.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9hL2QBowg0ZUC3MTioaYAPc5pb-oAz-G_IIGcnZnljBeA89fu3rSNb3CQZMobxR2-VtGW-EY_xGn95DXUosSBH8TPaGQtAnLafdxdaxqJlFaDw67lM_tJ_Zd5pLtTpSf6W4tjRDK0hnA/s1600/smutny+kapelusznik.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
A skoro mowa o kapeluszach, to może pora wspomnieć o Kapeluszniku Smutku? Lustrzany brat Szalonego Kapelusznika z uniwersum Alicji i Białego Królika... Totalne jego zaprzeczenie na skali dobra i zła, szaleństwa i zimnej logiki, i jeszcze paru innych skal spychających go w najgłębsze otchłanie potworności. Bo złośliwość i inne formy zła to zazwyczaj efekt ulegnięcia emocjom, niezapanowania nad temperamentem – lecz jakże straszne może być zło które wynika z celowości i chłodnej logiki? O tym lepiej nie myśleć...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXbBslUXo8oNJHOwElAnbarMs1xY462nky9G7cMn5huv7mcgnlWxY7wCyS7AQkr_0HWDQOInY8feEXnhgJKyIqaryTE4Je_yqcVDodykod7H5zQag5L-9IB1cK4bbiTTWjreyQfFYMrBs/s1600/plomienne+zwierze.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXbBslUXo8oNJHOwElAnbarMs1xY462nky9G7cMn5huv7mcgnlWxY7wCyS7AQkr_0HWDQOInY8feEXnhgJKyIqaryTE4Je_yqcVDodykod7H5zQag5L-9IB1cK4bbiTTWjreyQfFYMrBs/s1600/plomienne+zwierze.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b>
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Ogniste zwierzę</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na naszym świecie były i takie czasy, że uznawano że „tylko płomień może nas oczyścić”. Złe to były czasy dla ludzkości, te czasy rządu ognia, jednak co by to było gdyby po świecie zaczęły chodzić płomienne zwierzęta? Idźcie się i rozmnażajcie się - powiedział Pradawny – i one tak właśnie robiły, jednak ogień płynący w ich żyłach zamiast krwi niosła za sobą śmierć i zniszczenie na którejś ze sfer. Właśnie dlatego większość tego gatunku została wybita i tylko jeden osobnik został tu pozostawiony ku przestrodze dla przyszłych twórców światów...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b>
<b><span style="font-size: large;">Przesłodka Syrenka</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUyMgo3GQywHro-4_7dRwBm_BCjZjlc_xgaHXsDR_VdnnUT6BnEMWNwW6Qjg8oJCu60y5P8yDx16ExluiDFdIRS0-8ebhRhFosenzAsunS_7Bbg3urus9SvYwY9Y_Sc8OdUaGvyu23o7Y/s1600/przeslodka+syrenka.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUyMgo3GQywHro-4_7dRwBm_BCjZjlc_xgaHXsDR_VdnnUT6BnEMWNwW6Qjg8oJCu60y5P8yDx16ExluiDFdIRS0-8ebhRhFosenzAsunS_7Bbg3urus9SvYwY9Y_Sc8OdUaGvyu23o7Y/s1600/przeslodka+syrenka.jpg" height="265" width="400" /></a>Lecz czym zawiniła Pradawnym przesłodka Syrenka? Czyż można nie pokochać jej kolorowych włosów, jej słodkich usteczek czy jej radosnej miny? </div>
<blockquote class="tr_bq">
<i>„Na głowie kraśny ma wianek,</i><br />
<i>W ręku zielony badylek,</i><br />
<i>A przed nią bieży baranek,</i><br />
<i>A nad nią leci motylek.”</i><br />
<span style="font-size: xx-small;"><i>A. Mickiewicz, Dziady cz. II</i></span></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
Nic tylko przytulić – a jednak i ona została zamknięta za lodowato zimnymi kratami o temperaturze znacznie poniżej absolutnego zera i śmierć każdemu kto choć spróbuję ich dotknąć. Czy to jej odbicie znajdujemy w „Dziadach” Mickiewicza?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<b><span style="font-size: large;">Przebudzenie strażnika</span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ9GMiS9KN0Zbmam9hBlKGAYJi5SVEN2Xf-Kkl2Vidqzjv2A6T9wSwNTbQPZATaSHnHJFtLINfn_F4a6Ha6CfCIyJmL4jzzpzGJXiiPcpmlpuwheOALlXKrgfORC9FEumE0YE58MzAcpQ/s1600/smutne+ptaki.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZ9GMiS9KN0Zbmam9hBlKGAYJi5SVEN2Xf-Kkl2Vidqzjv2A6T9wSwNTbQPZATaSHnHJFtLINfn_F4a6Ha6CfCIyJmL4jzzpzGJXiiPcpmlpuwheOALlXKrgfORC9FEumE0YE58MzAcpQ/s1600/smutne+ptaki.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Czym zawiniły postacie w ptasich maskach? Czy to ich historia natchnęła Hitchocka do nakręcenia swego koszmarnego ptasiego horroru? Czy ta wychudła postać na wąskiej szyi to jakaś poprzedniczka Śmierci, o wiele straszniejsza od swej następczyni? A może meksykańskie wizje to odwzorowanie jakiej bogini zagłady gdzieś z pogranicza innego świata? Za co skazany został ten ptak o ludzkich ramionach? Nie czas na poznawanie ich historii... skoro strażnik budzi się ze swego hipnotycznego snu, to znak, że więzienie powoli zaczyna przenosić się do innej sfery. A więc najwyższy czas się stąd wynosić, dopóki jeszcze istnieje droga ucieczki do naszego świata. Kruk, choć czarny, nie musi przecież obawiać się Światła Słońca...<br />
<br />
A już wkrótce dowiecie się, gdzie szukać więcej obrazów pokazujących Więzienie widziane okiem Kruka... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsZI2LMk-JOhPfrLrHhNq7_KR9rZlhzq_w9rpinuxeNVNdOmYPXJfhV6_iiVKPY9PI-gIqiYXyci7WIli2P2M57OxLEHC1a1nKmdPxNYeN6FbRw5fFeoKmHtzBbcEXbmDHb3Pq4GWTFeY/s1600/salamandra+wypatruje+ucieczki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsZI2LMk-JOhPfrLrHhNq7_KR9rZlhzq_w9rpinuxeNVNdOmYPXJfhV6_iiVKPY9PI-gIqiYXyci7WIli2P2M57OxLEHC1a1nKmdPxNYeN6FbRw5fFeoKmHtzBbcEXbmDHb3Pq4GWTFeY/s1600/salamandra+wypatruje+ucieczki.jpg" height="424" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Równie smutna co kolorowa, Salamandra próbuje wypatrzyć, którędy uciekł Kruk... </b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-12433352395360049022015-03-03T22:45:00.000+01:002015-03-03T22:45:42.632+01:00Bitwa Pięciu Armii... bez hobbitów?<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7b2_6gx6SCDX4Qh20IvSsursa3Qq8oBXxaCaQg2_pANv4jCjl1QEP-HZXXaMBOqGpUZIdzt07-1gAX4Gc2huHHcNLSDJO4purLad65zvVGKaIaz1XEWPECu-XDQIOA6PXXldNBIDk3yM/s1600/osobliwosci+lucznictwa+zima.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7b2_6gx6SCDX4Qh20IvSsursa3Qq8oBXxaCaQg2_pANv4jCjl1QEP-HZXXaMBOqGpUZIdzt07-1gAX4Gc2huHHcNLSDJO4purLad65zvVGKaIaz1XEWPECu-XDQIOA6PXXldNBIDk3yM/s1600/osobliwosci+lucznictwa+zima.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie wiem, co te potwory mają do
lutego, ale jak zawsze na Nowy Rok Miasto Spotkań wybuchło plotką
o zbliżających się do Wrocławia wrogich hordach. Czy to brak
śniegu nie pozwalał im przespać w spokoju zimy, czy to głód
wynikający z braku pożywienia w okresie zimowym, czy wreszcie
Wrocław w lutym dostaje jakiejś magicznej mocy przyciągającej
wszelkie tałatajstwo – trudno powiedzieć, wiadomo jednak, że w
pierwszych tygodniach lutego miasto nasze nawiedzają watahy
paskudnych stworów przybywających z północy i pozbawione ochrony
miasto z pewnością znów powróciłoby do stanu zniszczenia
przypominającego Festung Breslau tuż po opuszczeniu go przez
Niemców. Dlatego jak co roku, mimo wszelkich uzasadnionych
nienawiści rasowych do Długouchych, trzeba było stanąć u ich
boku w obronie miasta. Dobrze chociaż, że potwory są na tyle miłe,
że ZAWSZE atakują w sobotę i nie trzeba się chociaż urywać z
pracy żeby stawić im opór.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg92LdvFqKCjuyOs_cfRUHyli_gF1Xc9830aeJS2fCsKCLYwpSrx5uPTh4sphL7ecu0sjCKwxlbgz42ci5jOCV0OsZwj41LEOiyKxf4-XC7ZLSdebdxq8Ws8hhidNQbDx3zfY2-oLmOA2Q/s1600/strzaly+w+celu.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg92LdvFqKCjuyOs_cfRUHyli_gF1Xc9830aeJS2fCsKCLYwpSrx5uPTh4sphL7ecu0sjCKwxlbgz42ci5jOCV0OsZwj41LEOiyKxf4-XC7ZLSdebdxq8Ws8hhidNQbDx3zfY2-oLmOA2Q/s1600/strzaly+w+celu.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEna_oXrDtINk-ipMOZlLuIca1fBVlOBERzKWkZOQfYEG_Hg6sRSJXP2yaJs776ANfNscDsp9qVDTLUdUZqBzRTM6kkYRfeKGlnz_pOZx5OCWz6smbrY4z2S-gjMAegScAfgYcTdFhAL8/s1600/w+oczko+ork+postrzelony.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEna_oXrDtINk-ipMOZlLuIca1fBVlOBERzKWkZOQfYEG_Hg6sRSJXP2yaJs776ANfNscDsp9qVDTLUdUZqBzRTM6kkYRfeKGlnz_pOZx5OCWz6smbrY4z2S-gjMAegScAfgYcTdFhAL8/s1600/w+oczko+ork+postrzelony.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Ot, taka sytuacja... w samo białko...</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No i wszystko byłoby ładnie i pięknie
gdyby nie te walenie do drzwi. Mimo iż to jeszcze zima, słonko
pojedynczymi promieniami przedzierało się przez minimalnie tylko
otwarte powieki. Zapowiadałby się piękny dzień pełen jatki i
wrogiej krwi gdyby nie te durne „dzięcioły” pukające do moich
drzwi. Wysokie to to jak brzoza, a głupie jak koza – nie mogliby
się wreszcie nauczyć używać zegarka, chociażby słonecznego?
„Nie budzić zanim słońce nie wzniesie się powyżej budynku Hali
Stulecia” na ten przykład to przekracza ich normy rozumowania. A
już przyjść po budziku... uuups, szybki rzut oka na budzik dosyć
szybko i dobitnie zmienił mój wgląd na całą sytuację.
Powiedzmy, że budzik wyglądał tak, jakby jakiś czas temu trochę
zbyt dobitnie próbował wytłumaczyć mi że pora wstawania to
już-już a może nawet minęła – dosyć wyraźnie widać w nim
było odcisk opancerzonej pięści. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMw-hzNTKuvZc9g8wvtVX1iqPx_R2fbXiDxtdSNYmwOEETsLOE_8T_V7DHxe4ES2lYCAQqTpiK2wbkW5QgMJ9VR-y4C21Z-wN5Ucm-CXUacGg30vAHikr1cCTat7H7OYiv9oDe7c6ZP5o/s1600/DSC_0365fff.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMw-hzNTKuvZc9g8wvtVX1iqPx_R2fbXiDxtdSNYmwOEETsLOE_8T_V7DHxe4ES2lYCAQqTpiK2wbkW5QgMJ9VR-y4C21Z-wN5Ucm-CXUacGg30vAHikr1cCTat7H7OYiv9oDe7c6ZP5o/s1600/DSC_0365fff.jpg" height="400" width="265" /></a>W sumie, radio też nie wyglądało
lepiej, a zazwyczaj włączało się kilka minut po budziku... no to
co tu się dziwić wkurzonym kłapouchym (no, w zasadzie długouchym,
ale z charakteru są podobni do osłów, to i uszy by mogli mieć
adekwatne do inteligencji). Wciąż rozespanym krokiem doczłapałem
się do drzwi, uchyliłem je lekko żeby powiedzieć że jeszcze
tylko zjem śniadanko i będę gotowy uderzyć na orczą armię...
Stanowczy uścisk uzbrojonych dłoni dał dosyć wyraźnie do
zrozumienia, że coś poszło nie tak. Nie, zdecydowanie nie tak
miało to wyglądać, wszystko było tak pięknie zaplanowane i teraz
miałoby tak łatwo się spaprać? O, niedoczekanie wasze wy
wychudzone pięknisie, zaraz jeden z drugim niosący mnie pod pachy
dostali fangę w co tam się napatoczyło – i zaskoczeni upuścili
mnie na ziemię. No bo któż by w pojedynkę zadzierał z armią
zbrojnych elfów? Musiałoby być na rzeczy coś niepomiernie
ważnego... szybko zawróciłem się do łóżka żeby wyciągnąć
przygotowaną zawczasu siekierkę po czym z rozbrajającą miną
stanąłem z nią naprzeciwko nich oświadczając, że teraz już
możemy iść. Przez chwilę zastanawiali się o co chodzi, jednak
ich obawy rozwiały moje słowa: no przecież nie pójdę na to orcze
ścierwo z byle sznurkiem na kiju, jak się bawić, to chociaż jakąś
porządną bronią.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR1jCSMZhyBo4KjmKot5KUIiK_eX1g9GIELHPHv_JPjDBDgvunJgGqOvDx_vcfgsJTLqpsEV-2oUgWTaAKsYmJmpJEqSAif5tF5ZhJASbEWanVp04JP4BeZN0YV6v86lPH4GQtQyRpFa4/s1600/glowny+elf+wroclawia.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR1jCSMZhyBo4KjmKot5KUIiK_eX1g9GIELHPHv_JPjDBDgvunJgGqOvDx_vcfgsJTLqpsEV-2oUgWTaAKsYmJmpJEqSAif5tF5ZhJASbEWanVp04JP4BeZN0YV6v86lPH4GQtQyRpFa4/s1600/glowny+elf+wroclawia.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Trzeba przyznać, że atmosfera w
samochodzie była grobowa, jednak mimo kilku kuksańców które z
radością odwzajemniłem jakoś udało się dojechać na miejsce
bezbijatyki. A tu na szczęście pominęło mnie to, co według nich
najważniejsze a ja osobiście uważam za nudę niemożebną –
przemowę mającą zachęcić tyczkowatych do walki na szczęście
mieli już za sobą, a z naprzeciwka leciała już orcza banda...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVYHcMEfJq7VZA0kPjhndJs9-0u-BrHyYczodPcbj-C9JC-59SgtnDFOb588OFuKnN3SBbBQ70GVw9_KZMHbScCa-s_iZHL1ILxpVAuZeqxUhuUHgZWgVNvPpZUI00kk3RCxHi71UPEiU/s1600/a+ty+lec+strzalo+lec.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVYHcMEfJq7VZA0kPjhndJs9-0u-BrHyYczodPcbj-C9JC-59SgtnDFOb588OFuKnN3SBbBQ70GVw9_KZMHbScCa-s_iZHL1ILxpVAuZeqxUhuUHgZWgVNvPpZUI00kk3RCxHi71UPEiU/s1600/a+ty+lec+strzalo+lec.jpg" height="212" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Gdy już tylko pozostaje patrzeć gdzie trafi strzała...</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No to pora się zabawić. Toporek
wyciągnięty, rozbieg, rzut toporem do celu, dobiec do
dogorywającego ciała i w biegu wyrwać z niego broń (jakże
pięknie rozpryskuje się krew gdy gwałtownie wyciągasz z rannego
ciała swój topór) i lecimy dalej powtarzając całą tą
sekwencję aż do ostatniego trolla. Niczym wielka machina śmierci,
niczym rozpędzony kołowrót śmierci, niczym jeżozwierz złożony
z toporów a nie igieł pędziłem przez zgniłozieloną chmurę
wroga gdy nagle coś mnie ugryzło w nogę... no ki czort, noż
niemożliwe żeby który orczy pomiot miał siłę jeszcze odgryzać
po tym jak go zdzieliłem swoim toporkiem? Kątem oka zauważyłem
jakieś włochate śmierdzące stworzenie na swej nodze, i drugie,
trzecie... no żeżby, czyżby idąc z północy orki zabrały spod
Poznania te szczury co zeżarły Popiela? Królem to ci ja nie
jestem, żreć mnie nie powinny, jednak i im widać zima dała się
we znaki i próbowały się posilić czym tylko popadnie.
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhODTMNmRJUPypCN4bFr-H2AktuoF_Zy6L9Gn5mG5yy4XN7l0xsLf3FcpRFNuCzVe1w1OmIpkmZhZhE5DkFAXkqB1Y9LybcwMQMy42LlcIcXoie6QBN8BzSqyonfWouVgCrWi9KHM86zwY/s1600/prawie+mu+sie+udalo.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhODTMNmRJUPypCN4bFr-H2AktuoF_Zy6L9Gn5mG5yy4XN7l0xsLf3FcpRFNuCzVe1w1OmIpkmZhZhE5DkFAXkqB1Y9LybcwMQMy42LlcIcXoie6QBN8BzSqyonfWouVgCrWi9KHM86zwY/s1600/prawie+mu+sie+udalo.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Prawie mu się udało, temu orkowi...</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I wiecie co? Mądrze gadają Wolni
Ciut-Ludzie ze Świata Dysku... tym gorszy przeciwnik, im mniejszy –
bo trudniej go trafić. Ubić orka siekierą – bułka z masłem, a
i mnóstwo krwi w gratisie. Ubić trolla siekierą – to jak ubić
orka tylko jeszcze trzeba trochę siły w to włożyć, ale w
celowanie mniej wysiłku wkładasz. Ubić szczura siekierą – no
nie da się. Utrafić ostrzem nie sposób, walnąć obuchem to się
odbije, kopnąć – poleci kawałek i wkurzony zaraz przypędzi z
powrotem. No i włazi ci takie bydlę po nogach i żre – no on
celować nie musi żeby utrafić, za to ty jego i z celowaniem nie
siekniesz. Przydeptać butem też nic nie daje, bo się rozmiękła
ziemia trochę pod nim rozejdzie a gdy buta zabierzesz to dalej na
ciebie wbiega. Walnąć je pięścią – rozgnieciesz, ale i po
trzech takich ciosach ciężką okutą rękawicą we własną nogę
to i ciężko od siniaków się ruszać. I jak z takim walczyć? I
wiadomo jaką zarazę to ze sobą roznosi? Toż bym wam napisał co
to tałatajstwo narobiło we Wrocławiu w 1963, ale nie będę przecież wyprzedzał Roberta Szmidta...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfEDFHqtMVnlyQKDmNrxLylF_rPCWxAZvyeqd37nC17V1CJbPzOaoD_Lbw36R2otNLackGs7l9f-cb4-CbAVjmWMNSInSolDIUuUcGA6dsY-KpGLPhpoTULKwJXKH1aZnRJEzXwEumnAw/s1600/ukrycie+sie+w+celu+nie+pomaga.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfEDFHqtMVnlyQKDmNrxLylF_rPCWxAZvyeqd37nC17V1CJbPzOaoD_Lbw36R2otNLackGs7l9f-cb4-CbAVjmWMNSInSolDIUuUcGA6dsY-KpGLPhpoTULKwJXKH1aZnRJEzXwEumnAw/s1600/ukrycie+sie+w+celu+nie+pomaga.jpg" height="212" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Temu ukrycie się w cieniu też nie pomogło</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kilka strzał które ledwo musnęły me
nogi i zrozumiałem po co komu elfy na polu walki – no w kwestiach
głównych sił wroga to za dużo nie podziałają, ale od drobnicy
bronią cię równie dobrze jak off przed komarami. Szkoda tylko, że
tak łatwo giną – ale nie ma tego złego co by na dobre nie
wyszło. Zawsze można z którego ściągnąć jego wymuskaną
zbroję. Z jednej strony co prawda jeden nagolennik sięga mi od
pięty do brzucha skutecznie blokując nogi w kolanie, z drugiej
jednak ten ich podły mosiądz to tak lichy materiał, że dobrze
puknąć i się rozlatuje – słowem, łatwo skrócić je do
odpowiedniego rozmiaru i zakładać na skórzaną zbroję można. No,
musiałaby być jakie szczury mutanty żeby się przez to zębami
przebić, ale kto wie co to za barachło autobahnem nach Poznań do
Wrocławia dotarło? Tylko pozostaje mieć nadzieję, że mi jaki
fotopstryk zdjęcia nie trzasnął i gdzie nie opublikuje, bo to
wstyd byłby na kopalni jakby mnie w takiej badziewnej improwizowanej
puszce zamiast zbroi zobaczyli. I pewnie by się nabijali, że za
konserwę mięsną z krasnoluda na wojnie robiłem... ech,
niedoczekanie wasze, orki wybite pora zrobić krucjatę wśród
reporterów, bo to równie wredne potwory. Tymczasem po raz kolejny
udało się uchronić Wrocław Fantastyczny od zagłady...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEfMJ2yr3Wnez4ufXdaGg-FtIlC1rfRydI5uxXVbhxL0HhnVl3HEL-2dDHtKhsATUBsaglWTQCC3n7VEAwSQWhWC-MOXTzelv4YWvrKpaJsdvkqoZFaqtr0lnUU7IxpFWsaTAHWdxDs9w/s1600/ubity+szczur+we+wroclawiu.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjEfMJ2yr3Wnez4ufXdaGg-FtIlC1rfRydI5uxXVbhxL0HhnVl3HEL-2dDHtKhsATUBsaglWTQCC3n7VEAwSQWhWC-MOXTzelv4YWvrKpaJsdvkqoZFaqtr0lnUU7IxpFWsaTAHWdxDs9w/s1600/ubity+szczur+we+wroclawiu.jpg" height="266" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No, a teraz pora odrzucić cugle
fantazji na bok i dać się ponieść rzeczywistości. W tym roku po
raz kolejny Centrum Łucznictwa Tradycyjnego zorganizowało turniej
łuczniczy „Osobliwości łowieckie zimą”. Tak jak w poprzednich
latach tereny lasu osobowickiego opanowały makiety łucznicze o
kształtach Obcego, Predatora czy watahy zombie, tak w tym roku
utrzymana była koncepcja tolkienowskiej Bitwy Pięciu Armii. Tak
więc przeciw trollim czy orczym makietom wystąpili elfi łucznicy
próbujący z pełnym zapałem je zabić, w czym uporczywie
przeszkadzały im gałęzie entów próbujące złapać strzały,
rzeźba terenu, grawitacja i zmęczenie. I chociaż w ciała
papierowo-piankowych najeźdźców wystrzelonych zostało łącznie
tysiące strzał, trudno mówić o tym, że któraś ze stron
przegrała tą wojnę: ilości wojowników po każdej ze stron
pozostały nieuszczuplone. Mimo to niekwestionowanymi zwycięzcami
okazali się łucznicy, którzy mimo braku trofeów w postaci orczych
kłów zyskali mnóstwo dobrej zabawy i humoru. I chociaż do wojny
nie dołączyli hobbiccy procarze, to po raz kolejny udało się
uchronić zarówno wrocławskie Śródmieście, jak i tolkienowskie
Śródziemie przed rozprzestrzenieniem się orczej zarazy. Niestety,
napromieniowane szczury rozpierzchły się po Wrocławiu roznosząc
epidemię. I chociaż nawet najlepszym elfim tropicielom nie udało
się znaleźć najmniejszych śladów ich bytności w mieście, to w
prasie powoli pojawiają się pierwsze wzmianki o powrocie chorób
dawno zapomnianych. Czy już wkrótce powstanie księga z listą
zabitych przez roznoszącą się w powietrzu zarazę?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDLHK6Llqb6vWEsmvKQ1D5uziCKHIBMPuv2sqoSKICPIEXFiRfHIjARwYKy8FdlvuNocgNuLPRmc8xqiBQ-PD6vDz7O1X4yO6_UYlTDHmR4wu-b3IBblnvRs4oGSIKcgqLYNtnzL5u720/s1600/pora+na+odpoczynek.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDLHK6Llqb6vWEsmvKQ1D5uziCKHIBMPuv2sqoSKICPIEXFiRfHIjARwYKy8FdlvuNocgNuLPRmc8xqiBQ-PD6vDz7O1X4yO6_UYlTDHmR4wu-b3IBblnvRs4oGSIKcgqLYNtnzL5u720/s1600/pora+na+odpoczynek.jpg" height="424" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Pora na odpoczynek</b></td></tr>
</tbody></table>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0Las Osobowicki, Wrocław, Polska51.1552328 16.98394120000000430.5591558 -24.324652799999996 71.7513098 58.2925352tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-35296352024369102422015-01-31T17:18:00.000+01:002015-01-31T17:19:12.380+01:00Kto zapewnia bezpieczeństwo w Ząbkowicach?<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgt2gAsFbQKdFEk5uDTobLaPEbft6_T_971NS300VCCeJF4vI_Uw28Vpm98odZevig7910TZMHAyPPZIb8F6XgFJRoYq7tRhHDoz0tTEYG2N2hzJgkqHn-8fO29SXizFqkDcjuPw7VPxk/s1600/miasto+dr+Frankensteina.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgt2gAsFbQKdFEk5uDTobLaPEbft6_T_971NS300VCCeJF4vI_Uw28Vpm98odZevig7910TZMHAyPPZIb8F6XgFJRoYq7tRhHDoz0tTEYG2N2hzJgkqHn-8fO29SXizFqkDcjuPw7VPxk/s1600/miasto+dr+Frankensteina.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Ząbkowice Śląskie...<br />Bezpieczeństwo w mieście zapewnia <br />dr Frankenstein</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Jadąc z Wrocławia drogą ekspresową nr 8 na południe, czy to do w góry, czy do Czech czy do popularnej turystycznie Srebrnej Góry, prędzej czy później przyjdzie nam przejechać koło słupka z dwoma dziwnie kontrastującymi ze sobą tabliczkami: „Miasto bezpieczne” i „dr. Frankenstein”. Doktora Frankensteina większość ludzi błędnie kojarzy z potworem który był raczej jego dziełem niż nim samym, więc jedno nie wyklucza drugiego, ale co mają Ząbkowice Śląskie do Frankensteina? Jak się okazuje, jeszcze do 1945 przy drodze z Wrocławia do Pragi nie leżały Ząbkowice, tylko właśnie niemieckie miasto Frankenstein, które dopiero po wojnie przybrało bardziej słowiańską nazwę. Czy miasto to ma faktycznie jakiś związek ze sławetną już książką Mary Shelley? Jak twierdzi Jan Organiściak, lokalny historyk, gdyby nie Ząbkowice, pisarka nigdy nie wpadła by na pomysły zawarte w książce, jednak czy takie teorie mają swoje podstawy, czy to raczej wyssane z palca banialuki a zbieżność nazw jest przypadkowa? No cóż, postarajmy się cofnąć w czasie do roku 1606, kiedy to miastem rządziła zaraza morowego powietrza czyli dżumy...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Weźmi z trupa trzydniowego oko i w miedzianym moździerzu je roztrzep... weźmi sproszkowane kości szkieletu i wsyp ich dwie garście tamże, a do tego pięć palców zmarłego wykopanych przy księżyca pełni... całość w noc bezgwiezdną nad ogniem podgrzej, w lewą stronę mieszając, a tak przygotowaną miksturę zmieszaj z sosem i zaciekłemu wrogowi swemu podaj, a kres nastanie twoim problemom z nim...</span></i></blockquote>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM3YyjWpuFPxUURHfealJx_l-VrOQDuRoO8S2UI5H8rtmFi6VcyXLZiAWfOfalmH0PUtG_IQPqEjP93cLBaGH9eQZKlD6JeCy4LK_gcholv6wOPvBr5SyW8_GRjSlqhP1sFKhMYHgE9FQ/s1600/laboratorium+frankensteina.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM3YyjWpuFPxUURHfealJx_l-VrOQDuRoO8S2UI5H8rtmFi6VcyXLZiAWfOfalmH0PUtG_IQPqEjP93cLBaGH9eQZKlD6JeCy4LK_gcholv6wOPvBr5SyW8_GRjSlqhP1sFKhMYHgE9FQ/s1600/laboratorium+frankensteina.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>W laboratorium Frankensteina</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Miksturę tą alchemiczną z pewnością znali ząbkowiccy grabarze, Wacław Forster i Jerzy Freidiger, którzy z ciał ludzkich sporządzali zatruty proszek, który potem rozsypywali po domach, podwórkach, smarowali nimi klamki i kołatki w drzwiach. I choć powyższa receptura brzmi jak wyciąg z jakiego annału alchemicznego, nie trzeba żadnej magii żeby przy jej pomocy zabić człowieka. Ot, efekt rozkładu, bakterii gnilnych, braku nieznanej ówcześnie higieny i masz, śmiertelne zatrucie gotowe dla każdego kto z taką mieszaniną się spotkał. I chociaż, jak już wspomniałem, pojęcie higieny było wtedy nieznane, to przecież każda, najstarsza nawet religia wie, że kontakt z gnijącym ciałem do niczego dobrego nie prowadzi. Czemuż więc ząbkowiccy grabarze mieliby sypać wszędzie taki śmiercionośny proszek? Zapewne z czystej żądzy zysku, bo przecież każdy zmarły to dla nich źródło zarobku. I choć oburzać by się można na takie działanie, to przecież jeszcze nie tak całkiem dawno temu, w czasach o wiele wyżej stojącej moralności gazety rozpisywały się o łódzkich „łowcach skór” - więc czego wymagać od średniowiecznych grabarzy, nie szkolonych przecież w kwestii filozofii, etyki, itp.?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">10 września 1606 roku aresztowano dwóch ząbkowickich grabarzy - Wacława Förstera, grabarza od 28 lat i jego pomocnika Jerzego Freidigera pochodzącego ze Strzegomia, z powodu mieszania i preparowania trucizn. Obaj zostali wydani przez parobka Förstera.<br />Dnia 14 września został aresztowany niejaki Weiber - były więzień i trzeci grabarz - Kacper Schleiniger, a 16 września aresztowano 87-letniego żebraka Kacpra Schettsa - wszystkich pod zarzutem trucia i rozprzestrzeniania zarazy.</span></i><br />
<i><span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">4 października odprowadzono do więzienia Zuzannę Maß - córkę zmarłego urzędnika miejskiego Schuberta, jej matkę - Magdalenę Urszulę, obecnie żonę grabarza Schleinigera oraz Małgorzatę - żonę żebraka Schettsa”</span></i></blockquote>
<span style="text-align: justify;"> </span><i style="text-align: justify;"><span style="font-size: xx-small;">Kroniki miejskie Annales Francostenenses (1655), Marcin Koblitz</span></i><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYG2vxpZj5Leg5MA5AbiU-_PK_2mn8tLnP6az5I3C9eoguJbA0EMo0qWTwrrjSHuVbqiNAXvjxNEYwqrl5xFeVj1J5uKG9vhMrnFjDcrPkKydaTZyQs4uIpKxJ25J8tajyVCqDQlzmsHo/s1600/laboratorium+frankensteina+2.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYG2vxpZj5Leg5MA5AbiU-_PK_2mn8tLnP6az5I3C9eoguJbA0EMo0qWTwrrjSHuVbqiNAXvjxNEYwqrl5xFeVj1J5uKG9vhMrnFjDcrPkKydaTZyQs4uIpKxJ25J8tajyVCqDQlzmsHo/s1600/laboratorium+frankensteina+2.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>W takich warunkach dr Frankenstein tchnął życie w swego potwora</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Zresztą, choć sam wyrok sądowy dosyć dobrze opisują kroniki miasta, to już okoliczności jego podjęcia pozostają większą tajemnicą. W czasach średniowiecznych ciężko było o uczciwy proces sądowy, i choć często oskarżenia potwierdzane były osobiście przez samych oskarżonych to niejednokrotnie ciężko powiedzieć na ile było to przyznanie się do rzeczywistej winy, a na ile była to chęć wybawienia od okrutnych tortur, którym poddawani byli podejrzani w ramach przesłuchania. Dodać należy, że był to przecież okres polowania na czarownice i notorycznego poszukiwania winnych głodu, zarazy i innych zdarzeń losowych – bo przecież gniew boży musiał być zawiniony przez jakiegoś grzesznika którego trzeba było spalić na stosie żeby przebłagać Boga... A dowody zawsze się znajdą, jak nie rzeczowe, to w postaci zeznań zawistnego sąsiada, wścibskiej baby która wszystko widziała, itp.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnlRV_zT1Z0sKUTkk4oVyBKOXKN6ZvOiFUb9RAwuCFxPbSYw0jj7hM0TNtEcVYxjW0Ccm-ys1GZKvJ4apl18G1w0FI5YTUp9poLZ-ylG-EeuYFfvVqSOQZ_aMHXPAdKLaF7w2KkMzO4Ew/s1600/frankenstein+w+swoim+laboratorium.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnlRV_zT1Z0sKUTkk4oVyBKOXKN6ZvOiFUb9RAwuCFxPbSYw0jj7hM0TNtEcVYxjW0Ccm-ys1GZKvJ4apl18G1w0FI5YTUp9poLZ-ylG-EeuYFfvVqSOQZ_aMHXPAdKLaF7w2KkMzO4Ew/s1600/frankenstein+w+swoim+laboratorium.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Potwór stworzony przez dr Frankensteina</b></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<i>„W mieście Frankenstein na Śląsku pojmano ośmiu grabarzy, wśród nich sześciu mężczyzn i dwie kobiety (według „Annales Frankostenenses” pięciu mężczyzn i trzy kobiety). Ci po torturach w śledztwie zeznali, że sporządzali zatruty proszek i tenże kilka razy w domach rozsypywali, progi, kołatki i klamki u drzwi smarowali, przez co wielu ludzi zatruło się i poumierało. Poza tym w domach skradli wiele pieniędzy, a także obdzierali trupy, zabierając im opończe. Rozcinali także brzemienne kobiety i wyjmowali z nich płody, a serca małych dzieci zjadali na surowo. Tamże z kościołów kradli obrusy z ołtarzy, a z ambony ukradli dwa nakręcane zegary. To sproszkowali i używali do swych czarów. Pewien nowy grabarz pochodzący ze Strzegomia zhańbił w kościele ciało młodej dziewicy. Inni jeszcze różnie niesłychane i straszne czyny popełniali (...)”. </i></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: xx-small;">Newe Zeyttung, 1606r.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Śledztwo zazwyczaj ciągnęło się na tyle w czasie, że wszelkie objawy gniewu bożego ustawały, więc łatwo było pokazać, że skazanie oskarżonych (albo chociażby samo ich osadzenie) było miłe Bogu, a nawet jeśli nie – najważniejsze przecież było zadowolenie społeczeństwo, a motłoch szczęśliwy był widząc męczarnie umierających „za swe grzechy”.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI78nTP5zVtkO7TI2lfRtHRGy98t6E1C4KmR3dWQhX2l0925ls47-kLFRsn9VOhMAqFl2gIWsEcjTtJbBUoYzGewx8UrsuoOFzwAkhGMN9LHdcInPBXLMcN8SfjRq-FpV81_DvwtwlDuw/s1600/zabkowice+-+panorama.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgI78nTP5zVtkO7TI2lfRtHRGy98t6E1C4KmR3dWQhX2l0925ls47-kLFRsn9VOhMAqFl2gIWsEcjTtJbBUoYzGewx8UrsuoOFzwAkhGMN9LHdcInPBXLMcN8SfjRq-FpV81_DvwtwlDuw/s1600/zabkowice+-+panorama.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Ratusz w Ząbkowicach - niemy świadek wyroku na grabarzach</b></td></tr>
</tbody></table>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<i>„Najpierw ich wszystkich oprowadzano po mieście. Potem rozdzierano ich rozżarzonymi obcęgami i oderwano im kciuki. Starszemu grabarzowi oraz jednemu z pomocników mającemu 87 lat obcięto prawe dłonie. Potem obu razem przykuto do słupa, z daleka zapalano ogień i ich upieczono. Nowemu grabarzowi ze Strzegomia rozżarzonymi obcęgami wyrwano członek męski. Potem i jego wraz z innymi przykuto do słupa, gotowano i pieczono. Pozostałe osoby wprowadzono na stos i spalono”. </i></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: xx-small;">Newe Zeyttung, 1606r.</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh22QFs18VLzp4kYg-w7JR52FNjF8X3V_9CzpetIaG2Hq-1Tvfp5izvk1YA8vMzqY_tBJW9XTxCG2NT7GvcxFfpB2qUPe01CdBjlW5_OUGDupuF4QTM2IMSupqh829n8hWwHtkY96hiPL8/s1600/zamek+frankensteina.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh22QFs18VLzp4kYg-w7JR52FNjF8X3V_9CzpetIaG2Hq-1Tvfp5izvk1YA8vMzqY_tBJW9XTxCG2NT7GvcxFfpB2qUPe01CdBjlW5_OUGDupuF4QTM2IMSupqh829n8hWwHtkY96hiPL8/s1600/zamek+frankensteina.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Mroczna nawet w świetle słońca ruina zamku <br />w Ząbkowicach (dawny Frankenstein)<br />na okraszenie historii</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Tak więc opowiastkę z pogranicza życia i śmierci mamy, wystarczyłoby udowodnić że brytyjska pisarka ją znała – i już mamy zgrabną teorię sugerującą, że to właśnie dolnośląskie Ząbkowice stały się zaczynem do stworzenia literackiego potwora i książki, która uważa się za pierwszą książkę science-fiction na świecie. Czy jednak takie ogniwo istniało? Trudno przecież znaleźć jakiekolwiek chociaż wzmianki o bytności Marii Shelley w Ząbkowicach lub w okolicach, a nawet samym Wrocławiu. Powiadają jednak, że wśród jej znajomych był pewien młodzieniec, który urodził się i wychował właśnie w Ząbkowicach, a później musiał wyemigrować w okolice Renu gdzie poznał się z pisarką. Czy pamiętał ten makabryczny wybryk z historii swego miasta, czy miał okazję przekazać ją pisarce w trakcie któregoś ze swych spotkań? Tego nigdy się nie dowiemy, dlatego wszystkich zainteresowanych zachęcam do sięgnięcia po ten klasyk literatury fantastycznej i ocenienia samemu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEix3rGsWYRup_xUTCYsK9rztNgQhRa9uOFy3HhbFs4AEYxShMgMlT5309Ev7b4Ybl7dDtaOOytpZSDF-FUKeQwFNulSZ9cX34CqPLVexwBUhPWCQ4-OKnuSvWAnRj_fYOFr1iY2LyrTH6I/s1600/wrosf.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEix3rGsWYRup_xUTCYsK9rztNgQhRa9uOFy3HhbFs4AEYxShMgMlT5309Ev7b4Ybl7dDtaOOytpZSDF-FUKeQwFNulSZ9cX34CqPLVexwBUhPWCQ4-OKnuSvWAnRj_fYOFr1iY2LyrTH6I/s1600/wrosf.jpg" height="332" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
A skoro już go przeczytacie, to zapraszam Was także na XXV Wrocławskie Spotkania z Fantastyką, poświęcone właśnie książce „Frankenstein czyli współczesny Prometeusz” Marii Shelley. Będzie okazja do podzielenia się waszymi wnioskami z innymi, będzie okazja posłuchania co na ten temat mają do powiedzenia inni, a i ja postaram się podać jeszcze kilka informacji rzucających pełniejsze światło na możliwe kulisy powstania książki. Tak więc, kto chętny – zapraszam was 7 lutego do Ośrodka Kultury Fantastycznej na ul. Tadeusza Kościuszki 35F, ostatnie piętro. Światło świec i odgłos wyładowań elektrycznych używanych do powtórzenia dzieła doktora Frankensteina upewnią was, że trafiliście we właściwe miejsce. A tymczasem – życzę wam interesującej lektury!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-14828667554625292872014-12-23T23:33:00.002+01:002014-12-23T23:33:37.625+01:00Zdrowych, wesołych... no i fantastycznych!!!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfn9eosu_FHGg0K6VF_bIoNf1Np4wY5iOLL4x40wM9XVp-gUWFydAV1wjfiJ46ioKf50siDYOq1O11IzgEYPKQ0xIup2bzRXiswWrT39hi_ZgsAYJyOjUyw_aJ5pe7VcUeABSC3rmthFk/s1600/WF6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfn9eosu_FHGg0K6VF_bIoNf1Np4wY5iOLL4x40wM9XVp-gUWFydAV1wjfiJ46ioKf50siDYOq1O11IzgEYPKQ0xIup2bzRXiswWrT39hi_ZgsAYJyOjUyw_aJ5pe7VcUeABSC3rmthFk/s1600/WF6.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<br /><br />Zdrowych, wesołych no i oczywiście fantastycznych świąt Bożego Narodzenia, <br />a potem także szczęśliwego i fantastycznego Nowego Roku!!!<br />Oczywiście, w zbliżającym się 2016 roku życzymy:<br />
- cosplayerom jeszcze wspanialszych strojów,<br />- zaprzyjaźnionym fotografom konwentowym jeszcze lepszych zdjęć,<br />- larpowcom - jeszcze bardziej szalonych imprez,<br />- konwentowiczom - jeszcze ciekawszych konwentów i aby zawsze znalazło się miejsce dla was na <br /> prelekcjach,<br /> - organizatorom konwentów - nigdy w życiu żadnych dużych wpadek, i szybkiego załatwiania <br /> problemów wynikłych z tych mniejszych,<br />- fantastycznym łuczników - równie fantastycznych trofeów,<br />no i oczywiście wszystkim fanom bloga życzymy jeszcze bardziej fantastycznego miasta spotkań :)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-85141697862853250692014-12-21T15:44:00.001+01:002015-01-17T15:55:26.566+01:00I ty możesz zostać wrocławskim krasnalem!!!<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Święta, święta, coraz bliżej
święta... święta już tak blisko, że ucichły nawet wszelkie
akcje typu „zostań świętym Mikołajem”. Więc w ramach
niedzielnego odpoczynku od zakupowo-przygotowaniowego szału dziś
polecam wam raczej grę typu „zostań wrocławskim krasnalem”.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak, tak, każdy z was może poczuć
się jak prawdziwy wrocławski krasnal. </div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitWz_pR3Je66eaVYsqcdEopRHobRiz75-GFqkQtGEctmVKn_SXz1SW9101DX_Wbkz8j2h-iV7QxE3X0xYfDW3rgPfhiLAGVxzCdREWKsGPDAD0fepAKQ_08efPB_CELprCCYA3bO599mU/s1600/wroclaw+quest+005.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitWz_pR3Je66eaVYsqcdEopRHobRiz75-GFqkQtGEctmVKn_SXz1SW9101DX_Wbkz8j2h-iV7QxE3X0xYfDW3rgPfhiLAGVxzCdREWKsGPDAD0fepAKQ_08efPB_CELprCCYA3bO599mU/s1600/wroclaw+quest+005.jpg" height="242" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Przed wyruszeniem w drogę należy skompletować odzienie</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
A wszystko to za sprawą
androidowej gry Misja Wrocław (Wroclaw Quest), którą można
ściągnąć z internetu za darmo. To dzięki niej właśnie możesz
stać się wrocławskim krasnalem. A te, jak wiadomo chyba każdemu
chociażby z bajek Marii Konopnickiej, pomagają dobrym ludziom w
wypełnianiu żmudnych obowiązków. Tak samo i w grze, wcielając
się w postać krasnala, musisz pomagać Wrocławianom w ich
zadaniach. Oczywiście, zadania są ściśle powiązane z miejscami
charakterystycznymi dla Miasta Spotkań: raz musisz pomóc kwiaciarce
z placu Solnego w układaniu kwiatów, innym razem biegasz z
wywalonym jęzorem zapalając gazowe latarnie na Ostrowie Tumskim
mimo iż złośliwe podmuchy wiatru i deszczowe chmury ciągle ci je
gaszą. D tego dochodzi obsługa kinowego projektora w trakcie
festiwalu „Nowe horyzonty”, obsługa multimedialnej fontanny,
strzelanie goli i obrona ramki w ramach Euro 2012, budowanie wieżowca
Sky Tower czy uczestnictwo w biciu gitarowego rekordu Guinessa.
Oczywiście, żeby nie było za łatwo, w każdym z tych zadań coś
ci przeszkadza: łażący sobie po katedralnych krokwiach i miauczący
kot stara się cię zdekoncentrować gdy próbujesz przypomnieć
sobie kolejne nuty wybijanego przez dzwony rytmu, chmary nietoperzy
uniemożliwiają ci bieganie po Ostrowie a niewychowane pająki
ciągle pchają ci się na projektor tworząc teatrzyk cieni na tle
wyświetlanego filmu. Słowem, nie jest lekko będąc krasnalem...</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj03ot4jM0vBz7L-rBuD2Y1Hyoz0r_JHCn5atAR163orboduivjnQECSbFxJCX_ixoeJnuJsxj2_5LEWinlyOcfauId4D35z5LOxONr_Z5Q1dffjC3nrh_J6dhcWcqX-ZRhtknGf0HcLyw/s1600/wroclaw+quest+004.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj03ot4jM0vBz7L-rBuD2Y1Hyoz0r_JHCn5atAR163orboduivjnQECSbFxJCX_ixoeJnuJsxj2_5LEWinlyOcfauId4D35z5LOxONr_Z5Q1dffjC3nrh_J6dhcWcqX-ZRhtknGf0HcLyw/s1600/wroclaw+quest+004.jpg" height="242" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Mapka Wrocławia, po której nasz krasnal się porusza <br />szukając kolejnych zadań do wykonania</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kto wpadł na pomysł takiej gry
promującej Wrocław? Pomysłodawcą gdy jest biuro festiwalowe
Impart, które w ten sposób promuje wydarzenie jakim ma być
ESK2016. Kwota przeznaczona na ten cel może wydawać się ogromna
dla przeciętnego mieszkańca miasta, więc zwłaszcza na fali
premiery Przygód Ethana Cartera spodziewałem się równie wielkiego
dzieła. Jednak z pewnością środowisko twórców gier już na
wstępie mogło oszacować, że jest to raczej budżet dobrze
rozbudowanej apki na komórkę. Tak więc ściągając grę z
internetu (oczywiście za darmo) dostajemy tak naprawdę kombinację
10 mini-gier, dobranych tematycznie do najważniejszych miejsc i
wydarzeń naszego miasta. I tak Iglica powiązana jest z grą typu
Icy Tower, katedra to gra typu powtarzanie sekwencji, Panorama
Racławicka – puzzle z poszczególnych części obrazu, rynek z
masowym odgrywaniem utworu Hey Joe to gra typu Guitar Hero. </div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhni-ovtCKw_efESKIyGKUC4e9gPJ50VTvY7BIFd31mk9TT-4dtiZg6otSb3N5pbO29Ovul7XDF4zHHUGBEjGozq1ioFzAMGZNH2VKDRVBvojzy2Z3a6X0r2E6wucPvfxYjBzl_hpQgWc/s1600/wroclaw+quest+011.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhni-ovtCKw_efESKIyGKUC4e9gPJ50VTvY7BIFd31mk9TT-4dtiZg6otSb3N5pbO29Ovul7XDF4zHHUGBEjGozq1ioFzAMGZNH2VKDRVBvojzy2Z3a6X0r2E6wucPvfxYjBzl_hpQgWc/s1600/wroclaw+quest+011.jpg" height="242" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Jedna z grafik której towarzyszy opis miejsca do którego dotarliśmy</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Każda z
lokalizacji okraszona jest też garścią ciekawostek z nią
związanych. Z kolei każda z gier ma dwa poziomy, a zaraz tryby gry.
Każdą grę zaczynamy od poziomu „questowego”, który w
pierwszych etapach pozwala na zapoznanie się z zasadami gry. Jego
zaliczenie powoduje zdobycie odznaki wykonania zadania, które trzeba
skompletować aby dojść do zakończenia gry. Jest to poziom
stosunkowo prosty, choć przy moim talencie do touchpadów zdarzało
mi się po kilka razy podchodzić do zadania z Iglicy. Gdy taki
poziom ci się znudzi, to równocześnie z zaliczeniem poziomu
„questowego” pojawia się tryb rywlizacyjny – a więc już
trudniejszy niż poprzedni. W trybie tym nie chodzi już tylko o
wykonanie zadania, ale o granie z narastającym stopniowo poziomem,
cały czas zdobywając punkty. Punkty te są wykorzystywane do
określenia twojej pozycji w rankingu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4m3WGVp0IfLLQwH__DTRRf-sMNJ0QBK8UmmgtimR1IeWDj2tTuveKTVrOz4-55-yhx1AmwF33PqnXUgF09cKhDOqLLsFNmsSOOApzgG3tw8wbY_VYCJ5g4uAKGang2Tszo-g4D3cpXi8/s1600/Wroclaw+Quest.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4m3WGVp0IfLLQwH__DTRRf-sMNJ0QBK8UmmgtimR1IeWDj2tTuveKTVrOz4-55-yhx1AmwF33PqnXUgF09cKhDOqLLsFNmsSOOApzgG3tw8wbY_VYCJ5g4uAKGang2Tszo-g4D3cpXi8/s1600/Wroclaw+Quest.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Kilka przykładowych gier (Latarnik z Ostrowia Tumskiego, Kino <br />Nowe Horyzonty, kwiaciarka na Placu Solnym, Fontanna Multimedialna)</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Podsumowując, gra „Wroclaw Quest”
jest ciekawym, może nawet unikatowym pomysłem na promocję miasta i
wydarzeń związanych z Europejską Stolicą Kultury 2016 zarówno
wśród jego mieszkańców, jak i wśród potencjalnych turystów.
Nie należy spodziewać się po niej jakichś wielkich fajerwerków,
jest to raczej aplikacja masowa mająca skłonić jak największą
ilość ludzi do zagrania w nią, niż gra określonego typu dla
określonej niszy graczy. Jak przystało na grę „komórkową”,
jest doskonałym zabijaczem czasu w trakcie jazdy tramwajem, w czasie
czekania na spóźniony autobus czy na mający się za chwilę zacząć
seans filmowy czy przedstawienie w teatrze. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAlGI_9vi9F-fqavQgebZLfZ8Cx_gzkqzKczMaPK4PgiN8n_5uc7mJAol1fV4J6NmipPcQqE5qtYJuyFGqD01tbYaD191kMDjrsgOc2HoAyyOVBH-3VSJ6H93XYXvJ4hjpaStHrzZwtMY/s1600/wroclaw+quest+007.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAlGI_9vi9F-fqavQgebZLfZ8Cx_gzkqzKczMaPK4PgiN8n_5uc7mJAol1fV4J6NmipPcQqE5qtYJuyFGqD01tbYaD191kMDjrsgOc2HoAyyOVBH-3VSJ6H93XYXvJ4hjpaStHrzZwtMY/s1600/wroclaw+quest+007.jpg" height="242" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Ekran powitalny jednej z mini-gier. Na dole widoczny zwój <br />z ciekawostkami dotyczącymi danego miejsca - kliknięcie w niego <br />powoduje pokazanie kolejnej ciekawostki</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z wad wymienić mogę
tylko dwie. Po pierwsze, nie zawsze intuicyjny interfejs. Wybierając
grę, najpierw należy wybrać lokalizację, a potem... odruchowo
chce się kliknąć w rysunek przedstawiający zadanie które należy
wykonać w danym miejscu. Okazuje się jednak, że zwłaszcza na
początku trzeba wybrać... zlokalizowaną z boku „strzałkę”. Z
jednej strony, jestem w stanie zrozumieć że jest to symbolika
przycisku play z naniesioną na nią odznaką którą otrzymamy za
wykonanie zadania w trybie questowym. Jednak dla osoby która po
prostu chce uruchomić swoje pierwsze zadanie i nie wie jeszcze nic o
odznakach i ich wyglądzie (bo dowie się dopiero po jego wykonaniu)
jest to prostu jakiś przypadkowy znaczek i nie wie, co należy
zrobić.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Drugą – jest rozmiar aplikacji. W
czasach, gdy wciąż w sprzedaży popularne są smartfony posiadające
4GB pamięci (czyli w praktyce 1,7MB uszczuplone o wszystkie zbędne
aplikacje których trzymanie wymuszają na nas producent i operator
sieci), 172 MB zabierane przez Wroclaw Quest to jednak trochę dużo,
zwłaszcza w porównaniu z typowymi grami androidowymi które zajmują
40-60MB. Oczywiście, nawet starsze telefony mają możliwość
rozszerzenia tej pamięci o kartę micro-SD, niestety, aplikacja
firmy TK Games w żaden sposób nie dają się na taką kartę
przenieść. Tym samym porównanie miejsca zajmowanego w pamięci
telefonu wypada jeszcze mniej korzystnie dla naszej krasnalowej
aplikacji: 172 MB (Wroclaw Quest) vs 3-10 MB (rozmiar typowej
aplikacji po przeniesieniu jej na kartę micro-SD). Tym samym mając
ponad 90% wolnego miejsca na karcie (kilkukrotnie większej niż
pamięć oferowana przez telefon) ciągle borykam się z komunikatami
o przepełnieniu pamięci. I właśnie dlatego jeszcze tylko kilka print-screenów do zrobienia i aplikacja wylatuje z mojego smartfona. Przecież już wiem gdzie szukać wielkiego skarbu wrocławskich krasnali...</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-18891346674582930832014-12-04T23:15:00.001+01:002014-12-04T23:23:09.992+01:00Co się dzieje w mrocznym Zamczysku???<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX8TRu39aKGvXeprtV5SOJ3TpznkDFVm31Xwk_Bk2GLHz1yaDsEhvVNA1ktQDuE_ao0Z_S8X0aWfdVzCLKPSrkIdQg0xCG2jY-P0uIaZsoDRwEMi375s8DqVxi2_9SnvvrdNs7-NH9elM/s1600/zamczysko+grozy+006.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX8TRu39aKGvXeprtV5SOJ3TpznkDFVm31Xwk_Bk2GLHz1yaDsEhvVNA1ktQDuE_ao0Z_S8X0aWfdVzCLKPSrkIdQg0xCG2jY-P0uIaZsoDRwEMi375s8DqVxi2_9SnvvrdNs7-NH9elM/s1600/zamczysko+grozy+006.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jeszcze dwa lata temu Wrocław nie miał
żadnej imprezy masowej związanej z horrorami. W zeszłym roku to
się zmieniło, i do listy fantastycznych imprez organizowanych przez
leśnicki Zamek dołączyło Zamczysko. Widać to wciąż było aby
zaspokoić potrzeby fantastycznego miasta, więc <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2014/10/horroday-czyli-festiwal-grozy.html" target="_blank">dzięki BiblioteceDolnośląskiej liczba ta zwiększyła się do dwóch i powstał Horrorday</a>, z którego relację już zapewne znacie. Więc dziś pora
na opis co się działo na drugim już z kolei wrocławskim konwencie
grozy Zamczysko.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Powracając do młodości...</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdxj3C_uhI9Tc53bMw0hcaqxJVq4UjkRsXxQFXxk-ZO17hmPpyQdG9K4maQ3FqJICFz00wRSsy1ZsD22yLAMcCkd3HNGDFC59RDHvLpCDsD2u5Y2kkZc9kKGFEfRmtYl0dOryHO-G7IEM/s1600/zamczysko+grozy+004.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdxj3C_uhI9Tc53bMw0hcaqxJVq4UjkRsXxQFXxk-ZO17hmPpyQdG9K4maQ3FqJICFz00wRSsy1ZsD22yLAMcCkd3HNGDFC59RDHvLpCDsD2u5Y2kkZc9kKGFEfRmtYl0dOryHO-G7IEM/s1600/zamczysko+grozy+004.jpg" height="266" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jak przystało na naprawdę straszną
imprezę, całość miała być imprezą nocną, a nie dzienną, choć
pojęcie to zostało dosyć szeroko zinterpretowane. Tak więc w
sobotę już po godzinie 13-tej pojawiłem się na zamku, gdzie na
progu gości witał jeden z wrocławskich zombie, być może bohater
zapowiadanych na kwiecień Szczurów Wrocławia. Gdy udało się już
uciec powitalnym uściskom, obłapywaniom i próbie wymiany się
mózgami (na którą oczywiście nie mogłem sobie pozwolić), to bez
problemu udało mi się dostać do sali prelekcyjnej, w której
Szymon Makuch przedstawiał przedwojenne eksperymenty odmładzające
i ich wpływ na literaturę. A metody (oprócz diety mlecznej)
polegały głównie na wymianie „zużytych” elementów ludzkiego
ciała na nowsze, poczynając od krwi poprzez wycinanie jelita
grubego czy wymienianiu jąder starszym ludziom na pochodzące od
młodych człekokształtnych. Chociaż efekty kuracji prześmiewczo
dawały się skomentować <b>„duże koszty, mało małp”</b>, to próby
te nie pozostały niezauważone ani przez ówczesną prasę, ani
przez literaturę. A więc było o nadzwyczaj inteligentnej małpie,
która obserwuje jak nagle starzeją się małpy podstępem zabierane
do tajemniczego budynku, a następnie odkrywa tajemnicę i... po
zorganizowaniu w kolonii buntu godnego późniejszej „Planety
Małp”, wykonuje podobny zabieg jednak tym razem na miejsce małpich
organów nie najmłodszego już osobnika wstawiając organy któregoś
z młodych lekarzy. Zauważony został także problem poszukiwania
celu życia w przypadku, gdy ono nigdy się nie kończy i o
nieprzewidywalnych aspektach odmłodzenia, jak np. utracie przyznanej
już renty czy zabraniu do wojska człowieka, który dzięki takiemu
zabiegowi odzyskał młodzieńczą sprawność.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Niestety, członek Trickstera miejsca
musiał ustąpić Zbigniewowi Woźniakowi, właścicielowi Muzeum
Horrorów w Wojnowicach, który przedstawiał swoją książkę. „Oko
zła” to zbiór 4 opowiadań, których akcja powiązana jest ze
wspomnianym muzeum, niestety, sposób w jaki zaprezentował ją autor
sugeruje raczej, że to jakaś sensacyjna bajka dla młodzieży
nieudolnie naśladująca przygody Pana Samochodzika. Równocześnie
przaśny język autora sprawił, że z listy atrakcji które chciałem
zobaczyć na Zamczysku wyleciała także jego prezentacja na temat
samego muzeum.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Cthulhuanizm konkurencją dla jedaizmu?</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3JyUluhLxEf9btphxG_Mp3krCH52g-HEaml7qjIdDpd0_Dt1WlxMiCRTFv6N65fk8Yvt3krayv7j-PWm4BcA71JRB53E5atNm4aGSndMs2qJa5jtXwUE8M6MzX2GqfcJNEEhUn4Lp_-g/s1600/zamczysko+grozy+002.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3JyUluhLxEf9btphxG_Mp3krCH52g-HEaml7qjIdDpd0_Dt1WlxMiCRTFv6N65fk8Yvt3krayv7j-PWm4BcA71JRB53E5atNm4aGSndMs2qJa5jtXwUE8M6MzX2GqfcJNEEhUn4Lp_-g/s1600/zamczysko+grozy+002.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Na konwencie grozy nie mogło obyć się bez okultyzmu...</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tak więc kolejną atrakcją godną
zauważenia była prelekcja Mikołaja Kołyszko, przyrównująca
dzieło Lovecrafta do... religii. I jak pokazały przeprowadzone
przez niego badania, dzieło udającego ateistę twórcy Cthulhu
idealnie wpasowuje się w opisane przez Rudolfa Otto wzorce świętości
i religijności, z kolei ciężko wyodrębnić jakieś wyraźne
różnice. Niestety, tempo mówienia Mikołaja przypominające
karabin maszynowy wypluwający łuski od pocisków, połączone z
mnóstwem słów trudnych dla przeciętnego czytelnika, włącznie z
łacińskim zwrotami religioznawczymi sprawiały, że wystraszony
umysł miał poważne problemy z nadążaniem za tokiem wypowiedzi
autora... doskonale odprężającą odskocznią okazała się
prezentacja katalogu lęków i fobii jakie gnębią współcześnie
nasze społeczeństwo. A więc obok znanej chyba każdemu paniki na
widok pająków czyli arachnofobii można było się dowiedzieć o
ludziach którzy boją się chodzić, jeździć samochodem czy
pakować się przed wyjazdem. Okazało się jednak, że taką samą
jednostką chorobową jak strach przed pająkami może okazać się...
lęk przed chodzeniem do szkoły. I tak jak Toy u Ziemiańskiego
wykorzystuje religię aby urwać się z jednostki wojskowej na kilka
dni i zdobyć alkohol, tak i sprytny uczeń ma już wspaniałą
wymówkę do niechodzenia do szkoły.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Przestępcy na wieczność potępieni</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCSBAxSwV7by_4vD5gqbvdN9SCGIxWNLSytr_Y4OhPFrQpgKb-gbxmeInu1mZDVVYPSYmpzgCLS19Abw1exaPKcGJU1wUjVZgBIw85T-Da8jMZzaIYYb95CvbpkziTrDf0KhoeQCO7_UQ/s1600/zamczysko+grozy+008.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCSBAxSwV7by_4vD5gqbvdN9SCGIxWNLSytr_Y4OhPFrQpgKb-gbxmeInu1mZDVVYPSYmpzgCLS19Abw1exaPKcGJU1wUjVZgBIw85T-Da8jMZzaIYYb95CvbpkziTrDf0KhoeQCO7_UQ/s1600/zamczysko+grozy+008.jpg" height="266" width="400" /></a>A później przyszła okazja posłuchać
o śląskich nieumarłych. Można było się więc dowiedzieć kim
był Wiederganger (zmarły odwiedzający krewnych po swej śmierci),
Nachzehrer (zmarły pożerający siebie po śmierci, co tłumaczyłoby
odgłosy mlaskania na cmentarzu nocą) czy Neuntater, dziecko zmarłe
w okresie niemowlęcym i zabierające ze sobą do grobu kolejnych 9
krewnych.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zastanowić by się można było, skąd
się więc tacy nieumarli brali? Zazwyczaj do takich „aktów
nieumierania” dochodziło w przypadku śmierci samobójców i
dzieciobójczyń, lecz mogło także dotyczyć przestępców zabitych
za swe uczynki. Właśnie dlatego szubienicy nadawano magiczną rolę
bramy pomiędzy światem żywych a światem zabitych złych, zwanych
także demonami. Dodajmy, że problem „powrotników” próbujących
przedłużyć swoją egzystencję kosztem żywych traktowano tak
poważnie, że ich rozwiązaniem zajmowali się specjalizowani
radnicy, a nawet rady miejskie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhalWtd9csSgwuNQ7zoMaFAqFGWAU8SBwtmIiM0vSqbGRniIOxeYuL3m9RxDHPDokPEgbiRzMXH7WrxSmX1yoOtFC18BCEk2BDo5uOaiRXypQoBRpZ4iH3LZNBPmc0NY-48sO_f5HWX9j8/s1600/zamczysko+grozy+001.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhalWtd9csSgwuNQ7zoMaFAqFGWAU8SBwtmIiM0vSqbGRniIOxeYuL3m9RxDHPDokPEgbiRzMXH7WrxSmX1yoOtFC18BCEk2BDo5uOaiRXypQoBRpZ4iH3LZNBPmc0NY-48sO_f5HWX9j8/s1600/zamczysko+grozy+001.jpg" height="426" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Oryginalna zasłona okienna... czy może jednak ukryte przejście na cmentarz?</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>Człowiek który pozwolił demonowi się opętać... <br />i obudził się spętany</b></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiQM-Hczt3D8_Aag9Nkdozi09uNZnev1mZiDpOgy6iMok_H1BxTSggrTcpVcCf6fzHwYirJbhqDkwkE36L09qob5yzIZKvFboEQyKfKcJxKq24ZWONa_2QzE6TRhn3aGBX4m_w-5ZfWaM/s1600/zamczysko+grozy+010.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiQM-Hczt3D8_Aag9Nkdozi09uNZnev1mZiDpOgy6iMok_H1BxTSggrTcpVcCf6fzHwYirJbhqDkwkE36L09qob5yzIZKvFboEQyKfKcJxKq24ZWONa_2QzE6TRhn3aGBX4m_w-5ZfWaM/s1600/zamczysko+grozy+010.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Mikołaj aż się złapał za głowę jak pomyślał jakie to straszne...</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po kolejnej prezentacji warto byłoby
dla odmiany zmienić sposób poznawania straszności tego świata,
więc dla odmiany odwiedziłem panel dyskusyjny o powiązaniu
religijności z horrorami. Chociaż w panelu uczestniczyły 4 osoby,
to większość uwagi skupiał wspomniany wcześniej Mikołaj,
człowiek który (jak sam o tym wspomina) pozwolił opętać się
przez sen demonowi i obudził się całkowicie sparaliżowany. Po
dodaniu faktu, że pierwsze horrory czytała mu do poduszki starsza
siostra, którą bawiło jak jej młodszy braciszek się boi, aż
dziwne, że w końcu Mikołaj wyrósł na tak wielkiego pasjonata
literatury grozy. I choć Mikołaj wiele miał do powiedzenia, to
tempo wyrzucania z siebie słów przypominające jak już wspomniałem
karabin maszynowy wypluwający puste już łuski sprawiał, że
pozostali dyskutanci mieli ograniczone możliwości wypowiedzi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Jakie menu na kolację, <br />czyli trup w ciepłym brzuszku czy w zimnej ziemi?</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNrMBHPCVeP6Ee_rz6-1flbbRxJoXTMMj6SHAeTL5Xgo7lI4Z4I1mTzKg1oU1UbG_KM_xb61Wtz0SNAjuZdkVyeEmHy8zdSxEik-uMTV8zbMfV-bpAR3hKNEOwX0yctb_yMKRBtdE22RQ/s1600/zamczysko+grozy+007.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNrMBHPCVeP6Ee_rz6-1flbbRxJoXTMMj6SHAeTL5Xgo7lI4Z4I1mTzKg1oU1UbG_KM_xb61Wtz0SNAjuZdkVyeEmHy8zdSxEik-uMTV8zbMfV-bpAR3hKNEOwX0yctb_yMKRBtdE22RQ/s1600/zamczysko+grozy+007.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Wesoła rodzinka na konwencie grozy</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A żeby dopełnić klimatu grozy, po
północy poszedłem posłuchać Beniamina Muszyńskiego
opowiadającego o kanibalizmie, jego przyczynach i uwarunkowaniach
religijnych. Jak się okazuje, przedstawiane jako ofiara hiszpańskiej
kolonizacji plemię Azteków okazało się równie okrutne i
ekspansyjne jak europejscy konkwistadorzy, a tempo ich ekspansji
wynikało głównie z potrzeby dostarczenia kolejnych ofiar do
bestialskich rytuałów religijnych, do których zaliczało się
chociażby wyrywanie bijącego jeszcze serca czy używanie
zabarwionych na żółto ludzkich skór jako imitacji kwiatów
składanych bogom.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z kolei inne plemiona stosowały
kanibalizm zamiast pochówku, jakże dziecinnie tłumacząc to, że
przecież zmarłemu będzie lepiej w ciepłym brzuszku niż w ciepłej
ziemi. Było także o „zjadaniu tożsamości”, a więc zjadaniu
kawałka ciała zmarłego po to, aby zdobyć jego wspomnienia. Z
jednej strony było to okazywanie szacunku zmarłym i zapewnienie im
nieśmiertelności – z drugiej przejmowanie doświadczeń i
umiejętności, które pozwolą zjadającemu na zdobycie lepszej
pozycji w stadzie. Dodać należy, że przyzwyczajenia do tego typu
„przechowywania wspomnień” są tak silnie zakodowane w
przedstawicielach tego typu społeczności, że gdy dotarła do nich
europejska kultura i wprowadziła zakaz spożywania zmarłych, to
tambylcy potrafili wyczekiwać, aż na ciele pojawią się larwy
robaków. Bo przecież z jednej strony zjadając takie larwy nie
łamie się przecież zakazu z punktu widzenia Europejczyków, z
drugiej jednak strony – skoro larwa żywiła się ciałem zmarłego,
to w dużym stopniu jest swoistą „reinkarnacją” zmarłego, a
przez to zjadać larwę przejmuje się jego wspomnienia i zapewnia mu
nieśmiertelność. Dodać należy, że zwyczaj ten został nawet
wypraktykowany przez naszego polskiego podróżnika, Wojciecha
Cejrowskiego. Jak się okazuje, jeden z przedstawicieli prymitywnych
plemion sam poprosił go o zjedzenia kawałka jego ciała, gdyż
tylko w ten sposób zjedzony mógł (oczami naszego celebryty)
zobaczyć ocean.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1N4O7JDPl3GyzjKUODzr9JCIznHOmD_MlwGZAye8Cei21NilgAdvkRGRgKwq89IyMZIWCkGGNzyVF1fOeifnBY0GYHt-ndeRT9MSm2PmkjTgYLSi7eHvoUAO_Gt8Atir0d7KkDqb0UaI/s1600/zamczysko+grozy+012.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1N4O7JDPl3GyzjKUODzr9JCIznHOmD_MlwGZAye8Cei21NilgAdvkRGRgKwq89IyMZIWCkGGNzyVF1fOeifnBY0GYHt-ndeRT9MSm2PmkjTgYLSi7eHvoUAO_Gt8Atir0d7KkDqb0UaI/s1600/zamczysko+grozy+012.jpg" height="266" width="400" /></a>A skoro wspomnieliśmy już o jednym przypadku, to może warto
dorzucić pozostałe przedstawione w trakcie zamczyska? Tak więc
było o wypadku fregaty Meduza w 1816 roku, samolocie linii Fuerza
Aerea Uruguaya który rozbił się wraz z drużyną rugbistów w
Andach czy wreszcie o wielkim głodzie na Ukrainie w latach 1932-33.
Tym, co łączyło te wszystkie przypadki kanibalizmu była
konieczność i głód, czego nie można powiedzieć o dwóch
kolejnych przykładach. Pierwszym z nich był Armin Meiwes, do
którego dobrowolnie zgłosiła się ofiara kanibalizmu gdy tylko
umieścił ogłoszenie w gazecie. Żeby było straszniej, przed
ostatecznym zabiciem swojej ofiary, kanibal zaprosił swoją ofiarę
na ucztę, na której głównym daniem była ugotowana kończyna
ofiary. Ostatecznie Armin Meiwes został złapany i skazany za
zabójstwo swojej ofiary gdy tylko umieścił kolejne ogłoszenie w
prasie. Zdecydowanie więcej szczęścia miał kanibal japoński
Issei Sagawa, który w ramach brutalnej zabawy zabił
niespodziewającego się niczego koleżankę ze studiów, a następnie
ją zjadł. Dzięki bogactwu rodziców udało mu się niekaranym
wrócić do ojczyzny, gdzie wydał książkę ze swoimi
wspomnieniami, stał się gwiazdą i prowadzi nawet własny blok...
kulinarny.</div>
<blockquote class="tr_bq">
<i><br />"Prawdziwy głód zaczyna się wtedy, kiedy patrzysz na drugiego człowieka<br />jak na obiekt do zjedzenia."<br /><span style="font-size: x-small;">Gustaw Herling-Grudziński</span></i></blockquote>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<br />
<div style="border-bottom: 4.50pt double #000000; border-left: none; border-right: none; border-top: none; margin-bottom: 0cm; padding-bottom: 0.07cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAJhK6fhJT3rVXziAPNrHV7l1_G3DscMC1yCma5UxviPL02fJtqqZqwbWj9VAggUGFdNJXq7MRx0jsE6kYV40hxAL-slDE9bWDMrtkK1A-S7X75EQKyLe6kJ5bJ4aNYtNnFL4aXvhkaNI/s1600/zamkowa+czytelnia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAJhK6fhJT3rVXziAPNrHV7l1_G3DscMC1yCma5UxviPL02fJtqqZqwbWj9VAggUGFdNJXq7MRx0jsE6kYV40hxAL-slDE9bWDMrtkK1A-S7X75EQKyLe6kJ5bJ4aNYtNnFL4aXvhkaNI/s1600/zamkowa+czytelnia.jpg" height="426" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Czy wspominałem już może, że w zamkowej czytelni można było przeczytać straszne książki i komiksy? <br />A przy okazji spotkać Czerwonego Kapturka, masową morderczynię przeuroczych wilczków? </b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>Górska zgroza</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9A3KnLrfkHu062YKb1Fobjfh0d25cjfoAQx7NdLRxGMLkPgMwzMLDMzP4C5vnLGwx-LC0uKGw1Jja6YqpOsxOaFJene6FUdyXue5r3HLhxascUZUjwczc0e-NTRHw3XRVcG5w48TIn0o/s1600/zamczysko+grozy+003.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9A3KnLrfkHu062YKb1Fobjfh0d25cjfoAQx7NdLRxGMLkPgMwzMLDMzP4C5vnLGwx-LC0uKGw1Jja6YqpOsxOaFJene6FUdyXue5r3HLhxascUZUjwczc0e-NTRHw3XRVcG5w48TIn0o/s1600/zamczysko+grozy+003.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Wydawało się, że po strasznej nocy poranek okaże się
sielankowy. Jako autor także bloga <a href="http://prawiezegory.blogspot.com/" target="_blank">Prawie że góry</a> z radością
przyszedłem na prelekcję o przepięknych górach... jednak te
okazały się mordercze dla przebywających w nich turystach, bo po
raz kolejny trafiłem na prelekcję Szymona Makucha, który
rozpatrywał góry w aspekcie horrorów. Jak się jednak okazuje,
większość górskich horrorów wykorzystuje góry jedynie jako
miejsce akcji, które swobodnie dałoby się zamienić dowolnym
innym, traktując je jedynie jako sposób osaczenia bohatera i
odizolowania go od świata zewnętrznego i mogącej iść stamtąd
pomocy. Co prawda gdzieniegdzie wykorzystywane są piękne
landszafciki a równocześnie sielankowy krajobraz ukrywa gdzieś nie
znane zagrożenie, jednak bardzo rzadko wykorzystywany jest w pełni
dualizm gór. Przykładem jest tu chociażby bestia z nawiedzonej
jaskini, którego akcja mogłaby dziać się gdziekolwiek, gdzie
znajdzie się jaskinia lub dowolna inna kryjówka w której mógłby
się schować nasz potwór. Jednym z nielicznych miłych akcentów
jest film Ravenous, który oprócz pięknych bałkańskich gór
czerpie także z lokalnego folkloru.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz2n4m3HRK7UO-q_knsi7YZGDzZFLmvbsg62AkNWXk4T3KLOnfh2JoJKjfRVnuMntRbyxgKzF0_8UwdfdUUVjq6ivleuEq_niAcz4zKU4eom6dbc3W8lAL46hF-57eCOX5JuZ7xzXytdk/s1600/zamczysko+grozy+011.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiz2n4m3HRK7UO-q_knsi7YZGDzZFLmvbsg62AkNWXk4T3KLOnfh2JoJKjfRVnuMntRbyxgKzF0_8UwdfdUUVjq6ivleuEq_niAcz4zKU4eom6dbc3W8lAL46hF-57eCOX5JuZ7xzXytdk/s1600/zamczysko+grozy+011.jpg" height="320" width="212" /></a>Aby wrócić do
rzeczywistości, Zamczysko zamykane było spotkaniem z Maciejem
Lewandowskim, które miało być utrzymane gdzieś na granicy
pomiędzy horrorem a rzeczywistością. Bo z jednej strony strach i
zgroza, a z drugiej ujarzmiona piórem pisarza – czyli o kulisach
pisania. Więc z jednej strony było jak powinien wyglądać dobry
horror, a więc o podważaniu zasad poznanego świata robienia
z człowieka bezwolną marionetkę targaną wiatrem losu, o naturze
która ma zawsze rację i bohaterze, który musi dokonać wyborów. I
wreszcie o rozdarciu rzeczywistości a odkryciu przez żonę
przeterminowanego kefiru...</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Z drugiej strony – było o polskich
pisarzach, którzy zamiast pisać porządnie zasłaniają się
kalkami, schematami i kategoriami, o epatowaniu seksem, przemocą,
flakami i krwią w książkach czyli (jak to ładnie ujął
prelegent) o „radosnym festiwalu niezrealizowanych fantazji”... słowem, o wszystkim tym, co męczy jednego z autorów horrorów zarówno gdy pisze swe książki, jak i gdy czyta dzieła kolegów po fachu. A ja wciąż mam wątpliwości, czy użycie słowa "straszny" w odniesieniu to komplement sugerujący wzbudzane emocje czy raczej obraźliwy epitet sugerujący jego niski poziom...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW0zO5-4QwburhIA2UdJlFX6zS9jnEcrMQFa8ZK0lKZaSBi71yoc7tzPbvLTYplPqkkhZiP0jE8XcLwvUCiECLnzT1kMEf87EtZLsVzUT1o_XzV6zXqfeJ4Qy4hTiBS6_zP0jlDOLpqvg/s1600/horror+family+story.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiW0zO5-4QwburhIA2UdJlFX6zS9jnEcrMQFa8ZK0lKZaSBi71yoc7tzPbvLTYplPqkkhZiP0jE8XcLwvUCiECLnzT1kMEf87EtZLsVzUT1o_XzV6zXqfeJ4Qy4hTiBS6_zP0jlDOLpqvg/s1600/horror+family+story.jpg" height="212" width="320" /></a>Oczywiście, pisząc o imprezach organizowanych przez CK Zamek ciężko nie wspomnieć o warstwie wizualnej. I tym razem nie mogło obejść się bez specjalnego przystrojenia centrum kultury. Jak wspomniałem, odwiedzających Zamczysko witał cieć-zombie, czego nie można powiedzieć o eterycznych upiorach okupujących okna – te raczej mrocznie obserwowały każdego odwiedzającego, jednak na szczęście nie kwapiły się do bliższych kontaktów. Z kolei drzwi do salek prelekcyjnych wyglądały, tak tajemnicze przejścia do świata leśnych koszmarów, zaś w przypadku dekoracji na półpiętrze wciąż nie jestem pewien, czy za dekoracją na pewno stało okno, jak miało to miejsce na Dniach Fantastyki, czy jednak była to brama do mrocznych alejek cmentarnych. I tak jak poziomem przygotowanych ozdób <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2013/11/zamczysko-czyli-strachy-starego-zamku.html" target="_blank">Zamczysko</a> zdecydowanie przebijało Horrorday, to jednak przy tak małej frekwencji mam wrażenie, że ta wcześniejsza impreza ma jednak przed sobą większe wizje rozwojowe...</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-1525226814278358982014-11-20T00:07:00.000+01:002014-11-21T20:33:21.822+01:00Hall of Games<div style="text-align: left;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU1z-_l1ld7o6uf5ne377V5gQ9bg5Icj4v87J-gS4YtDK4wmDQqd5L9q4rPzEP9c4YzfPz5ln2Lajs9fvTjATTeOKsT-IdIUJrlj6uuvxHmUTkTGxUI8OvzpaNGH-vszeiTSCJ1j1bQu8/s1600/hall+of+games+009.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU1z-_l1ld7o6uf5ne377V5gQ9bg5Icj4v87J-gS4YtDK4wmDQqd5L9q4rPzEP9c4YzfPz5ln2Lajs9fvTjATTeOKsT-IdIUJrlj6uuvxHmUTkTGxUI8OvzpaNGH-vszeiTSCJ1j1bQu8/s1600/hall+of+games+009.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>W walce z poranną sennością pomagało <br />wspólnie Mobi Cafe z Erzą Scarlet</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Przyznam szczerze, że Hall of Games
miałem już sobie odpuścić. Bo oczywiście na takich imprezach
najciekawsza jest sobota... a w sobotę kolejną Pielgrzymkę
organizował Zakon Świetego Płomienia, i po raz kolejny miało by
mi przepaść? Z kolei piątkową konferencję okołogrową musiałem
sobie odpuścić z powodu drugiej zmiany w pracy... słowem, być
tylko w niedzielę na imprezie i na to wyciągać akredytację
medialną? No trochę przesada... co prawda gdzieś tam dochodziły
dziwne plotki dające nikłą nadzieję, że może jednak te główne
atrakcje ni z gruszki ni z pietruszki odbędą się w niedzielę...
no, ale programu imprezy nie było widać do samego końca terminu
zgłaszania akredytacji. Pozostała jeszcze jedna nadzieja, kontakt
bezpośredni z organizatorami, maila już prawie miałem napisanego,
ale potem coś mnie naszło: ale czy ja koniecznie jestem w stanie
napisać coś dobrego z imprezy gamingowej? Wydawało mi się, że
mail ostatecznie poszedł jednak do kosza...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPP9C7KuWChY3d3ghFZ06lN3gjksVDQY3C0JSQrKTVTGoB2irE4J3eyN-nUZ54Bq0C8KccRugpCYGNHOugpDNJwVhtlnGSf-r-KVXbiT2qgmw01PILhOV0T1nqdb1XVnNa-aad57_RDT0/s1600/hall+of+games+003.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPP9C7KuWChY3d3ghFZ06lN3gjksVDQY3C0JSQrKTVTGoB2irE4J3eyN-nUZ54Bq0C8KccRugpCYGNHOugpDNJwVhtlnGSf-r-KVXbiT2qgmw01PILhOV0T1nqdb1XVnNa-aad57_RDT0/s1600/hall+of+games+003.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jakie było moje zdziwienie, gdy dwa
dni później dostaję odpowiedź od organizatorów: A, to ja pana
dopiszę do listy, a pan się zastanowi. Naprawdę? Naprawdę
wysłałem tego maila a nie poszedł do kosza? I jeszcze pozytywna
odpowiedź po tym, że w sumie coś napiszę, ale może mi się nie
uda... a jednak. No i ten program który sugeruje, że jak nie będzie
mnie ani w piątek, ani w sobotę to naprawdę nic mądrego nie uda
mi się wykrzesać.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jeszcze raz przemyślałem zakonną
Pielgrzymkę i stwierdziłem, że skoro tym razem ma być
krajoznawcza a nie jakaś eksploracyjna, to może następnym razem?
Do Jaworzyny pojechać mogę sobie sam (choć za Zakonnym pomysłem trzeba
poważnie przemyśleć, czy do muzeum kolejnictwa wypada jechać
własnym samochodem, czy nie wypadałoby pomyśleć o kolei), a
pierwszych Hall of Games więcej nie będzie... słowem, w sobotę
pojawiłem się w Hali Stulecia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmRYbuD9TKXFsO_glkDAdPAGFhl2jw90n4Ivw-HD_GB77Bzj55fjykW5kyTrn3KUHRfHNQOP-ttbgcIttVBB2AZBJqwNGT4D1n7VVGnMwUlWIDMoWysXpzACexAS_a7MWpsFPtbg-wh1A/s1600/DSC_0111a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmRYbuD9TKXFsO_glkDAdPAGFhl2jw90n4Ivw-HD_GB77Bzj55fjykW5kyTrn3KUHRfHNQOP-ttbgcIttVBB2AZBJqwNGT4D1n7VVGnMwUlWIDMoWysXpzACexAS_a7MWpsFPtbg-wh1A/s1600/DSC_0111a.jpg" height="425" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
Kto czytał moje ostatnie
wyzewnętrznienia z Niuconu, zapewne spodziewa się jakichś komentarzy
o organizatorach. Jeśli tak – surowo się zawiedzie. Bo o czym tu
i pisać – organizacja była, taka jak być powinna – głównie
przezroczysta i niezauważalna – więc bez problemów i kolejek
odebrałem swoją akredytację i udałem się na zwiedzanie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAMaMDelBA8RcglajJdDcB12sA8o-kgJxByGf7Nk-oDAPac1yCPett6HbXp7d0cjpD_JmZ5Youl_DL6vqMPZB6AP9WHppmezn7D5mZmPnc5ZxqGP8x1z6LdMy5-SdaAj4hwyG7RWaWu6c/s1600/hall+of+games+019.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgAMaMDelBA8RcglajJdDcB12sA8o-kgJxByGf7Nk-oDAPac1yCPett6HbXp7d0cjpD_JmZ5Youl_DL6vqMPZB6AP9WHppmezn7D5mZmPnc5ZxqGP8x1z6LdMy5-SdaAj4hwyG7RWaWu6c/s1600/hall+of+games+019.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na pierwszy ogień poszedł Maciej
Miąsik ze swoim „Jak zrobić swoją pierwszą grę -do's and
don't”. Trzeba przyznać, że tematyka prelekcji była ważna, bo
zamiast skupiać się na detalach technicznych czy szukaniu taniej
sławy, autor pokazał jak istotny jest profesjonalizm i porządne
przygotowanie tego, co się robi. Było o tym, że najważniejsze co
powinno nas interesować przy robieniu swojej pierwszej gry to nie
graficzne gadżety, nie wiadomo jak wysoki poziom zaawansowania
technologicznego, a jej zrobienie od początku do końca. I że na
początek nie powinno się brać za super-wspaniałe gry które
rzucą świat na kolana (bo z pewnością nie rzucą), ale na remaki
prostych gier z lat 70-80tych, bo dzięki nim zdobędziemy
doświadczenie pozwalające zabrać się nam za poważniejsze
produkcje. Niestety, sposób prowadzenia prelekcji sprawiał, że
ludzie raczej powoli, małymi grupkami opuszczali salę. Bo
przyznajmy szczerze: po tytule „do's and don't” spodziewałbym
się raczej sporej ilości drobnych rad, uwzględniających
najczęstsze potrzeby i problemy początkujących twórców gier, a
nie wielkiej umoralniającej gadki na temat rzadko zauważany przez
rozpoczynających swoją karierę. Widząc, że w tak krótkiej
prelce autor raczej nie poruszy już innych problemów i za swój cel
wziął maniakalną eksploatację tego jednego tematu –
postanowiłem przejść się po głównym terenie targów.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Wielka Hala Gier</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQWVXdXFCsjhKHy6_z1HIM5ILdLXO59VdJx-Sh7d5ce2m645Qzgr0gH84rC5RKQ7zxMA7ZdIM7fUDp7yR9J5aE0qGLTCucmrasLvNI6GedS_n1QAQ9Xlypc1vB621emBajxkt5nio0FZ4/s1600/dying+light.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQWVXdXFCsjhKHy6_z1HIM5ILdLXO59VdJx-Sh7d5ce2m645Qzgr0gH84rC5RKQ7zxMA7ZdIM7fUDp7yR9J5aE0qGLTCucmrasLvNI6GedS_n1QAQ9Xlypc1vB621emBajxkt5nio0FZ4/s1600/dying+light.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
Bo nie wspomniałem oczywiście, że
salka prelekcyjna mieściła się we Wrocławskim Centrum
Konferencyjnym, a we właściwej Hali Stulecia wystawione były
stoiska targowe oraz sceny: dwie turniejowe i scena główna, na
której rozgrywany był m.in. konkurs cosplayu. Poza scenami w
głównej części hali porozrzucane były stoiska producentów gier
i firm związanych z branżą gamingową oraz, co mnie zupełnie
zaskoczyło, stoisko Agarel – Dremel Cosplay project. Stoisko to,
oprócz funkcji typowo wystawienniczej, pełniło też funkcję
warsztatowo-naprawczą dla cosplayerów, którzy dzięki dostępnym
na stoisku narzędziom mogli dokonać napraw i poprawek w swoich
strojach, a co bardziej przewidujący – wykonać także drobne
prace do przyszłych strojów. Muszę przyznać, że zaskoczył mnie
zakres narzędzi, bo do tej pory markę „Dremel” kojarzyłem
tylko z tzw. dremelkiem, małą „modelarską”*
szlifierko-wkrętarką z ogromnym wyborem końcówek. Dodać muszę,
że sformułowania „modelarska” użyłem tu raczej ze względu na
wykonywanie drobnych prac precyzyjnych, bo tego typu dremelki
widziałem w użyciu także w fabrykach przy uzupełnianiu szczegółów
w kilkudziesięcio-tonowych formach wtryskowych.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Okazuje się jednak, że Dremel to
producent także innych narzędzi przydatnych cosplayerom, takich jak
chociażby mała wyrzynarka stołowa, pistolet do klejenia na gorąco
czy małe lutownice gazowe które równie dobrze można wykorzystać
do formowania strojów z pianki. Słowem, moja opinia o
uniwersalności marki Dremel jeszcze bardziej urosła.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUvvzTAD1kJ3GPYVqbbtCS-uWD62LOtJcBZi5V7vBu2yneRrkyvKlVXNTOhZrTH-o7mhIBjIOFfg9IizfRt19KwPaXo6XPM0nP8RDy7FEFw_8xArMRzVeNdWMUIw7Eb9GT1GNvN-vprY4/s1600/hall+of+games+005.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUvvzTAD1kJ3GPYVqbbtCS-uWD62LOtJcBZi5V7vBu2yneRrkyvKlVXNTOhZrTH-o7mhIBjIOFfg9IizfRt19KwPaXo6XPM0nP8RDy7FEFw_8xArMRzVeNdWMUIw7Eb9GT1GNvN-vprY4/s1600/hall+of+games+005.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>To mówisz, że kto tu rządzi na scenie? <br />NO KTO, NO POWIEDZ GŁOŚNO ŻE JOKER!!!</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No oczywiście, na wielkie bieganie to
terenie targowym nie było zbyt wiele czasu, potraktowałem je raczej
jako wstępne rozpoznanie terenu, bo już zaraz rozpoczynał się
pierwszy blok konkursu cosplayowego. Trzeba przyznać, że początek
nie zachwycał, bo poza kilkoma osobnikami większość występujących
sprawiała wrażenie raczej jakby nie wiedziała co ze sobą zrobić.
W sumie z wartych wspomnienia wymienić należy jeden występ
taneczny, gdzie faktycznie występująca wcześniej przemyślała
sobie choreografię oraz występ... a właściwie napad Jokera ze
swoją świtą na prowadzącego. Bo inaczej nie dawało się tego
nazwać – prowadzący jeszcze nie zdążył zapowiedzieć kto
będzie następnym występującym, a chłopaki (bez zastanowienia czy
to na pewno o nich chodzi) wparowali z pistoletami na scenę i siłowo
zmusili prowadzącego do poddania się. Słowem, porządna gangsterka
jak na Jokera przystało. I nie wiem, na ile prowadzący
improwizował, a na ile został siłowo przymuszony do odegrania
swojej roli, ale trzeba przyznać, że nie tylko sami cosplayerzy
dobrze się wczuli w swoje role, ale i konferansjer stał się
częścią tego przedstawienia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9DKdKshN1dNV2yDWwIYgFL1SgudloxF4GWkXix_tYEYiWYE_1bRUyJpe6D0qIIE87Dke4WmIOZQj7wktwpFS6yWw7v5vT5ovRVZEbfyqF9I6R7qhFFuSecUUZgsMYnZVGnAOa2krxqi8/s1600/hall+of+games+025.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9DKdKshN1dNV2yDWwIYgFL1SgudloxF4GWkXix_tYEYiWYE_1bRUyJpe6D0qIIE87Dke4WmIOZQj7wktwpFS6yWw7v5vT5ovRVZEbfyqF9I6R7qhFFuSecUUZgsMYnZVGnAOa2krxqi8/s1600/hall+of+games+025.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVXjHKNywAasoxzSD4ATWWkdBUK8-6a8mXHhx0RMD8iwhrNOl3qGZvm_rz-zwlc5VFPVST1-wak01Mh6szOildUv2yBOV9i_auF5eGglEowENkz_otbR6rYt3hMyyLLrBXuOQUR11pVc4/s1600/hall+of+games+010.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVXjHKNywAasoxzSD4ATWWkdBUK8-6a8mXHhx0RMD8iwhrNOl3qGZvm_rz-zwlc5VFPVST1-wak01Mh6szOildUv2yBOV9i_auF5eGglEowENkz_otbR6rYt3hMyyLLrBXuOQUR11pVc4/s1600/hall+of+games+010.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A gdzieś po pierwszym konkursie
oczywiście ganianie za cosplayerami i robienie im zdjęć. Chociaż
jesień już praktycznie przebrzmiewała, to wciąż zarówno na
terenie Pergoli jak i otaczającego Halę Parku Szczytnickiego można
było znaleźć ciekawe miejsca. Pogoda też sprzyjała wychodzeniu w
plener, bo mimo braku silnego słońca na zewnątrz dawało się
wytrwać dłuższy czas w krótkim rękawku. Choć cosplayerów było
znacznie mniej niż chociażby na urodzinach CD-Action, to z tego
zabiegania przegapiłem nie tylko prelekcję „Wojna się zmienia”,
ale i drugi blok konkursu cosplayowego. Do kolejnych atrakcji
„konwentowych” wróciłem dopiero koło godziny 15-tej, na blok
Michała Oracza na temat projektowania gier i cyklu rozwoju gry od
pomysłu do jej premiery.I nie wiem, czy to jakieś fatum ciążące na twórcach gier, czy może po prostu znów trafiło na wzorcowy przykład symptomu informatyka, ale i na tej prelekcji nie dało się wysiedzieć. Już pomijając to, że gdzieś w informatorze umknęła informacja, że chodzi o gry planszowe w czasie gdy większość słuchających oczekiwała raczej branży gier na urządzenia elektroniczne... sposób prowadzenia też nie należał do zachęcających.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisXS4u9zBqJapZvFPKSuz-AcNwy3KVVMyP_jTKl9l4ayMqPN8NQuzYH-AyJp1zRvSUUUp61-CrMr2EpYFgT6JLJsBnD0rPLoT-bN3b_gDMXSY1g1SEAEVqyfUTu0sDuPDWhL_10m3FxCQ/s1600/hall+of+games+016.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisXS4u9zBqJapZvFPKSuz-AcNwy3KVVMyP_jTKl9l4ayMqPN8NQuzYH-AyJp1zRvSUUUp61-CrMr2EpYFgT6JLJsBnD0rPLoT-bN3b_gDMXSY1g1SEAEVqyfUTu0sDuPDWhL_10m3FxCQ/s1600/hall+of+games+016.jpg" height="400" width="265" /></a>Podobnie jak w przypadku Macieja
Miąsika była to „prelekcja jednej, niezrozumiałej idei”, która
nie szczególnie była zrozumiała dla audytorium. No bo jak
zrozumieć pomysł, że grę musisz testować jeszcze zanim wpadniesz
na jej pomysł, zanim ustalisz chociażby zarys świata w jakim
będzie się dziać? Zamiast naszkicować ideę i szybko przejść do
przykładów, prelegent pastwił się nad ważnością testów, nad
tym, jak wcześnie trzeba je zacząć. Dopiero gdzieś później
rozwinął temat i zwrócił uwagę, żeby przed przejściem do
wkładania ogromnego wysiłku w jakąś pracę, najpierw przetestować
samą ideę główną gry. Dopiero tutaj podał pierwszy, jakże
obrazowy przykład i pokazał, że często lepiej pozwolić sobie na
sporą improwizację na początkowym etapie tworzenia. Jak pokazał
na swoim przykładzie, kiedyś spędzał mnóstwo czasu na
komputerowe przygotowanie gry, po czym w trakcie testów co rusz
nanosił poprawki na zaprojektowanych modelach, co i tak po kilku
zmianach wymagało zrobienia kolejnych żetonów/plansz/figurek
(oczywiście znów na komputerze), a gdy po wielu próbach i tak
okazało się, że np. sama koncepcja danej jednostki jest do bani –
szkoda było mu ten pomysł wyrzucać bo przecież tyle pracy już w
nią włożył. Słowem, pozostawał wielki czyrak na wielkiej grze,
„bo przecież już sobie wyrósł”. Jako kontrprzykład Michał
Oracz podał swój obecny sposób przygotowania
modeli/jednostek/figurek z byle czego, ot, zrobiony na szybko szablon
na kartce papieru, który w miarę nadmiernego nagromadzenia się na
nim poprawek można szybko odtworzyć od nowa, a w razie
niezaakceptowania – zmieść w ręku i wyrzucić do kosza na
śmieci, gdzie jego miejsce.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiM8a8L3nxuv-cmefp-EXDfai2z11vvhhIt9rhgR9nx6qY0E8wll0AW-Ws4sSIJLM9LeAS3c3-AGnBVjdn6E9pAMvI7uqJ3fuSCR_RFWvPbY8GuQJFlUoW53l04gqDSi1VBXNOGpyz9EQs/s1600/hall+of+games+013.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiM8a8L3nxuv-cmefp-EXDfai2z11vvhhIt9rhgR9nx6qY0E8wll0AW-Ws4sSIJLM9LeAS3c3-AGnBVjdn6E9pAMvI7uqJ3fuSCR_RFWvPbY8GuQJFlUoW53l04gqDSi1VBXNOGpyz9EQs/s1600/hall+of+games+013.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tak jak wspomniałem, i ta prelekcja
prowadzona była dosyć ciężko, więc bez skrupułów dołączyłem
do grona opuszczających salę i pokrążyłem się ponownie po
hali, aby ostatecznie trafić na trzeci blok konkursowy cosplayu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Trzeba przyznać, że poziom występów
porannych i popołudniowych to jak niebo i ziemia. Tym razem
przedstawione zostały porządnie przemyślane scenki rodzajowe,
które aż przyjemnie się oglądało. Zaskoczeniem była
przygotowana foto-platforma dla mediów, z której spokojnie można
było robić zdjęcia nie przeciskając się przed wszystkich. Muszę
przyznać, że po wrocławskich konwentach zaskoczyło mnie takie
udogodnienie, dlatego i sprzętowo nie przygotowałem się na zdjęcia
z teleobiektywem... zobaczymy co z tych zdjęć wyjdzie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrBrY_-YdyVunATIBTZ0-_jSlXC48-N60Qzom7KjfmS8YkblrIoZOaCOAxIyjuGjx_UB_PAsIBNXjBLeJWzcgEEqBTpSZc22jAW-QiA-zMdIHtu2rmq5q_ZjVEHO43Mep0H8rjewEwWRM/s1600/hall+of+games+022.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrBrY_-YdyVunATIBTZ0-_jSlXC48-N60Qzom7KjfmS8YkblrIoZOaCOAxIyjuGjx_UB_PAsIBNXjBLeJWzcgEEqBTpSZc22jAW-QiA-zMdIHtu2rmq5q_ZjVEHO43Mep0H8rjewEwWRM/s1600/hall+of+games+022.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kolejne krążenie po terenie targów –
i kolejne zaskoczenie. Tematy druku 3D jakoś nigdy specjalnie mnie
nie interesowały. Ot, jeździ sobie taka mała dyszka, 3 małe
silniczki napędzające 3 śruby pociągowe, w przeciwieństwie do
porządnej drukarki atramentowej zamiast kilku tysięcy maciupcich
dyszek atramentowych mamy jedną rureczkę o dającej się zauważyć
ludzkim okiem średnicy... machnąć jakieś ciekawe zdjęcie i można
iśc dalej. Plakietka „media” jednak robi swoje – obsługa
stoiska Z-Morph sama z siebie pomagała przy zdjęciu (a może lepiej
z podniesioną klapką?A może na tej drukarce, bo tu już jest
trochę wydrukowane? A w ogóle, to może lepiej te dwa gotowce
sfotografować?). </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrfkVOPc7mG5tNT3BT4NMM1732xs0pGvqiAjxubD9e_54DhFxPvWOz6Qtcq5TN9ah5qiRuMnpGl1kfHjvOo-YQGJde-I4cqadEXggmUVPxlFyVLgOwt6F3dtbGiGBDLqm_8U1mcnknaRQ/s1600/hall+of+games+024.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrfkVOPc7mG5tNT3BT4NMM1732xs0pGvqiAjxubD9e_54DhFxPvWOz6Qtcq5TN9ah5qiRuMnpGl1kfHjvOo-YQGJde-I4cqadEXggmUVPxlFyVLgOwt6F3dtbGiGBDLqm_8U1mcnknaRQ/s1600/hall+of+games+024.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zaskoczenie jednak przyszło przy podsuniętych mi
do sfotografowania produktach... ale przecież TO JEST DREWNO!!!
Podsunięty mi przed obiektyw wisiorek wyglądał trochę jak te
figurki składane z płaskich drewnianych szablonów nakładanych
jeden na drugi, tyle że tym razem poszczególne warstwy miały mniej
niż 1 mm szerokości, ale i sam obiekt był wielkości zaledwie
kilku centymetrów. Skojarzyć to można też było z czymś
wyfrezowanym przy pomocy mało dokładnego freza, jednak pierwsze
skojarzenie – z wieloma nałożonymi na siebie warstwami – było
o wiele bardziej poprawne. Bo tak przecież działa drukarka 3D –
najpierw drukuje pierwszą warstwę, na niej ciut wyżej drugą,
trzecią... Okazało się, że to też wydruk, bo mieszanka drobnego
drewnianego pyłu (jakieś 95%) i plastikowego spoiwa sprawia, że
tak przygotowanym „peletem” można drukować na drukarkach 3D.
Pod wpływem podgrzania materiału, spoiwo się roztapia, jest
wtryskiwane na nasz obiekt, po czym zastyga trwale podtrzymując
kształt wydrukowanego drewna. Okazuje się, że w podobny sposób ze
spoiwem mieszać można także pył miedziany (ok. 85%) tworząc
metaliczne wydruki na zwykłej, „plastikowej” drukarce. Kolejne
eksponaty były nie mniej zaskakujące – otóż na tych samych
drukarkach wydrukować można sobie jakąś fantazyjną tabliczkę
czekolady (co jeszcze nie jest zaskoczeniem, bo przecież czekolada
łatwo się topi) czy nawet... ciastko w kształcie wiedzmińskiego
wisiorka! Tak, tak, okazuje się, że przy pomocy grubszej dyszy
drukować można przy pomocy ciasta! Tylko nie polecam jeść takiego
świeżego wydruku – surowe ciasto niekoniecznie należy do
najzdrowszych i przed zjedzeniem warto je wcześniej wypiec w
piekarniku. Ważne, że dzięki wstępnemu podgrzaniu jest już na
tyle podsuszone, że spokojnie utrzymuje wydrukowany kształt.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEr7a6XbZ3Sgs2ldWAAZyCmDAlT7UqKatU3v3nrFX6eFcSdO8Dt9V04MShR83cpxfhAbZHRt2uXfU2-KuMi90WVtyNCXQgQUkT_SCSHWPZ4CyzOGnPgr_RMW38CtdooyYl0aOIt2Iz6aY/s1600/hall+of+games+021.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEr7a6XbZ3Sgs2ldWAAZyCmDAlT7UqKatU3v3nrFX6eFcSdO8Dt9V04MShR83cpxfhAbZHRt2uXfU2-KuMi90WVtyNCXQgQUkT_SCSHWPZ4CyzOGnPgr_RMW38CtdooyYl0aOIt2Iz6aY/s1600/hall+of+games+021.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jak wspominałem, jako osoba mało
grająca w popularne gry, nie spodziewałem się jakichś wielkich
niespodzianek na gamingowej imprezie. A jednak czekało na mnie
kolejne zaskoczenie. Otóż wspominając o trzecim bloku cosplayowym,
nie wspomniałem jeszcze o jego najmłodszej uczestniczce. Mała Wiki
odegrała scenę mocno zbliżoną do początkowych minut najlepszego
chyba filmu tego roku, Maleficient. Trzeba przyznać, że i strój –
prosta sukienka połączona ze wspaniale przygotowanymi skrzydłami z
prawdziwych piór gęsich, robił ogromne wrażenie. Gdy jednak
robiłem zdjęcie małej gwieździe i jedno z pytań skierowałem do
jej pełnoletniej opiekunki, nagle usłyszałem: "No tak, bez stroju
to mnie nikt nie poznaje". Jak się okazało, mała Wiki to siostra
Issabel, jednej z bardziej znanych cosplayerek polskiej sceny.
Oczywiście, bez zaangażowania młodej adeptki występ nie wyszedł
by tak świetnie, jednak pomoc Issabel tłumaczy, jak tak młodej
osobie udało się tak profesjonalnie przygotować do występu –
zarówno w kwestii stroju, jak i choreografii o czym wielu
początkujących zapomina.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5qr_oJbuGfsPDPwF0JF6CjYsX1zssPkbcqx7vLXrRrxAH766p6YF3GeC4vWPDTn8eBEIz7BjJdjDSPVA64LrYJYVfQxyMLUqy9R35edZl0OhnfgqATynO2Oakg-wawJ6ykfrOf19aYes/s1600/hall+of+games+020.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5qr_oJbuGfsPDPwF0JF6CjYsX1zssPkbcqx7vLXrRrxAH766p6YF3GeC4vWPDTn8eBEIz7BjJdjDSPVA64LrYJYVfQxyMLUqy9R35edZl0OhnfgqATynO2Oakg-wawJ6ykfrOf19aYes/s1600/hall+of+games+020.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Dzień powoli dobiegał końca,
światła powoli gasły... i oto ostatnia atrakcja soboty. Mój
ulubiony pokaz wideomappingu. Niestety, całość wyglądała jakby
„grana na pół gwizdka”. O dziwo same stoiska nie odbierały
efektu tego przedstawienia (zawsze uwielbiam oglądać wideomapping
leżąc na scenie – pionowe ścianki stoisk mogłyby jednak zbyt
wiele zasłaniać), jednak tym razem oświetlenie było jakby słabsze
niż normalnie. I jak jeszcze efekty wizualne można by zwalić na
pozostawione oświetlenie samych stoisk i brak porządnej ciemności,
tak już w kwestii głośności dźwięku jedyne racjonalne
uzasadnienie dla mnie to celowe zmniejszenie mocy. Nie, na
videomapping lepiej przejść się na pustej sali...</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jak sama nazwa wskazuje, Hall of Games
to gry nie tylko elektroniczne. Dlatego niedzielę zacząłem od
odwiedzin części planszówkowo-karcianej. Oczywiście, jak to w
niedzielę, nie było już tak wielkich tłumów jak w sobotę,
dlatego spokojnie można było przypatrzeć się poszczególnym
makietom i figurkom, które jak zwykle zachwycały dokładnością
wykonania. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwcfiA1WWB6RvSy1lV_3PDEzaeZxo4EXWhpbL6MgNh-lLq2hHw98Tuc6Zbx_LnoQcMBvw9zOV0JeQJU70SLreXj6q5xFkocvvcWjGUAwNt7SX0-4MuqVt1OvNYUWZdDHufhfDWfjC82hc/s1600/hall+of+games+004.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwcfiA1WWB6RvSy1lV_3PDEzaeZxo4EXWhpbL6MgNh-lLq2hHw98Tuc6Zbx_LnoQcMBvw9zOV0JeQJU70SLreXj6q5xFkocvvcWjGUAwNt7SX0-4MuqVt1OvNYUWZdDHufhfDWfjC82hc/s1600/hall+of+games+004.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
Oczywiście, nie sposób było nie pokręcić się po
samej Hali, po raz kolejny odwiedzając te same stoiska. I chociaż
to nie mój pierwszy kontakt z Retrogralnią, to znalazłem
ciekawostki których do tej pory nie widziałem. Oczywiście, Atari,
Commodorek czy jakaś Amiga ze zwykłym monitorem to żadna atrakcja,
podobnie jak joysticki przypominające te stare z firmy Matt. Jednak
telewizor zintegrowany z radiem (a właściwie z radio-magnetofonem,
bo pomijając kineskop urządzenie to mocno przypominało starego
poczciwego Kasprzaka) to ja pierwszy raz w życiu widziałem. Okazuje
się, że Retrogralnia dysponuje większą ilością takich dziwadeł,
niektórych nawet tak małych, że na ekranie daje się ledwo
rozpoznać podstawowe kształty.
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnauFErwt0eUPIPVylgusH0TMHBQEp5ClrXMJQ5fCOJ23NDxjGYCJlD_KTNbFjv2oGbJuSI-Ra31t_8qmZKODLtcYFUsrqdaIyghEzVj_C86Az8s6qhCz4krgTnTOb0LxleS9ANO672F0/s1600/hall+of+games+017.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnauFErwt0eUPIPVylgusH0TMHBQEp5ClrXMJQ5fCOJ23NDxjGYCJlD_KTNbFjv2oGbJuSI-Ra31t_8qmZKODLtcYFUsrqdaIyghEzVj_C86Az8s6qhCz4krgTnTOb0LxleS9ANO672F0/s1600/hall+of+games+017.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Był to także dobry moment aby
dowiedzieć się czegoś więcej o najnowszej grze promującej miasto
Wrocław. Co prawda jej oficjalny pokaz odbył się w piątek, w
bloku konferencyjnym pokrywającym się z moją pracą, to
przedstawiciel TK Games ochoczo zaprezentował mi grę i trochę
poopowiadał na temat kulisów jej tworzenia. Pozostaje mi ją
przetestować i wkrótce może się spodziewać garści informacji na
jej temat.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na koniec zostały mi warsztaty
cosplayowe prowadzone przez Shappi. A właściwie, chyba bardziej
prelekcja ze współudziałem uczestników, która okazała się
jakże miłą odmianą na tle tych prowadzonych przez twórców gier.
Prezentacja podstawowych materiałów i narzędzi świetnie okraszona
została przykładami, więc nawet ktoś kto pierwszy raz w życiu
spotkał się z cosplayem z pewnością bez problemu zrozumiał o co
chodzi i kiedy, jak, dlaczego i czego używać aby stworzyć porządny
strój.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPPzkpY9QIDL2hwPP1-aLQpMZZNNXQJhx6N1ztMNZI8J1AQowlVjaHvvwLIQzJ519yGtlftI7aZubiqbAfaZTfSqgSLRTK3xLY-sDr2ZLqMuont4Bed-HJ56UkeQZLXF_P8CYJUoohAoA/s1600/hall+of+games+015.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPPzkpY9QIDL2hwPP1-aLQpMZZNNXQJhx6N1ztMNZI8J1AQowlVjaHvvwLIQzJ519yGtlftI7aZubiqbAfaZTfSqgSLRTK3xLY-sDr2ZLqMuont4Bed-HJ56UkeQZLXF_P8CYJUoohAoA/s1600/hall+of+games+015.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Podsumowując, organizatorom udało się
zrobić naprawdę porządną imprezę. Chociaż wydaje się być
mniejsza niż 18-te urodziny CD-action, to dzięki odpowiedniemu
rozplanowaniu nie czuło się jakiegoś niedosytu czy pustki, powiem
więcej – udało się uniknąć uczucia tłoku, jakie towarzyszyło mi momentami na wspomnianych uridzinach.
Chociaż imprezy gamingowe to raczej moja słaba strona, to na Hall of Games udało mi
się znaleźć wiele ciekawych atrakcji. Mimo iż to pierwsza
edycja tej imprezy, to dołączam ją do listy zdarzeń które w tym
roku miło zaskoczyły mnie profesjonalizmem organizacji. Oczywiście,
były też świetną okazją do spotkania się ze znajomymi i
wszelkich innych atrakcji typu socializing... może tylko trochę szkoda
że w kwestii cateringu liczyć można było tylko na drobne
przekąski, jednak do Placu Grunwaldzkiego ze swym zapleczem
kulinarnym z hali w końcu nie tak daleko.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcbV-JbIYOI0kbTb4HteLAF29b9GgOSBhMRVGpn5MADjidOEcvKHsjw2ghagCjM2D24ommUbPspegq45F1xCh9Y3Fc2OfO63lAbm43MHEiVvBwh4i0NXcZJCGhFHDBz73hXvvefERxbCY/s1600/DSC_0196fffaa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcbV-JbIYOI0kbTb4HteLAF29b9GgOSBhMRVGpn5MADjidOEcvKHsjw2ghagCjM2D24ommUbPspegq45F1xCh9Y3Fc2OfO63lAbm43MHEiVvBwh4i0NXcZJCGhFHDBz73hXvvefERxbCY/s1600/DSC_0196fffaa.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-84370801694767059812014-10-31T20:03:00.000+01:002014-11-08T16:32:49.278+01:00Stwory i potwory zakręconego pola kukurydzy<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKLmvvkL6u4uwhd3e7ifr4b7sGg9HvALehivWaWCFZ3kXgfKhG_8t9frPx8mYCzj0Lqg66Cg482tXuhW_j8p64NaKGF9g8lDgglJ_Uy7bjeM_mCyoATbBLiqiiKH6HhBldPeEjRW7PIpI/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+002.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKLmvvkL6u4uwhd3e7ifr4b7sGg9HvALehivWaWCFZ3kXgfKhG_8t9frPx8mYCzj0Lqg66Cg482tXuhW_j8p64NaKGF9g8lDgglJ_Uy7bjeM_mCyoATbBLiqiiKH6HhBldPeEjRW7PIpI/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+002.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Bo czasem lepiej jechać według mapy<br />niż zawierzyć GPSowi</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
To musiało się tak skończyć.
Najpierw ześwirował GPS. W sumie to on nigdy nie rozumiał takiego
pojęcia jak „prosta trasa”, niezależnie od nastaw. W sumie to
nigdy na to nie narzekałem, bo dzięki temu odkrywałem wiele mało
znanych atrakcji turystycznych porozrzucanych po Dolnym Śląsku. No,
ale żeby pomiędzy Kobierzycami a Wrocławiem wpuścić mnie na
jakieś dziurawe drogi to chyba jednak przesada – a ze zmęczenia
to i ja dałem mu się wyprowadzić w pole. A potem silnik. Co prawda
ostatnio dawał do zrozumienia, że mu się nie chce nigdzie jeździć
i zostawało mu się pod domem gdy ja musiałem jechać do pracy. Ale
wydawało mi się, że to już historia i mu przeszło. Niestety,
teraz odechciało mu się w trakcie jazdy, no i się wyłączył na
środku drogi, akurat na jakimś paskudnym zakręcie. Żeby chociaż
zdechł i stanął w miejscu – a tu nie, przeszedł sobie w tryb
hamowania silnikiem równocześnie odcinając wspomaganie kierownicy.
</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWle9j25DnURgyGYhgN5ZWtwURy5rMbJboW-MBcPPRznVRDpvMpvnWuXAmbkXeYBqB2n58Dfx2IHhRWy0CD-5Md6N9XPkliYlLBnjKdt16zuJR02WvWzNXurkubdGifBg8AF1ZBmG1bo4/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+003.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWle9j25DnURgyGYhgN5ZWtwURy5rMbJboW-MBcPPRznVRDpvMpvnWuXAmbkXeYBqB2n58Dfx2IHhRWy0CD-5Md6N9XPkliYlLBnjKdt16zuJR02WvWzNXurkubdGifBg8AF1ZBmG1bo4/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+003.jpg" height="320" width="212" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Pole kukurydzy... tu nigdy nie jest bezpiecznie</b></td></tr>
</tbody></table>
Słowem, droga sobie skręciła, samochód nie, a ja wylądowałem w
jakimś polu kukurydzy.<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No cóż, chyba jedyne z czym kojarzy
mi się pole kukurydzy to „znaki” z Melem Gibsonem, więc
perspektywa spędzenia ciemnej nocy w takim otoczeniu nie bardzo mi
się widziała. W sumie, w oddali słychać drogę, za sobą mam
jakąś wieżę ze światłami ostrzegawczymi – słowem, nie
powinno być trudno wrócić do cywilizacji mimo że nic nie widać...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
No cóż, życie rzadko kiedy pisze
proste scenariusze. Choć wydawałoby się że idę wciąż w tym
samym kierunku w jakimś korytarzu z kukurydzy, to po jakimś czasie
okazuje się że ruch drogowy słyszę raczej po swojej lewej niż z
przodu. Tak jakby korytarz szedł po łuku. Gdy jeszcze zobaczyłem
że korytarz nagle rozgałęzia się i mogę iść na wprost i w
prawo, to domyśliłem się, gdzie jestem. Ech, to ten sławetny
labirynt w polu kukurydzy o którym ostatnio pisały media... w
sumie, może i fajna atrakcja, ale nie gdy po nocy zależy ci żeby
wrócić szybko do domu i walnąć się do łóżka. Informacja o
dzikach które podobno buszują po nocy w tej kukurydzy też nie
napawała optymizmem, zwłaszcza że już od pewnego czasu słyszałem
jakieś pochrumkiwania i dźwięki łamanych łodyg wokół siebie.
No więc powoli zaczynam rozumieć w co się wpakowałem. </div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh40iTdhZn3dhVype5AZSOdGtqn79q4lW9qsCFr7DlYx_JrpLLNedzfRGUnQwFvlUN8XPcyJAX44lORajnS9BDRGQp7-pS2Ds_H1qpu2weYpJGUIC4XQVjPOgUHa-AZkzSbYl_-puC5tEg/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+033.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh40iTdhZn3dhVype5AZSOdGtqn79q4lW9qsCFr7DlYx_JrpLLNedzfRGUnQwFvlUN8XPcyJAX44lORajnS9BDRGQp7-pS2Ds_H1qpu2weYpJGUIC4XQVjPOgUHa-AZkzSbYl_-puC5tEg/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+033.jpg" height="400" width="266" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Labirynt? Po co błądzić, skoro można na skróty?</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No, ale
skoro to labirynt, to mogę sobie tu błądzić aż do samego rana...
może pora na rozwiązanie alternatywne? Próby forsowania kolejnych
ścian kukurydzy spaliły na panewce. W sumie, sama kukurydza nie
okazała się zbyt ciężką przeszkodą do przejścia, jednak coś
dziwnego się między nią kręciło. A wyglądało zdecydowanie
straszniej niż dzik... może nie wyglądałoby tak strasznie w
jakimś świetle, jednak latarki nie wożę ze sobą w aucie, więc
po labiryncie kręciłem się zupełnie po omacku... więc może
lepiej nie ryzykować i lepiej sprawdzić gdzie mnie doprowadzi ten
korytarz?</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Rozgałęzień było mnóstwo. Choć
starałem się wybierać rozgałęzienia bardziej w kierunku
zewnętrznym i niż wewnętrznym, to już wkrótce totalnie straciłem
poczucie kierunku. Co do swojego zagubienia się byłem absolutnie
pewien, gdy odległa wieża znów była przede mną, a śladów
samochodu ani rozjechanej kukurydzy nie znalazłem żadnych. A
przecież to powinno być gdzieś tu w pobliżu... </div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8NKN0VptoMNvTDLBR3ffkG1GCuB29gdn1IyRL1CJ5sCgO4ixIPiiSdRxINVyjtaAQIbdax8MN68HXi13gImE9EDEYnElA3Xnvo0m8sEjLDQqLqsUKR2_ofFi_aANfBo48KO6AmoPG1T4/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+026.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8NKN0VptoMNvTDLBR3ffkG1GCuB29gdn1IyRL1CJ5sCgO4ixIPiiSdRxINVyjtaAQIbdax8MN68HXi13gImE9EDEYnElA3Xnvo0m8sEjLDQqLqsUKR2_ofFi_aANfBo48KO6AmoPG1T4/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+026.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Zagubiony gdzieś pośród kukurydz...</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No i te
potwory nie ułatwiały sprawy... jak się okazało, nie wszystkie
kryły się wśród kukurydzy, nie jednego można było spotkać
stojącego na drodze tęsknie wyczekującego na kolację licząc że
kiedyś ona do niego przyjdzie. Większość starałem się omijać,
a nawet zawracać gdy miałem je przed sobą, nie jeden raz jednak
nie było innego wyboru niż przed nimi uciekać. Na szczęście
odkryłem jedną zasadę: chociaż potwory doskonale radziły sobie z
zauważaniem ludzi na ścieżce, to zupełnie traciły
zainteresowanie „chodzącą kolacją” gdy tylko ta wbiegała w
ścianę kukurydzy. W takim zagęszczeniu zupełnie nie potrafiły
nikogo wyczuć. Niby doskonały sposób na znalezienie schronienia...
tylko że w łanie kukurydzy można było natknąć się na inne
potwory, więc nikt nie był bezpieczny.</div>
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkC-i2Fd6zu_sY1TzFOXcQU3QOi5hFr8NUcjyUJqsrMizoon-hhlLDDER2XYc4BQK8Eekb_JVet7LPwxv3qw7rDRkkYHbRiVCeG-ivfUZmBVhcSoI22hHuJPLEFxqQ0ftqiVMl-gdSw4E/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+021.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkC-i2Fd6zu_sY1TzFOXcQU3QOi5hFr8NUcjyUJqsrMizoon-hhlLDDER2XYc4BQK8Eekb_JVet7LPwxv3qw7rDRkkYHbRiVCeG-ivfUZmBVhcSoI22hHuJPLEFxqQ0ftqiVMl-gdSw4E/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+021.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>A mówiłem, że spotkałem Czerwonego Kapturka? :)</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ech, wypomniecie mi, że powiedziałem
„ludzie”? W sumie, nawet nie wiem, czy ludzie, zwierzęta, czy
może duchy... w miarę krążenia coraz częściej słyszałem wokół
siebie odgłosy sugerujące że nie jestem jedynym uwięzionym w
labiryncie. Najczęściej słychać było kroki. I nie, nie mówię o
głuchym dudnieniu kroków potworów czy trzaskom łamanych źdźbeł
kukurydzy, głosów charakterystycznych dla bezwładnego ruchu
otępiałych potworów. Obok nich coraz częściej dawało się
usłyszeć odgłosy ostrożonego skradania się, niejednokrotnie
przerywane wrzaskiem strachu i łomotem ucieczki. Próbowałem się
odezwać do współtowarzyszy błądzenia, krzyczeć do nich, przejść
na szagę w kierunku, z którego zdawało mi się że słyszę ich
odgłosy... większość z tych prób spaliła na panewce, gdy
docierałem do miejsca z którego wydawało mi się że słyszę
odgłosy, nie znajdowałem żadnych śladów bytności kogokolwiek,
nawet źdżbła przygiętej trawy czy śladów butów w błocie. Tak
jakby nikt tu nie był... tylko raz spotkałem człowieka. Lekko
kulejącego młodzieńca, milczącego towarzysza niedoli, który
tylko sporadycznie się odzywał. Oczywiście, jego ułomność
utrudniała ucieczkę przed potworami, ale wystarczyło dopracować
techniki chowania się i unikania ataków i przed każdym straszydłem
dawało się uciec.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk5EgJhvPA60uJzy5eZdWfx5P2Uef3myaEjEEChC9hFDyOlp7yw8UN8VQb2gYsw43Ci11plpnb-rAiAqRWJdDlqWxclNAvMUgxlBKWIhi4d262BMu7KHCn_kDPdAITEiMiV1g9lfBDC-I/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+027.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhk5EgJhvPA60uJzy5eZdWfx5P2Uef3myaEjEEChC9hFDyOlp7yw8UN8VQb2gYsw43Ci11plpnb-rAiAqRWJdDlqWxclNAvMUgxlBKWIhi4d262BMu7KHCn_kDPdAITEiMiV1g9lfBDC-I/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+027.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEBeMuaYMWrNurkznFlqwTnJCZtpQtHhfBsEjN855vQzS8VKimoBWYRpUgJ_OVlASYrBtKeesFlTJBSLUj0pBrvj1ALwJB_5S30FNVG3r0dU_Jh0DfaqAekMwgvTCvTIghFdZi5vas3sU/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+018.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEBeMuaYMWrNurkznFlqwTnJCZtpQtHhfBsEjN855vQzS8VKimoBWYRpUgJ_OVlASYrBtKeesFlTJBSLUj0pBrvj1ALwJB_5S30FNVG3r0dU_Jh0DfaqAekMwgvTCvTIghFdZi5vas3sU/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+018.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Ciemność... Czasem pewnych rzeczy lepiej nie widzieć...</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kolejne godziny krążenia, kilometry
drogi za nami i wciąż nie widać wyjścia... Nogi już dawno nie
chcą się podnosić, jednak resztki nadziei każą iść do przodu.
Powoli zaczynam rozróżniać potwory a na podstawie ich
rozmieszczenia zaczynam tworzyć w swojej głowie mapę. Tak jak
kartografowie oznaczają w terenie każdy charakterystyczny punkt –
górę, zakole rzeki, zakręt drogi, tak ja oznaczam miejsca według
potworów. Dwa metry od Obamy, na lewo od Putina, 2 minuty ucieczki
przed wiejską babą, skręcić koło Stracha na wróble... nadzieja rozbłyska promykiem gdy w którymś
momencie przede mną kończy się łan kukurydzy. Dosłownie
promykiem, bo na środku słabym promykiem tli się świeca w
lampionie, a obok leży mnóstwo zniczy. Choć oczywiście
najprościej byłoby wziąć lampion, jednak jakaś mistyczna siła
nie pozwala mi tego zrobić. Dlatego odpalam od świecy jeden ze
stojących obok zniczy. Nie daje on co prawda silnego światła,
jednak to i tak lepiej niż do tej pory. Dopiero teraz zauważam, że
chyba dotarłem do zupełnie odwrotnego miejsca niż miałem zamiar.
W słabym świetle znicza być może nie widać zbyt daleko, jednak
wystarczy aby zauważyć otaczającą mnie kołem ścianę kukurydzy
2 metry dalej. A więc zamiast na zewnątrz dotarłem do środka
labiryntu. Wiem gdzie jestem, choć liche to pocieszenie...</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgul61NaRDcl5ZvlBPlaj-rVaxFpOT10wH96-1DsDS97nFKXJHj1Ry_Kj-qvbvzXHmNoXWHuT12cWoggMvs1ft46ZVf1iKUbAEvdpPfYOKzcquMs8ovaaCPBHat18BpzXf2z0RKcbU6FRc/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+011.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgul61NaRDcl5ZvlBPlaj-rVaxFpOT10wH96-1DsDS97nFKXJHj1Ry_Kj-qvbvzXHmNoXWHuT12cWoggMvs1ft46ZVf1iKUbAEvdpPfYOKzcquMs8ovaaCPBHat18BpzXf2z0RKcbU6FRc/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+011.jpg" height="640" width="419" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>A ty się nabijasz z wróbli, że się boją Stracha</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jednak łatwiej idzie się w tym mikrym
oświetleniu. Choć wciąż mało widać, to kałuże i błoto dają
się zauważyć zanim się w nie wdepnie, a i boczne odnogi łatwiej
zauważyć. Co ważniejsze, okazuje się, że potwory panicznie boją
się nawet tak małego ognia i zamiast one mnie straszyć, to ja mogę
straszyć je. Niektóre co prawda uciekają z daleka, inne jednak z
szaleńczą fascynacją mieszaną ze strachem starają się podejść
bliżej ognia. Trudno powiedzieć czy to strach i chęć zeżarcia
człowieka, czy może niezdrowa fascynacja światłem i obawa przed
spłonięciem niczym nocna ćma... ważny jest efekt. Choć potwory
co rusz prawie ocierają się o mnie, to wciąż utrzymają minimalną
granicę. A ja, przy pomocy znicza, mogę straszyć je i nimi
manipulować. Po kilku próbach udaje mi się nimi kierować dzięki
czemu dochodzę coraz bardziej na zewnątrz labiryntu...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiD2b3kNy-GzuJIkNDHYa0o4WR6oMdI1HtTw8PTpFE3LY3zduDo3PvNS5VLoLw7fQYZiOkqcJYYW3safhuvW94CoMLM0rThUgydBvC5jhVcYiCI-GVoOF91Nk7L678NUNUCe5EtOgilDgE/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+028.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiD2b3kNy-GzuJIkNDHYa0o4WR6oMdI1HtTw8PTpFE3LY3zduDo3PvNS5VLoLw7fQYZiOkqcJYYW3safhuvW94CoMLM0rThUgydBvC5jhVcYiCI-GVoOF91Nk7L678NUNUCe5EtOgilDgE/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+028.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Niestety, nic co piękne nie trwa
wiecznie. Gdy już głosy dobywające się z drogi wydawały się na
tyle groźne że wydawało się że już jestem na miejscu, na mej
drodze pojawiło się znaczne ugrupowanie potworów. Widać nie
spodobało im się moje ze świeczką wędrowanie i postanowiły
pójść na skargę do mitycznego Rolnika. Tak, wśród tych
wszystkich potworów mojego wzrostu, nad całością góruje o wiele
wyższa postać ubrana w ogrodniczki i flanelową kraciastą koszulę.
Niczym skrzydła husarii, jego plecy przyozdabiają dwa wysokie
źdźbła kukurydzy... Wiele o nim słyszałem, duchu ochronnym pól
kukurydzy który w odwecie za każdą ściętą kukurydzę ścina
jeden ludzki żywot. Widać to dusze tych nieszczęśników słyszałem
błądząc po labiryncie... pozostaje pytanie, kto miał być kolejną
ofiarą Rolnika? Ja, czy może ten kuternoga który mi
towarzyszy???</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2IBAO_xiwVys2ScDQOazOU5WqdGGaNeYvYJvSELXMEXGlbyBbSEzTzezMEOdCPKxzc7cNXc2UVxca_etpG5PBBqJRCaau37u9Gq9xqxMHsVdPitRhDVNEno5sTGiQGtX_NJRmXDgH7QA/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+024.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2IBAO_xiwVys2ScDQOazOU5WqdGGaNeYvYJvSELXMEXGlbyBbSEzTzezMEOdCPKxzc7cNXc2UVxca_etpG5PBBqJRCaau37u9Gq9xqxMHsVdPitRhDVNEno5sTGiQGtX_NJRmXDgH7QA/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+024.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
W tym momencie gaśnie znicz. Wydawało się, że
jestem już tak blisko wyjścia. Że pozostaje mi, niczym w jakiej
komputerowej grze, przejść obok wielkiego bossa aby ujrzeć napis
„mission accomplished”. Niestety, przypadkowy podmuch wiatru gasi
moją świeczkę. Na szczęście zafascynowane ogniem potwory chwilę
wcześniej stwierdziły że nie ma sensu mi towarzyszyć, więc i nie
miał kto się rzucić na mnie. Znając już drogę do wnętrza, w
miarę szybko wracam do lampionu. Widać to ręka Opatrzności kazała
mi pozostawić tą świecę aby z kolejni wędrowcy mogli skorzystać
z dobrodziejstw zgromadzonych tu zniczy. Więc odpalam kolejny, znaną
już sobie drogą wracam do miejsca zgromadzenia... wyciągam ręce
przed siebie i próbuję wejść w środek zgromadzenia, jednak
potwory same się rozstępują przede mną niczym Morze Czerwone
przed Mojżeszem... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
„a choćbym podążał ciemną doliną</div>
<div style="text-align: left;">
zła się nie ulęknę”</div>
</blockquote>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_azS1scg2jTzhzEEOvp1HS1YlM4MdBrSF_ksifjLobCfn_VAtY6gW6elIbjg4fF29dNE0ZgY-aWNpdfBhmISs4XJPU6e3pQ9QZI1gd2FE55ys2tJXkO6juDVr5dPWg0rHiE66Egm4KFk/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+019.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_azS1scg2jTzhzEEOvp1HS1YlM4MdBrSF_ksifjLobCfn_VAtY6gW6elIbjg4fF29dNE0ZgY-aWNpdfBhmISs4XJPU6e3pQ9QZI1gd2FE55ys2tJXkO6juDVr5dPWg0rHiE66Egm4KFk/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+019.jpg" height="424" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Wielka wiejska trójca: kukurydziany Rolnik husarii, Ponury Żniwiarz i Strach na wróble</b></td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
…</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
- Dzień dobry, komisariat policji
Stare Miasto. Proszę przygotować dokumenty do kontroli. Czy kierowca wie jaka jest przyczyna zatrzymania?</blockquote>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwg-5Hd3BPHgEYncDjgDysUJyyOLC4s1mw8Pnc0QWbfrPf-e6TQcOi8hXQg5efsBULJzaf9TedDDHaxStXkTSdKK52TquTyyqmbLXesfzUP6iWdcSb4JfvsV7zN0OtuGLIuyXEG7lTqTQ/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+029.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwg-5Hd3BPHgEYncDjgDysUJyyOLC4s1mw8Pnc0QWbfrPf-e6TQcOi8hXQg5efsBULJzaf9TedDDHaxStXkTSdKK52TquTyyqmbLXesfzUP6iWdcSb4JfvsV7zN0OtuGLIuyXEG7lTqTQ/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+029.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>No nie no, to znowu Obama?</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Stanowczy głos policjanta wyrywa mnie
z transu. No tak, pogubiłem się w tej okolicy. Kiedyś, gdy
mieszkałem na Zachodniej, nie było tego zakazu skrętu w lewo.
Skręciłem w prawo, chciałem zawrócić, okazało się że to droga
jednokierunkowa. Z kolei musiałbym skręcić w lewo, przy
Świebodzkim pewnie musiałbym jechać na wprost, słowem będąc
prawie że w domu musiałbym objechać prawie całe miasto. A tu
tylko taki krótki kawałek, w sumie o tej porze i tak nic nie jeździ
więc nie ma zagrożenia. W sumie nic nie jeździ poza jakimś
zabłąkanym patrolem policji. Zabłąkany, zabłąkany, zmęczony
umysł podsuwa obrazy pola kukurydzy w nocy, labiryntu,
Rolnika-psychopaty... nie, to chyba zmęczenie, chociaż jak zaraz
coś walnę o szalonym rolniku ze skrzydłami z kukurydzy to jak nic
będą podejrzewać że mam jakieś zwidy od alkoholu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
- A alkohol jakiś był<br />
- Nie, a co? Jakieś podejrzenia?<br />
- Nie, nic, tylko rutynowo pytam...</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
To może lepiej siedzieć cicho i
poczekać aż panowie zrobią co muszą?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
- Panie kierowco, takie postępowanie
kosztuje 500 złotych i 5 punktów karnych...<br />
- Ale czy nie można by skończyć
na pouczeniu, przecież to ze zmęczenia, a nic nie jechało...<br />
- No to właśnie pana pouczam o
szkodliwości pańskiego czynu. A teraz proszę zawrócić, tam pan
zakręci w lewo, przed dworcem jeszcze raz w lewo i już pan wróci
na to skrzyżowanie, ale od tamtej strony, to pan będzie mógł
skręcić w prawo i wrócić do domu.</blockquote>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisM7UKR46GyRIgXkPo1YDPKeqngfdiwq9Lh9sRNlc32Wae_vLknowFTz9T35xVgT2PxvTZlC3l47yWiG-tSXdgb7CxixjmjdhW5bfdVsrUQJewFf-xnTc38hg5AZD-8U8izaWOFRAQcjM/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+034.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEisM7UKR46GyRIgXkPo1YDPKeqngfdiwq9Lh9sRNlc32Wae_vLknowFTz9T35xVgT2PxvTZlC3l47yWiG-tSXdgb7CxixjmjdhW5bfdVsrUQJewFf-xnTc38hg5AZD-8U8izaWOFRAQcjM/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+034.jpg" height="266" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A więc panowie policjanci nie okazali
się potworami i nawet pomogli wyjechać z miejskiego labiryntu. A
mnie wciąż w głowie obija się wizja wydarzeń z pola kukurydzy...
W sumie, to musiały być zwidy, bo auto całe, jestem w mieście a
nie w jakimś polu... tylko niech mi ktoś wytłumaczy, jak mogłem
sobie w samochodzie tak buty ubłocić i co robi kolba wysuszonej kukurydzy w
kieszeni???</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBgZ3RFfq-25Ar3Z92GLORva6X9tgn-y6Mt5wcliIzZUrvIWpZ8Ol6_xURFitam0ZfkCCGTB-VYEHkXCqEel6PCkZ5HsyUrG4J5ApOeFuEbVtoqmemLUYTE1-wf2i1bqBIv-58AlM75q8/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+020.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBgZ3RFfq-25Ar3Z92GLORva6X9tgn-y6Mt5wcliIzZUrvIWpZ8Ol6_xURFitam0ZfkCCGTB-VYEHkXCqEel6PCkZ5HsyUrG4J5ApOeFuEbVtoqmemLUYTE1-wf2i1bqBIv-58AlM75q8/s1600/labirynt+w+polu+kukurydzy+kobierzyce+020.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A teraz parę słów tytułem wyjaśnienia. Spytacie o co chodzi? A o incepcję chodzi. O zaszczepienie pewnej idei w obcym umyśle. Tak jak w tym filmie z Leonardem DiCaprio. Pamiętacie, jak Dom Cobb testował Ariadne? Narysuj mi labirynt, z którego nie odnajdę wyjścia w ciągu minuty... pierwsza minuta, druga, trzecia... pozbawiona resztek nadziei bohaterka już miała się poddać i nagle jest, genialny pomysł: zróbmy labirynt w kole.<br />
Właściciele pola kukurydzy mieli ten sam pomysł: zaszczepmy w ludziach pomysł sadzenia kukurydzy. Potrzebujemy do tego labiryntu. Najlepiej okrągłego, bo przecież należy myśleć nie szablonowo. Zrobimy rozgłos wokół labiryntu, będzie szum medialny, ludzie zaczną kupować kukurydzę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Incepcja to pomysł wspaniały, jednak nigdy jej do końca nie upilnujesz. W umyśle jednego z larpowców zakiełkował szalony pomysł. Bo skoro mamy taki fajny labirynt koło Wrocławia, bo skoro zbliża się Halloween i czas się postraszyć... to może połączmy to do kupy i zróbmy sobie łażenie w labiryncie po nocy, wśród straszydeł? I tak oto "Dzieci Kukurydzy" zebrały się w Kobierzycach aby po nocy poganiać się po labiryncie. <br />
Podstawowa zasada: jak w każdym filmie wojennym - nie, nie idź ku światełku...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-56300404309818630242014-10-11T16:55:00.000+02:002014-10-13T18:13:47.392+02:00Horroday czyli festiwal grozy<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm3nYvHx5-TcmSLN-ZDsqG3Db-z2Aw1p7mkcfLfiuxIiAQLFMs25okxT12SAG4YbjWLp-YqWlmCxp9Dr9LiqaSb4605gY8n3u3bQ0SO8-x15PPaHGl9m4T3zzSw7N6b6RXR5wltN5s1fM/s1600/horrorday+wroclaw+007.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm3nYvHx5-TcmSLN-ZDsqG3Db-z2Aw1p7mkcfLfiuxIiAQLFMs25okxT12SAG4YbjWLp-YqWlmCxp9Dr9LiqaSb4605gY8n3u3bQ0SO8-x15PPaHGl9m4T3zzSw7N6b6RXR5wltN5s1fM/s1600/horrorday+wroclaw+007.jpg" height="265" width="400" /></a>No to nam się strasznie we Wrocławiu
porobiło. Jeszcze dwa lata temu nie było żadnego festiwalu grozy,
a tu na przestrzeni dwóch lat dwie cykliczne imprezy powstały.
Najpierw w zeszłym roku powstało zorganizowane przez leśnicki
zamek zamczysko, którego kolejną edycję zobaczymy już wkrótce.
Później Biblioteka Dolnośląska chyba nieuważnie obserwując
poczynania zamku stwierdziła: to skoro nikt nic takiego nie robi, to
my (oczywiście jako pierwsi we Wrocławiu) zrobimy festiwal grozy.
No cóż, mimo trochę oszukańczego i nadmiernego szumu medialnego,
imprezę zobaczyć trzeba było.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiU9YuFhaWxCn2Qt6E2E9k5OF0sq59NOA1s5aYnqf-rfVkZQFQ0CI5tPJyx3ttfe56fRpqGQ9_H3wL8BAaty7OLl5H48zSm6tEPKJqMFQwa4rauziBIDfQYU6QzrBzRdTWO9b1BeIs-r0/s1600/straszne+zbiory+biblioteki+dolnoslaskie.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjiU9YuFhaWxCn2Qt6E2E9k5OF0sq59NOA1s5aYnqf-rfVkZQFQ0CI5tPJyx3ttfe56fRpqGQ9_H3wL8BAaty7OLl5H48zSm6tEPKJqMFQwa4rauziBIDfQYU6QzrBzRdTWO9b1BeIs-r0/s1600/straszne+zbiory+biblioteki+dolnoslaskie.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dlatego też w sobotę późnym
porankiem udałem się na rynek i do rzeczonej biblioteki. Chociaż
już przed budynkiem pojawiło się stoisko reklamujące, to jednak w
środku można już było zwątpić czy to na pewno dobry adres. W
sumie później zauważyłem, że już w holu pojawiają się
gustowne strzałeczki wskazujące gdzie podążać poszukując grozy,
jednak były one na tyle małe, że dopiero na schodach można je
było zauważyć. Biorąc pod uwagę chyba całkiem sporą ilość
plakatów reklamujących imprezę można było przed schodami
postawić jakąkolwiek zaporę z plakatem blokującą przejście do
nieużywanej w sobotę dalszej części parteru kierując
potencjalnego uczestnika festiwalu od razu na górę. No, ale koniec
końców udało się trafić na właściwą część festiwalu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Grabiński na rozgrzewkę</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDsvI1nd7Uk1JbskLWR4U5sLXu5bzYEHDkeMgaBiJWcVGBKkFVTg80sv2ZTaj-Buuiqw3BRRcw8AOTpzdfDJY7P_y0ImJd4TvGWmdziwZdrHjYO7rZ-nDALI1FCNlGVKgxCECX9dbj1Ec/s1600/Michal+Dudak+Carpe+Noctem.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDsvI1nd7Uk1JbskLWR4U5sLXu5bzYEHDkeMgaBiJWcVGBKkFVTg80sv2ZTaj-Buuiqw3BRRcw8AOTpzdfDJY7P_y0ImJd4TvGWmdziwZdrHjYO7rZ-nDALI1FCNlGVKgxCECX9dbj1Ec/s1600/Michal+Dudak+Carpe+Noctem.jpg" height="266" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Michał Budak, Carpe Noctem</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na pierwszy ogień poszedł Grabiński,
omawiany przecież całkiem niedawno na Wrocławskich spotkaniach z
fantastyką. Michał Budak z serwisu Carpe Noctem (dodajmy: ubrany w
t-shirta z podobizną pisarza) rozpoczął swoją prezentację od
analizy skąd się Grabińskiemu mogło wziąć takie zamiłowanie do
grozy i fatalizmu. Otóż Stefan Grabiński był człowiekiem chorym
na gruźlicę, co w ówczesnych czasach oznaczało „życie z
wyrokiem”, podobnie jak ma to miejsce w czasach nam współczesnych
w przypadku osób z rakiem. Dorzućmy do tego tajemnicza chorobę
ręki, która rozpoczęła się przypadkowym skaleczeniem w
dzieciństwie, a ciągnęła się przez długi czas i już mamy obraz
pisarza tragicznego, który nie widzi dla siebie jasnej przyszłości.
Dodajmy jeszcze głęboką religijność i już mamy postać, która
musi do swojego opowiadania wrzucić wątki uciekające normalnemu
pojmowaniu, a przy ówczesnej niechęci społeczeństwa do wszelakiej
fantastyki raczej nie można było się spodziewać powieści pełnej
krasnoludów i elfów. Pisarzowi pozostało więc pomieszanie
głębokiej realności, elementów metafizycznych i rzeczy
postrzegalnych i zrozumiałych dopiero gdzieś na pograniczu
szaleństwa. Dlatego też pisarz stworzył nowe zjawisko „naukowe”,
psychometrię – kumulacji uczuć człowieka w posiadanych przez
niego rzeczach. Przykładem jest tu chociażby opowiadanie, w którym
bohater postanawia powziąć śmiertelną zemstę na kimś innym.
Decyzja ta przypadkowo powstaje w nim w czasie poprzedzającym
wyrzucenie garnituru, który potem zostaje zebrany ze śmietnika
przez jakiegoś przypadkowego bezdomnego. Jak się później okazuje,
garnitur zdążył już tak przesiąknąć pragnieniem zemsty, że
jego przypadkowy znaleźca zupełnie nieświadomie staje się jej
zemsty i zabija upatrzoną przez poprzedniego właściciela ofiarę.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYjs36pzT50md207kylad0OcfW7MYco7Rgr8HTo8bquuPXuPz-PR2XByV4MGoxUnZlkouUbAQS3Q52WwXv9WkPQAK7G_o-m6lkEzb6IE9yrLGwb_nZ-MPdblXmcvCYNQ_moN1sbwLSoV8/s1600/Pawel+Mateja,+Carpe+Noctem.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYjs36pzT50md207kylad0OcfW7MYco7Rgr8HTo8bquuPXuPz-PR2XByV4MGoxUnZlkouUbAQS3Q52WwXv9WkPQAK7G_o-m6lkEzb6IE9yrLGwb_nZ-MPdblXmcvCYNQ_moN1sbwLSoV8/s1600/Pawel+Mateja,+Carpe+Noctem.jpg" height="400" width="266" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Piotr Mateja, Carpe Noctem</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wcześniej wspomniałem o fataliźmie,
na który pisarz był wręcz skazany z racji swoich chorób. Dzięki
Michałowi Budakowi zwróciłem uwagę na dosyć specyficzny typ
fatalizmu ukazany w książkach Grabińskiego. Otóż zazwyczaj
fatalizm oznacza, że tragiczne zdarzenia mają nadejść i cokolwiek
byś nie robił, do zdarzenia dojdzie i już. Bo tak nam było
pisane. U Grabińskiego jest raczej odwrotnie: to bohaterowie dążą
do zdarzenia tragicznego tylko po to, by przepowiednia się spełniła.
Przykładem jest tu chociażby opowiadanie, w którym przypadkowy
bezdomny mówi bohaterowi opowiadania że widzi w jego czole dziurę
po kuli z pistoletu. Gdy chwilę później nasz bohater zupełnie
przypadkowo słyszy, że pod określonym adresem ktoś chce popełnić
samobójstwo, dochodzi do wniosku że to musi być przeznaczenie i
pędzi pod wskazany adres. Zgodnie z zasłyszaną informacją
znajduje tam osobę próbującą targnąć się na życie, której
odbiera pistolet i sam sobie strzela w głowę. Podobna sytuacja
następuje w kolejnym opowiadaniu, w którym jeden z członków ekipy
konduktorskiej, jadąc pociągiem widzi Smolucha, pociąg widmo który
zapowiada katastrofę. Gdy jednak okazuje się, że pociąg już
prawie dojechał do stacji a nie zapowiada się żadna tragedia –
więc sam przestawia zwrotnicę aby tylko doprowadzić do tragicznego
zderzenia rozpędzonych kolosów ruchu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po zakończeniu pogadaniu o Grabowskim,
Carpe Noctem nie oddało nikomu prowadzenia imprezy, zmienili się
tylko prelegenci i Michał Budak ustąpił miejsca Pawłowi Mateji,
który przedstawił nam początki polskiej literatury grozy. Jak się
okazuje, jej początki można odnaleźć jeszcze w średniowieczu a
co ciekawsze, horrory pisali także pisarze znani nam ze szkolnych
lektur, jak Bolesław Prus. Niestety, prelekcja przekazana była w
sposób iście encyklopedyczny, mało było ciekawostek dotyczących
życia pisarzy ani zachęcających do przeczytania ich książek,
choć mimo tego do listy autorów godnych zapoznania się z ich
treścią dopisałem sobie Ludwika Sztyrmera, Józefa Bohdana
Dziewońskiego i Jana Huskowskiego.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>Taki dziwny horror</b></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOlAWx8C5pYOtCyI2Cw0Tx5aDQUjy7BGpRwBa2N6FHuGuir5BaW9JPF6RCRo9LQZEmC7lyeWHOJDYcRpanuv2rQlDkYRR4SL_vvKZ6WRJRuXSNa-qA5xRwEvZHaTU4LSDnMlM4eN4Z28E/s1600/Agnieszka+Adamek+i+Rafal+Glombiowski.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOlAWx8C5pYOtCyI2Cw0Tx5aDQUjy7BGpRwBa2N6FHuGuir5BaW9JPF6RCRo9LQZEmC7lyeWHOJDYcRpanuv2rQlDkYRR4SL_vvKZ6WRJRuXSNa-qA5xRwEvZHaTU4LSDnMlM4eN4Z28E/s1600/Agnieszka+Adamek+i+Rafal+Glombiowski.jpg" height="266" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Agnieszka Adamek i Rafał Głombiowscy, twórcy filmu "Strange Sounds"</b></td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Jako iż Biblioteka Dolnośląska w
swoich zasobach ma nie tylko książki, ale i szeroko pojęte „utwory
multimedia”, to w programie pojawiła się także prezentacja filmu
„Strange Sounds”. No cóż, jeśli mam coś powiedzieć o tym
filmie, to z pewnością początek jego tytułu, „strange”,
doskonale oddaje co o nim myślę. Jeśli jednak koniecznie chcecie
opinii w języku ojczystym, to dorzucę określenia... specyficzny?
Artystyczny? Ciężki niezrozumiały film, w którym nie wiadomo o co
chodzi, trzymający widza przez cały czas w stanie niepotrzebnego
napięcia i strachu z czasem powoduje zobojętnienie, a gdy widz
dotrwa wreszcie do finalnej sceny, to pozostaje w nim zdziwienie:
phii, tylko tyle, nic spektakularnego. W ogóle zakończenie wydaje
się zupełnie oderwane od reszty filmu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wyjaśnienia autora nie
wiele pomogły. Jak się okazuje, film miał być rozwinięciem
rozważań na temat zjawiska z pogranicza białego szumu, dziwnych
dźwięków przypadkowo odbieranych na falach radiowych, których
znaczenia nikt jeszcze nie odkrył. Lakoniczność wypowiedzi na
temat samego filmu i ciekawość twórcy w kwestii tego, jak film
został odebrany wywołuje we mnie wrażenie, że dyskusje na temat
„co autor miał na myśli” nie mają sensu i że autor nic nie
miał na myśli. Film miał w widzu budzić pytania – lecz wydaje
mi się, że więcej pytań wzbudziłoby rozwinięcie np. wątku
starej kobiety i jej zdjęcia, o ile nie zamknąłby ich jakimś
zamknięciem rodem z horroru. Słowem, nawiązując do twórczości
Grabińskiego, być może problemy techniczne ze sprzętem miały być
jakimś wieszczym fatalizmem w dziedzinie tego filmu, tylko tym razem
ludzie mu się przeciwstawili.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>Jak przeżyć zombie-apokalipsę?</b></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kolejnym punktem było przetrwanie
zombie apokalipsy, który zaprezentowany został w nietypowej
(zdecydowanie ciekawej) formie. Członkowie grupy ASG-owej grupy
Semper Parati Vratislavia odeszli od klasycznej formy prelekcji na rzecz 3
równoległych stoisk tematycznych. Zupełnie przypadkowo zacząłem
od stoiska z bronią białą, gdzie oprócz sposób walki z
nieumarłymi odbywało się starcie dwóch koncepcji pozbycia się
zombie: uśmiertelnienia zombie poprzez odcięcie mu głowy oraz
unieruchomienia poprzez rozwalenie mu nóg. Trzeba przyznać, że
była to dosyć ciekawa dyskusja dwójki oponentów, z której można
się było dowiedzieć czemu na przykład w przypadku
zombie-apokalipsy warto mieszkać w pobliżu Ikei i co w takim
przypadku z niej warto zabrać, a czym lepiej sobie nie zawracać
głowy bo okaże się nieużytecznym szrotem.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoRZH1yEiXM0yajNhH2kYM-xz3QxYtdouDVHV6lGcAt1EToih4vudHqp0pbZFL50niP3HNXHbWUBn8Nmi5Ve0c89T0ywHSXZBCGwN4weDhVVQ492dqlBFzpfLIrrVz5cQ-wykAOxqwH38/s1600/surviwal+horrorday+wroclaw.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjoRZH1yEiXM0yajNhH2kYM-xz3QxYtdouDVHV6lGcAt1EToih4vudHqp0pbZFL50niP3HNXHbWUBn8Nmi5Ve0c89T0ywHSXZBCGwN4weDhVVQ492dqlBFzpfLIrrVz5cQ-wykAOxqwH38/s1600/surviwal+horrorday+wroclaw.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Zbiorowe usztywnianie nogi ofierze</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
A gdy już walczymy z zombie w zwarciu,
hand-to-hand, to zawsze może nam się stać coś złego. Zupełnie
przypadkowo kolejnym stanowiskiem na które trafiłem okazały się
pokazem udzielania pierwszej pomocy w warunkach zombie-apokalipsy.
Wielu z was powie „eee, znowu ta nuda co na obowiązkowych
szkoleniach z BHP w pracy”? Otóż właśnie nie. Bo chociaż
zakres przedstawionej wiedzy był ten sam, to sposób prowadzenia był
zdecydowanie odmienny od klasycznego podejścia. I znów można było
się spotkać z dawką humoru, nieszablonowym prowadzeniem i bardzo
emocjonalnym przekazem. Przy okazji można się też było
dowiedzieć, czemu w przypadku zombie-apokalipsy warto mieszkać w
pobliżu Ikei i czego raczej jednak z niej nie brać ze względu na
zbyt słabą jakość.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W zasadzie logiczne byłoby, aby
strategie przetrwania zacząć od broni palnej i trzymania wroga na
dystans jako pierwszego etapu walki. Jednak akurat to stoisko było
początkowo zbyt okupowane, bo wszyscy doszli do takich wniosków, a
ja z kolei stwierdziłem: no przecież co tu można wymyślić
nowego? Chyba tylko to, co wie każdy, kto obejrzał w życiu chociaż
kilka filmów wojennych: muszka, szczerbinka, oddech, spust – i
bach, wroga nie ma. Aha, no i jeszcze odbezpieczyć. Gdy jednak na
stoisku zrobiła się trochę większa pustka, to też jakoś tam
trafiłem i mocno się zdziwiłem: bo oprócz tych, jakże
oczywistych, banałów, było też trochę informacji, które z
pewnością zna każdy praktyk, jednak mogą być one zupełnie mniej
oczywiste dla osoby nieobeznanej z bronią. A więc było o tym, czy
może się skończyć przypadkowe potknięcie gdy łazimy z bronią i
czemu, przy nieumiejętnym użytkowaniu, 4 czy 5 pocisków to może
być trochę zbyt mało gdy stoimy przed zaledwie dwójką wrogów.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Jak użyć zabytków do stworzenia grobowej atmosfery?</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po tak emocjonującym pokazie dobre
wrażenie totalnie zepsuł Hannibal Smoke. Pozornie to nie mogło się
nie udać. Chociaż przedstawiony przez niego temat zabytków
popadających w ruinę interesuje mnie bardziej jako turystę niż
fana fantastyki, to miałem ochotę zadać mu nawet kilka pytań.
Niestety, totalnie bezemocjonalny i płaski ton wypowiedzi nie zawsze
się sprawdza. Oczywiście, był on fajny w wykonaniu Zuli, gdy na
Fantasy Expo podeszła do niej rozhisteryzowana cosplayerka i z
płaczem, bo buu, tragedia, buu, farbka zginęła, buu, płacz,
histeria, tragedia, płacz, bo ona tu była, płacz, tragedia,
histeria. I zamiast zrobić to, co zrobiłaby większość ludzi,
zamiast przytulić, pocieszyć – nie, zamiast tego zupełnie
bezmocjonalnym tonem zaczęła wypytywać, ale o co chodzi, ale
przecież tu nie ma żadnego problemu, no przecież to da się
wytłumaczyć, nic się nie stało, słowem – totalne uziemienie
uczuć. Niestety, takie podejście nie zawsze się sprawdza. I
oczywiście, nie spodziewałem się faceta który niczym Zeus
gromowładny będzie rzucał piorunami we wszystkich winnych tego
stanu rzeczy – ale mimo wszystko, rytmiczne niczym uderzenia
metronomu artykułowanie z siebie wszelkich prawd objawionych, z
ukrytą w głosie nutką dekadencji, bo przecież to już wszystko
przeminęło, i nie wróci, i w ogóle blablablabla... monotonnne
marszowe stacatto w połączeniu z półmrokiem zasłoniętych rolet
wprowadziło do sali grobowy nastrój, co nie jestem pewien czy było
celowym zamierzeniem organizatorów Horror Day.</div>
<div style="text-align: justify;">
(w tym miejscu
autor relacji postanawia porzucić zarówno resztę prelekcji
Hannibala, jak i prezentację filmów o zabójczych zwierzętach, bo
człowiek żyć musi i posilić się kiedyś też trzeba, aby kiszki
grające mu marsza nie przeszkadzały kolejnemu pisarzowi w
spotkaniu).</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">O tym jak Stefan Darda stał się
polskim Frankensteinem</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhx1GU9t8hpValAcsZvghkTnm926cD3pe3Kgcv5mk4TG9HG07iKR8khG2MBtqxWpLigfpUdlyWnomXTLT-bFk-MXG8R3_X75C4YY7DlCFRfHq9w3wCMQWeDFtWWJWsDGOaKdTN7xeufelE/s1600/Stefan+Darda+na+horrorday.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhx1GU9t8hpValAcsZvghkTnm926cD3pe3Kgcv5mk4TG9HG07iKR8khG2MBtqxWpLigfpUdlyWnomXTLT-bFk-MXG8R3_X75C4YY7DlCFRfHq9w3wCMQWeDFtWWJWsDGOaKdTN7xeufelE/s1600/Stefan+Darda+na+horrorday.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Stefan Darda</b></td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Kolejną atrakcją wieczoru (bo trzeba
przyznać, że pora zrobiła się już bardziej horrorowa niż na
początku imprezy) był Stefan Darda, polski pisarz grozy, co
ciekawsze umieszczonej w polskich realiach. Oprócz klasycznych pytań
o plany wydawnicze, o to skąd autor bierze pomysły, oprócz
standardowej sztampy takich spotkań pisarzowi udało się przekazać
jednak kilka ciekawostek. A więc było o pewnym restauratorze, który
początkowo czynił wielkie zarzuty autorowi, że zamiast napisać
coś lekkiego i pinknego o swych rodzinnych stronach postanowił
pokazać Polesie jako krainę straszną i niebezpieczną, pełną
czychających na nierozważnego turystę nieszczęść i zagrożeń.
W opinii restauratora miało to wpłynąć niekorzystnie na ilość
odwiedzających którzy zwyczajnie będą bali się przyjeżdżać w
tak niebezpieczne okolice. Z jakimż to jednak zdziwieniem kilka lat
później ten sam restaurator opowiadał pisarzowi o tym, że ilość
turystów nie tylko zmalała, ale wręcz wzrosła, bo grono klasyków
turystyki wzbogaciło się o stadko fanowskich „dziwolągów”,
którzy czy to na pewno ta sama knajpa co w książce, czy są te
same potrawy, itp. itd.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBZYXHnqYzCu50c3UJDVwgKpVGIU9CLypPPPkQf8K9VaKDDJg8nI__Gji53AokT3SNkrgoNOx6P02ScM0XRJnXeYovdvO2Bdlly9HtQTjgzwRvPXRdxGc-nVofrzRWX8hr4M27oJ_Qgi0/s1600/Stefan+Darda+podpisuje+swoja+ksiazke+na+Horrorday.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBZYXHnqYzCu50c3UJDVwgKpVGIU9CLypPPPkQf8K9VaKDDJg8nI__Gji53AokT3SNkrgoNOx6P02ScM0XRJnXeYovdvO2Bdlly9HtQTjgzwRvPXRdxGc-nVofrzRWX8hr4M27oJ_Qgi0/s1600/Stefan+Darda+podpisuje+swoja+ksiazke+na+Horrorday.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
A już skrajnie ciekawym przypadkiem było,
gdy na jednym ze spotkań autorskich podszedł do pisarza jeden z
fanów i przedstawia się, że jest jedną z książkowych postaci z
Krasnobrodu. Oczywiście, niejeden fan wczuwa się w postać, że nie
wspomnę o cosplayerach którzy usilnie starają się wyglądać
dokładnie tak samo jak ich ulubiony bohater – no, ale tym razem
okazało się, że wspomniany fan potrafił nawet udokumentować
dowodem osobistym, że nie tylko pochodzi z książkowej
miejscowości, ale nawet nazywa się tak samo jak jeden z bohaterów.
Jak sam autor wytłumaczył, jest to przypadek chociaż nie do końca,
ale jednak po trosze przypadkowy. Otóż żeby tekst był
autentyczny, autor researchu dokonywał nawet na cmentarzach,
sprawdzając nazwiska i imiona najbardziej popularne w czasach, w
których umiejscowił fabułę swoich opowiadań. I choć szanse na
to, że mieszając imiona i nazwiska z płyt nagrobnych trafi na
żywego człowieka są rzędu jedna na milion, ale jak udowodnili
naukowcy Świata Dysku, szanse jedna na milion sprawdzają się w 9
przypadkach na 10.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Koniec spotkania autorskiego to nie
koniec udziału Stefana Dardy na Dolnośląskim Festiwalu Grozy.
Całość strasznych poczynań biblioteki domykał panel dyskusyjny o
teraźniejszości i przyszłości polskiej grozy, o powstałej
nagrodzie im. Grabińskiego. Choć co prawda wytrwałem do końca,
jednak był to panel tematycznie chyba bardziej dedykowany do pisarzy
i wydawców niż do czytelników, więc i wniosków wartych
uwiecznienia w nim nie zauważyłem i udałem się w drogę do domu,
o dziwo nadzwyczaj spokojną nie okraszoną żadnymi wydarzeniami. A
może po całym tym Horror-dayu nasiąkłem już taką aurą grozy że
wszystkie lokalne strachy wolały usunąć mi się z drogi? </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0Rynek 58, Wrocław, Polska51.1110216 17.03129200000000830.5149446 -24.277301999999992 71.7070986 58.339886000000007tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-76315597037536520192014-09-25T15:15:00.000+02:002014-09-25T15:29:00.281+02:00Niucon - czyli chaos nieopanowany<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Niucon – konwent, który miał się pojawić na blogu jeszcze w zeszłym roku, ale mi wypadł w tym okresie jakiś wyjazd rodzinny, a poproszeni o pomoc „redaktorzy pomocniczy” jakoś się wykruszyli. A dokładniej stwierdzili, że w zasadzie nie ma o czym pisać. Więc w tym roku postanowiłem zweryfikować to osobiście. I okazuje się, że jest o czym pisać, choć w kwestii ilości zauważonych pozytywów raczej nie będę się wyróżniał na tle zeszłorocznej opinii.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhurTTUN_BKVZxhGgDupB_PHM2pddUgxNGCsohOQGSF-EH8FZNxPG96aGIb4ZIkYjQcJX3lx5ea1hVxBgFsotdk7QF1luiDlLmBHXAallDCei6s6QoHu88kgxMpr7Rwcw8pAlhRo-DrMeg/s1600/niucon+w+prawo.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhurTTUN_BKVZxhGgDupB_PHM2pddUgxNGCsohOQGSF-EH8FZNxPG96aGIb4ZIkYjQcJX3lx5ea1hVxBgFsotdk7QF1luiDlLmBHXAallDCei6s6QoHu88kgxMpr7Rwcw8pAlhRo-DrMeg/s1600/niucon+w+prawo.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="font-family: inherit; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ale zacznijmy od początku. Chociaż informacje w necie były dosyć wyraźne, to idąc w nieznany sobie teren postanowiłem udać się pod oficjalny adres szkoły, który chociaż mogłem zidentyfikować na internetowych mapach. Na miejscu okazało się, że faktycznie, standardowe wejście do konwentowej szkoły jest zamknięte, a na drzwiach wisi kartka, że wejście od drugiej strony (czyli tak jak głosiły wszelkie znaki na niebie i w internetach). Niestety, zamiast symbolicznej „mapki” pokazującej, że należy obejść zamknięty ulicami kwartał podana była informacja, że należy pójść „w prawo i w prawo”. Co prawda kierunku postępowania łatwo było się domyślić z „ukształtowania terenu”, ale dosłowne potraktowanie zaleceń prowadziłoby do zabłądzenia w zupełnie niewłaściwym kierunku. Widać parę osób miało wcześniej problemy z trafieniem, bo organizatorzy postanowili uściślić co rozumieją pod pojęciem „prawo”, bo myślę, że wiele osób pod tym pojęciem rozumie zupełnie inny kierunek niż orgowie. </span></div>
<div style="font-family: inherit; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJDdT2g1fu80sx5hFb4VM5vafzZALvgidn-76eDnO9kJmqKlDIR7i-j8PMZkjaNDB2sqJQqxj5PepTXwbRnG0AiyTcy-qcMki8NkEQ8XhXxcVJHutX46gZtfWwx0Lfd1YpQ1Y9A79mQHA/s1600/cosplay+na+niuconie++76.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJDdT2g1fu80sx5hFb4VM5vafzZALvgidn-76eDnO9kJmqKlDIR7i-j8PMZkjaNDB2sqJQqxj5PepTXwbRnG0AiyTcy-qcMki8NkEQ8XhXxcVJHutX46gZtfWwx0Lfd1YpQ1Y9A79mQHA/s1600/cosplay+na+niuconie++76.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b style="font-family: inherit;"></b><br />
<div style="display: inline !important;">
<b style="font-family: inherit;"><b style="font-family: inherit;"><span style="font-size: large;">Od Annasza do Kajfasza, </span></b></b></div>
<b style="font-family: inherit;">
</b></div>
<b style="font-family: inherit;"></b><br />
<div style="text-align: justify;">
<b style="font-family: inherit;"><b style="font-family: inherit;"><span style="font-size: large;">czyli obchodzimy „węża z ludzkich głów”</span></b></b></div>
<b style="font-family: inherit;">
</b><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: inherit;"><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLckOFFFtpGWHHPbDU85HIxFlLAjXJBB-c9mIr4ofMQc1MsBcfkRB-aikV50LCwp5GyGHEkzDtBdX3xwvjQ6vZ34o6sHDUJzEwFr2NT6WyoyosCWpc0aOov3B9WflGW8MEobeI79sSYAo/s1600/cosplay+na+niuconie++113.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLckOFFFtpGWHHPbDU85HIxFlLAjXJBB-c9mIr4ofMQc1MsBcfkRB-aikV50LCwp5GyGHEkzDtBdX3xwvjQ6vZ34o6sHDUJzEwFr2NT6WyoyosCWpc0aOov3B9WflGW8MEobeI79sSYAo/s1600/cosplay+na+niuconie++113.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="font-size: small;">Walcząc z biurokratyczną hydrą...</span></b></td></tr>
</tbody></table>
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">Obejście budynku i bez podpowiedzi nie stanowiłoby większego wyzwania i po kilku minutach docieram na właściwe miejsce, i parafrazując pewną polską mało śmieszną komedię, „oczom mym ukazał się las”. Konkretniej, las kolejkowiczów, bo kolejkonem to się niucon mógł ładnym pochwalić, i to w ładnych kilka godzin po rozpoczęciu konwentu, co nie świadczy zbyt dobrze o organizacji. Jako iż kolejkon raczej przypominał objedzonego, spasionego węża leniwie odpoczywającego po walce o żywność niż żwawą anakondę goniącą potencjalna ofiarę, postanowiłem sprawdzić, czy nie ma oddzielnego „okienka” dla mediów. A że oddzielnego stanowiska nie było, to trzeba było zacząć od dowolnego, przypadkowo wybranego stolika. Okazało się, że przeznaczenie skierowało mnie do właściwego osobnika, odpowiedzialnego właśnie za media, który jednak odesłał mnie do kolejnej osoby, która rzekomo ma otwarty plik w excelu. Jednak wskazana osoba twierdziła, że to gdzie indziej, że proszę się zgłosić do tamtej osoby (wskazując na osobę, od której właśnie zostałem skierowany). No cóż, klasyczne od Annasza do Kajfasza, kręciłbym się pewnie niczym Asteriks i Obeliks w swoich 12 pracach... na swoje szczęście doświadczenia z dzieciństwa, kiedy to człowiek kręcił się wiele po różnych terenach, a za jedyny GPS służyła mu rada „koniec języka za przewodnika”, pomogły uniknąć krążenia w kółko. Krótka odpowiedź: „ale to ON właśnie mnie tu przysłał”, sprawił, że biurokratyczna hydra sama wzięła się za urywanie sobie głów, a ja dostałem przynależny mi identyfikator z napisem „medium” i rysunkiem wiedźmy spoglądającej w szklaną kulę. To już wiecie, czemu mnie wzięło na przypominanie sobie polskich, kiepskich moim zdaniem, komedii? No cóż, organizacja Niuconu kojarzyła mi się z kolejną komedią omyłek, niestety znów mało śmieszną. </span></span></div>
<span style="font-family: inherit;">
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDGjkQ2gShPhMXUiw7C3v0F77KykAPOe2vvGadYB0wAdD4hdYE0XAfuWOQu6VvCIEdwoqc8IXiodn8adJnJUcrNa4wwtL9hlsZJDV2E-iPYOgZINfocVyJ08Gfz7wOmSgaIBtlMFdK3_4/s1600/cosplay+na+niuconie++57.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDGjkQ2gShPhMXUiw7C3v0F77KykAPOe2vvGadYB0wAdD4hdYE0XAfuWOQu6VvCIEdwoqc8IXiodn8adJnJUcrNa4wwtL9hlsZJDV2E-iPYOgZINfocVyJ08Gfz7wOmSgaIBtlMFdK3_4/s1600/cosplay+na+niuconie++57.jpg" height="400" width="265" /></a></span></div>
<span style="font-family: inherit;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Ale z pozytywów, muszę przyznać, że pomysł zrobienia charakterystycznych identyfikatorów w zależności od rodzaju akredytacji bardzo mi się spodobał, mimo iż akurat rysunek odpowiadający mediom nie był tym, który chciałbym najbardziej. Ale narzekać nie mogę, pomysł fajny. Teraz już mogłem rzucić się w wir konwentowych zdarzeń.</span></div>
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Oczywiście, na początek rozpoznanie, czyli ganiam po korytarzach, obglądam stoiska, robię rozeznanie gdzie znajduje się która sala. Na którymś stoisku nawet wypatrzyłem książkę która mogłaby mi się spodobać (chociaż też miałem wrażenie, że sprzedawca bardziej próbuje wyczuć co mi się może spodobać i do tego, a nie do treści, dopasować opis książki, ale co tam, zaryzykować można) ale postanowiłem kupić ją później, a z zaganiania i zapomnienia na którym piętrze postanowiłem zrobić to dnia następnego. Niestety, następnego dnia tego tak mało mangowego stoiska nie było... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Tak więc całe popołudnie i cały wieczór zszedł mi chyba na przeglądaniu stanowisk i robieniu zdjęć. Ciekawych atrakcji zbrakło...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Powtórka z Annasza i Kajfasza</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGkviFZrwd2GDIvb-Un33GP7AMYHuVooZS5DRHzEzoaX8thlnW9HY754LxPH_WF_N0HumWnloJrIhDGvyU_Odfp6UqokLJGS_uHkr5Xl5oKIpBGwgWviO3l9lJEO47cxyuJi4TnBFF5G4/s1600/cosplay+na+niuconie++104.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGkviFZrwd2GDIvb-Un33GP7AMYHuVooZS5DRHzEzoaX8thlnW9HY754LxPH_WF_N0HumWnloJrIhDGvyU_Odfp6UqokLJGS_uHkr5Xl5oKIpBGwgWviO3l9lJEO47cxyuJi4TnBFF5G4/s1600/cosplay+na+niuconie++104.jpg" height="400" width="265" /></a></span></div>
<span style="font-family: inherit;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Następny dzień niestety znów trzeba było zacząć od biurokracji. Okazało się, że choć (zupełnie niecelowo) niuconowski identyfikator był chyba najlepiej przeze mnie traktowanym konwentowym identyfikatorem, to do następnego dnia się nie uchował. No cóż, papier nie należy do materiałów wytrzymałych, zwłaszcza cienki i gdzieś mi się urwało kółeczko, przez które przewieszona była wstążeczka i identyfikator sobie odleciał w niewiadomym mi momencie i kierunku. Wydawałoby się, że skoro mam bransoletkę (która rzekomo miała być głównym wyznacznikiem prawa wstępu na konwent, a na którą ochrona w ogóle nie zwracała uwagi), to wydanie kolejnego identyfikatora nie będzie stanowiło problemu... no cóż, i znów poczułem się jak w starym, komunistycznym urzędzie, otoczony przez niekompetentnych urzędników którym się nic nie chce. Inaczej nie daje się wytłumaczyć tego, że mimo iż helperzy na stoiskach nie mieli nic do roboty, to zostałem wysłany tam, gdzie ogry zjadają niewinnych uczestników za samo wejście – czyt. do pomieszczeń za tabliczkami „zakaz wstępu” czy „Przejście dozwolone tylko za zgodą organizatorów”. I aż dziwne, że orgowie będący nawet nie w stanie „ja chcę kawy” - raczej w stanie „mamusiu ja chcę spać” albo „pierwsza kawa... za jakąś godzinę dojrzeję do tego pomysłu i wyczołgam się z wyrka” byli bardziej w stanie ogarnąć co się dzieje w tym chaosie niż obudzeni i rzekomo pracujący już helperzy. Koniec końców okazało się, że mimo rzekomo sporego nadmiaru, identyfikatory medium już się skończyły (podobno będące w jeszcze większym zapasie identyfikatory wystawców też się skończyły, i to jeszcze pierwszego dnia) i z braku laku dostanę zwykły identyfikator uczestnikowski, który rzekomo nie miał sprawiać większych problemów. No cóż, problemy wyszły, ale o tym opowiem później. Ważne, że znów byłem osobnikiem mającym prawo do szwendania się po konwencie.</span></div>
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><b><span style="font-size: large;">Atrakcje konwentowe, sztuk: 3</span></b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-uh4XPH6cDiEt8R-E3eKBJBrBPour20huje2N2BnB9U09jmTu5hKSMpnS2PAUv0JlnF8ECBBa1HthomW4B3NLrcAV6aBC_EpLCLYaeyzf-mLvkbE443fRSdLgTHOudTA8fsE9ycZTZ3w/s1600/cosplay+na+niuconie++33.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-uh4XPH6cDiEt8R-E3eKBJBrBPour20huje2N2BnB9U09jmTu5hKSMpnS2PAUv0JlnF8ECBBa1HthomW4B3NLrcAV6aBC_EpLCLYaeyzf-mLvkbE443fRSdLgTHOudTA8fsE9ycZTZ3w/s1600/cosplay+na+niuconie++33.jpg" height="400" width="266" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="font-size: small;">Przykładowy "scenariusz śmierci" <br />do DeathNote'a</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">No cóż, niespecjalnie wiele atrakcji konwentowych udało mi się wypatrzyć, a i poziom ich wiele pozostawiał do życzenia. Jedną z nich była dyskusja o tym, co byś zrobił mając Deathnote'a. Pomijając (chwilowo, skoro o nim wspominam, to z pewnością do niego wrócę) że prelegent sam się pochwalił tym, że zawodowo jest BHP-owcem, i jak to bezpieczny jest ten konwent w przeciwieństwie do nich, początkowo dobrze mi się słuchało rozważań, jak wykorzystać taki niosący śmierć zeszyt. A więc: jak byś sprawdził, czy to prawda? Kogo byś zabił pierwszego? Skoro zadziałało – to skąd masz pewność, że to działanie zeszytu a nie przypadek? Prowadzący co rusz pokazywał, jak bardzo rozwiązania uczestników panelu zbliżone są do zachowań typowych psychopatów. Niestety, po pierwszych kilku osobach i zweryfikowaniu, że zeszyt faktycznie działa tak jak wynika z opisu, po kilku urozmaiceniach zasady o opcję, że niektóre zasady mogą okazać się fałszywe, zarówno uczestnikom jak i prowadzącemu skończyłaby się inwencja. Niby dyskusja się kręciła, ale jakoś tak głównie stała w miejscu. Jedyną inicjatywę wykazywał osobnik, który oczywiście doskonale wie, jakby się zachowywał w obcych sobie psychologicznie, zdecydowanie stresowych dla normalnego człowieka sytuacjach, a jedyna jego postawa to: zabijam, zabijam, zabijam. Bez pomysłu kogo, jak – po prostu zabija, kogo popadnie, gdzie popadnie, bez zastanowienia się nad konsekwencjami, itp.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDuRSEFjAI5jTM1bHX59JS3oYZg7r1utlNiOQGA4NfmPKpesTAass6awwzenMnlI7etf8JdJ_uUTWzr7vip_0RgEWJTTHb4F4Em_kVBJJszTUQCS85zQhF3pGrshnxC-onrnia3uTdR-I/s1600/cosplay+na+niuconie++04.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDuRSEFjAI5jTM1bHX59JS3oYZg7r1utlNiOQGA4NfmPKpesTAass6awwzenMnlI7etf8JdJ_uUTWzr7vip_0RgEWJTTHb4F4Em_kVBJJszTUQCS85zQhF3pGrshnxC-onrnia3uTdR-I/s1600/cosplay+na+niuconie++04.jpg" height="400" width="265" /></a></span></div>
<span style="font-family: inherit;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Drugim godnym zainteresowania punktem była dyskusja o cosplayu jako pasji... lub masochiźmie. Co do tego punktu, mimo trochę zbyt biernej grupy dyskusyjnej, nie mam większych zastrzeżeń, bo prowadząca (Neko) całkiem dobrze prowadziła. Z jednej strony nie zamykała dyskusji nad żadnymi punktami tylko dlatego, że poszło to w niewłaściwym kierunku, z drugiej strony – gdy już faktycznie temat się kończył zaczynała kolejny. Trzeba też jej przyznać, że była przygotowana do dyskusji, w zanadrzu miała zestaw pytań który z jednej strony trochę kierunkował dyskusję, z drugiej – pozwalał szeroko spojrzeć na kwestie związane z cosplayem, zarówno organizacyjne, hobbystyczne jak i finansowe. Równocześnie myślę, że nie zaszkodziło by także organizatorom cosplayowych konkursów posłuchać części tych dyskusji.</span></div>
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Trzecią atrakcją miała być dyskusja o cosplayerach bawiących się w obróbkę zdjęć. Niestety, tutaj poziom był tragiczny. Zamiast profesjonalnej dyskusji, miałem raczej okazję zobaczyć trajkotające nastolatki, których jedynym celem w życiu były hejtujące plotki. Bo oni są źli, źli, źli, a my jesteśmy dobre, dobre, dobre... a oni są źli, źli, źli, a my jesteśmy dobre, dobre, dobre... jeśli ktoś pamięta Dzień świra i scenę w pociągu, to dokładnie tak samo wyglądał ten panel, tyle że zamiast super, super, super leciał hejt ukierunkowany na dwójkę konkretnych cosplayerów. Typowe „powyżywajmy się na nich, skoro same tak nie umiemy”. Co gorsza, swojej dyskusji próbowały nadać cechy profesjonalizmu, wielce to (pseudo)naukowo udowadniając, że ludzie np. o takich cechach twarzy nie istnieją. No cóż, biorąc pod uwagę, że jeszcze tego samego dnia spotkałem osobę o właśnie takim profilu twarzy (a akurat rzadko spotykam Azjatów), to chyba sami widzicie, na jak niskim poziomie tak naprawdę była to debata.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7kx39VcAcTmcW8cWtudEU_2DbEEBmbNBWFoRvxMW5EoA6XEBKhBmNEctsOWHDhdf6GVKhiqln8GSF52IL98LpVkTcPfCHeaG-UV2P9Xhpbp1Y0l3FyZEufZMdjQhZDPsDm3oIM54pL_4/s1600/cosplay+na+niuconie++63.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7kx39VcAcTmcW8cWtudEU_2DbEEBmbNBWFoRvxMW5EoA6XEBKhBmNEctsOWHDhdf6GVKhiqln8GSF52IL98LpVkTcPfCHeaG-UV2P9Xhpbp1Y0l3FyZEufZMdjQhZDPsDm3oIM54pL_4/s1600/cosplay+na+niuconie++63.jpg" height="265" width="400" /></a></span></div>
<span style="font-family: inherit;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">No tak, atrakcji miało być trzy, wymieniłem 3, ktoś pewnie powie: a przecież cosplay, przecież był konkurs? No cóż, w tym samym czasie co konkurs odbywały się kolejne Wrocławskie spotkania z fantastyką, na dodatek na tapecie był „Piknik na skraju drogi” Strugackich, słowem, zona vs manga? Wybór był oczywisty, a co do jego słuszności przekonał mnie półgodzinny pobyt w auli w trakcie przygotowań. Oczywiście, poziom wielu strojów był wysoki, nie mogę zaprzeczyć, jednak to co widziałem w tym czasie już zapowiadało chaos który dział się w trakcie konkursu, a który miałem okazję poznać (na moje szczęście) tylko z opowiadań.</span></div>
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b style="font-family: inherit;"><span style="font-size: large;">Bezpieczeństwo? Niuconie, robisz to źle</span></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeONn6wPnmEM6Ckp-80KVg3bQn9N81sTHy7Zn0WJ-3R1gUZJ8QPF9hMp3NVs3WSuB8YICaZpl5bFxF99p8QrguGluS94DDamzlInFMvnTlkJjduTICcO8oMUa6nUEaVEwC5q4YCp7_PAs/s1600/cosplay+na+niuconie++35.jpg" imageanchor="1"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeONn6wPnmEM6Ckp-80KVg3bQn9N81sTHy7Zn0WJ-3R1gUZJ8QPF9hMp3NVs3WSuB8YICaZpl5bFxF99p8QrguGluS94DDamzlInFMvnTlkJjduTICcO8oMUa6nUEaVEwC5q4YCp7_PAs/s1600/cosplay+na+niuconie++35.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDcsV3RGrY3q6UX1Sva9ct6CYAdR3llKNpAfG1Gvje2O-sVBW5FeJb9Hgr9fUPWC3R2zarj88ovDlOT6QZAnb0F7ny7OI0e2Wf1Oz-k4LSF2VfwzxdEWwQvy0w5Of_YnbZuZeMQkZa6hE/s1600/cosplay+na+niuconie++36.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDcsV3RGrY3q6UX1Sva9ct6CYAdR3llKNpAfG1Gvje2O-sVBW5FeJb9Hgr9fUPWC3R2zarj88ovDlOT6QZAnb0F7ny7OI0e2Wf1Oz-k4LSF2VfwzxdEWwQvy0w5Of_YnbZuZeMQkZa6hE/s1600/cosplay+na+niuconie++36.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Gdzieś w tekście wspomniałem o prelegencie który sam się pochwalił, że jest BHP-owcem. I że to będzie jedyny tak bezpieczny konwent. No cóż, w tej kwestii ciężko mi zostawić suchą nitkę na organizatorach. A żeby nie było, że przecież jestem laikiem w tych kwestiach, to choć sam mam wykształcenie związane z BHP, to postanowiłem poprosić eksperta – bo przecież głos przeciwko głosowi nie rozwiązuje dyskusji. Dlatego przed napisaniem tego punktu swoje uwagi skonsultowałem z Łukaszem Stępniem, autorem bloga Kryzysowo.pl zajmującego się właśnie kwestiami szeroko rozumianego bezpieczeństwa. Dodajmy, że swoje doświadczenie zdobywał zabezpieczając takie wydarzenia jak Woodstock czy Slot Art Festival, był także uczestnikiem komitetu medycznego spółki PL2012 przygotowującego Polskę do Euro 2012.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgghyphenhyphenSiK5EB0h6YfTGA08LhzjInKeauXg4R6Z2CJgY3VPGp63x6uyj5LInSqEyEyc3sNxEBF2bfMD8EIK5G-5rByT-QPeiNygOib9zIispMgxrUB8uv8BBuTMhziTINdy0H01iTbE3papo/s1600/cosplay+na+niuconie++82.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgghyphenhyphenSiK5EB0h6YfTGA08LhzjInKeauXg4R6Z2CJgY3VPGp63x6uyj5LInSqEyEyc3sNxEBF2bfMD8EIK5G-5rByT-QPeiNygOib9zIispMgxrUB8uv8BBuTMhziTINdy0H01iTbE3papo/s1600/cosplay+na+niuconie++82.jpg" height="400" width="265" /></a><span style="font-family: inherit;">No więc, zacznijmy od tego, od czego swój kontakt rozpoczyna chyba każdy uczestnik konwentu. Nie, nie mówię tu o kolejkonie, krok dalej jest identyfikator uczestnika. Jak wspomniałem, od drugiego dnia konwentu, zamiast identyfikatora medialnego (które to się „niespodziewanie szybko” skończyły) po terenie konwentu ganiałem ze zwykłym identyfikatorem uczestnika. Jakie było moje zdziwienie, gdy ochrona zatrzymała się gdy chciałem wejść do budynku szkoły pomocniczej. „Proszę obrócić identyfikator! Nie wypełnione? Nie wpuszczamy”. No cóż, na odwrocie identyfikatora znajdowała się „karta medyczna”. A więc karta, w której oprócz imienia, nazwiska, PESELu musisz podać swoją grupę krwi, przebyte choroby, zażywane leki, alergie... słowem, jeśli masz AIDS, marskość wątroby, choroby weneryczne, napady maniakalne czy inne wstydliwe choroby to powinieneś się tym pochwalić przed wszystkimi. Tak, tak, przed wszystkimi, bo dane te są zapisane na małym kartoniku zawieszonym na twojej szyi, co daje ogromne szanse, że kartonik zaraz się odwróci „tyłem do przodu”. No cóż, zgodnie z polskim prawem są to dane wrażliwe i twoje tajemnice powinny być chronione – a tu wymaga się od ciebie, żebyś chodził ze swoim AIDSem, marskością wątroby czy inna chorobą weneryczną na wierzchu. Oczywiście, organizatorzy się tłumaczyli, że baza danych osobowych została zgłoszona do GIODO, że wszystko jest pod nadzorem centralnej rządowej instytucji – ciekawe, czy w zgłoszeniu podali, że dane są przechowywane na kartonikach noszonych przez każdego na szyi i że mogą przy byle wietrze stać się danymi ogólnodostępnymi?</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;">
</span><br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmkg2AjX4m1hlxeDpCJmB5ZdvaHQXm8IZf3rhA0IJf5WrDEbq0EvI51kcAzQBmEKAml50CURosRnx3E4Xh2imcvZdDTK4gXex2jV64Ao8HTfxiy0f2fRLRAlTtJwAm61JyZ6wrAwVsl2E/s1600/cosplay+na+niuconie++94.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmkg2AjX4m1hlxeDpCJmB5ZdvaHQXm8IZf3rhA0IJf5WrDEbq0EvI51kcAzQBmEKAml50CURosRnx3E4Xh2imcvZdDTK4gXex2jV64Ao8HTfxiy0f2fRLRAlTtJwAm61JyZ6wrAwVsl2E/s1600/cosplay+na+niuconie++94.jpg" height="400" width="266" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="font-size: small;">Tak, tak... wiem, że żaden <br />NORMALNY człowiek tego nie robi <br />- ale PRZECZYTALIŚMY regulamin</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Oczywiście, w regulaminie nie ma żadnego zapisu który wymagał podawania takich danych. Co akurat nie dziwi, bo ustawa o ochronie danych osobowych wyraźnie określa, kiedy można zbierać takie dane – i ewidentnie na konwentach nie ma podstaw do ich wymagania od kogolwiek. Ale co tam, Ochrona ma Władzę i ona będzie decydowała, co jest obowiązkowe a co nie. Widać identyfikatory budziły we wszystkich kontrowersje, bo zdarzały się dyskusje na temat tajemniczych skrótów które pojawiły się na tej karcie. Według plotek, zaznaczenie krzyżyka w jednym z tajemniczych pól oznacza twoją zgodę na pobranie organów po śmierci. I już się zastanawiasz, czy wśród organizatorów nie kręci się jakaś mafia która spuści ci łomot w jakimś zaułku, a potem domalują krzyżyk i wytną co im się podoba. I nikt nie będzie brał pod uwagę że karta medyczna nie zawiera nawet twojego podpisu i ciężko traktować ją jako wiążącą deklarację , zwłaszcza w przypadku uczestników niepełnoletnich którzy nie mają prawa decydować o twoich sprawach – wypełniłeś, znaczy że można było pobrać. Jak nie wypełniłeś – to oprawca poprawi twój błąd, w końcu każdemu zdarza się pomylić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPgnFl7OAaDotb4q5hpTvZreNKvW9N1oX5QYFOQcLUhSHTtaOAtaxplQovH9IZNDawRwab1jyOeG41ABF4k_zAvO7y1KaK67ksCYBgwNxxSWZqVOWSMT_PIVIQhShVaNwHneKFwbQBxb8/s1600/cosplay+na+niuconie++122.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPgnFl7OAaDotb4q5hpTvZreNKvW9N1oX5QYFOQcLUhSHTtaOAtaxplQovH9IZNDawRwab1jyOeG41ABF4k_zAvO7y1KaK67ksCYBgwNxxSWZqVOWSMT_PIVIQhShVaNwHneKFwbQBxb8/s1600/cosplay+na+niuconie++122.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="font-size: small;">Poszukiwania śladów racjonalności <br />w tłumaczeniach ochrony</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">No cóż, miałem okazję rozmawiać z jednym z ochroniarzy na ten temat, nawet zdarzyło mi się trafić na pomysłodawcę tego bzdurnego gadżetu. Generalnie chodziło o to, że jak się komuś coś poważnego stanie i potrzebna będzie pomoc medyczna, to lekarz dzięki tym informacjom szybciej będzie mógł udzielić pomocy. Rozwiano też moje obawy co do poboru narządów – nie, żaden ze skrótów nie oznacza. Rzekomo ED oznacza że nie wyrażasz zgody na podejmowanie czynności reanimacyjnych, np. ze względów religijnych. Ciekawe, że w informatorze konwentowym ED oznacza zaburzenia żywieniowe... słowem, wypisuj w ciemno i licz na to, że lekarz będzie cię leczył według tego, co ci powiedział ochroniarz, a nie według tego, co uczono go na studiach medycznych... kamień spadł mi z serca dopiero wtedy, gdy Łukasz napisał mi, że lekarze raczej mało poważnie biorą tego typu „deklaracje” i nawet jeśli źle podasz grupę krwi, to i tak zrobią ci badania żeby nie ryzykować podania niewłaściwej. </span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"></span><br /></span>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;"></span></span></div>
<span style="font-family: inherit;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<span style="font-family: inherit;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9rJVLsLHonbSXjl2uiFHLM2XxBQbMe1OJmZGaV5DGzylDGQOCojvv9odXkIfesHidGeXKWTokDfC50W029UShAumiE2olEAWrYs3Qf1cCI8hT5Yi-Ins3MM9C878gjInBGQVdQ9K2WAk/s1600/cosplay+na+niuconie++28.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9rJVLsLHonbSXjl2uiFHLM2XxBQbMe1OJmZGaV5DGzylDGQOCojvv9odXkIfesHidGeXKWTokDfC50W029UShAumiE2olEAWrYs3Qf1cCI8hT5Yi-Ins3MM9C878gjInBGQVdQ9K2WAk/s1600/cosplay+na+niuconie++28.jpg" height="400" width="266" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="font-size: small;">Bo zagrożenia czyhają na każdym kroku</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">A w ogóle jako bhp-owiec próbowałem sobie w myślach zrobić konwentową „ocenę ryzyka stanowiskowego” i złapałem się za głowę: cóż takiego może stać się na konwencie, że potrzebne będą aż takie informacje? Omdlenia, zasłabnięcia, w skrajnych wypadkach złamania kończyn bo się ktoś na schodach wywróci... ale żadne z tych zagrożeń nie stwarza ryzyka chociażby transfuzji krwi!!! A przed oczami stają zdjęcia z katastrof samochodowych czy budowlanych – co trzeba zrobić, żeby konwent stał się aż tak niebezpieczną imprezą? Czy organizatorzy tak słabo zadbali o bezpieczeństwo, czy może mają jakąś paranoję? Niby jeśli to drugie to lepiej, bezpieczeństwa nigdy za dużo – no niby tak, ale czy ja na pewno chcę uczestniczyć w konwencie organizowanym przez osoby chore psychicznie? Słowem, ani jedno, ani drugie uzasadnienie nie uspokaja, a trzeciego wymyślić nie mogę – no chyba, ze nadgorliwością. A ta, jak wiadomo, jest gorsza niż faszyzm – czyli znów źle.</span></div>
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Podsumowując temat identyfikatorów, zacytuję słowa zawodowca:</span></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<blockquote class="tr_bq" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><i><span style="font-family: inherit;">„W mojej opinii, nakładanie na uczestników konwentu obowiązku, aby na identyfikatorach umieszczali dane wrażliwe jest sytuacją która nie powinna mieć miejsca. Nosi to znamiona nadgorliwości, która w żaden sposób nie przekłada się na bezpieczeństwo uczestników natomiast może drastycznie godzić w ich prywatność. Szczególnie, że istnieją inne, pewniejsze i bezpieczniejsze mechanizmy informowania jednostek medycznych o problemach zdrowotnych.” </span></i></span><br />
<span style="font-family: inherit;"><i><span style="font-family: inherit;"></span><span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: x-small;">Łukasz Stępień, <a href="http://kryzysowo.pl/" target="_blank">blog kryzysowo.pl</a></span></span></i></span></blockquote>
<span style="font-family: inherit;">
</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkLppHduywhySagHTEMsxaceW3ga3LA2cnpfATFY-UnjjcKp3UxK6mCuFfFCcufWJXXycjxzTaRmDefbLMvOVyjLwDr8OVJSnEzP-7Q9d5ddq0VtZzjVrH9QdYfc3jxLw7CaNiYY0zJjw/s1600/cosplay+na+niuconie++87.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkLppHduywhySagHTEMsxaceW3ga3LA2cnpfATFY-UnjjcKp3UxK6mCuFfFCcufWJXXycjxzTaRmDefbLMvOVyjLwDr8OVJSnEzP-7Q9d5ddq0VtZzjVrH9QdYfc3jxLw7CaNiYY0zJjw/s1600/cosplay+na+niuconie++87.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">No, ale skoro zadbano o informacje potrzebne do ratowania życia, wypadałoby się zastanowić jak wyglądało zabezpieczenie medyczne imprezy. No cóż, w pomocniczej szkole (jakoś nie zauważyłem ich w głównej) ganiali ludzie w czerwonych koszulkach. Napisy pojawiały się dwa: ratownik, ratownik przedmedyczny i medyk. Co do pierwszego, trudno mi zweryfikować, czy zgodnie z wymogami ustawy o ratownictwie wspomniany ratownik miał odpowiednie uprawnienia, koszulka „medyk” może tylko sugerować osobę, która zbyt dużo naoglądała się filmów wojennych. Medyk to wołają żołnierze na wojnie, natomiast fachowe służby medyczne to albo wspomniany ratownik, ratownik medyczny albo lekarz (chociaż to już raczej w przychodni/szpitalu, a nie na miejscu wypadku). No, chyba że ktoś ma taką ksywę – ale dwie osoby o tej samej ksywie i tak samo się ubierające? Nie sądzę... dodajmy, że „ratownik przedmedyczny” to też tylko napis na koszulce.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFgIJbmTEfBC5sqg3oV5l0hnt7b7pHTjvHhKQNEIPfj1erq2FAF0vTcERjiyGp2_eVULPS2lLepaEmCFyroay1OmUBV6Uv9a3QN7sX8dQO0eTrCMMk4xhQx9-0gNjpGGsdRYulAMrrt40/s1600/cosplay+na+niuconie++70.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFgIJbmTEfBC5sqg3oV5l0hnt7b7pHTjvHhKQNEIPfj1erq2FAF0vTcERjiyGp2_eVULPS2lLepaEmCFyroay1OmUBV6Uv9a3QN7sX8dQO0eTrCMMk4xhQx9-0gNjpGGsdRYulAMrrt40/s1600/cosplay+na+niuconie++70.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: inherit;"></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVyejAGPE-gSGBWieN7O-6qf2Sb1-9DoHyr47rNAGfWQDyxoSiBgm5hPkRWUv_mHxuSdoW79ZI_GrMOKHTRUrYmiUGNDoTICGF_1vQefzqraMjd8muFa9sx-NUg3Ty961ImWt7sPLHZ04/s1600/cosplay+na+niuconie++99.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVyejAGPE-gSGBWieN7O-6qf2Sb1-9DoHyr47rNAGfWQDyxoSiBgm5hPkRWUv_mHxuSdoW79ZI_GrMOKHTRUrYmiUGNDoTICGF_1vQefzqraMjd8muFa9sx-NUg3Ty961ImWt7sPLHZ04/s1600/cosplay+na+niuconie++99.jpg" height="400" width="265" /></a></span></div>
<span style="font-family: inherit;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">O braku szacunku do cosplayerów napisały konwenty południowe. Niestety, ten brak szacunku odbił się także na kwestiach bezpieczeństwa. Już pomijając to, że to właśnie cosplayerzy są najbardziej medialną częścią tego zdarzenia, skupmy się na bezpieczeństwie. I potrafię zrozumieć, że organizatorzy nie mają wpływu na pogodę, że dostali salę nieklimatyzowaną o ograniczonej ilości okien. Ale nie trzeba przecież być bhp-owcem (a przecież taki się wśród organizatorów trafił) żeby uwzględnić ryzyko zasłabnięć chociażby z powodu przegrzania i odwodnienia. Bo skoro jest gorąco na zewnątrz, skoro jeszcze gorącej jest w środku, a do tego cosplayerzy mają na sobie różne stroje, często imitujące zbroje a tym samym dosyć dobrze trzymające ciepłotę ciała, skoro ze względów organizacyjnych nie pozwala się nikomu wyjść do najbliższego sklepu, skoro z powodu NIEUDOLNOŚCI ORGANIZACYJNYCH przedłuża się czas ich przebywania w dusznym pomieszczeniu – to może wypadałoby zapewnić jakieś napoje? Z opowieści słyszałem, że najpierw zasłaniano się tym, że trzeba ją sobie zostawić na wypadek udzielania pierwszej pomocy (dodam, że w ramach pierwszej pomocy to się nie podaje żadnych napojów, leków, itp. osobom nieprzytomnym – mogą się zadławić i udusić), po wielkich bojach podaje im się wodę... która nie dość że stała w tym gorącym pomieszczeniu, to jeszcze na słońcu, a więc zapewne jest cieplejsza od ludzkiego ciała i raczej go nie schłodzi. Niuconie, czy za wysiłek który cosplayerzy wkładają w zrobienie stroju, czy za to, że to dzięki nim macie promocję w mediach (bo co innego sfotografować na konwencie?), czy za to wszystko – nie zasłużyli na butelkę wody, przynajmniej „w temperaturze pokojowej”?</span></div>
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-family: inherit;"><table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgleMICie3zK4EVzLlr3bkbcbYDyW6eJorioPvM-tRS1baIRPzXt75nJefvxpG84Et4zbCv3oCL8aIAxIB4DI7khomGseEr44uGPa2GkIX9poIKQLHBQh4DQ5_qNWTImiJwFkS2P1vPUBo/s1600/cosplay+na+niuconie++101.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgleMICie3zK4EVzLlr3bkbcbYDyW6eJorioPvM-tRS1baIRPzXt75nJefvxpG84Et4zbCv3oCL8aIAxIB4DI7khomGseEr44uGPa2GkIX9poIKQLHBQh4DQ5_qNWTImiJwFkS2P1vPUBo/s1600/cosplay+na+niuconie++101.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="font-size: small;">Chodź, pójdź za mną ku nocy...</span></b></td></tr>
</tbody></table>
</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-family: inherit;">Ale co tam, zapada zmrok. Noc, najstraszniejsza pora doby. I wydawałoby się, że w cywilizowanym świecie ta pora nie powinna już być taka straszna. Niestety, nie na Niuconie. Na tych, co nocowali poza szkołą, w namiotach, lecą jajka a nawet płonące szmaty. Nie trzeba dużej wyobraźni żeby przewidzieć, że płonąca szmata może wylądować na namiocie z łatwopalnego materiału. No cóż, polecam poszukać na kryzysowo.pl zdjęcia które pokazują co się dzieje, gdy na mniej łatwopalne obiekty spadają tak drobne obiekty, jak płonące „lampiony szczęścia”. Oczywiście, można się tłumaczyć, że szmata poleciała z innej posesji, że spoza terenu konwentu. Jestem w stanie zrozumieć, że amatorska ochrona nie chce wdawać się w bójkę z agresywnymi osobnikami, w końcu nikt nie chce dostać łomotu za bezdurno. Ale moje zrozumienie kończy się gdy słyszę te durne sprostowania organizatorów: my CHCIELIŚMY interweniować, ale nie wiedzieliśmy, na ile możemy. Jeszcze by się okazało, że ochroniarze przekroczyli obronę konieczną... I podobno jak tylko przyjechała policja i powiedziała im, co mogą, to od razu żwawo i ochoczo rzucili się w pościg, bo już wiedzieli, co mogą. No cóż, nawet jako amatorzy powinni znać instytucję „zatrzymania obywatelskiego”, a jako ochrona powinni wiedzieć, gdzie zaczynają się i gdzie kończą się ich uprawnienia. I nawet jeśli nie wiedziałyby tego pojedyncze jednostki, to z pewnością powinna to wiedzieć osoba zarządzająca ochroną – a oczywistym jest dla mnie, że o tak poważnych zdarzeniach natychmiast się informuje taką osobę, nawet gdyby trzeba było ją zbudzić.</span></span></div>
<span style="font-family: inherit;">
</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2u587I-IdnuSiypNKxdj6BmZNlUlRZvD95MESrNeBjCAM3XtEQsuS3X7pSdLFkpWr119RFKopgtov60OZ3kGzjkQMJsAHSA8kenWXdzXL-cjhn3p659-dr5ouxExIHYUXBy3wZGErGsA/s1600/cosplay+na+niuconie++124.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2u587I-IdnuSiypNKxdj6BmZNlUlRZvD95MESrNeBjCAM3XtEQsuS3X7pSdLFkpWr119RFKopgtov60OZ3kGzjkQMJsAHSA8kenWXdzXL-cjhn3p659-dr5ouxExIHYUXBy3wZGErGsA/s1600/cosplay+na+niuconie++124.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Reszta tłumaczeń brzmiała równie śmiesznie: „na ulicy łączącej dwie szkoły (poza terenem konwentu nie mogliśmy nic zrobić”. No, ale to wina „kogoś innego”, że organizatorzy zdecydowali się na umieszczenie imprezy w dwóch różnych budynkach? Zresztą, takie „poza terenem konwentu nic nie mogli zrobić”, że ochrona wygoniła mnie spod rusztowań gdzie robiłem akurat komuś zdjęcia. „Bo niebezpiecznie”. I szczegół, że upewniłem się, że z góry nic nie zleci, szczegół że uzgodniłem to także z pracującymi na podeście pracownikami – co tam, Ochrona decyduje o wszystkim. Także poza terenem konwentu...</span></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCWFD-Tpb6P4Gyowz7dv6fk4P8tRbODfwbEddaEL0L6A96Mas4FdFhdhg2pBvFkPGuasGhvUo0VYMc2EuFP4P49W8jefK6Al8Op-UTEnF9zKt0dB5EeJw8sApFMK2i2lfxcSvvPTv6OC8/s1600/cosplay+na+niuconie++77.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCWFD-Tpb6P4Gyowz7dv6fk4P8tRbODfwbEddaEL0L6A96Mas4FdFhdhg2pBvFkPGuasGhvUo0VYMc2EuFP4P49W8jefK6Al8Op-UTEnF9zKt0dB5EeJw8sApFMK2i2lfxcSvvPTv6OC8/s1600/cosplay+na+niuconie++77.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: small;"><b>Sprowokowana przez uczestników, <br />lokalna mafia okazuje swoje niezadowolenie<br />poprzez wymuszenia autografów :)</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">„Bo uczestnicy sami prowokowali mieszkańców”... dodajmy, że oryginalny wydźwięk sprostowania był dużo mniej niewinny i wynikało, że uczestnicy to w ogóle „zło niechciane” w tej dzielnicy, a pomiędzy szkołami powinni przemykać niezauważeni. No cóż, sam zabrałem kilku cosplayerów w jedno z podwórek, w mroczne klatki... jedyna reakcja z jaką spotkałem się ze strony „tambylców” to radość, zainteresowanie, fascynacja fajnym strojem... skrajnym przykładem były dzieciaki które zbierały na swych rękach autografy od cosplayerów. No, a jak ta fascynacja ma się do nocnych ekscesów? Ano zastanówmy się... obdrapane budynki, okolice sławetnego wrocławskiego „trójkąta”. Zresztą pamiętam, jak na <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2013/09/szedariada-20-lat-pozniej-i-20-dni.html" target="_blank">zeszłorocznej Szedariadzie</a>, w ramach wspominkowego rajdu autobusem po mieście, oprowadzający opowiadał dawne czasy konwentów, kiedy to trochę inaczej określano atrakcyjność konwentu. „Bo w tamtej szkole, za rogiem, to były najlepsze walki z tubylcami i nikt sam nie wychodził poza teren konwentu”. ... słowem, mało bezpieczna okolica. I po nocy można tu dostać za przysłowiowe „bezdurno”, bo czapeczki na głowie nie miałeś. Albo bo ktoś tam przegrał mecz i trzeba odreagować. Oczywiście, to nie wina organizatorów że dzielnica mało bezpieczna... ale to nie kto inny jak organizatorzy wybierali miejsce odbywania się konwentu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">I nawet nie chce mi się wspominać o tak pomijanych często problemach jak ilość osób na sali przekraczająca dopuszczalną, o drożności przejść ewakuacyjnych – to akurat standardowy problem na konwentach, próby znalezienia kompromisu między bezpieczeństwem a ilością chętnych (chociaż do Niuconu nigdy nie zdarzyło mi się, żebym miał do wyboru: albo zdepczę śpiących, albo nie wyjdę ze szkoły. Jak myślicie, co wybrałby tłum uciekający przed pożarem poprzez jedyne wyjście ewakuacyjne?)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm2A8g9X2U5t9MQWO11kgGPWicBwJ1FEbV2dicSVL_JUNi2lZ3y6pbTupFEMy6TVcm9F9Z6oEpjU_4ky3WXM8qUpejA3thcNdHNuL8oXgpOSxXWPpvGHeeuhRiP_hfVMAHeuN70F9YqM0/s1600/cosplay+na+niuconie++89.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm2A8g9X2U5t9MQWO11kgGPWicBwJ1FEbV2dicSVL_JUNi2lZ3y6pbTupFEMy6TVcm9F9Z6oEpjU_4ky3WXM8qUpejA3thcNdHNuL8oXgpOSxXWPpvGHeeuhRiP_hfVMAHeuN70F9YqM0/s1600/cosplay+na+niuconie++89.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<b><span style="font-size: large;">Podsumowanie</span></b><br />
<div>
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZMaPc8ZmnmNiDQyNRQxv-nqqVoY5QOos_uaQJsojcaYLsSmGivv6LjoOh6xFyh9LkM8jko540Gr4QXDO49wQfTwoAGrPRPV-8wcI3Svn6qhS9-IqD9Q5lLrSlwSPkp_7BMCc8SOH9zC4/s1600/cosplay+na+niuconie++98.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZMaPc8ZmnmNiDQyNRQxv-nqqVoY5QOos_uaQJsojcaYLsSmGivv6LjoOh6xFyh9LkM8jko540Gr4QXDO49wQfTwoAGrPRPV-8wcI3Svn6qhS9-IqD9Q5lLrSlwSPkp_7BMCc8SOH9zC4/s1600/cosplay+na+niuconie++98.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="font-size: small;">Organizatorzy Niuconu w oczach własnych </span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">O konwencie chyba najbardziej wyrobiłem sobie zdanie po nim samym. Seria oświadczeń organizatorów „to, że było źle to nie nasza wina, to wina wszystkich wokół”. Tak jakby nad konwentem unosiło się jakieś cholerne fatum i uparcie psuło biednym organizatorom szyki. Jakby wszyscy się sprzysięgli przeciw Niuconowi. A ci, którym się nie udało załapać do tajnego anty-niuconowego stowarzyszenia odbijają sobie to chociaż tworzeniem złośliwych plotek i oszczerstw. Ale nawiązując do mądrości zapisanych w koszulkach, „w każdym kłamstwie które mówisz jest ziarenko prawdy”. I tak jak oświadczenia organizatorów jakieś uboczne niedociągnięcia jakoś tam tłumaczyły, to równocześnie podkreślały, że te najgorsze sprawy opisywane w plotkach naprawdę miały miejsce. Co ciekawsze, żaden taki związek nie zawiązał się przeciw jakże <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2014/03/love-5-czyli-z-mioscia-do-mangi-u-mnie.html" target="_blank">profesjonalnemu Love</a> czy <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2014/07/apokalipsa-ktora-wyrosa-z-cyberpunku.html" target="_blank">Dniom Fantastyki, które w tym roku doznały ogromnego, pozytywnego przeobrażenia</a>...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Oczywiście, zapewne wszystkim konwentom zdarzają się przypadki losowe i (mniej lub bardziej) udolnie sobie z nimi radzą. Niestety, Niucon z tą losowością radził sobie wyjątkowo nieudolnie a co gorsza przez słabe przygotowanie przedimprezowe sam sobie dorzucał problemów. I żeby chociaż na koniec pojawiły się przeprosiny, deklaracja ze strony organizatorów: tak, to, to i to zrobiliśmy źle, przepraszamy za to, za rok postaramy się nie powtórzyć tych błędów. Niestety, zamiast tego naczytałem się mnóstwa tłumaczeń równie nieudolnych jak organizacja. Że było niebezpiecznie? Bo uczestnicy prowokowali tambylców. Że konkurs się opóźnił? Bo cosplayerzy dorwali się do konsolety i ją popsuli. Że dyplomy dla cosplayerów były z kiepskiego ksera? Bo zginęły i staraliśmy się ratować sytuację... i zero refleksji, że konsoleta powinna być zabezpieczona przed dostępem osób nieupoważnionych (ale przecież ochrona była najwyższych lotów), a organizatorom co rusz coś ginęło i nie mogli nic znaleźć. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1k5wx2W4kRRg-RtudPc8Y-hVeMatu1v6F3Bcz5sGA5zpSgNaC0xV-eiM_Ri3yyd3Yz7lQR76-aQrHb3_KlPub8gWDtHdy2tTK41Jvi4mH2fWqWPCuz5CQ1BfCReq8zQfKKe2m71e4kMw/s1600/cosplay+na+niuconie++80.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1k5wx2W4kRRg-RtudPc8Y-hVeMatu1v6F3Bcz5sGA5zpSgNaC0xV-eiM_Ri3yyd3Yz7lQR76-aQrHb3_KlPub8gWDtHdy2tTK41Jvi4mH2fWqWPCuz5CQ1BfCReq8zQfKKe2m71e4kMw/s1600/cosplay+na+niuconie++80.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">A wracając do samego konwentu... mam wrażenie, że mało kto go potraktował poważnie. To, że ja, nie-mangowiec, odnalazłem ledwo 3 ciekawe atrakcje o niczym nie świadczy. Ale z tego co zauważyłem, większość konwentowiczów potraktowała konwent raczej jako okazję do spotkania się ze znajomymi i wspólnego zwiedzenia miasta, konwent traktując jedynie jako noclegownię. Oczywiście, fajnie mieć tylu cosplayerów pod ręką i przebierać komu akurat chce się zrobić zdjęcia... no tylko okazuje się, że część z nich to już ma w ogóle całe plany, że teraz jedziemy na plener do Ogrodu Japońskiego, potem tam, potem tu... (i wcale nie mówię tu o evencie „zrób sobie zdjęcie na niuconie”, bo to akurat odbyło się w okolicy konwentu). Tak więc nie tylko ja odnalazłem na konwencie mało atrakcji, a walki w kisielu traktuję jako żenującą próbę odwrócenia sytuacji. Czemu? Przeczytajcie na <a href="http://www.konwenty-poludniowe.pl/konwenty/relacje-z-konwentow/325-relacja-niucon-6-apokalipsa-w-saszetce-alchelor" rel="nofollow" target="_blank">Konwentach Południowych</a>...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPxi1JbHTANxVOSt_sOCsIdiZuhLVH3hCr-gGdAI_DJgBCuLCg0MZIPjxwybyuD9StcdczST9fpriVbgZ-UNBWPqZX9qhphc0qT8SKFpKjf6yzNwTO2kHm1XlKJWyKfaoyXdjOJbsn-3E/s1600/cosplay+na+niuconie++110.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPxi1JbHTANxVOSt_sOCsIdiZuhLVH3hCr-gGdAI_DJgBCuLCg0MZIPjxwybyuD9StcdczST9fpriVbgZ-UNBWPqZX9qhphc0qT8SKFpKjf6yzNwTO2kHm1XlKJWyKfaoyXdjOJbsn-3E/s1600/cosplay+na+niuconie++110.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-66128596331977381532014-09-01T00:37:00.002+02:002014-09-01T01:10:25.709+02:00Kolorowy dzień w życiu Szarego Miasta<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKznzuLhADyTRsaTwybUo-55Hgki_tKIgm5KAch-Cf6yYFqj2rBJaSshg4iBsitnV9gUCe7wfpuk7gUdAtKRqXilixDtditxeYDRNUZnGxuVcs3WAOi6NSXLEOTnknOVoTiFyPZejjov4/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+20.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjKznzuLhADyTRsaTwybUo-55Hgki_tKIgm5KAch-Cf6yYFqj2rBJaSshg4iBsitnV9gUCe7wfpuk7gUdAtKRqXilixDtditxeYDRNUZnGxuVcs3WAOi6NSXLEOTnknOVoTiFyPZejjov4/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+20.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
O tych transportach dowiedziałem się
przez przypadek. Zresztą, wszystko co ma związek z Poznaniem
odkrywam przez przypadek. No cóż, taka już chyba specyfika
wszystkiego co wydawane przez Wydawnictwo Miejskie Posnania – tak,
tego samego które wydało książkę Poznań fantastyczny – miasto
wyobraźni. W sumie, ot, taki lokalny dziennik z fantastycznego
miasta, nie warty nawet wspomnienia, gdyby nie artykuł na stronie 3
- Ogłoszono „dziewiątkę”. Tajemnicze pociągi przyjeżdżały
do Poznania z Wrocławia, więc może warto było wziąć się za
śledztwo tu, u nas?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU39ApPWBc_ZNRORRc2rtbjQQ-Pi8yZ-2EwPvaXmPRpHETSbz6p4FBygJy6beQ-rDejyV9lEnDEeuR6nB7EJk7tEcZBOF0J0_17w-oA4Wvrm1MN_azFiuFHQKOaz7eR2-mK3AXePqSdyo/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+22.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhU39ApPWBc_ZNRORRc2rtbjQQ-Pi8yZ-2EwPvaXmPRpHETSbz6p4FBygJy6beQ-rDejyV9lEnDEeuR6nB7EJk7tEcZBOF0J0_17w-oA4Wvrm1MN_azFiuFHQKOaz7eR2-mK3AXePqSdyo/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+22.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
Niestety, mało kto wiedział o co
chodzi, a ci którzy wiedzieli, nagle zupełnie przestawali się
odzywać. Tylko kilku życzliwych delikatnie zasugerował: lepiej to
zostaw, chyba że ci problemów w życiu mało. To w sumie jedyny
ślad, jaki udało mi się odnaleźć. I gdy już zupełnie straciłem
nadzieję na wyjaśnienie sprawy, odezwała się moja komórka.
„Chcesz poznać tajemnicę tych składów? To bądź dziś o 17 na
Świebodzkim. Załóż jasnoszarą bluzę, żebyśmy cię
rozpoznali”. Chciałem jeszcze zadać jakieś pytania, spytać jak
ja go rozpoznam – nikt nie odpowiedział, tylko w tle usłyszałem
kłótnię: nie, NIE różowy, on by przecież nie zrozumiał o co …
W tym momencie telefon się rozłączył. No, właśnie, co to jest
ten różowy?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6WPUJzJMkTUeKkOQHSafcFXMcVCdo-u8xe9rxR_26Q_-ep9mgXh_dDtxAtfJuihx8iyC0P-YeTO2MqLxbUG-bz8qORJXUK9mjIyjFczDLZpuhYRHy2GYIeACj6t5047z5Tqco1NaiJpw/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+06.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6WPUJzJMkTUeKkOQHSafcFXMcVCdo-u8xe9rxR_26Q_-ep9mgXh_dDtxAtfJuihx8iyC0P-YeTO2MqLxbUG-bz8qORJXUK9mjIyjFczDLZpuhYRHy2GYIeACj6t5047z5Tqco1NaiJpw/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+06.jpg" height="640" width="424" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<br />
No i skąd wziąć jasnoszarą bluzę?
Przecież obowiązującym w tym roku trendem jest szarość na
poziomie 65% ciemności, nie znaczna odmiana po zeszłorocznej modzie
na ciut jaśniejsze, 62%. Jasnoszare to były chyba ze 3 lata temu,
tego już nikt nie nosi, chyba jedynie jakieś menele żyjące na
dworcu. No ale fakt, na dworzec idę, to się w razie czego wśród
lokalsów zakamufluję, nikt nie rozpozna. Dobrze, że wokół domu
mam tyle sklepów z używaną odzieżą, na szybko coś się znalazło
i tramwajem w drogę. Oczywiście, wokół wszyscy w ciemnoszarych
ciuchach, co prawda co biedniejsi w zeszłorocznych modelach – ale
ja, w tej jasnoszarej, dziwnie wyróżniałem się z tłumu w tej
jasnoszarej bluzie. Ale cóż, chcesz zdobyć informację – cierp.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXGeNrz8dMgAvtZUPvF2MCD5NqS4DllW656vz41XNgy6UcP4bTMJLrAJC2EeKOvh8-yViECzWSyW_uuH9YkHFstN9RCchmW1mCPCQpw8JIZNxQUdoEcyeJNlLrUVPQOg5lA1FEcTJ2F7I/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+07.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXGeNrz8dMgAvtZUPvF2MCD5NqS4DllW656vz41XNgy6UcP4bTMJLrAJC2EeKOvh8-yViECzWSyW_uuH9YkHFstN9RCchmW1mCPCQpw8JIZNxQUdoEcyeJNlLrUVPQOg5lA1FEcTJ2F7I/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+07.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<br />
[…]</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv7OtCe2-dYpHEIPP6ByIQ5TiwmF4K-evfw9sfc8fgPH2xCkWsjR8wwKMAfdaxXDqBxD_3GCmZwvs4ujfz-9fqJLcqGmc0N-LNodTq0Rp1oST6qpjCRnMs_wQWuYFOx8hHhlP9TT3YMgM/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+23.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiv7OtCe2-dYpHEIPP6ByIQ5TiwmF4K-evfw9sfc8fgPH2xCkWsjR8wwKMAfdaxXDqBxD_3GCmZwvs4ujfz-9fqJLcqGmc0N-LNodTq0Rp1oST6qpjCRnMs_wQWuYFOx8hHhlP9TT3YMgM/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+23.jpg" height="640" width="424" /></a></div>
Na Świebodzkim byłem o 16:50, 10
minut przed czasem, na wszelki wypadek. Obok porzuconego wagonu już
nerwowo kręciło się dwóch ludzi, jednak wolałem doczekać w
ukryciu na swój czas. Bo kto wie, czy to nie jakaś prowokacja
nastawiona na złapanie prowodyra? I dobrze, bo za chwilę zza
narożnika wypadł patrol milicjantów z krzykiem: Łapać ich! Choć
ci dwaj od razu rzucili się do ucieczki, to nasi dzielni stróże
prawa ich szybko dopadli, taka wysportowana jest nasza władza.
Oczywiście, standardowa procedura w takich sprawach: na ziemię, i
skopać: po brzuchu, po nerkach, po głowie... po czym się da, byle
przestępca nie miał siły już walczyć, nie miał już siły
uciekać, no żeby na nic nie miał siły. A już w szczególności
na stwarzanie zagrożenia dla społeczeństwa. Potem już mogą
grzecznie zaciągnąć nie stawiającego oporu przestępce do suki i
wyrzucić go na najbliższym moście do Odry. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wiedziałem, że to
była jedyna taka okazja. Póki policjanci skupieni są na tych
złapanych i nie patrzą co dzieje się z transportem. Szybki wyskok,
krótki bieg, wyszarpanie co popadnie z niedomkniętego wagonu – i
na nieużywany dworzec, w jego kręte korytarze, zakręt w lewo, w
prawo, kilka metrów prostej, znów w prawo. Jak najszybciej zniknąć
funkcjonariuszom z oczu. A jak już wybiegnę z dworca – szybko
zmieszać się z szarym tłumem.</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEUq2XrqK8Ib61cgin0H46dtVxGVJrJO9BQZCfEvn8FnCKeUhRBogPH1AX5xwcnaYtD2tC6HSFLsqlc4xnp59By5j4b8HwKGMrQN74cUcVAoRckKoGadwz4nf7_yyQjSeSvcdJJVySpp0/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+12.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEUq2XrqK8Ib61cgin0H46dtVxGVJrJO9BQZCfEvn8FnCKeUhRBogPH1AX5xwcnaYtD2tC6HSFLsqlc4xnp59By5j4b8HwKGMrQN74cUcVAoRckKoGadwz4nf7_yyQjSeSvcdJJVySpp0/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+12.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<br />
Gdy już mam pewność, że nikt za mną
nie wybiegł z budynku, staję gdzieś w rogu i delikatnie staram się
otworzyć ładunek, za który zginęli tamci dwaj. Jedyne co potem
pamiętam, to jakiś gęsty pył, który nagle wydobył się z
rozszczelnionego pojemnika i który obsiadł mnie ze wszystkich stron
i pchał się do moich płuc. Potem straciłem przytomność...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguRCW5qFa0Dp1mBbtRMq_rRA1rwFWuUOeYTiB-FYkiQNqBVSj4KPwIFbgj9_8YutIde1O_TkC901Y2vjFUJzHkg_lzOwv3-XSicjNG-eVrnziKKbQIT7DZSlDyJ8p-mZRnr8BThVsHCIo/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+18.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguRCW5qFa0Dp1mBbtRMq_rRA1rwFWuUOeYTiB-FYkiQNqBVSj4KPwIFbgj9_8YutIde1O_TkC901Y2vjFUJzHkg_lzOwv3-XSicjNG-eVrnziKKbQIT7DZSlDyJ8p-mZRnr8BThVsHCIo/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+18.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
[…]</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF17_B5phM9bYlI5lIaVZtJxnhRurZ8aOOy67E_2HHFEe9iyfaemXQvbPKavofiNh0Ptc7AnK_SYuniFCilWoryjBymr53FfGXgk0gxZiAqvw3kZKecZ9KwyngOCURsew3tgMrnCYcz7I/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+09.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhF17_B5phM9bYlI5lIaVZtJxnhRurZ8aOOy67E_2HHFEe9iyfaemXQvbPKavofiNh0Ptc7AnK_SYuniFCilWoryjBymr53FfGXgk0gxZiAqvw3kZKecZ9KwyngOCURsew3tgMrnCYcz7I/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+09.jpg" height="265" width="400" /></a>Uwaga! Zniknięcie kapsuły z tajnego
transportu! Powtarzam! Zniknięcie kapsuły z tajne... </div>
<div style="text-align: justify;">
W
wojewódzkim centrum dowodzenia głośno rozwyły się syreny.
Niedokończony komunikat zlał się z równocześnie rozpoczynającym
się dwoma kolejnymi: „Rozszczelnienie ładunku specjalnego” i
„Wykryte skażenie kolorystyczne. Sektor 8B”. Trzy komunikaty w
czerwonych ramkach rozpychały się o miejsce na ekranie komputera.
Zdecydowanie ten system nie był przewidziany do takiej ilości
równocześnie pojawiającym się alarmów. No przecież w naszym
idealnie zarządanym kraju jeden zakrawa już na skandal.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhA7BY5KpuRe__8ZqBzGGI2IuA210fY0iCcylpCEmUJjq-ZO5Un8kLcf1Hf4ilvfmQTSAge0wrgbfxDf9xTnNf23VDHfyqX30EA6HRxWEO9uIaHQvUKJcd-Ye3SaezBToyOikz70a64ONw/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+03.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhA7BY5KpuRe__8ZqBzGGI2IuA210fY0iCcylpCEmUJjq-ZO5Un8kLcf1Hf4ilvfmQTSAge0wrgbfxDf9xTnNf23VDHfyqX30EA6HRxWEO9uIaHQvUKJcd-Ye3SaezBToyOikz70a64ONw/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+03.jpg" height="640" width="424" /></a></div>
<br />
<ul>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Sierżancie, proszę podać
dokładną lokalizację! - głos kapitana Kuryszowa ledwo przebijał
się przez wycie syren.</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dworzec Świebodzki – stanowczo
odpowiedział sierżant Kuleczka.</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Iiii, to dobrze, dziś mamy wiatr
zachodni, budynek jest tak ustawiony, że wiatr wwieje go w te
budynki a my to będziemy mogli spokojnie powyzbierać – mimo tych
wszystkich syren, głos kapitana znacząco się uspokoił. Czego nie
można było powiedzieć o głosie sierżanta.</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale... panie kapitanie, posłusznie
melduję, że do skażenia doszło POZA obrysem budynku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Głos
kapitana nagle stał się mocno nerwowy.</div>
<br />
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Job twoju mać, toż to zaraz na
rynek nam wszystko zwieje, a wiecie ilu tam ludzi jest w sobotę
wieczorem, sierżancie Kuleczka?</div>
</li>
</ul>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOQw4NQalp0Ph-WpuOVEVc8koabu703Z2s6Yqv3LM65WKS0jaV4IJGCsYR5UfcaFNrYEiwUGNMezyrg6f3sOdCnTnYxvANMz1PwOV8BccfOzruBIXfXiBNwD7NUofhsP6yBdir-V9vRoA/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+24.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOQw4NQalp0Ph-WpuOVEVc8koabu703Z2s6Yqv3LM65WKS0jaV4IJGCsYR5UfcaFNrYEiwUGNMezyrg6f3sOdCnTnYxvANMz1PwOV8BccfOzruBIXfXiBNwD7NUofhsP6yBdir-V9vRoA/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+24.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<br />
[…]</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3MQL3HlUiuQteRrHHEt7YPFNdJ-P4YHYZCVqzGvvNdDGLBiWv_E-UPw8Z-qBEVyxZ8aooi4tvU8XKeRq1J1c073Hgo648zSllcLKFt-vP5YNIBxOBBXxx5ACZn9KaaripWx7GEfT1dX8/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+17.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3MQL3HlUiuQteRrHHEt7YPFNdJ-P4YHYZCVqzGvvNdDGLBiWv_E-UPw8Z-qBEVyxZ8aooi4tvU8XKeRq1J1c073Hgo648zSllcLKFt-vP5YNIBxOBBXxx5ACZn9KaaripWx7GEfT1dX8/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+17.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
Kolooorrrryyy... wszędzie wokół mnie
kolooorrryyy... i wszystkie moje: zielony, czerwony, żółty,
niebieski, granatowy, fioletowy... moje, moje, moje... aż dziwne,
jeszcze wczoraj nie wiedziałem o ich istnieniu, a dziś, na pierwszy
kontakt z nimi nawet znam nazwę każdego z nich. Moje szare ciało
przyciąga każdy pyłek, jakby czasem nawet wręcz wbrew prawu
grawitacji. Czy znacie ten huk gdy w starym, próżniowym kineskopie
rozwaliliście ekran i próżnia zasysa do środka otaczające
powietrze? Jakby moje szare przez całe życie ciało było taką
kolorystyczną próżnią, jakby nastąpiła jakaś kolorystyczna
implozja. Z chciwością staram się przyciągnąć każdy kolorowy
pyłek, z nienawistną zazdrością spoglądam na każdego innego, na
kogo spadnie chociaż drobinka koloru. Kolorrrryyy, kolorrrryyy,
kolorrryyy, one są moje, MOJE, MOJE!!! W tym szale nawet nie zwracam
uwagi jak sycząco można wymawiać słowo „kolory”, prawie tak
samo jak Gollum na widok swojego sssskarbu....</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihG-xajYiI6v-fH-jHrmVcajrpu7Hd8diek4vSeQtot70IO9E76Cq_7G5vSyI8flc0-tHMk4WnvZyZBnbTY24zadQNSrDQJRKr9sEo9IUPKTvPqouvM5wO0DN8vDI4Wsz1tj-Gy8UUfvk/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+13.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihG-xajYiI6v-fH-jHrmVcajrpu7Hd8diek4vSeQtot70IO9E76Cq_7G5vSyI8flc0-tHMk4WnvZyZBnbTY24zadQNSrDQJRKr9sEo9IUPKTvPqouvM5wO0DN8vDI4Wsz1tj-Gy8UUfvk/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+13.jpg" height="640" width="425" /></a></div>
<br />
[…]</div>
<ul>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ale panie kapitanie, co takiego
może być strasznego w tych kolorach? Przecież nawet sam pan
kapitan przeżył czernobylski wybuch i jakoś pan żyje, to chyba
nie może być gorsze?</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ech, młodyś, Kuleczka, to i
głupiś. Toż to cholerstwo gorsze niż bomba atomowa. Bo na
miejscu nie zabija, ale tych, co dopadnie jakimś paskudztwem
zaraża, a ono mózg przeżera i się potem ludzie dziwnie
zachowują, mordy dziwnie wykrzywiają, z bólu zapewne. A wiesz co
jest najgorsze? Że nawet nie wiemy, jak sobie z tym poradzić i na
to dziadostwo nawet radziecka nauka nie wymyśliła lekarstwa!!!
Jedynym wybawieniem dla cierpiącego jest śmierć, jak kiedyś, za
średniowiecza. Chodził taki z nożykiem, to się mizerio-kordon
nazywało czy coś takiego, no i dobijało się cierpiących, żeby
się nie męczyli znaczy się.</div>
</li>
</ul>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj013Ccb-1bxx9EwxqyR2rBBnAjnu6tLRfRTIYYkes4dYUBBEDgpPIdWfSU0ZPCRzqr7P0IqMKtuerlHUZQUZGxQqSpPjGV1tD8F0UMwj63HQRnRbmuq4kGBEBkpuz662qy4cqRGpg_UrE/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+19.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj013Ccb-1bxx9EwxqyR2rBBnAjnu6tLRfRTIYYkes4dYUBBEDgpPIdWfSU0ZPCRzqr7P0IqMKtuerlHUZQUZGxQqSpPjGV1tD8F0UMwj63HQRnRbmuq4kGBEBkpuz662qy4cqRGpg_UrE/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+19.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3PLiKd1axFCqPhcc0e0qWs40MHwPWD59e3lGfagYDGMxKRSvVPTrYHHbHwzCjn0LGWXP2TdfZvtoQwb9G6ee6kDwL7AkLP6WSF5fHywXUBoJBWfVkBNkNEsDAlgC3ifG9272Q4SeSRjQ/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+02.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3PLiKd1axFCqPhcc0e0qWs40MHwPWD59e3lGfagYDGMxKRSvVPTrYHHbHwzCjn0LGWXP2TdfZvtoQwb9G6ee6kDwL7AkLP6WSF5fHywXUBoJBWfVkBNkNEsDAlgC3ifG9272Q4SeSRjQ/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+02.jpg" height="640" width="424" /></a></div>
Tymczasem w najciemniejszym narożniku
komendy dowodzenia jakby się coś poruszyło. Niesławny narożnik
obserwacyjny Szarej Eminencji, tak zamaskowany, że nigdy nie
wiadomo, czy ktoś tam jest czy go nie ma. W każdym, dosłownie w
każdym zakładzie pracy, nawet wśród największych wrogów
zdarzały się kawały polityczne – ale nie tutaj, pod samym okiem
najważniejszego urzędnika władzy. Narożnik był tak zamaskowany,
że o ile nie było to intencją obserwującego, to nigdy nie było
wiadomo czy ktoś tam jest, czy go nie ma. Tym razem jednak z
najgłębszych cieni strasznego narożnika wyłoniła się idealnie
szara postać. Kolorystyka garnituru idealnie komponowała się z
szarą cerą urzędnika i tylko dzięki cieniom na załamującym się
materiale ubrania dawało się odróżnić poszczególne części
ubrania od reszty ciała.
</div>
<ul>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wezwać generała! Instrukcja
numer 9! Wykonać! - choć zupełnie bezemocjonalny, głos Szarej
Eminencji nie uznawał najmniejszego prawa do zakwestionowania
rozkazu czy nawet wyrażenia wątpliwości.
</div>
</li>
</ul>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbzBGSNo0ez59_V4cdOJLHBWG4qQ0bysNXfmzLMHIEBHXUA5yQvsmv1_mogiHE1pix0v-cTEoq6kzNfoLAv3Q6xDMbrYlAgb2OMfw23dkiv89bYAcHn-lx3_xqDc12kic6mNl5r43WX9s/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+04.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbzBGSNo0ez59_V4cdOJLHBWG4qQ0bysNXfmzLMHIEBHXUA5yQvsmv1_mogiHE1pix0v-cTEoq6kzNfoLAv3Q6xDMbrYlAgb2OMfw23dkiv89bYAcHn-lx3_xqDc12kic6mNl5r43WX9s/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+04.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
Sławetne Instrukcje. 10 kopert
przygotowanych na największe katastrofy, w których były
przygotowane dokładne plany działania. Do tej pory otworzono tylko
dwie z nich. Dwójeczka nakazała pełną wymianę władzy. Na gęsto
zadrukowanej kartce wymienione były ze stanowiska wszystkie osoby,
które trzeba było zabić, włącznie z ówczesnym prezydentem i
kanclerzem miasta. Praktycznie pełna wymiana ludzi na kluczowych
stanowiskach władzy. Oczywiście Szarej Eminencji nie było na
liście. Nie muszę chyba dodawać, że Instrukcja numer 2 została w
pełni wykonana?<br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeyH6uF1aKFjMcLkJZQEmdZnGNrRPfDx39vBszRB9qibT97mCX38B6844o7_v4qASRl5YSH0HYbAowdOqxwOHFUtn7Nv2LoGpidpc0GjZMOTvz3BcNUnaOtGWE1OeXBPNGlCYpvwyK0Z0/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+05.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVByhKRLTQ8w_GQ2O5rYsyqpL1uuG_Ws3AlZgqe8k_LSK7tHIhU1t7JncCsc24n-UXEalMPGu1KvdAgGMOBS6F332vFLcpAVPszpu6ugRgNwiw3a9jzoR3fp6sUxDd9px3XpbRZsxN4R8/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+21.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVByhKRLTQ8w_GQ2O5rYsyqpL1uuG_Ws3AlZgqe8k_LSK7tHIhU1t7JncCsc24n-UXEalMPGu1KvdAgGMOBS6F332vFLcpAVPszpu6ugRgNwiw3a9jzoR3fp6sUxDd9px3XpbRZsxN4R8/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+21.jpg" height="266" width="400" /></a></div>
Z kolei siódemka przewidywała nawet
wysadzenie miasta przy pomocy bomby atomowej, ale tylko w
ostateczności – a do tej na szczęście nie doszło. Na szczęście
znów skończyło się na precyzyjnych niczym chirurgiczny skalpel
zabójstwach na wybranych urzędnikach. No, i zatruciu wody dla
połowy dzielnicy, tak dla pewności, ale kto by się przejmował
takimi detalami. „Przede wszystkim – żywi”, odpowiadali
niezmiennie ludzie w mundurach i wzruszali ramionami.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeyH6uF1aKFjMcLkJZQEmdZnGNrRPfDx39vBszRB9qibT97mCX38B6844o7_v4qASRl5YSH0HYbAowdOqxwOHFUtn7Nv2LoGpidpc0GjZMOTvz3BcNUnaOtGWE1OeXBPNGlCYpvwyK0Z0/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+05.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeyH6uF1aKFjMcLkJZQEmdZnGNrRPfDx39vBszRB9qibT97mCX38B6844o7_v4qASRl5YSH0HYbAowdOqxwOHFUtn7Nv2LoGpidpc0GjZMOTvz3BcNUnaOtGWE1OeXBPNGlCYpvwyK0Z0/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+05.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGWu76fSDL1c4Htp0oBMtGQjOhK6oNAOzaPtjZf756xUHsrIhLvlzdyetpHbmmUUK_roy7PPLlsbi4Ud10F50fGVR8YpEXCVUY6xo8r8BsHVoI0Hd9pPr66_OL5FLD_JjOt15qs_3ScC8/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+16.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGWu76fSDL1c4Htp0oBMtGQjOhK6oNAOzaPtjZf756xUHsrIhLvlzdyetpHbmmUUK_roy7PPLlsbi4Ud10F50fGVR8YpEXCVUY6xo8r8BsHVoI0Hd9pPr66_OL5FLD_JjOt15qs_3ScC8/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+16.jpg" height="640" width="424" /></a>Trudno się więc dziwić nerwowości
generała, który właśnie wszedł do pomieszczenia. Drżącymi
palcami rozerwał kopertę z przygotowaną na tą okoliczność
komendę z kodami. Tylko 3 cyfry – 2, 5, 1 – bo każdy wie, że
parzyste cyfry należy stworzyć poprzez dopełnienie do numeru
instrukcji – tym razem do 9-ciu. W tym momencie generał kazał się
wszystkim obrócić, bo dopiero po zapoznaniu się z treścią
instrukcji miał prawo podjąć decyzję o odtajnieniu treści. O ile
wymagałaby tego sytuacja, zobligowany był do jej bezwzględnego
wykonania bez jej ujawniania postronnym.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kapitan z sierżantem posłusznie
wykonali rozkaz. W ciszy panującej w pomieszczeniu dowodzenia,
oprócz jednostajnego szumu wiatraczków komputerów, dawało się
słyszeć jedynie ruch mechanizmu szyfrowego sejfu. 2 kliknięcia, 7,
5, 4, 1, 8 – w tym momencie z charakterystycznym metalicznym
zgrzytnięciem odsunęły się zasuwy główne drzwiczek sejfu, a
potem z cichym psyknięciem otworzyła się właściwa przegródka.
Po chwili nerwowego rozrywania koperty i szurania papierem przy
wyciąganiu instrukcji, w pomieszczeniu znów odezwało się metalowe
puknięcie, a potem pokój wypełnił się hukiem. Wystraszeni hukiem
żołnierze szybko obrócili się w kierunku generała, który z
łoskotem upadł na podłogę. Palce prawej dłoni wciąż kurczowo
zaciśnięte były na spuście służbowego Waltera PPK. W powietrzu
opadając wciąż wirowała biała kartka formatu A6 z czarno
wypisanymi dwoma słowami: ARMATKI WODNE.<br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
[…]</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRt0z3MWwzIPv4Q9GdGuMRwWiqM_hpKQDe4ygvKH2cln2kVg8N1IXUXnL2WWTcnXMP7mXRExxfrKL2IAFe1MC6tzdSEHTDRnotNVOTtIEGJl4gza-b1vAF4YySd2pWFVcGAAFVfwZjRWw/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+01.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRt0z3MWwzIPv4Q9GdGuMRwWiqM_hpKQDe4ygvKH2cln2kVg8N1IXUXnL2WWTcnXMP7mXRExxfrKL2IAFe1MC6tzdSEHTDRnotNVOTtIEGJl4gza-b1vAF4YySd2pWFVcGAAFVfwZjRWw/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+01.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
Kolory wciąż jeszcze wsiąkały w
ciało, gdy na ramieniu poczułem kroplę deszczu, chwilę później
drugą na nosie. Taki deszcz to nie deszcz, więc w zadumie
przeżywałem tą ogromną zmianę. Oczy już dawno przesiąkły
kolorowym pyłem, a ja powoli odkrywałem, że nie tylko pył jest
kolorowy, ale i cały świat wokół. Że niebo jest niebieskie, że
trawa jest zielona a nie szara, że budynki mogą być w każdym z
tych kolorów. A jednak asfalt pozostawał czarny, chodniki szare,
niektóre budynki były też białe. A więc okłamywali nas, że
kolor nie może żyć w harmonii z szarością, że taki świat może
istnieć i nie zostać zniszczony... tyle lat życia zmarnowane bez
kolorów. I tylu ludzi wokół, którzy poznali prawdę dzięki
jednej małej kapsule...<br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDw7VqJIMc858nLWLXToLpHG-f3RKYRvp3ZkOBJngjtkRWURcOQ5C19-KUB26j08sc1UPidDAz0L1JL6Nzb8_GEIu8B36CnajzFK-U2K08cCFEwkdW0VuA9B5tykZgYsiV9UTo8YmtgQY/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+11.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDw7VqJIMc858nLWLXToLpHG-f3RKYRvp3ZkOBJngjtkRWURcOQ5C19-KUB26j08sc1UPidDAz0L1JL6Nzb8_GEIu8B36CnajzFK-U2K08cCFEwkdW0VuA9B5tykZgYsiV9UTo8YmtgQY/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+11.jpg" height="424" width="640" /></a><br />
<br />
<br />
<br />
[…]</div>
<ul>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3VqIu35Zz33CqTYZcCHpr0swJ4Aj_mdF39CIDtgweGoq6sIsCPbzUR8JdahRIybg5JuveUGZwROmxVEK05WHqRYkAZU2uiliQGNubJ6WWpNA03TcOqLRUx0-rqdDd25rA3vmfy49KNpo/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+15.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3VqIu35Zz33CqTYZcCHpr0swJ4Aj_mdF39CIDtgweGoq6sIsCPbzUR8JdahRIybg5JuveUGZwROmxVEK05WHqRYkAZU2uiliQGNubJ6WWpNA03TcOqLRUx0-rqdDd25rA3vmfy49KNpo/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+15.jpg" height="640" width="424" /></a>Panie kapitanie, ale wie Pan, z
trzema helikopterami to my wiele nie zdziałamy. Pierwszy zrzuca
wodę, potem drugi, gdy trzeci skończy, to pierwszy jeszcze do Odry
nie dolatuje, a tu już kolejny lać powinien. No, te armatki, to by
było rozwiązanie: podłączyłoby się takie do kolejowego
hydrantu i lać wodę można bez przerwy.</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Cichaj być, Kuleczka, przecież
sam wiesz, armatki wodne to generał na Ukrainę posłał, naszych
wspierać, bo tam ta rebelia się rozwijała, i trzeba było ją
uciszać. No, i obsługa wróciła, a armatki nie. No i już prawie
naczalstwo odpuściło generałowi, a tu masz, job twoju mać, taka
afera, że akurat armatki potrzebne. To się generał odstrzelił,
bo w końcu to lepsze, niż oskarżonym o zdradę narodu zostać.
</div>
</li>
</ul>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zza drzwi rozległo się nerwowe
pukanie, jakby komuś po tamtej stronie bardzo się spieszyło.</div>
<ul>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkwGP8Vg-sarKknyBDfHjtwdLH_s3DgaN6h-Yp89n-b1FUJprg29_CzGq8k-XCfMuBELIcEOxnUv9EdShTAcH7mVlLVXnPzsQqsbdma6AnHkdEg1Liwz7mbKLVenDyRZ-_-9y_6Uuxn_0/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+14.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkwGP8Vg-sarKknyBDfHjtwdLH_s3DgaN6h-Yp89n-b1FUJprg29_CzGq8k-XCfMuBELIcEOxnUv9EdShTAcH7mVlLVXnPzsQqsbdma6AnHkdEg1Liwz7mbKLVenDyRZ-_-9y_6Uuxn_0/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+14.jpg" height="640" width="424" /></a></div>
Panie sierżancie, to ja,
szeregowy Kowalski, ten co się tak mocno spóźnił. No i pan
sierżant kazał mi się stawić po 17-tej, to jestem.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Szeregowy, tu nam się katastrofa
ekologiczna gorsza od Czernobyla kroi, a ty mi tu głowę zawracasz
jakimś spóźnieniem?</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Panie sierżancie, bo ja właśnie
w tej sprawie. - Głos, mocno stłumiony i niosący wrażenie
jakiejś ogromnej trwogi, chyba jednak przekonał sierżanta, bo ten
podszedł do drzwi i wpuścił spóźnialskiego.</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Bo panie sierżancie, ta straż
pożarna, co to mi chałupę dziś zalali...</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No masz tego, my tu katastrofę
ekologiczną, a ten mi z chałupą wyskakuje – choć pod nosem, to
kapitan wyraźnie dał upust swojemu zdenerwowaniu.</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Bo oni powiedzieli, że im się
jakiś sprzęt komunikacyjny popsuł, i jak im kto zgłosi pożar,
to sprawdzić nie mogą, a i zostawić bez reakcji też nie mogą,
bo się okaże, że wezwanie zasadne, to leją jak popadnie.</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I ty nam przyszedł zgłosić
skargę, żeby ich oskarżyć i przed sąd? - nawet sierżant nie
krył ironii w głosie.</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No nie, ale jakby im zgłosić
duży duży pożar, to oni wszystkie jednostki będą musieli
wysłać, a oni to tam z setkę helikopterów gaśniczych mają. No
i jakby im zgłosić pożar na Świebodzkim, to oni to w cholerę
zaleją, to i ten straszny pył kolorotwórczy zmyje.</div>
</li>
</ul>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwcB5jHEHlpd4rROWfW-Mqc5dkb9hO6tFhGYOjJHnJOMKQ6KZKOZWuBHf246z-kvQWo8yQpozhvTI1Fu_4x9kqA_D_qwBkM9jDkHjqqdmq6ftk-er5OH59z7DKnsXKkUNscE3efHRIOR8/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+08.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwcB5jHEHlpd4rROWfW-Mqc5dkb9hO6tFhGYOjJHnJOMKQ6KZKOZWuBHf246z-kvQWo8yQpozhvTI1Fu_4x9kqA_D_qwBkM9jDkHjqqdmq6ftk-er5OH59z7DKnsXKkUNscE3efHRIOR8/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+08.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<ul>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ech, szeregowy Marchewa, wy to dziwni jesteście – niby takie genialne toto, a do pracy na czas dojechać nie
potrafi. Odmaszerować, może do awansu przedstawię – a nie, za
takie spóźnienie to nie wypada, bo inni w twoje ślady pójdą, to
chociaż nie ukaramy za rażące naruszenie regulaminu. Tak w ramach
wdzięczności za uratowanie miasta. A teraz ODMASZEROWAĆ! A pan,
sierżancie, już podaje dokładne koordynaty naszego „pożaru”
tym strażakom, to może jeszcze i my „awansu” na Sybierię
unikniemy!
</div>
</li>
</ul>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkLx9lBcXrfK71gmDknvwFGkyEhBuwNmCtKNmmrby6zpdlKbI7fF2g2_qCTxnnuQ22IkU5NK-OaLQNJvjXWpo9uzj-9tbVzqvYunlKU2TTIg8AISQ1QYYxLvMWdTgsvt6WCfVXSI9lC8M/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+25.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgkLx9lBcXrfK71gmDknvwFGkyEhBuwNmCtKNmmrby6zpdlKbI7fF2g2_qCTxnnuQ22IkU5NK-OaLQNJvjXWpo9uzj-9tbVzqvYunlKU2TTIg8AISQ1QYYxLvMWdTgsvt6WCfVXSI9lC8M/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+25.jpg" height="640" width="424" /></a><br />
<br />
[…]</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Pojedyncze, rzadkie krople powoli
przeszły w ulewny deszcz. No cóż, szare chmury zbierały się od
rana, to i musiało kiedyś lunąć. Trochę dziwny taki, krople
długie jak w matrixie, a tam podobno specjalnie taki robili, żeby
niby lepiej wyglądało, a podobno to inaczej pada – zresztą, kto
by się nad tym zastanawiał. Strugi deszczu zbierają resztki
kolorowego pyłu, którego zbyt dużo się osadziło na całym ciele
żeby jeszcze dawało się wchłaniać. Dziwne, zmieszane ze sobą te
piękne, wielobarwne pyłki dają w połączeniu taki brzydki,
burobrudny kolor, jakby ktoś spierał zaschniętą krew z ubrania.
Nowego świata dopiero trzeba będzie się uczyć, pewnie jeszcze
niejedna rzecz mnie zaskoczy w tych kolorach. Na szczęście ten
kolor, który wchłonęły w siebie tysiące ludzi, pozostanie już w
nich na zawsze. Wraz z radością życia w kolorowym świecie. Tak,
tak, bo te dziwne miny o których was uczono w szkołach to nie
grymas bólu. To się uśmiech nazywa, ale tego fenomenu nie zrozumie
zwykły szary Obywatel.
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfzXrsKzEemX876mZDBLXKCPiioRROPR93WarlTGzdXC8JDgnyjAdaSN4T2aeWtxvQRJZfBAyv3aPzjNFkqelHwwiY9DX1-b01wBDSflmX-G51PkFLni_AiG7i2eD5hj1CY9B7viGLTyQ/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+26.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfzXrsKzEemX876mZDBLXKCPiioRROPR93WarlTGzdXC8JDgnyjAdaSN4T2aeWtxvQRJZfBAyv3aPzjNFkqelHwwiY9DX1-b01wBDSflmX-G51PkFLni_AiG7i2eD5hj1CY9B7viGLTyQ/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+26.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2F4.bp.blogspot.com%2F-7mwfklFMPLg%2FVAOoQfN7UyI%2FAAAAAAAAMGM%2FDAv4hEFkz0U%2Fs1600%2FFestiwal%252Bkolorow%252Bwroclaw%252B05.jpg&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeyH6uF1aKFjMcLkJZQEmdZnGNrRPfDx39vBszRB9qibT97mCX38B6844o7_v4qASRl5YSH0HYbAowdOqxwOHFUtn7Nv2LoGpidpc0GjZMOTvz3BcNUnaOtGWE1OeXBPNGlCYpvwyK0Z0/s1600/Festiwal+kolorow+wroclaw+05.jpg" -->Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0Wrocław Świebodzki, Plac Targowy "Świebodzki", Wrocław, Polska51.1080496 17.02014699999995251.107426600000004 17.018886499999951 51.1086726 17.021407499999953tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-43243379584777969482014-08-23T15:36:00.000+02:002014-08-23T15:36:54.695+02:00Parę słów o Fantazjadzie...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQnMEdjjkZQbH3gp01fXPjk9UQBEducVK43L-Rs3g3m9W4RRpBnoKzg3rXxGHH1Y09jTAfUwQElpQOFrj3jVb6alHVTWerhxaVx1BC3aRfv933w3fddVV7D1-dclxyLmU_iiEUatjqfyM/s1600/fantazjada+1.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Fantazjada - gotowa orczyca" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQnMEdjjkZQbH3gp01fXPjk9UQBEducVK43L-Rs3g3m9W4RRpBnoKzg3rXxGHH1Y09jTAfUwQElpQOFrj3jVb6alHVTWerhxaVx1BC3aRfv933w3fddVV7D1-dclxyLmU_iiEUatjqfyM/s1600/fantazjada+1.jpg" height="265" title="Orczyca i jej makijarzystka, czyli na Fantazjadzie" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Duma z dobrze zrobionego makijażu - którąż kobietę on nie ucieszy?</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ostatnio dawno nic nie pisałem.
Zakopany w zdjęciach z różnych ewentów, zakopany w zwiększonej
ostatnio ilości obowiązków służbowych (bo wakacje to czas nie
odpoczynku tylko nadrabiania za tych, co na urlopach), niestety
trochę się zaniedbałem w kwestii bloga.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Żeby to nadrobić, wrzucam relację z
larpa, bo choć pełniąc rolę fotografa ciężko mi cokolwiek o nim
pisać, to jednak trzeba wygonić z siebie tendencję do odkładania
na potem. A krótki tekst jest do tego lepszym pretekstem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8kGwryl0hn8-KxEEPD_QpKkMKl_Ge-DZEphBs160h-PYV2KVDHohpqClva6KbHimMfRx72AmkMNfOnmJuHHADsHCCDhkm2YNGqh5f9WKeRpD9bRFk1k-KL4sUo-nhbdC1wazvluiImvU/s1600/ork+na+fantazjadzie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="Fantazjada - ork spoglądający z zadumą w przyszłość" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8kGwryl0hn8-KxEEPD_QpKkMKl_Ge-DZEphBs160h-PYV2KVDHohpqClva6KbHimMfRx72AmkMNfOnmJuHHADsHCCDhkm2YNGqh5f9WKeRpD9bRFk1k-KL4sUo-nhbdC1wazvluiImvU/s1600/ork+na+fantazjadzie.jpg" height="424" title="Spojrzenie w przyszłość " width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqhDzlIBA4tP-Lx-56AfPNJ1k9Q9d3ucdl0dsUsnkbKjvgOo_Ku0in5cDTORro9hqtOIan5iXdhX2PIUQRQt6Jl8jH_eHPl4EKq4Q6UWHpabhtV_aZ3Qnveq2vphCK1lU9GShZDQ_mxCo/s1600/kap%C5%82an+fantazjada.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="kapłan na fantazjadzie" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqhDzlIBA4tP-Lx-56AfPNJ1k9Q9d3ucdl0dsUsnkbKjvgOo_Ku0in5cDTORro9hqtOIan5iXdhX2PIUQRQt6Jl8jH_eHPl4EKq4Q6UWHpabhtV_aZ3Qnveq2vphCK1lU9GShZDQ_mxCo/s1600/kap%C5%82an+fantazjada.jpg" height="400" title="kapłan na fantazjadzie" width="265" /></a>Zacznę od miejsca. Aby oddać klimat
średniowiecza, akcja Fantazjady dzieje się w Srebrnej Górze.
Kamienny fort z czasów napoleońskich doskonale sprawdza się jako
otoczone miejskimi murami miasteczko Deszczno. Jako zagorzały
turysta jeszcze milej dałem się zaskoczyć otaczającym
srebrnogórską twierdzę lasy, bo choć samą twierdzę w Srebrnej
Górze znałem już wcześniej, to nigdy nie miałem okazji poznać
jej malowniczej okolicy. Kręte drogi i dróżki, gęsty,
nieuporządkowany bór i odleglejsze, porzucone forty (wykorzystane w
grze jako tereny starej kopalni) są naprawdę piękne i warte
odwiedzenia nawet wtedy, gdy nic tam się nie dzieje.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po drugie, wytłumaczę o co chodzi z
tym larpem. Larp to rodzaj gry terenowej, w której wcielasz się w
wybraną przez ciebie postać. Oczywiście, postać dostosowana musi
dostosowana być do świata gry, więc skoro idziesz na fantazjadę,
to raczej nie wybierzesz sobie cyber-hackera rodem z sci-fi.
Fantazjada jest światem typowo fantasy, więc oprócz grupy bojowych
pretorian bardziej sprawdzi się tu jakiś bard, choć przecież
zawsze możesz wybrać „tych złych” i zostać tęgoryjcem czy
orkiem. Albo maniakalno-upierdliwym Czarnym Wilkiem :)</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcRZkp_uXZTiX9Q8w-5j8pOpVFseQVMNTH6GC0WEvT10Xd9Lf25SrYyLWNdClF13vg4hTYpC7R69hdhZGdubaDAvFh0x2XNweWfdQP0kgtDC2Pi2mJmwbvIG1V8njo8l6w1-MkhjS8CBw/s1600/radosna+uczestniczka+fantazjady.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="radość uczestnictwa w fantazjadzie" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcRZkp_uXZTiX9Q8w-5j8pOpVFseQVMNTH6GC0WEvT10Xd9Lf25SrYyLWNdClF13vg4hTYpC7R69hdhZGdubaDAvFh0x2XNweWfdQP0kgtDC2Pi2mJmwbvIG1V8njo8l6w1-MkhjS8CBw/s1600/radosna+uczestniczka+fantazjady.jpg" height="400" title="radość z uczestniczenia w Fantazjadzie" width="265" /></a>No więc dobrze, postać wybrana –
teraz musisz się nią stać. Tak, żeby każdy od razu widział, że
ty to twoja postać a nie ty. Korzystając z wszelkich możliwych
narzędzi (maszyna do szycia, nożyczki, ale także allegro)
kompletujesz strój, zapoznajesz się ze scenariuszem i hajda, możesz
grać. To co osiągniesz zależy tylko od twojej pomysłowości i
umiejętności rozegrania postaci, niejednokrotnie z wykorzystaniem
talentów do tworzenia intrygi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jednak będąc fotografem na takiej
imprezie, ciężko skupić się na tym, co się dzieje, bo przecież
twoim zadaniem jest zrobić zdjęcia. Ciężko skupić się na
którymkolwiek wątku, skoro dla zdjęć ganiasz pomiędzy
rozrzuconymi w przepięknym terenie lokacjami, bo tam cię jeszcze
nie było, bo dochodzą cię słuchy, że gdzie indziej akurat ma się
dziać coś ciekawego, bo z tego miejsca masz już za dużo zdjęć.
Oczywiście, daje się zauważyć talent oratorski domorosłych
wieszczy czy prowodyrów, daje się docenić kunszt militarny i
odwagę wojowników i poszukiwaczy przygód... jednak dużo trudniej
zauważyć intrygę snutą przez pozornie spokojnych i nie wadzących
światu sklepikarzy, którzy poza podawaniem zamówionych artykułów
czasem szepną jakąś plotkę czy dwie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtEqSSE8sIVYItjfP6ZW1Ok2A8HPFtTH7uoV_dzNkDyVEMs9LX5PC05A0NXabRQkZnbKnNAhKD4Fp5M_6rshQFdZnLw9Xs1Xf8gWAAF76QgBUtmsJGRgNZwgjNbtDfWrdng0lnCHhevTI/s1600/niejeden+zginal+na+fantazjadzie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="niejeden zginął na fantazjadzie... fabularnie" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtEqSSE8sIVYItjfP6ZW1Ok2A8HPFtTH7uoV_dzNkDyVEMs9LX5PC05A0NXabRQkZnbKnNAhKD4Fp5M_6rshQFdZnLw9Xs1Xf8gWAAF76QgBUtmsJGRgNZwgjNbtDfWrdng0lnCHhevTI/s1600/niejeden+zginal+na+fantazjadzie.jpg" height="424" title="fabularna lecz jakże piękna śmierć na fantazjadzie" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="font-size: small;">Niejeden zginął na fantazjadzie... fabularnie zginął, znaczy się</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjerKxWqrrktYZMKewOyNcHQOHE1l-bvfCe9_VIX9DaalfwMf50XYuC-YOwgEOiUMVIDsSKxm27NcnW1UVLsbAYV6JqeTfjwTaLNcA8V3tjAvVTywZd_fiJT3ykXDNbGug-X-6eRdgKkgo/s1600/mroczna+elfka+na+fantazjadzie.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="fantazjada i jej mroczna łowczyni" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjerKxWqrrktYZMKewOyNcHQOHE1l-bvfCe9_VIX9DaalfwMf50XYuC-YOwgEOiUMVIDsSKxm27NcnW1UVLsbAYV6JqeTfjwTaLNcA8V3tjAvVTywZd_fiJT3ykXDNbGug-X-6eRdgKkgo/s1600/mroczna+elfka+na+fantazjadzie.jpg" height="400" title="mroczna łowczyni na fantazjadzie" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
Wspomniałem o postaciach. Oczywiście,
mnóstwo jest postaci kluczowych które swym zachowaniem mogą pchnąć
akcję na właściwe tory albo odwrotnie, ją z tych torów zepchnąć
aby pędziła niczym górniczy wózek ku przepaści. Jednak chyba o
wiele bardziej wartościowymi postaciami stają się te, które dla
fabuły mają śladowe znaczenie, za to z pewnością dodają całości
kolorytu. Dlatego wyróżnić tu chyba muszę stracha na wróble i
jego (fabularnego) ojca, wariata-druida który pytał każdego
napotkanego: a widziałeś mojego fafika, widziałeś gdzieś mojego
fafika? Świetnie rozegrana postać ograniczonego umysłowo
wioskowego głupka, którego umysł potrafił skoncentrować się
tylko na jednym, bieżącym problemie nie zauważając nawet zagrożeń
otaczającego świata.<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJ1CVgUc9NlLiiDktK7jhO0ue3XeK7PSN7-rgfswfFp1uvIpz8UyemiAFChG52G3x9b_LpJrbVSYiug-NQQw7svh0yv-4ZJBiSvxGjBlgV54fkesntIrV5CZrvcNtzUSICDgj-LKZ-lHk/s1600/strach+na+wroble+fantazjada.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="każdy ma swojego stracha... nie tylko wróble" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJ1CVgUc9NlLiiDktK7jhO0ue3XeK7PSN7-rgfswfFp1uvIpz8UyemiAFChG52G3x9b_LpJrbVSYiug-NQQw7svh0yv-4ZJBiSvxGjBlgV54fkesntIrV5CZrvcNtzUSICDgj-LKZ-lHk/s1600/strach+na+wroble+fantazjada.jpg" height="400" title="strach - najlepsza postać na fantazjadzie" width="265" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście, mówiąc o zagrożeniach,
wrócić muszę do wspomnianego stracha. Kolejna postać
poza-fabularna, do której uczestnik musiał się nieźle
przygotować. Już sama część wizualna pokazuje, że sięga do
najgłębszych pokładów strachu skrytego w ludzkim umyśle. To nie
straszny potwór z paszczą pełną straasznych zębów – nie,
raczej przypomina nic nie znaczącego żebraka z jutowym workiem na
głowie. Strach na wróble nie robił też żadnego strasznego
ARRRGGGHHH!!! , nie wydaje żadnych strasznych dźwięków i nie
rzuca się na ciebie, gdy obok niego przechodzisz. Raczej przeczekuje
aż wyjdziesz, aby po cichu wyjść daleko za tobą i cię śledzić.
A ty sam, nie wiedzieć czemu, zaczynasz rozmyślać: czego on ode
mnie chce, czemu idzie za mną, czy jestem bezpieczny? Miarowo
powtarzające się kroki, niby nic w nich niezwykłego, nie słychać
w nich pośpiechu, pogoni, a w głowie kotłują się myśli: skąd
on się wziął? Czemu idzie za mną? Czy nic mi nie zrobi?
Nieznajomość sytuacji tylko napędza strach, a i zasłonięta
workiem twarz, która nie wiadomo co kryje, tylko pogłębia
sytuację. Więc może ja przyspieszę, dystansując się ode mnie –
a on dokładnie powiela twoje tempo. Gdyby chciał mnie zaatakować –
biegłby za mną, dogonił, więc czego on chce? Coraz bardziej
nerwowo przyspieszasz, on też, powoli zmniejszając dystans, powoli
redukując twój bufor bezpieczeństwa. Gdyby od razu zaatakował –
nie miałbyś czasu myśleć, nie miałbyś czasu analizować,
adrenalina wyparłaby z ciebie wszelkie wątpliwości, wolne miejsce
zastępując niespotykaną normalnie siłą i odwagą... on jednak
wolał przeczekać, aż ciebie wypełni strach i odbierze wszelkie
siły do działania, aż sam sobie wmówisz, jak bardzo straszna jest
ta sytuacja i jak bardzo ty jesteś w niej bezsilny. Dopiero wtedy
cię dopada, czyniąc z tobą takie rzeczy, że nie chciałbyś ich
nawet przeżyć w swoich najgorszych koszmarach sennych, a co tu już
mówić o ich rzeczywistym przeżywaniu... nie, nie powiem ci, do
czego zdolny jest nasz poczciwy strach na wróble, sam sobie to
dopowiesz, gdy On zacznie podążać za tobą. Sam się przekonasz do
czego zdolna jest twoja wyobraźnia... i jak to się ma do
kreatywności stracha w kwestii zadawania bólu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF5jNJpwD-URdr3rYv5dFErc6KOQIARY0zKCU_ez4TS3v2pkPLMhmD48kHQ3O_WSQ7N9MFZ_IOYplwRE42Eba80uLfYduCwirTBxi5OfxeDJIbxEAj3iqL_0i5jPGtemeFlzG5cfMvN98/s1600/jedna+z+ofiar+fantazjady.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="ofiara złożona bogom mrocznym bogom fantazjady" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF5jNJpwD-URdr3rYv5dFErc6KOQIARY0zKCU_ez4TS3v2pkPLMhmD48kHQ3O_WSQ7N9MFZ_IOYplwRE42Eba80uLfYduCwirTBxi5OfxeDJIbxEAj3iqL_0i5jPGtemeFlzG5cfMvN98/s1600/jedna+z+ofiar+fantazjady.jpg" height="424" title="kapłan poswięcony na ołtarzy fantazjady" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="font-size: small;">Ofiara złożona na ołtarzu Fantazjady</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwlwjMyYzcCE63xDyJpPSnkycXupysDy-tIAnJcr2xqbLn17aiRtCIkMVZrwN1pzVcEhKlXqr7gZRgJHIJVFMV2u5pyQ-ucWb9wlKBtDhGinuL_854cJZ3jWlxgz8h-uLOd1AI3V4xTMg/s1600/jeszcze+rok+do+kolejnej+fantazjady.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="jak żyć bez fantazjady, jak żyć?" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwlwjMyYzcCE63xDyJpPSnkycXupysDy-tIAnJcr2xqbLn17aiRtCIkMVZrwN1pzVcEhKlXqr7gZRgJHIJVFMV2u5pyQ-ucWb9wlKBtDhGinuL_854cJZ3jWlxgz8h-uLOd1AI3V4xTMg/s1600/jeszcze+rok+do+kolejnej+fantazjady.jpg" height="400" title="jak żyć bez fantazjady, jak żyć?" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="font-size: small;">Ech, jeszcze rok do kolejnej fantazjady,<br />Jak żyć, jak z tym żyć? </span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście, zapraszam do ogromnej galerii zdjęć na Facebooku. Jakże liczną grupę przeciwników tej społecznościówki przepraszam, niestety, po transformacji ogólnodostępnej Picassy w G+, serwis ten ma tendencje do masakrycznego zabijania jakości wrzucanych tam zdjęć. I choć wiele osób narzeka w tej kwestii na FB, to jednak dostosowując się do pewnych zasad, da się wrzucić zdjęcia bez znaczącej utraty jakości. Jeżeli podpowiecie mi jednak jakiś ogólnodostępny (czyt. z możliwością oglądania bez konieczności logowania) serwis przystosowany do wrzucania dużych ilości zdjęć w jakiejś rozsądnej rozdzielczości - to z chęcią się na niego przerzucę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_p3xcmh5ckXLSGynJFNDqDS7_fk2i6uDsXfT2FwG2pUGDk4VRy2_ogxP-_OjPmR-5-9pC9Nf8Zv9r695AOSwDBqufhiehDG0JaM5eH38DthIUh6eG-0OcGV4YVJQHlHelvXjpmPYv75w/s1600/potwory+wracaja+do+domu.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="powrót z fantazjady" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_p3xcmh5ckXLSGynJFNDqDS7_fk2i6uDsXfT2FwG2pUGDk4VRy2_ogxP-_OjPmR-5-9pC9Nf8Zv9r695AOSwDBqufhiehDG0JaM5eH38DthIUh6eG-0OcGV4YVJQHlHelvXjpmPYv75w/s1600/potwory+wracaja+do+domu.jpg" height="424" title="fantazjada - powrót do domu" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="font-size: small;">Po zakończonej fantazjadzie nawet najstraszniejsze potwory wracają grzecznie do domu</span></b></td></tr>
</tbody></table>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-89581869015570203702014-07-09T18:00:00.005+02:002014-07-14T22:01:18.819+02:00Dni Fantastyki X: Apokalipsa na gruzach cyberpunku<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi083MgqSB_lwKmAIbehj-BALWA76QesJAAUtddme0goIaM2g4cdgzAhoinYThtqwl_lHU-vEOKWHR_o09NofknmErjAaNE7Y3AdwH-ibc8XSC4Dh4rkubd4VBxGXNGRGi6V2bcet8w8lw/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+02.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi083MgqSB_lwKmAIbehj-BALWA76QesJAAUtddme0goIaM2g4cdgzAhoinYThtqwl_lHU-vEOKWHR_o09NofknmErjAaNE7Y3AdwH-ibc8XSC4Dh4rkubd4VBxGXNGRGi6V2bcet8w8lw/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+02.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Kierunek: KONWENT!!!</td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
X Dni Fantastyki... choć gdzieś mi
umknęło, że to przecież jubileuszowa edycja, to jednak DFy
poprzeczkę u mnie same sobie postawiły wysoko. Miał być
steampunk, miał być cyberpunk, słowem: miało być tak bosko i
cudownie, że nawet strój sobie zrobię... kolejne wieści które do
mnie docierały, powoli zmieniały spojrzenie na świat: oprócz
elektrycznych i parowych punków będzie zlot fanów Gry o Tron,
będzie Zakon Świętego Płomienia... i nie, żebym miał coś
przeciw Zakonowi, wręcz przeciwnie, z każdym spotkaniem z nimi
staję się ich coraz większym fanem, ale... ale gdzieś w odmętach
zapowiadanych atrakcji gdzieś ginęło to pierwsze, wymarzone,
wyidealizowane spojrzenie na kolejną edycję. Rzeczywistość
okazała się zupełnie inna niż zaplanowana, co po trosze wyszło
jej na gorsze, po dużej części na lepsze, słowem: DFy mocno mnie
zaskoczyły. Dodajmy, że pozytywnie!!!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ale zamiast od podsumowań, relację
zacznę od początku, czyli od przyjścia na konwent.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipL4T_W0PW81SiF8vJAqvEeZdJ_DO0znzrQtOZNOZQu8CQJ84u4WKbRT6JDEnAz-lcP9B5WNmmCyb7JwhajVNk0GK_KXTGv5pJphH6EkEO28NfLa7O7pRMn-m0K9S1UMhyphenhyphenixrZSZrZYyM/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+19.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipL4T_W0PW81SiF8vJAqvEeZdJ_DO0znzrQtOZNOZQu8CQJ84u4WKbRT6JDEnAz-lcP9B5WNmmCyb7JwhajVNk0GK_KXTGv5pJphH6EkEO28NfLa7O7pRMn-m0K9S1UMhyphenhyphenixrZSZrZYyM/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+19.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Trochę starego, trochę nowego</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIqi92d53wvGpbvshZZrlNAd8FEfETZy2NbPlGdP3Y6c2b4XElmRF13MVsqqOhF3VgE2iIjWd7S0PUSanDueP5FA27hmf5UUONaWC-u1MT9L9ljIZbJYYZ8PSTzXL3Rtq8A_Buzu2y_Ek/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+08.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIqi92d53wvGpbvshZZrlNAd8FEfETZy2NbPlGdP3Y6c2b4XElmRF13MVsqqOhF3VgE2iIjWd7S0PUSanDueP5FA27hmf5UUONaWC-u1MT9L9ljIZbJYYZ8PSTzXL3Rtq8A_Buzu2y_Ek/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+08.jpg" height="400" width="266" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wśród pradawnych polskich zwyczajów,
których resztki przebrzmiewają jeszcze gdzieś w studniówkowych
balach, jest i taka: żeby zapewnić sobie dobrobyt na przyszłość,
należy przynieść ze sobą zarówno coś nowego, jak i coś
starego. Przyznam się, że organizatorzy Dni Fantastyki praktycznie
co roku zapewniają mi atrakcję pod hasłem „ale pana nie ma na
liście”. Dlatego po organizacji konkursu na darmowe wejściówki,
zwycięzcom zapobiegawczo przekazałem też telefon do siebie. Bo
przecież gdyby były problemy, zawsze mogą zadzwonić do mnie, ja
do pewnych wpływowych osób na zamku – słowem, zamieszanie
powinno szybko się naprostować. Gdy więc gdzieś koło 17-tej
przyjechałem do leśnickiego zamku, wciąż dręczyły mnie obawy:
już ich wpuścili, czy jeszcze nie próbowali? Okazało się jednak,
że jak zwykle to szewc bez butów chodzi – i pewnie laureaci
konkursu weszli bez problemów, a mnie na liście akredytowanych nie
ma. Najpierw odesłano mnie do biura, a zmierzając tam, naszły mnie
dziwne skojarzenia: CO TUTAJ TAK PUSTO? Przy takim natłoku atrakcji,
to się po prostu NIE DA zrobić małego konwentu – a zamkowe
korytarze puste. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk9tJnypuy-iamqeza1_zqcQJZv0ECNBnhakYBQy74LNsz9wKFYPZw4BkLIpRHZP4fiLq9QhSdH-bN-rXUncJl8CGDrJRh-Tq1nQB4dlOm6RJiAAB120wPyPwF-M5INkreM10gTj7L-Q0/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+05.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk9tJnypuy-iamqeza1_zqcQJZv0ECNBnhakYBQy74LNsz9wKFYPZw4BkLIpRHZP4fiLq9QhSdH-bN-rXUncJl8CGDrJRh-Tq1nQB4dlOm6RJiAAB120wPyPwF-M5INkreM10gTj7L-Q0/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+05.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No, ale najpierw trzeba załatwić sprawy naglące –
czyli akredytację. Jak wspomniałem, w biurze na liście mnie nie
było, odsyłanie do głównych kas konwentowych skwitowałem
krótkim: ale to właśnie oni mnie do was skierowali, na szczęście
zgodnie z tradycją szybka reakcja ze strony orgów rozwiązała
problem. Teraz miałem krótką chwilę ogarnąć temat pustki.
Przecież przez kolejne już lata zawsze pomstowałem na te korki w
wąskich zamkowych korytarzach – a tu ledwie po kilka osób?
Okazało się, że Zamek zdecydował się na zupełnie nowe
podejście: wydzielenie strefy sprzedawców poza obrys zamku w
połączeniu z zaplanowaniem niektórych atrakcji w jakże
przepięknym parkowym otoczeniu rozwiązało naprawdę wiele
problemów. Tym samym tradycji stało się zadość, ale i
odświeżający powiew nowości też zrobił swoje. Ale szybciutko,
szybciutko, bo zakonnych atrakcji odpuścić nie można, i to nie
tylko ze strachu przed spaleniem, ale i z miłości do Świętego
Płomienia :)</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Piątek, czyli postapokalipsy początek</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixgVuzLZ-wNUa5Lr9by76I3QeoY3rAnI3P5jmCTJJh9cR5eylURcRxJX9ATlcJKaKbpeTZHcbmXgh1KdQQsEFAXVtLV30J74iJoh34In3gSdqmT8wUPoj0iR55aa6VtZgKDuB_aDK34dE/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+11.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixgVuzLZ-wNUa5Lr9by76I3QeoY3rAnI3P5jmCTJJh9cR5eylURcRxJX9ATlcJKaKbpeTZHcbmXgh1KdQQsEFAXVtLV30J74iJoh34In3gSdqmT8wUPoj0iR55aa6VtZgKDuB_aDK34dE/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+11.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSOOYZ4FJk0_ldQLDiv9ilgS7Ouomtqj3plGe93oEcC0P9Dv2DsBp4hgnZOXzUTKn0d4O7hCZ0D8QF_pHP94UrJ4Uvr-cYKgly9sD6zuSNmnhYZqo37Qu7jL9iAiiACk0CmkUNpcn9uus/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+20.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiSOOYZ4FJk0_ldQLDiv9ilgS7Ouomtqj3plGe93oEcC0P9Dv2DsBp4hgnZOXzUTKn0d4O7hCZ0D8QF_pHP94UrJ4Uvr-cYKgly9sD6zuSNmnhYZqo37Qu7jL9iAiiACk0CmkUNpcn9uus/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+20.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Bo cokolwiek by się nie działo, to na
18-tą pod zamkiem trzeba było być. Maszyny w fabryce już od
tygodnia były uświadamiane, że mają być grzeczne (no wiecie,
cyberpunk się zbliża – w ramach buntu ludzi przestanę was
naprawiać :) i że przemowy o Pielgrzymkach Zakonu Świętego
Płomienia nie odpuszczę. Zwłaszcza, że jak na razie wszystkie
pielgrzymki o których wiedziałem musiałem jakoś przeboleć, więc
pora chociaż z opowiadań dowiedzieć się jak to jest. Trzeba
przyznać, że namiot propagandowy był dobrze oznaczony, znajdowało
się go wcześniej niż kasy akredytacyjne, więc z trafieniem nie
było problemów. A tam już czekała cała brać (i siosterstwo)
zakonne, w swych pięknych postapokaliptycznych zbrojach... trzeba
przyznać, że i płomienna przemowa do pielgrzymek zachęcała. I co
z tego, że nie zapamiętałem prawie żadnego wymienionego miejsca –
ważne, że chęć dołączenia do Zakonu wzrosła niepomiernie.
Aaaa, i że projektor nigdy nie odda niesamowitego klimatu
porzuconych przez Boga i człowieka miejsc – to i z ekranem można
się było dogadać, że się pod odpowiednim kątem ustawił i w
zakonnym laptopie zdjęcia na bieżąco oglądać można było.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvOG-RBB9g-YuEsH3t673N3bqe4Pw8k-7a8AkLyaTMPzyz2Piu2oPGz6kLilTUrxdcWBe6TetZka-q3Tu1Y53CGEMapMqiXEnjuyG7UlKKRlJXYXFA04MLTwPBA4gQFhdOGkScauqxIak/s1600/Dni+Fantastyki+2014.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvOG-RBB9g-YuEsH3t673N3bqe4Pw8k-7a8AkLyaTMPzyz2Piu2oPGz6kLilTUrxdcWBe6TetZka-q3Tu1Y53CGEMapMqiXEnjuyG7UlKKRlJXYXFA04MLTwPBA4gQFhdOGkScauqxIak/s1600/Dni+Fantastyki+2014.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Michał Gołkowski, w tle bracia Strugaccy</td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Dopiero w programie wypatrzyłem
kolejną atrakcję: Michał Gołkowski. Człowiek odpowiedzialny za
wszystkie wydane w Polsce książki o tematyce stalkerskiej.
Prelekcja zupełnie o czymś zupełnie innym niż zapowiadał autor
na początku. Bo przecież miała być odpowiedzią na pytanie: czemu
fascynacja tą tematyką nie zamarła po tylu latach. Zamiast tego –
był rys historyczny stalkeryzmu. Była przezacna historia o generale
z początku XIX wieku, Charlesie Dunsterville'u (i któż by się
spodziewał, że tam zaczyna się fascynacja czarnobylską zoną?), o
książce Rudyarda Kiplinga „Stalky & Co”. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZ2cHirTZmeWfZ9H2CKAxPblRYZ4iFScYKTk-nP1Xij9Bl-GBZ5S_nOfYiF-c4GgBjAEN5YYwfGzyvhIJ7VjHEbdMw3-arVy65XHz31dmzfhI7CbjNFIWOiW9_bWC355rl_xpjION1Lcs/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+24.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZ2cHirTZmeWfZ9H2CKAxPblRYZ4iFScYKTk-nP1Xij9Bl-GBZ5S_nOfYiF-c4GgBjAEN5YYwfGzyvhIJ7VjHEbdMw3-arVy65XHz31dmzfhI7CbjNFIWOiW9_bWC355rl_xpjION1Lcs/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+24.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Gdzieś tam ukrywa się przygoda - i JA JĄ ODNAJDĘ!!!</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Było o Pikniku na
skraju drogi i o człowieku, który ucieka od strasznego systemu do
„czarnej dziczy”, wypala papierosa i wraca do „normalności
systemu”, wraz z jej durnoctwami i depczącą mu po piętach
milicją (przynajmniej tak to odebrał Michał Gołkowski – bo
osobiście nie dostrzegam tego wątku). Było o Stalkerze
Tarkowskiego i gazetce Stalker, jaką założyli studenci-praktykanci
badający tereny dawnego Czernobyla. Było o „Zonie – miejscu
gdzie umarła cywilizacja i gdzie nie sięga technologia. O miejscu,
gdzie człowiek zmuszony jest być tylko samym sobą i... albo AŻ
samym sobą” (cytat za autorem). I pozornie autor nie udzielił na
pytanie, czemu fascynacja zoną nie wygasa – a jednak gdzieś
pomiędzy wierszami poszczególnych wypowiedzi dostrzega się jej
zarys. Bo „Zona dana jest nam za grzechy nasze”? (bracia
Strugaccy). Bo żeby chcieć być samotnikiem, zawsze musisz mieć
grupę, od której chcesz się oderwać? Bo iluś autorów obecnego
świata Stalkera nie może się dogadać, kto w końcu zginął, kto
żyje, i jak w ogóle ten świat wygląda? A może z tego powodu, z
którego naczelny polski stalker po prostu nie chce pojechać do
Prypeci? Za odpowiedź niech posłuży zakończenie Pikniku na skraju
drogi: </div>
<blockquote class="tr_bq" style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i><span style="font-size: x-small;">Wejrzyj w moją duszę – ja wiem, w niej jest wszystko,
czego ci trzeba. Musi być! […] Sama wydobądź ze mnie to, czego
chcę – przecież to niemożliwe, żebym chciał zła. Niech
wszystko będzie przeklęte, przecież nic nie umiem wymyślić
oprócz tych jego słów:</span><br /><b style="font-size: small;">SZCZĘŚCIE DLA WSZYSTKICH ZA DARMO!
I NIECH NIKT NIE ODEJDZIE SKRZYWDZONY”</b><br /><span style="font-size: xx-small;">(Arkadij i Borys Strugaccy, Piknik na
skraju drogi)</span></i></blockquote>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFPZUlO9CW0hga021aWpSZqlnOSasWTO-vb0na2eK5pFTIou9hejzld5cjCNStBQJ6tTEPe2bx_o-uXsDD_WUcGdLvCMIDO-t3Ssl1jUreQMuFjqWkKfYq3IZ6izZ67ZFmBtVCYHKeMaM/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+12.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFPZUlO9CW0hga021aWpSZqlnOSasWTO-vb0na2eK5pFTIou9hejzld5cjCNStBQJ6tTEPe2bx_o-uXsDD_WUcGdLvCMIDO-t3Ssl1jUreQMuFjqWkKfYq3IZ6izZ67ZFmBtVCYHKeMaM/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+12.jpg" height="640" width="424" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I choć nie chcę odpowiedzi udzielić
wprost, jeden z wątków tej układanki muszę wymienić: zagubienie
i obawę przed nieznanym. Gdy próbujesz analizować strachy ludzkie,
ten wydaje się największym. To właśnie on sprawiał, że tak
straszna wydawała się postać kata-oprawcy na jednym z plenerów
fotograficznych, to on sprawiał, że choć prosta to tak doskonała
okazywała się postać stracha na wróble na fantazjadzie, to
wreszcie on dał się odczuć w postaci Slender Mana. No bo
wyobraźcie sobie to sami: późny wieczór, tarasy zamkowe tonące w
ciemności, a pod jedną z lamp On: człowiek Bez Twarzy. Zupełnie
cię ignorując, pozwala przejść obok ciebie – a po chwili
słyszysz za sobą nienaturalnie brzmiące kroki. I choć pozornie
znając efekt tego zjawiska psychologicznego możesz sobie w pełni
zracjonalizować strach – to jednak nie potrafisz do końca nad nim
zapanować i gnębi cię jakaś taka głęboko ukryta obawa. Więc
może bezpieczniej będzie schować się w bezpiecznych wnętrzach
zamku? Zwłaszcza, że powoli zaczyna się prelekcja Janusza Wiśni
na temat tych wszystkich odmian punku.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Let's punk, czyli co nie pozwala ci
odpłynąć w Matrix?</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ11ZNFsgB3ldvlck1-rl_JNE6T0nPX9ZbW9LmhNUP1r9Tp_1CL0ZW6Il9ru-yyisK6FM_ZgYW3zCI7GsNMjc7QUQcJq7QGXvCacyWMdXaJYgW1g2XUCgPJl49YGfzuv8uevls5rUOQfE/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+16.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ11ZNFsgB3ldvlck1-rl_JNE6T0nPX9ZbW9LmhNUP1r9Tp_1CL0ZW6Il9ru-yyisK6FM_ZgYW3zCI7GsNMjc7QUQcJq7QGXvCacyWMdXaJYgW1g2XUCgPJl49YGfzuv8uevls5rUOQfE/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+16.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Człowiek tym nadmiarem systemów umęczony</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No cóż, Janusza kojarzę już z kilku
prelekcji i zazwyczaj odpowiadał mi jego poziom opowiadania.
Niestety, tym razem raczej skojarzyło mi się to z jedną z
wypowiedzi wspomnianego już Michała Gołkowskiego. Choć nie wiem,
czy to wymyślona anegdota, czy może faktyczna wypowiedź, ale autor
wspominał, że kiedyś podszedł do niego jeden z jego fanów i
skomentował, że w sumie Piknik na skraju drogi całkiem dobrze
oddaje klimat gry Stalker. I choć z pewnością miała to być
złośliwa ironia, to niestety ten właśnie obrazek oddaje klimat
prelekcji Let's punk. Słuchając jej, miało się wrażenie, że tak
naprawdę najpierw były RPGi, a potem z nich powstały kierunki
literackie: steampunk, clockpunk*, cyberpunk, wizardpunk, itp.
Tymczasem późna pora sprawiła, że głowa opadała na twardy
ceglany mur podziemi. Zmęczona szyja ułożyła się między dwoma
pozornie przypadkowymi wypustkami starych cegieł, które dokładnie
pozycjonowały głowę. Tymczasem na ekranie monitora wciąż
wyświetlony był deliryczny obrazek z matrixa z oniryczną wręcz
poświatą, zmęczony umysł podsuwał myśl o wbijającej się w
plecy igle sprzęgu niczym w filmie braci Wachowskich, choć
równocześnie gdzieś na krawędzi powstawała wizja o ceglanym
murze powoli pochłaniającym ciało i mającym sprawić, że
staniesz się częścią osobowości leśnickiego zamku, a nad ranem
obudzisz się, nie pamiętając co się działo przez ostatnich kilka
godzin....</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
ALE NIE, NIE, NIE, cały efekt burzył
prelegent, który w ramach omawiania kultury buntu mnożył coraz to
kolejne systemy, odrzucał źródłowe wizje światów, zastępował
je wyimaginowanymi urojeniami, pokazywał coraz to bardziej
absurdalne wizje „punkowych” uniwersów RPG. Wypaczenia uciekały
w tak odległe opary absurdu i kiczu, że dawno już zostały
przekroczone wszelkie granice, zarówno granice internetu, jak i
granice tego, co poznali Zioło i <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2013/10/gwiezdnewojnynaukowo.html" target="_blank">zaprzyjaźnieni kulturoznawcy zTrickstera</a>. Słowem, jedno wielkie ZUO, ZŁO i w ogóle dla własnego
zdrowia psychicznego trzeba było się ewakuować do domu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div>
* (bo przecież kto to widział, żeby w wiktoriańskim świecie wszędzie otaczała nas siła pary – przecież to nie było wszechobecne bóstwo, a raczej para była rodzajem rzadko spotykanego artefaktu, i steampunk się myli – to clockpunk jest odwzorowaniem historii)</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_1DnRt8ydhJlxmaC9ed1fR7YrC7iPkNt4jq2MBxpJCgVDp_BSGWmToT9G_r6JYI47ZmmuG5rB4YAg6eWjgLQBw5hccbZUvNEVA0zzBMqDx2z26C5jAEXNS9H76OEFw-OhoAVHXkwnZxQ/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+17.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_1DnRt8ydhJlxmaC9ed1fR7YrC7iPkNt4jq2MBxpJCgVDp_BSGWmToT9G_r6JYI47ZmmuG5rB4YAg6eWjgLQBw5hccbZUvNEVA0zzBMqDx2z26C5jAEXNS9H76OEFw-OhoAVHXkwnZxQ/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+17.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Pierwsze przejawy cyberpunku</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUuQ-Gds0W9IazK15AKYhoeAZUeXf1d4h5bAJgyafy3Jn_hdVGPXU2EMBG2HVCXkvOGaIKB-EDuHTalT9rLuhhHH0AhbIOjAjHNMJ7l1rSJkxF6BOtdVnNzt57qZKFMAuOw5Mi0VMFKYw/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+23.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUuQ-Gds0W9IazK15AKYhoeAZUeXf1d4h5bAJgyafy3Jn_hdVGPXU2EMBG2HVCXkvOGaIKB-EDuHTalT9rLuhhHH0AhbIOjAjHNMJ7l1rSJkxF6BOtdVnNzt57qZKFMAuOw5Mi0VMFKYw/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+23.jpg" height="320" width="213" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
<br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Następny poranek zaczął się
spotkaniem z zaprzyjaźnionym szamanem Voodoo gdzieś na bagnach
otaczających leśnicki zamek. Oczywiście chodziło o sesję
zdjęciową z jednym z cosplayerów, przy okazji zahaczając o
przepiękną muzykę towarzyszącą fantastycznemu śniadaniu
zamkowemu (i co z tego, że zjadłem śniadanie w domu – posłuchać
pięknej muzyki zawsze warto). A potem można było się wziąć za
te nieliczne przejawy cyberpunku, jakie gdzieś tam pojawiły się w
tle.<br />
Ze względu na wspomniane śniadanie i sesję zdjęciową udało mi się dotrzeć dopiero na prelekcję Macieja Krysmanna na temat sprzęgu mózgowego.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJGkkOa-XrU-clZrwBqnaxejkVh58pMYTXgnMKEgR4HBNQT2wVCTq62cszfvfRJPUhDJOig62YcrAet1qzGDVB1eV00KLCQc8Fh7tPmIdZOtDeKza0U-gsR63b16Uze4ldOfgJTz_rhMw/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+21.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJGkkOa-XrU-clZrwBqnaxejkVh58pMYTXgnMKEgR4HBNQT2wVCTq62cszfvfRJPUhDJOig62YcrAet1qzGDVB1eV00KLCQc8Fh7tPmIdZOtDeKza0U-gsR63b16Uze4ldOfgJTz_rhMw/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+21.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Maciej Krysmann, czyli opowieści <br />o protezie sterowanej neuronowym sprzęgiem</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Początkowo drażniło
mnie, że autor uparcie skupia się na bezpośrednim sprzęgu
elektrycznym z nerwami, notorycznie odrzucając inne formy interakcji
pomiędzy maszyną a człowiekiem. Trudna technologia, wymagająca
ogromnego wzmocnienia sygnału elektrycznego przy równoczesnym
filtrowaniu szumów na zbliżonym do właściwego napięcia poziomie
– słowem, wydawałoby się technologia dalekiej-dalekiej
przyszłości, więc czemu nie chcemy porozmawiać o śledzeniu gałek
ocznych i innych podobnych, stosowanych już od wielu lat systemach?
Choć powoli, to jednak systematycznie autor zmierzał do gwoździa
programu – stworzonego przez siebie systemu do odczytu podstawowych
sygnałów bezpośrednio z mózgu i kontrolowania przy ich pomocy
protezy dłoni. Choć na razie mowa dopiero o sterowaniu jednym
stopniem swobody (w tym przypadku – zaciśnięcie i rozwarcie dłoni
celem kontrolowanego chwycenia i wypuszczenia przedmiotu), to
rozwinięcie go do dwóch-trzech stopni swobody nie stanowi podobnego
specjalnie większego wyzwania. Dodajmy, że całość stworzona
została przez jednego człowieka w laboratoriach Politechniki
Wrocławskiej. Szkoda tylko, że prelekcja odbyła się w tym samym
czasie, co spotkanie autorskie z Martą Kisiel-Małecką. No cóż,
taki już urok konwentów, że choćbyś znalazł sobie mało
interesujących atrakcji, to zawsze jakieś się będą pokrywać.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj88ksXXHbznCP7Ute6rVZEFq7F9MaTfO0uTZhFaqCEa-3ix3Wsr_Roy0SOnToBvRsaNcbrA6lFS5f7w976jXJ-IwljFn_NfpV3_Ns_WXSJZ-Mb3RIWTe7qmIn_gaS7p0EAfqMgjuVt9RA/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+03.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj88ksXXHbznCP7Ute6rVZEFq7F9MaTfO0uTZhFaqCEa-3ix3Wsr_Roy0SOnToBvRsaNcbrA6lFS5f7w976jXJ-IwljFn_NfpV3_Ns_WXSJZ-Mb3RIWTe7qmIn_gaS7p0EAfqMgjuVt9RA/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+03.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Potem była pora poganiać z aparatem
za cosplayerami, jakąś przekąskę w konwentowym barze (który, w
przeciwieństwie do zeszłorocznego, całkiem znośnie radził sobie
z tempem wydawania posiłków). Gdy już słońce przekroczyło swój
zenit, przyszła pora na kolejne spotkanie z Michałem Gołkowskim, a
także Krzysztofem Piskorskim i Łukaszem Śmiglem czyli panel
dyskusyjny o malowaniu słowem. Tym razem Michał postanowił
porzucić stalkeryzm i wziąć się za stalking i trolowanie kolegów
po piórze, co nadało panelowi niesamowitej dynamiki i doprowadziło
do całkiem zaskakujących wniosków.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Niestety, odezwały się kolejne
przejawy cyberpunku. Jak ktoś ze spotkanych na konwencie wspomniał,
praca w korpo polega na znalezieniu kompromisu pomiędzy tym, gdzie
korpo wykorzystuje ciebie, a tym, gdzie ty wykorzystujesz korpo.
Niestety, termin <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2011/06/wrocawskie-dni-fantastyki-relacji-ciag.html" target="_blank">Dni Fantastyki</a> pokrył się z korporacyjnym
piknikiem, który odbywał się w tym samym czasie po zupełnie
odmiennej stronie Wrocławia, czyli razem jakieś 50 km od
leśnickiego zamku. Tak więc jeszcze kilka zdjęć, obiad zjedzony w
towarzystwie wspomnianego już Zakonu Świętego Płomienia – i
pora było kierować się w kierunku wschodnim (i nie, nie chodziło
o Zonę). I tylko gdzieś tam stojąc w tradycyjnym, leśnickim
korku, człowiek z lekką nostalgią spoglądał na tą konwentową
wrzawę i zgiełk zaaferowanych fantastyką ludzi. Choć dzięki
dobrej organizacji udało mi się sfotografować chyba wszystkich
startujących w konkursie cosplayu, to ominęła mnie zarówno
wspomniany konkurs, jak i gala finałowa Dni Fantastyki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNOBaMivPSmm3W4zdelxFAEYcRux1yjDe3Z4zOij3YAjvHQ4lS0Cg7vKKpHTM2Q-fBSsVz6W2O_ctRgEqMFLa5EfeldKpx5XEdF21zuzAku20PUhZFVApbE3UPNPNL7VCnBjEBJvBMLy0/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+04.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNOBaMivPSmm3W4zdelxFAEYcRux1yjDe3Z4zOij3YAjvHQ4lS0Cg7vKKpHTM2Q-fBSsVz6W2O_ctRgEqMFLa5EfeldKpx5XEdF21zuzAku20PUhZFVApbE3UPNPNL7VCnBjEBJvBMLy0/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+04.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>Dzień bez Stalkera... to dzień
stracony?</b></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4rWQAfXcfJzv_pqMHOO-YBu582_L65pGEe7CMssqSedhm54dDh2BGE5Yhso7spzMQdMhUUu_TtqrRZnYPlHJGPthfGzYjJkPoygtCsXo32cyMD34jlxntDch3NLyk0hcLWRO4MRyWK9E/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+15.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4rWQAfXcfJzv_pqMHOO-YBu582_L65pGEe7CMssqSedhm54dDh2BGE5Yhso7spzMQdMhUUu_TtqrRZnYPlHJGPthfGzYjJkPoygtCsXo32cyMD34jlxntDch3NLyk0hcLWRO4MRyWK9E/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+15.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Piątek z Gołkowskim, sobota z
Gołkowskim, to i niedziela musiała się zacząć Gołkowskim. Tym
razem spotkanie autorskie. I wiecie co? Michał znów przełamywał
wszelkie schematy. Ileż razy słyszeliście od Wielkich Autorów, że
żeby wydać książkę, to trzeba ją najpierw napisać (najlepiej
poprzedzając opowiadaniami opublikowanym w czasopismach), a potem
grzecznie i długotrwale nękać poszczególne redakcje, licząc na
jakiś przejaw łaski? Nie, nie tak to robią stalkerzy. Jak to robią
stalkerzy?. Stalker
robi najpierw listę wszystkich możliwych wydawnictw. Następnie
wysyła do wszystkich maila (z wyprzedzeniem, żeby mieli czas
zareagować), że ma fajną książkę, w takim i takim klimacie. A
właściwie będzie miał, bo na razie ma trzy rozdziały, ale już
wkrótce będzie miał ją napisaną, i nic tylko rach-ciach i ją
wydać. Aha, no i jeszcze trzeba kupić jakąś licencję, która to
tania nie jest, ale jak dadzą kasę to on to załatwi, bo przecież
Stalker ma znajomości. </div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlgE6Tv0oEEJPz3HCcY3KnIGNY72RGkbz7gVYfkHp_TbOTQPncwYqV9Iv-cDbUdsfn1Yjy8pDDO3R17e4Ex9pHVxE81UiE6bby0PmtSVapQS9Xc_GX8_yxAKfxe3vtXLX25o-3s43hjbs/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+14.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlgE6Tv0oEEJPz3HCcY3KnIGNY72RGkbz7gVYfkHp_TbOTQPncwYqV9Iv-cDbUdsfn1Yjy8pDDO3R17e4Ex9pHVxE81UiE6bby0PmtSVapQS9Xc_GX8_yxAKfxe3vtXLX25o-3s43hjbs/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+14.jpg" height="640" width="424" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Michał Gołkowski w swym naturalnym środowisku</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Słowem, Michał poszedł po swoje. I to także
dosłownie, bo zaraz dostajemy kolejne opowiadanie. Jak to Autor w
pełnym stalkerskim szpeju (dla niewtajemniczonych: mundur w stylu
komandos) przychodzi sobie do budynku z „typową polską ochroną”
, więc wystraszony emeryt z pełnym szacunkiem nie wie co ze sobą
zrobić i żeby uniknąć problemów podaje drogę do redakcji. Potem
spotkanie z redaktorami – i nie jakieś klasyczne grzeczne
fiziu-miziu na kanapce, tylko autor który wygląda jak postać
żywcem wyjęta ze swojej książki. No i dział marketingu, który
na ten widok aż oniemiał z wrażenia i tylko dyskretnie podpytuje
naczelnego, czy ten autor to też tak przyjdzie na premierę swojej
książki? Ale na pewno, na pewno, i obiecacie mi, że tak będzie?
Nie, nie, żadnego zastanawiania się, CZY wydamy mu książkę –
porozmawiajmy o tym, jak będziemy ją sprzedawać, gdy już mu ją
wreszcie wydamy. Pamiętacie historię z jajkiem Kolumba? A może ten
cytat Alberta Einsteina, że „<span style="color: black;">Wszyscy
wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, aż znajduje się taki
jeden, który nie wie, że się nie da, i on to robi”? To teraz
wyobraźcie sobie wielkiego chłopa ubranego w wojskowy mundur z
mnóstwem szpeju na sobie, robiącego minę wystraszonego,
zagubionego chłopczyka niewinnie tłumaczącego się: No co, nikt mi
nie powiedział, że tak się nie robi. Słowem, nasz stalker
rympałem wbił się do redakcji, czego efekty w postaci trzech już
polskich książek o Stalkerze bardzo sobie chwalę. Było też po
raz kolejny o idylli restauracji leżącej gdzieś w cieniu
uszkodzonego reaktora jądrowego, o marzeniach, które czasem lepiej
żeby pozostały tylko marzeniami, o efekcie „pięciu minut przed”
i o sile gry STALKER, polegającej także na jej niedoskonałościach.
</span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1umAY6FTzcRMfXL8DtXT8VFRktU_LyipsqkPIuWWrBy5C-YWtJ5Daev1ubA1BHymFRoilS0TEn2K1QUc9Tzgq-fUc9SSntF7XHzYW-Jas1fP0YVEsKUnXNtREJtrhBady9sXDXvua-OQ/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+06.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1umAY6FTzcRMfXL8DtXT8VFRktU_LyipsqkPIuWWrBy5C-YWtJ5Daev1ubA1BHymFRoilS0TEn2K1QUc9Tzgq-fUc9SSntF7XHzYW-Jas1fP0YVEsKUnXNtREJtrhBady9sXDXvua-OQ/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+06.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Steampunk - naczelny temat <br />tegorocznych Dni Fantastyki</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Następnie
(pomijając kolejne sesje zdjeciowe z cosplayerami), dotarłem na
prelekcję na temat naturalnych metod leczenia. I chociaż zarówno
temat był ciekawy, jak i sposób prezentacji tematu nie należał do
złych, to jednak zmęczenie i dobywająca się gdzieś za oknem,
grana przez Zakon muzyka sprawia, że postanawiam iść na wagary. No cóż, jak mawiają klasycy komedii: „Zakon uczy, zakon bawi, zakon zawsze cię rozbawi”</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Niestety,
na zakończenie znów dylemat wyboru: Alicja w Krainie Czarów i
wynikające z niej inspiracje w kulturze, czy prowadzona przez
znajomych prezentacja mającego się wkrótce otworzyć pubu dla
fanów fantastyki „Pijany Krasnal”? Weronika Piątek od Alicji
szybko rozwiązała moje wątpliwości, spłycając tematykę swojej
prelekcji do zaledwie 15-20 minut, dzięki czemu szybko dołączyłem
do wesołej gromadki, radosnym akcentem kończąc swoje spotkanie z
tegorocznymi Dniami Fantastyki.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsW7JFSa6963UrOQoJUc_22DTpfVzWhOLCZEWKT_-yGKMyvEH0bJCdGaH6NgH1ZSV6tgpYSjv-iUaXUZdAVA6iSy25AFwe1OIB8rtyj15dgVQ5tK1xwjRv3HzapRWJYlyb8IZ4QwYKFCI/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+18.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsW7JFSa6963UrOQoJUc_22DTpfVzWhOLCZEWKT_-yGKMyvEH0bJCdGaH6NgH1ZSV6tgpYSjv-iUaXUZdAVA6iSy25AFwe1OIB8rtyj15dgVQ5tK1xwjRv3HzapRWJYlyb8IZ4QwYKFCI/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+18.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Zlot fanów Gry o tron tylko minimalnie<br />ustępował steampunkowi w kwestii popularności</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Podsumowując,
Dni Fantastyki przeszły ogromną transformację. Doskonałym
pomysłem okazało się wyjście na zewnątrz zarówno z namiotami
wystawców, jak i z częścią atrakcji. Patrząc na zdjęcia z
amfiteatru, jakoś nie wyobrażam sobie w zamkowej auli zwłaszcza
takich punktów, jak spotkanie autorskie z Sapkowskim, konkurs
cosplay czy gala finałowa – a tak wszyscy mogli cieszyć się tymi
atrakcjami bez specjalnego ścisku. Jak też wspomniałem, nareszcie
w wynikających z zamkowego charakteru budynku wąskich
pomieszczeniach swobodnie dało się przejść.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Kolejną
zmianą na plus było dotarcie do cosplayerów. Oczywiście, że
wielu fanów przyjeżdża tu ze względu na prelekcje, spotkania z
autorami, a także spotkania ze znajomymi – jednak mimo tego,
zdecydowana większość odwiedzających z radością spoglądała na
dobrze przygotowane stroje, a już w szczególności dotyczy to
fotografów i tych, co postanowili sobie zrobić sweet focie z
cosplayerami.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_cEzI8O1z9TkXclKn5WiQzoKX_X-T0fFTD9xvdzHV525xdBfD6IoVVYHAyuhR7eCpovObiV-rN2kaNjbzOq6KsKrmCE9esYryIz81xpHRhNGVekhJa4DPiNiS8q8Qfv6uVDFDfhdLr1U/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+10.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_cEzI8O1z9TkXclKn5WiQzoKX_X-T0fFTD9xvdzHV525xdBfD6IoVVYHAyuhR7eCpovObiV-rN2kaNjbzOq6KsKrmCE9esYryIz81xpHRhNGVekhJa4DPiNiS8q8Qfv6uVDFDfhdLr1U/s1600/Dni+Fantaastyki+2014+10.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Cyberpunk, zapowiadany jako trzeci <br />z tematów głównych, <br />niestety gdzieś umknął w tym wszystkim</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;"><br /></span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Niestety,
serce wciąż drąży łyżka dziegciu i ziarno goryczy, nostalgia za
niezrealizowaną wizją cyberpunku. I nie mówię tu o
cyberwszczepach, które przedstawiono jedynie w wersji science a
pominięto wersję fiction. Mam na myśli tą otoczkę „punk”,
która odróżnia cyberpunk od klasycznej SF czy hard SF – walka
jednostki z systemem, korporacje przejmujące rolę zarówno państw
i mafii. </span></span>
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman, serif;">Więcej
tego cyberpunku odnalazłem na <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2013/09/szedariada-20-lat-pozniej-i-20-dni.html" target="_blank">wspominkowej przecież Szedariadzie</a>,
korporacyjnym pikniku który oderwał mnie od części imprezy czy
książce tak dalekiej od fantastyki, jak „Fight club”.</span></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-67557817884617228482014-06-25T20:33:00.000+02:002014-06-25T20:33:12.321+02:00Darmowe wejściówki na DF: Ogłoszenie wyników<div style="text-align: justify;">
No, muszę przyznać, że konkurs mnie zaskoczył. Przez długi czas w skrzynce mailowej znajdowała się tylko jedna odpowiedź, na szczęście okazało się, że większość z was czekała na ostatnią chwilę i sprawdzanie wyników zajęło mi trochę czasu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Trzeba przyznać, że poziom był mocno wyrównany, najsłabsze wyniki to 7 poprawnych odpowiedzi, zdecydowana większość to 8 poprawnych odpowiedzi, natomiast wśród osób które udzieliły 9 poprawnych odpowiedzi, przyszło mi wylosować drugiego ze zwycięzców - pierwszym zwycięzcą okazała się osoba, która wskazała aż 11 miejsc i wszystkie poprawne!!!</div>
<div style="text-align: justify;">
Z jednej strony, dobrze, że miejsca geograficznie podobne wpisywaliście dokładnie. W końcu Most Rędziński jest częścią AOW - ale w filmiku pojawiają się zarówno osłony akustyczne na AOW jak i wspomniany Most Rędziński. Dlatego gdy ktoś udzielił tych dwóch odpowiedzi - to traktowane to było jako 2 poprawne lokalizacje (nie wymagałem odpowiedzi, który odcinek AOW - okolice stadionu wydają się najbardziej prawdopodobne choćby ze względu na żółte zabarwienie, ale podobnych znajdziemy kilka na zachodnim odcinku). Jednak stwierdzenie, że chodziło o wschodnią obwodnicę Wrocławia traktowałem jako pomyłkę. </div>
<div style="text-align: justify;">
To samo tyczy się oczywiście placu Grunwaldzkiego/Ronda Reagana. Na filmiku widzimy zarówno Grunwald Center, jak i przystanek autobusowy MPK na samym rondzie. Dlatego znów wiele osób zdobyło 2 punkty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Za to zdecydowanie ciężko mi zaliczyć odpowiedź "elektrociepłownia Wrocław". Niestety, na filmiku widać fabrykę Cargill na Bielanach (droga 35 na Wałbrzych, kawałek za Ikeą). </div>
<div style="text-align: justify;">
Z miejsc, które jeszcze wymieniliście, warto wspomnieć o:</div>
<div style="text-align: justify;">
- budynek SkyTower,</div>
<div style="text-align: justify;">
- widok z placu Powstańców Śląskich w kierunku Globis i rynku, </div>
<div style="text-align: justify;">
- Stadion Miejski,</div>
<div style="text-align: justify;">
- przejścia podziemne - plac Społeczny, przejście Świdnickie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A teraz to, co zapewne was najbardziej zainteresuje: <b>ZWYCIĘZCY.</b></div>
<div style="text-align: justify;">
A więc bezpłatne wejściówki wędrują do:</div>
<div style="text-align: justify;">
Sylwia Kamińska-Maciąg (9 punktów),<br />Slonika (11 punktów).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeśli chodzi o pytania do autorów, to niestety nie było wielu zgłoszeń, a niektóre z nich sugerowały nawet, że autorzy pytań nawet nie obejrzeli dokładnie filmu - bo przecież w filmie wyraźnie widać, że nie chodzi o jakieś rozwinięcie umysłu ludzkiego a o izotop miedzi, który przewodzi impulsy "z prędkością światła". Miłym zaskoczeniem okazały się pytania <b>Roxany Pydy</b>. Pytanie o twarz pojawiającą się na żółtym tle w 55 sekundzie daje jej ostatnią darmową wejściówkę. Powiem, że ze trzy razy oglądałem filmik w trybie start/stop/start/stop i nie mogłem wyłapać twarzy o którą chodzi, w ten sposób zauważa się tylko normalne aktorki tego klipu. Dopiero puszczenie tego w normalnym tempie sprawia, że rozumie się treść pytania. Czyżby była to aluzja do super-szybkiego umysłu, który jest w stanie zauważyć to krótkie "wtrącenie". Z pewnością postaram się zadać zarówno to pytanie, jak i to dotyczące wspomnianego bożka wojny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz pozostaje mi wymyślić jakieś fajne hasło, które podam tylko wygranym, a które będzie należało podać przy akredytacji. </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-44032051572329494242014-06-19T09:54:00.001+02:002014-07-09T22:58:57.138+02:00Dni Fantastyki: ROZDAJEMY BILETY!!!!<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZOhyf7Ltlcz-A1duAAM3ccjMBWWN6m8vjZxXKstfJTSIFdSIAcvtuIN9yaHzUg_YmkBGV9GkH3m1Glmtc2hY9JoaQyQazr1ZSLcp6gGidJ-dgczG8Q0g5Sb2xMgbc7tTSZnZSK0ITO9M/s1600/dni+fantastyki+we+wroclawiu.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZOhyf7Ltlcz-A1duAAM3ccjMBWWN6m8vjZxXKstfJTSIFdSIAcvtuIN9yaHzUg_YmkBGV9GkH3m1Glmtc2hY9JoaQyQazr1ZSLcp6gGidJ-dgczG8Q0g5Sb2xMgbc7tTSZnZSK0ITO9M/s1600/dni+fantastyki+we+wroclawiu.png" height="320" width="320" /></a>Już wkrótce kolejne <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2013/05/basniowe-dni-fantastyki.html" target="_blank">Dni Fantastyki</a>, największy wrocławski konwent. W tym roku główną ich tematyką ma być steampunk i cyberpunk, choć powoli dochodzą kolejne atrakcje, jak np. zlot fanów Gry o Tron. Pozwolę sobie pozostać jednak przy pierwotnych założeniach i pokazać wam trailer pokazujący jak będzie wyglądać życie we Wrocławiu w roku 2029. Film nakręcony został <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2011/11/znajdz-siedem-roznic.html" target="_blank">na konkurs "Kręci cię Wrocław? To kręć Wrocław"</a> i przyniósł autorom, Tomaszowi Wolszczakowi i Tomaszowi Jarząbkowi, wyróżnienie i staż w centrum technologii audiowizualnych we Wrocławiu. Wśród wielu fanów stolicy Dolnego Śląska może wywołać on oburzenie, gdyż przekręca ono główny marketingowy brand, Wroc-love, w coś negatywnego, Worst Love, najgorszą miłość. Mi się jednak podoba sposób wykorzystania głównych kierunków promocji z główną tematyką klipu. Oglądając filmiki w ramach konkursu "Kręć Wrocław" często miałem wrażenie, że kamerzystom dano listę tematów do pokazania na krótkim promocyjnym materiale, a następnie liczono, ile ich udało się wcisnąć, często na siłę. To, co robią dwaj panowie Tomaszowie to podejście zdecydowanie odwrotne: wyznaczmy temat filmu, a potem przejdźmy się po Wrocławiu i zobaczmy co nam pasuje. Tak więc mamy "narodowościowy tygiel" idealnie pasujący do cyberpunkowego świata bez granic, grupę hackerów w centrum komputerowych (czy nie kojarzy wam się to z siedzibą Googla na placu Bema?), odpowiednio dobrane miejsca pokazujące zarówno mroczne i porzucone korytarze podziemia, jak i splendor i nowoczesność biurowych wieżowców... no właśnie, skoro mowa o miejscach, to właśnie one stanowią istotę konkursu. Jako iż blog wyewoluował z odkrywania miejsc ukazanych w literaturze i filmach fantastycznych, dlatego dziś ja stawiam jedno, tylko jedno pytanie konkursowe: które miejsca we Wrocławiu zostały pokazane we wspomnianym klipie "Worst Love". Za każde rozpoznane miejsce dostajecie 1 punkt, a dwie osoby które zdobędą największą ilość punktów dostaną darmowe wejściówki (3 dniowe karnety) na najbliższe <a href="https://www.youtube.com/watch?v=KspWgk0q6nY" target="_blank">Dni Fantastyki</a>, które odbędą się w dniach 27-29 czerwca w Centrum Kultury Zamek w Leśnicy. Odpowiedzi proszę przysyłać mailem na adres wroclaw.fantastyczny(at)gazeta.pl do dnia 24 czerwca, do godziny 15.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="270" src="//www.youtube.com/embed/RnQdK7m_X0s" width="480"></iframe>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli macie też jakieś pytania do twórców filmu, możecie je przysyłać na ten sam adres e-mail. Prowadzę rozmowy na temat przeprowadzenia wywiadu z autorami, więc będzie okazja je zadać. Jeżeli dostanę od was ciekawe pytanie które spodoba się mi lub autorom filmu - kolejna wejściówka jest dla was. W przypadku, gdybym jednak ciekawych pytań nie dostał, zostanie ona przekazana osobie która w konkursie na ilość rozpoznanych miejsc w filmie znajdować się będzie na trzecim miejscu. </div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-22004122353042345392014-06-01T22:21:00.000+02:002014-06-06T08:26:04.490+02:00Dzień Dziecka w kosmosie<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimyI_QzMoonz7SFGssERMV83vvTkkbgQSec3iQ022vYE1jzBRpf4bq1qeJfPgwy8W2VWFTi-xH8YXnuyw0fcpA0bGl8fhHAu-EeI_ZJwoW1rshuHFYPuJekpL52ru-GvDP5zUZ-EeRPoY/s1600/rt2d2+w+pasazu+grunwaldzkim.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="R2D2 na Dniu Dziecka w Pasażu Grunwaldzkim" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimyI_QzMoonz7SFGssERMV83vvTkkbgQSec3iQ022vYE1jzBRpf4bq1qeJfPgwy8W2VWFTi-xH8YXnuyw0fcpA0bGl8fhHAu-EeI_ZJwoW1rshuHFYPuJekpL52ru-GvDP5zUZ-EeRPoY/s1600/rt2d2+w+pasazu+grunwaldzkim.jpg" height="400" title="Zdjęcie dziecka z R2D2" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Każde dziecko mogło sobie zrobić <br />zdjęcie z R2D2</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kosmiczny Dzień Dziecka... zapowiedzi
były ogromne. Gwiezdne wojny w Pasażu Grunwaldzkim, „po prostu
kosmos” w Hali Stulecia. No i <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2011/12/co-maja-wojny-robotow-do-kalendarza.html" target="_blank">roboty</a> na Bielanach, ale to już był
trochę zbyt duży rozrzut.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Zacząłem od Pasażu Grunwaldzkiego,
bo najbliżej. Tutaj faktycznie rządziły <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2011/01/tatooine-czyli-co-ma-wrocaw-do.html" target="_blank">Gwiezdne Wojny</a>. Wokół
sceny zgromadzone atrakcje: wystawa starwarsowych rekwizytów, obszar
do zabawy klockami Lego Star Wars, mini-studio fotograficzne,
kosmiczna strzelnica no i scena, wokół której rozgrywał się
trening rycerzy Jedi.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wystawa – to kilkadziesiąt figurek z
postaciami z Gwiezdnych Wojen, obejmująca także kosmiczne pojazdy.
A więc są tu szturmowcy na swych pojazdach, jest transporter klonów
chroniony w trakcie desantu przez bojowego drona. No i oczywiście
AT-AT, T-wingi, X-wingi, Imperial Star Destroyer - a nad wszystkim góruje popiersie C-3PO. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Ministudio fotograficzne to z kolei
świetna okazja do zrobienia sobie zdjęcia na tle obrazka z
gwiezdnych wojen, obok gwiezdnowojennych postaci. Do wyboru było
kilka masek, więc można było sobie zrobić zdjęcie udając
Chewbakę czy mistrza Yodę. A wszystko w asyście chociażby rycerza
Jedi czy Ahsoki. Oczywiście, po odstaniu w kolejce można było
dowolnie fotografować przy pomocy własnego sprzętu, jednak o z
góry wyznaczonych godzinach były też wykonywane profesjonalne
zdjęcia. Jeszcze trochę cierpliwości i gotowe, papierowe zdjęcia
można było zupełnie za darmo odebrać pod sceną.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHT9vd8V6mXxqWBtYWLhXh6qsIiD2MoNvUHzvtMAO4hVJLua5m5Brpo3tXPIrancuvW4ye0D94SMLZP5o09Z7QOhmdzjaPp4kmV0VYVaru9stY8hYQ9Jr4Yv42uCU70DisdsgDVZCPzIo/s1600/pojedynki+z+rycerzem+jedi.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Mistrz Jedi uczy padawanów walki lightsaberem" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHT9vd8V6mXxqWBtYWLhXh6qsIiD2MoNvUHzvtMAO4hVJLua5m5Brpo3tXPIrancuvW4ye0D94SMLZP5o09Z7QOhmdzjaPp4kmV0VYVaru9stY8hYQ9Jr4Yv42uCU70DisdsgDVZCPzIo/s1600/pojedynki+z+rycerzem+jedi.jpg" height="300" title="Mistrz Jedi uczy padawanów walki świetlnym mieczem" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>W ramach szkolenia, mistrzowi Jedi przyszło walczyć <br />zarówno z przedstawicielami jasnej, jak i ciemnej strony mocy</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Tymczasem na scenie odbywał się
regularny trening rycerzy Jedi. Każdego padawana czekała nauka
walki na świetlne miecze, połączona z równoczesnym wydawaniem
okrzyków bojowych mających odstraszyć wroga, a do tego strzelanie
na kosmicznej strzelnicy. Przy okazji wyszło, że w kwestii
odstraszania wrogów krzykiem o wiele skuteczniejsze okazały się
dziewczynki. Pozostaje pytanie: czy to faktycznie większe
zaangażowanie w walkę, czy próba wystraszenia przeciwnika żeby
nie trzeba się było z nim bić, czy po prostu małe kobietki nawet
na czas walki nie potrafiły sobie przerwać rozmowy? Bo w bitewnym
zgiełku trzeba przecież krzyczeć głośniej, aby ktoś cię
usłyszał – więc może to nie odstraszający krzyk był a próba
plotkowania o tym, co robił ostatnio Luke z Leią?
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSJ9FwW1POu2xf8826KU2pok4Fb0PLlfSGSss1w7YlUugZcB0lh1lVmP-dEPcOJXbcewIsjs-vXgHDfkpPfccQTJR2kM2gPJ-r9JTpGUgi7UOLAz5Q9opmCw_MHEr0AThLVKmbK5kzvSc/s1600/duszenie+szturmowca+przy+pomocy+mocy.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Zabijanie szturmowca przy pomocy Mocy" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSJ9FwW1POu2xf8826KU2pok4Fb0PLlfSGSss1w7YlUugZcB0lh1lVmP-dEPcOJXbcewIsjs-vXgHDfkpPfccQTJR2kM2gPJ-r9JTpGUgi7UOLAz5Q9opmCw_MHEr0AThLVKmbK5kzvSc/s1600/duszenie+szturmowca+przy+pomocy+mocy.jpg" height="265" title="Moc vs szturmowiec" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Szturmowiec podduszany przy pomocy mocy przez padawana</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Oczywiście, cóż to byłby za Jedi,
który nie umie posłużyć się Mocą? Tak więc na szybko złapany
szturmowiec posłużył za pomoc naukową. Każdy z adeptów Mocy
próbował poddusić wspomnianego żołnierza Imperium, oczywiście
nie zabijając go – bo przecież szturmowiec był tylko jeden, a
adeptów wielu. Oczywiście, do prostych to nie należało, bo Moc
nie do końca dawała się opanować początkujących kadetom. Tak
więc zamiast prób podduszenia, czasem w wyniku działania Mocy
szturmowiec próbował zdjąć hełm czy buty, albo przyciągany był
w kierunku adepta, że nie wspomnę o napadach przyjazności – i
nagle postanawiał przybić piątkę padawanowi, który przecież
próbował go udusić.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM5d26F-lUSZXzQIi7kHF-2a-Vwu3uKl8JDa-KutGYhsBYosMx6I6OVc8O1onApOfGSFyihBiQvJk5bUI6KjQU0d4JCgy_NmrKxGkfR8TDIQRpOEnWrjxdsheox-Mzy9e5AbtbMAadjKw/s1600/pojazdy+z+klockow+lego+star+wars+w+pasazu+grunwaldzkim.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Lego Star Wars i konkursowe emocje" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjM5d26F-lUSZXzQIi7kHF-2a-Vwu3uKl8JDa-KutGYhsBYosMx6I6OVc8O1onApOfGSFyihBiQvJk5bUI6KjQU0d4JCgy_NmrKxGkfR8TDIQRpOEnWrjxdsheox-Mzy9e5AbtbMAadjKw/s1600/pojazdy+z+klockow+lego+star+wars+w+pasazu+grunwaldzkim.jpg" height="265" title="Lego Star Wars i konkursowe emocje" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Prawda, że moje najładniejsze - czyli konkursowe emocje</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Oczywiście, zanim padawan stanie się
prawdziwym żołnierzem Rebelii, należy złożyć przysięgę. Tak więc
każdy, kto przeżył szkolenie, stawał na scenie po czym publicznie
przyrzekał, że stać będzie na straży porządku (zarówno w
kosmosie, jak i we własnym pokoju), że intensywnie się będzie
uczył (zarówno w akademii Jedi, jak i ziemskiej szkole), no i żeby
mieć siłę – będzie grzecznie jadł wszystkie posiłki, włącznie
z brukselką, groszkiem i innym zielonym zielskiem. No, może z
pominięciem zupy mlecznej, bo ta jak się okazuje nie wzbudza
wielkiego entuzjazmu wśród Mistrzów Jedi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wspomniałem jeszcze o klockach Lego
Star Wars. Tak, tak, kolejna atrakcja to układanie figurek i postaci
gwiezdnowojennych z klocków. Do dyspozycji dzieci były wspomniane
zestawy Lego Star Wars, z których dzieci mogły ułożyć co im się
tylko chciało – a co godzinę wybierane były najciekawsze
konstrukcje.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPqayS8gNpPbJGV-Hv-CsjKHL65JrtNlTkvoDnGy0-z6tnN4JemxgRsYx-KPzvRLJgzPqn2QYaJx_Vs-AyQ8fey8NYVsWsxQH-2ft_yVZ3WjSaw5ZLb4k3N_ZDxJawsjZ9_AoIv8ODk1M/s1600/lego+star+wars+w+pasazu+grunwaldzkim.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Lego star wars w Pasażu Grunwaldzkim" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPqayS8gNpPbJGV-Hv-CsjKHL65JrtNlTkvoDnGy0-z6tnN4JemxgRsYx-KPzvRLJgzPqn2QYaJx_Vs-AyQ8fey8NYVsWsxQH-2ft_yVZ3WjSaw5ZLb4k3N_ZDxJawsjZ9_AoIv8ODk1M/s1600/lego+star+wars+w+pasazu+grunwaldzkim.jpg" height="424" title="Lego star wars w Pasażu Grunwaldzkim" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Chaos porozrzucanych klocków niczym chaos bezgranicznych przestrzeni Kosmosu</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOYCUINSteJxgZ3_pwjoudaRrYKqGd-1pN5XCxEqR5kB8aAUy2-vgAX_Y3n-bQjG1Yp-ibXd6qtxDcEvcpUkc7iFX7q4dh8TnI5d0-6YfN4HJGl1hLDuaV51epwE6hqyQsWCd59PylL9g/s1600/wystawa+star+wars+++w+pasazu+grunwaldzkim.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Wystawa figurek z Gwiezdnych Wojen w Pasażu Grunwaldzkim" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOYCUINSteJxgZ3_pwjoudaRrYKqGd-1pN5XCxEqR5kB8aAUy2-vgAX_Y3n-bQjG1Yp-ibXd6qtxDcEvcpUkc7iFX7q4dh8TnI5d0-6YfN4HJGl1hLDuaV51epwE6hqyQsWCd59PylL9g/s1600/wystawa+star+wars+++w+pasazu+grunwaldzkim.jpg" height="265" title="Wystawa figurek z Gwiezdnych Wojen w Pasażu Grunwaldzkim" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Główna atrakcja wystawy figurek - C-3PO</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po zaliczeniu atrakcji w Pasażu
Grunwaldzkim, pozostała Hala Stulecia. Niestety, ostatnio ulica
Curee-Skłodkowskiej wygląda jak po ostrzale przez Gwiazdę Śmierci,
dlatego poruszanie się nią zarówno samochodami, jak i na piechotę
nie należy do wielkich atrakcji. Dlatego na parkingu pasażu
wypatrzyłem X-winga z kluczykami pozostawionymi w stacyjce.
Niestety, to co zobaczyłem przy <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2013/05/dowodca-floty-okraglakow-hala.html" target="_blank">Hali Stulecia</a> nie napawało mnie entuzjazmem.
Kosmiczna architektura która miała się okazać grą plenerową nie
dała się odnaleźć nigdzie wokół hali, z kolei w środku też
widać było jedynie jakieś zwykłe warsztaty artystyczne dla
dzieci, gdzie miał być mały inżynier – tego w ogóle nie wiem.
Dodam, że „Zaczarowany autobus” okazał się „piłkowym
basenem” od tych w centrach handlowych różniącym się tym, że
był zainstalowany w autobusie więc był totalnie mobilny. Słowem,
atrakcji kosmicznych brak, pozostało odstawić X-winga na swoje
miejsce na parkingu, a następnie wrócić już całkowicie ziemskim
tramwajem z zeszłego wieku do domu.</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-47853797646176599332014-05-31T20:31:00.003+02:002014-05-31T23:45:08.318+02:00Grecki bóg jak malowany<div style="margin-bottom: 0cm;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjernS3kIxe0_Wtrg5paF5P9-QUHvk_X4dgXQYpMlZ799lq6SQ4YB_-K2RMmMtXEeTStYYorOE3npRZ6s7HC9dTY6WCjDKix2Z8z5kC751ZJqcI_2ha5w2kFoz9z1pH7bQsRic48XD0TsU/s1600/uwaga+na+oczy+upadlej+anielicy.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjernS3kIxe0_Wtrg5paF5P9-QUHvk_X4dgXQYpMlZ799lq6SQ4YB_-K2RMmMtXEeTStYYorOE3npRZ6s7HC9dTY6WCjDKix2Z8z5kC751ZJqcI_2ha5w2kFoz9z1pH7bQsRic48XD0TsU/s1600/uwaga+na+oczy+upadlej+anielicy.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Lilith, czyli rzekomy biblijny wąż z raju</b></td></tr>
</tbody></table>
</div>
<div style="text-align: justify;">
„Grecki bóg ci się marzy? To go
sobie namaluj”. Taki mi się jawił wizerunek bitwy na pędzle
organizowanej przez szkołę Marzeny Dałeckiej. Bo jak wynikało z
opisu, chodziło o konkurs wizażu ukierunkowany na antycznych bogów,
herosów i inne mitologiczne stwory. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tak więc piątkowym
wieczorem pojawiłem się w klubie Grey, gdzie malowanie po twarzach
trwało już w najlepsze. Farbki, cienie, tusze, podkłady – i
tysiące innych rzeczy, których normalny facet nie jest w stanie
ponazywać. Baaa, w kolorach takich, że normalny facet stwierdzi, że
te cztery kwadraciki się niczym nie różnią :) No, fotografowie
jednak muszą mieć troszkę większą czułość niż na kolory niż
przeciętny facet, więc nawet nie zastanawiałem się czemu
wizażystki mają po kilka takich samych farbek i każdej używają
po trochu... nie, one były jedynie <a href="http://prawiezegory.blogspot.com/" target="_blank">PRAWIE</a> takie same.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5xl2lZtBO2fBfeQIaDMHNGEbuF7Rzu3jmC293ZU5AINHhuxvBwZGRxFUpvVjt0dpVaZP5UeNaANTjCu8weQYUcrr-wZi2DtSCwpV26vFoZLhsWKFM1hBKeOhtuT0nJ9BQz6iIdLt05ck/s1600/caly+ten+sprzet+wizazystki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh5xl2lZtBO2fBfeQIaDMHNGEbuF7Rzu3jmC293ZU5AINHhuxvBwZGRxFUpvVjt0dpVaZP5UeNaANTjCu8weQYUcrr-wZi2DtSCwpV26vFoZLhsWKFM1hBKeOhtuT0nJ9BQz6iIdLt05ck/s1600/caly+ten+sprzet+wizazystki.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4gys0J_KC-R1DD-t4zo-3WzpELxxSAUT6aBEbs7Puj-00-AH5LMcnqgkRf86HVSmbuGWCcqewFrTkYf1IT40lF2PQoj1WRA9C-X51_9ywxgCYgmwA2e9FO7ad5bjxy2ogajmJfUy7Dh8/s1600/bitwa+na+pedzle+aniol+upadly.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg4gys0J_KC-R1DD-t4zo-3WzpELxxSAUT6aBEbs7Puj-00-AH5LMcnqgkRf86HVSmbuGWCcqewFrTkYf1IT40lF2PQoj1WRA9C-X51_9ywxgCYgmwA2e9FO7ad5bjxy2ogajmJfUy7Dh8/s1600/bitwa+na+pedzle+aniol+upadly.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Upadła anielica w przygotowaniu</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Wracając do samej imprezy. Gdy
zjawiłem się w klubie, na krzesełkach grzecznie już siedziały
piękne modelki, oczekujące aby zrobić z nich kobiety jeszcze
piękniejsze, wręcz boginie. Zamysły charakteryzatorek nie zawsze
jednak pokrywały się z marzeniami upiększanych. Spod czasem
pozornie przypadkowych plam, w miarę powstawania całości wyłaniały
się wizerunki upadłych <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2014/01/orszak-trzech-kroli-czyli-sia-nowej.html" target="_blank">anielic</a> czy nie do końca ukształtowanego
żywiołaka wody. Oczywiście, ogromne ilości tuszów, pudrów i
innych rzeczy mogących stać się w połączeniu z wodą kolorowym
błotkiem sprawiły, że wspomniany żywiołak wody nabrał bardziej
cielesnych kształtów i nie rozlewał się kałużą po podłodze.
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPlaQNcJfHmpNfv9vItr0mKeoYBbExVBaNJj2HoJk_7PsGviMfKNwNaphBDXq956azWRMViKtuU2i_VOeN94LulPSO4im4FlTtfDPjUOC5fAt5uYGCUDBf-Za_T4-oksabe0CvPS7rrzc/s1600/piekno+antyku+egipskiego.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPlaQNcJfHmpNfv9vItr0mKeoYBbExVBaNJj2HoJk_7PsGviMfKNwNaphBDXq956azWRMViKtuU2i_VOeN94LulPSO4im4FlTtfDPjUOC5fAt5uYGCUDBf-Za_T4-oksabe0CvPS7rrzc/s1600/piekno+antyku+egipskiego.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Egipska królowa z czasów faraońskich?</td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kto jeszcze był? Były <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2012/12/elfy-krasnoludy-nawet-nazgul-i-uruk-hai.html" target="_blank">elfy</a> bo
uczestniczące w konkursie wizażystki bardziej niż na antyku
skupiły się na wymienionej także w opisie mitologii, odbierając
temat trochę szerzej niż w gatunku grecko-rzymskiego antyku.
Wspomniane elfy to przecież nie tylko postacie występujące w
literaturze Sapkowskiego (i człowiek naprawdę się dziwi, że jedna
ze startujących uznała jego literaturę za pierwowzór długouchych
– ale w końcu to nie był konkurs ze znajomości fantastyki) ale
także stwory zapożyczone z mitologii celtyckiej.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6wCr963ByTUVNdsibi1i1yQTcBnqxerDO24iHTzHVbCOmBiLKuu_HNIv1pmkZLoXPCUlkY7GPqfRPvffIarVASWN1GxLlrljwhEkOE2memr0X7Fm9SxN3s_XW3JvGDmFdNLM_jCdFwp0/s1600/elf+prawie+juz+umalowany.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6wCr963ByTUVNdsibi1i1yQTcBnqxerDO24iHTzHVbCOmBiLKuu_HNIv1pmkZLoXPCUlkY7GPqfRPvffIarVASWN1GxLlrljwhEkOE2memr0X7Fm9SxN3s_XW3JvGDmFdNLM_jCdFwp0/s1600/elf+prawie+juz+umalowany.jpg" height="425" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Elfia wojowniczka już prawie gotowa do pokazu</b></td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGTBczmqd6Di3qHhyphenhypheng08oBJ6Cp9gv_X0qHC6E0nbQeMK3Vlo2MUkZ3w8c8j8-7A5jgo6Ya-cdYd46LA_xSmDbMD4T9vU581EpNrwvjehZ8eLW_PhmjE1sBvHyA2zV6SKzra1Uw1erj9tg/s1600/bitwa+na+pedzle+zywiolak+wody.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGTBczmqd6Di3qHhyphenhypheng08oBJ6Cp9gv_X0qHC6E0nbQeMK3Vlo2MUkZ3w8c8j8-7A5jgo6Ya-cdYd46LA_xSmDbMD4T9vU581EpNrwvjehZ8eLW_PhmjE1sBvHyA2zV6SKzra1Uw1erj9tg/s1600/bitwa+na+pedzle+zywiolak+wody.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Żywiołak wody pod wpływem pudrów nabiera mniej wodnistej formy</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I co najważniejsze, każdy z
uczestników mógł na własnych oczach zobaczyć, jak zwykłe,
ludzkie niewiasty powoli przemieniają się w pradawne boginie. Tak,
tak, pomieszczenie wizażystek było powszechnie dostępne i choć
większość wolała posłuchać śpiewów wrocławskiej wokalistki,
to w sali wizażu roiło się od obserwatorów, fotografów i
wszelkiej innej maści ludzików dekoncentrujących artystki przy
pracy. Tak, tak, bo w bitwie jak na wojnie – nikt nie gwarantuje,
że będzie cisza i spokój. To w końcu nie charakteryzatornia
wielkich gwiazd operowych...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0kLWY235DQPCiTMMri9SKNU3QZVA37tdyjY6kHUs3eCPFnHzBKo_kVxnEgn-Z9ZNCypZqwaGEgT0zBUyLjx12ZYmoFzWdYN8M0CHHeE0D5RcvKT86kkd0WYHhJabuHborTEWXfDSBZTA/s1600/nimfa+wodna.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0kLWY235DQPCiTMMri9SKNU3QZVA37tdyjY6kHUs3eCPFnHzBKo_kVxnEgn-Z9ZNCypZqwaGEgT0zBUyLjx12ZYmoFzWdYN8M0CHHeE0D5RcvKT86kkd0WYHhJabuHborTEWXfDSBZTA/s1600/nimfa+wodna.jpg" height="400" width="265" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Grecka nimfa wodna na wybiegu</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Trzeba przyznać, że sama idea bitwy
wizażowej jest ciekawym pomysłem nie tylko dla kobiet i że
naprawdę miło popatrzeć, jak czasem ledwie jeden gadżet sprawia,
że ostateczny efekt jest zupełnie inaczej odbierany niż widziany
jeszcze przed chwilą efekt pośredni. Martwi jedynie to, że mimo
selekcji startujących i ograniczenia ich ilości do zaledwie 11
osób, wśród startujących wciąż były osoby które nie miały
pomysłu na coś bardziej klimatycznego niż stylizacja kobieca w
stylu „beauty”, nijak mający się do wspomnianego tematu bitwy.
Mnie jednak ciekawi odpowiedź na pytanie: jaka tematyka czeka nas za
rok?<br />
<br />
<a href="https://www.facebook.com/media/set/?set=a.765961290105383.1073741864.189759944392190&type=3" rel="nofollow" target="_blank">Więcej zdjęć na FB</a></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0Stare Miasto, Wrocław, Polska51.111495642626579 17.02918205495609551.110249642626577 17.026660554956095 51.112741642626581 17.031703554956096tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-10797768765395406452014-05-23T17:30:00.000+02:002014-05-23T17:34:29.756+02:00Z kronik policyjnych: Catwoman na komendzie <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9YOzJYABphJqJvJpIpY7kckI7r9mtg8ZR4v52vPeavcpHL1ly5Krbl28yoPlDKyaRaq-0wUJDC6pf4_4hyphenhyphenqnb6MwyPNkkuIh-aioWSTWcR27P_IlWqpRHQzleUh9f9rgkZQH5ciPhGRw/s1600/catwoman+na+komendzie.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9YOzJYABphJqJvJpIpY7kckI7r9mtg8ZR4v52vPeavcpHL1ly5Krbl28yoPlDKyaRaq-0wUJDC6pf4_4hyphenhyphenqnb6MwyPNkkuIh-aioWSTWcR27P_IlWqpRHQzleUh9f9rgkZQH5ciPhGRw/s1600/catwoman+na+komendzie.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
No tak, tak się <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2014/05/straszna-noc-na-nadodrzu.html" target="_blank">zestrachałem przez te nadodrzańskie strachy buszujące mi pod oknem</a>, że zapomniałem was poinformować co dalej <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2014/05/z-kronik-policyjnych-joker-porywa.html" target="_blank">z zakładnikami z Hali Stulecia</a>.<br />
A więc jeszcze tej samej nocy bohaterski oddział szturmowy milicji obywatelskiej* Wrocławia Fantastycznego dokonał brawurowej akcji odbicia zakładników. Wszyscy porywacze zostali schwytani i przewiezieni na komendę w Gostyniu. Wśród pojmanych oprócz samego Jokera znalazła się także znana z kręgów przestępczych Gotham kobieta-kot. I mam wrażenie, że to właśnie z jej powodu komendantowi milicji raczej nieskładnie idą przesłuchania... zresztą zobaczcie sami na fotoreportaż.<br />
<br />
* tak, tak - milicji obywatelskiej. Co prawda Wrocław Fantastyczny podobnie jak cała Polska poddał się transformacji jednostek porządkowych w policje. Ale z drugiej strony, skoro pozostało tylu fachowców do trudnych zadań z dawnej milicji obywatelskiej, to co się miały takie talenta zmarnować?<br />
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjzcRvYrede7TmuKk4Co1Rc4Kj3cqK94UQsBgtFz4FJDydIZBhp5TWe54WuF4ch5OqQUfgtBKSkeK00paruIWkwdWCqf6rsUmrE_DP1dWZ2bJssXUeBZmZ9oP4JJb4HsIgvLy2OLe3_Xs/s1600/zabawy+z+catwoman.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjzcRvYrede7TmuKk4Co1Rc4Kj3cqK94UQsBgtFz4FJDydIZBhp5TWe54WuF4ch5OqQUfgtBKSkeK00paruIWkwdWCqf6rsUmrE_DP1dWZ2bJssXUeBZmZ9oP4JJb4HsIgvLy2OLe3_Xs/s1600/zabawy+z+catwoman.jpg" height="205" width="310" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Gdy przyszedłem, komendant całkiem śmiało </b><br />
<b>poczyniał sobie ze schwytaną...</b></td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGi2HELpTiqZPHf0n4zqV9BYaV5H7RcoxabCp7ksyzCyVKcuUzaz-S3YiyeIC9dNpEsxsV0tL_czztY5BGbFG37b4vFfArzwml6TIamronYkr_zMYr5_xA5grKLo56BEZrikPX43pkoJg/s1600/zabawy+z+catwoman+na+komendzie.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGi2HELpTiqZPHf0n4zqV9BYaV5H7RcoxabCp7ksyzCyVKcuUzaz-S3YiyeIC9dNpEsxsV0tL_czztY5BGbFG37b4vFfArzwml6TIamronYkr_zMYr5_xA5grKLo56BEZrikPX43pkoJg/s1600/zabawy+z+catwoman+na+komendzie.jpg" height="205" width="310" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Było wesoło i radośnie...</b></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg82K-8HwwPr5K4t90HQ6HlI5UI6L6AkBp0OEpVnslcuhKaWE3d76Kk-nJnN47fwkELpl6N4h3q_j9z8V-JWZr418wAp2bT2ZDB7DJIx9SUtGRGcIpsOc-IZPFUAED_Av962d8jdPHd_Ck/s1600/nieudane+zabawy+na+komendzie.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg82K-8HwwPr5K4t90HQ6HlI5UI6L6AkBp0OEpVnslcuhKaWE3d76Kk-nJnN47fwkELpl6N4h3q_j9z8V-JWZr418wAp2bT2ZDB7DJIx9SUtGRGcIpsOc-IZPFUAED_Av962d8jdPHd_Ck/s1600/nieudane+zabawy+na+komendzie.jpg" height="425" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Ale to chyba nie tak miało się skończyć dla komendanta?</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEsQz-96ecdiQvA8oOZKJj5FHbaoHK5Oh3DOXhOTfhQOoq4Zq7UfW3PEJlS5tpfS6_9DcQ57u4ThLMz7DEdPYEw0gbEKc8L7nFYOQiD2h4dhF-8jAlV4JLLPnPMkgZKdDjqr1TtsGisG4/s1600/przesluchanie+catwoman+na+komendzie+milicji+obywatelskiej.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEsQz-96ecdiQvA8oOZKJj5FHbaoHK5Oh3DOXhOTfhQOoq4Zq7UfW3PEJlS5tpfS6_9DcQ57u4ThLMz7DEdPYEw0gbEKc8L7nFYOQiD2h4dhF-8jAlV4JLLPnPMkgZKdDjqr1TtsGisG4/s1600/przesluchanie+catwoman+na+komendzie+milicji+obywatelskiej.jpg" height="205" width="310" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Potem pan komendant wziął się za przesłuchanie,<br />co akurat nie należało do prostych...</b></td></tr>
</tbody></table>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA4ZTegWNqFFPZIXgJMHIwB9tDqfD6StUBLZPoUxM59G1dFHVswpjUkT7QWzJSB9wJWXViN2M6_Tnk9kF6dTXVx9g4FzbiJQ_3e36csTRn0FyFMiJNwQa57k7_zXND5r6CW2j1Ty-mgwo/s1600/witaj+obywatelu+na+komendzie+mo.jpg" height="205" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" width="310" /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>W tym momencie komendant zauważył że ma gościa <br />z prasy i postanowił się przywitać, <br />zręcznie wychodząc z przegranej sytuacji</b></td></tr>
</tbody></table>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Jedno jest pewne: Catwoman wprowadziła nowe porządki i dyscyplinę za kratkami...<br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn_ojwBK-kBUI8ZMXb04JYYtlKKzG65np8VvaLiy4w8OhWbkVdFKS_Tf29YENF2_h0-nPL3Ub5G5ToKPdBAa_-RxBSCtUoEKT09ETB0i5GXvxkfxqxwhL15l99tJfY92XbAlNyzzYqn58/s1600/nowe+porzadki+catwomana.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn_ojwBK-kBUI8ZMXb04JYYtlKKzG65np8VvaLiy4w8OhWbkVdFKS_Tf29YENF2_h0-nPL3Ub5G5ToKPdBAa_-RxBSCtUoEKT09ETB0i5GXvxkfxqxwhL15l99tJfY92XbAlNyzzYqn58/s1600/nowe+porzadki+catwomana.jpg" height="320" width="214" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOkgEo6oMys55yp5iNyFoXx56NvpEJwFXYdtwbusH8yKUvGIIp8MjAzLEgMaSrl-BrQptI9jZjITLQKBAsg9VgV8q6PDoFGhRVKDhNlvXPkOxrJExodiRwYXV497njQRKeZxRz8hzadK4/s1600/catwoman+robi+porzadki+w+areszcie.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOkgEo6oMys55yp5iNyFoXx56NvpEJwFXYdtwbusH8yKUvGIIp8MjAzLEgMaSrl-BrQptI9jZjITLQKBAsg9VgV8q6PDoFGhRVKDhNlvXPkOxrJExodiRwYXV497njQRKeZxRz8hzadK4/s1600/catwoman+robi+porzadki+w+areszcie.jpg" height="320" width="212" /></a></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-78013187312645112582014-05-18T00:00:00.000+02:002014-05-18T00:00:09.811+02:00Straszna Noc na Nadodrzu<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBr71e9GkTLjp7nXvrAHkpyzpc99CVLDTrOTFaB1MrILi-A-z4Zz5US6mQwpbNpmB79nHQ2X4SAAxZnvuxCi92ThJdaB-XblMD1aa_7BRg-ztuVrrmoCbTYrDt9cEifJlpLR2qsMkuOs0/s1600/konik+na+biegunach+robi+skrzyp.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBr71e9GkTLjp7nXvrAHkpyzpc99CVLDTrOTFaB1MrILi-A-z4Zz5US6mQwpbNpmB79nHQ2X4SAAxZnvuxCi92ThJdaB-XblMD1aa_7BRg-ztuVrrmoCbTYrDt9cEifJlpLR2qsMkuOs0/s1600/konik+na+biegunach+robi+skrzyp.jpg" height="400" width="267" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Konik na biegunach <br />robi skrzyp, skrzyp, skrzYYYYPPP!!!</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Każdy z nas miał jakieś swoje
strachy z dzieciństwa. Zwykły miś-przytulanka, któremu po nocy
jakoś dziwnie świeciły się oczka, skrzypiąca podłoga mimo iż
przecież nikogo nie ma w pokoju (a przynajmniej nie powinno być),
szatańsko wyjący za oknem wiatr... <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2012/02/obcy-ukryty-pod-stoem.html" target="_blank">chowaliśmy się przed nimi pod kołdrą</a>, całym ciałem trzęsąc się ze strachu licząc na to, że
straszny potwór nie zauważy nas i nie pożre...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i style="color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; line-height: 14.336000442504883px; text-align: left;"><span style="font-size: 14.399999618530273px;"><br />"Pokaż się swojemu najgłębszemu strachowi; wtedy strach traci swoją moc, kurczy się i znika. A ty jesteś wolny. "</span></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i style="color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; line-height: 14.336000442504883px; text-align: left;"><span style="font-size: xx-small;">Jim Morrison</span></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />Te właśnie strachy postanowili
uwiecznić na swych zdjęciach fotografowie Ewelina i Marcin
Kochanowie. Jedzenie zamieniające się nagle w pełzające robaki,
<a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2011/11/slady-wielkiego-pajaka.html" target="_blank">pajęczyny na strychu</a>, które nie dają się zerwać machnięciem
ręki i powoli zapętlają cię w sieć strasznego pająka,
pięlęgniarki-psychopatki znęcające się nad swoimi pacjentami...
największe strachy dzieciństwa sportretowane i powieszone ładnie,
od linijki pod ścianą, niczym hasła w encyklopedii. Strachy i potwory ujarzmione i
sklasyfikowane, w swej straszności zamrożone i opanowane. Wydawało
się, że nie może zdarzyć się nic strasznego...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<i style="color: #141823; font-family: Helvetica, Arial, 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; line-height: 14.336000442504883px; text-align: left;"><span style="font-size: 14.399999618530273px;"><br /></span></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXaqKadEQkJze-2XXu79m1_k9kDyywb6cEElby7OG66A5ZRKEZeZHpiSVXB7VQqJhdlTsi79LJ01E9WjhXA-IUbfiMqFDIZQREnFFcbcWGySHIATFmOFj4NdSub_lfof6pahrCbqDXV54/s1600/szalona+pielegniarka.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXaqKadEQkJze-2XXu79m1_k9kDyywb6cEElby7OG66A5ZRKEZeZHpiSVXB7VQqJhdlTsi79LJ01E9WjhXA-IUbfiMqFDIZQREnFFcbcWGySHIATFmOFj4NdSub_lfof6pahrCbqDXV54/s1600/szalona+pielegniarka.jpg" height="400" width="267" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Szalona pomoc dentystyczno-masochistyczna</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="background-color: white;">Strachy, strachy, mnóstwo strachów. Wielka
masa koszmarów skumulowana na małej przestrzeni, krytyczna masa
ludzkiej bojaźni, niczym ładunek jądrowy bliski wybuchu. Czy
któryś z nich nagle nie zmaterializuje się z obrazu i nie zacznie
siać wokół siebie zagłady? Kątem oka zauważam jakiś nieznaczny
ruch na jednym ze zdjęć, spoglądam w tym kierunku... wytatuowany
mężczyzna hardym wzrokiem patrzy na mnie, jakby nie poruszając
ustami mówił: Hmm, takiś odważny, poczekaj do północy... dreszcz
przejmuje całe moje ciało, jedno, drugie mrugnięcie powieką...
wydawałoby się hardy przed chwilą potwór, znów zastygł w swym
niemym wrzasku, z wargami rozciągniętymi stalowymi hakami przez
szaloną pomoc dentystyczną. A przecież jeszcze przed chwilą... Gdzieś z tyłu zafalowało płótno, na
którym rozwieszone są obrazy, żarówka też momentami przygasa,
jakby zaraz się miała przepalić...</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="background-color: white;">O 23:55 obsługa nerwowo wygania
niedobitki oglądających. W oczach zamykającej stoisko kobiety
widzę to paniczne szaleństwo, jakby coś miało się za chwilę
wydarzyć, a tylko ona mogła temu zapobiec. Szybko, szybko, nim się
stanie tragedia...</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="background-color: white;">I cóż tu uczynić, smętnie powłócząc
nogami wracam do domu, pozostawiając za sobą te <strike>straszne</strike> piękne
fotografie...</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjItz1c3g_AfMHj2lneWoqcMyLGZZJg3Rt_coTlCb4IiOdTWZCdUVrdO3-qHXMBC5zlcZRipGMfIeu8M9G32O7fiOzDRTGckHkEpi-GjeuezoSBImyslfceMZgYEp8vQaoWULKme3IiDGM/s1600/a+ty+krzycz.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjItz1c3g_AfMHj2lneWoqcMyLGZZJg3Rt_coTlCb4IiOdTWZCdUVrdO3-qHXMBC5zlcZRipGMfIeu8M9G32O7fiOzDRTGckHkEpi-GjeuezoSBImyslfceMZgYEp8vQaoWULKme3IiDGM/s1600/a+ty+krzycz.jpg" height="400" width="267" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>A ty krzycz, po prostu krzycz,<br />Bezsilny w swym strachu krzycz,<br />Opętany szaleństwem krzycz,<br />Spętany koszmarem krzycz,<br />Bo zrobić już więcej nie możesz nic</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
23:59, deszcz jednostajnie dudni o szyby.
Jak co dzień, jedna po drugiej gasną uliczne latarnie, zgodnie ze zwykłą, zaprogramowaną rutyną. Gdzieś daleko słyszę dźwięk
tłuczonej szyby. <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2013/03/dom-ktory-straszy-cisza.html" target="_blank">Nagle wokół rozszczekują się wszystkie psy.</a> W ciemnym powietrzu nocy nagle brak miejsca dla bębnienia deszczu, jedyne pozostałe pustki ciszy momentalnie wypełniają się
mrocznymi wyciami i jękami. Czy faktycznie strachy opuściły swe
magiczne obrazowięzienia i sieją grozę na ulicach, czy rano w Pierce of Cake nie zobaczę już
ich zdjęć?</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Nie, to nie będzie zwykła noc na
Nadodrzu... <br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">Notka odnośnie praw autorskich: zarówno wszystkie zdjęcia użyte w tym wpisie jak i dobór cytatu do tematu wystawy autorstwa <a href="http://www.kochanfoto.pl/" rel="nofollow" target="_blank">Eweliny i Marcina Kochanów</a>. </span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0Jedności Narodowej 62, Wrocław, Polska51.119254899999987 17.03842199999996930.523177899999986 -24.270172000000031 71.7153319 58.347015999999968tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-61516629503793136772014-05-10T17:30:00.000+02:002014-05-10T17:30:07.869+02:00Z kronik policyjnych: Joker porywa mieszkańców Wrocławia<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZfD38-ofb48VuvDoqKbJD_hVT2HsKJeYauJW-m91PyOdBHLnOXwlfjEuZ5-iw6L8OqDyAwpCKN1St9mnI15egWNhpqzQQlNnyQMonoHFkx6bHkBAoii5GYt4Gp0UvVmXGAC1gbdcZ36c/s1600/porwany+przez+jokera+zakladnik+przetrzymywany+w+Hali+Stulecia.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZfD38-ofb48VuvDoqKbJD_hVT2HsKJeYauJW-m91PyOdBHLnOXwlfjEuZ5-iw6L8OqDyAwpCKN1St9mnI15egWNhpqzQQlNnyQMonoHFkx6bHkBAoii5GYt4Gp0UvVmXGAC1gbdcZ36c/s1600/porwany+przez+jokera+zakladnik+przetrzymywany+w+Hali+Stulecia.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Zakładnik przetrzymywany przez grupę Jokera <br />gdzieś na terenie Hali Stulecia</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
To już kolejna przymiarka do kronik policyjnych. Tak, tak, reporter policyjny nie ma łatwego życia, a mi dwa razy się nie udało. A to spóźniłem się ze zdjęciem gremlina potrąconego przez rozpędzone auto, zrobiłem je dopiero gdy potwór już sobie wstał i się otrzepał, a że był dosyć wytrzymały to na zdjęciu wcale nie wyglądał jak poszkodowany. A to się okazało, że brawurowe wywożenie księgozbiorów Szedaru z siedziby Vratislavii Fantastici to żadna kradzież, a przenosiny. Tym razem jednak nie dość, że na czas, to sensacja zdecydowanie prawdziwa.</div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX3zHoEssV4MPWmm5iWGYwLJzSJLUYfF4l4SQUURo9OgTclhTjMyrzRZHrPwGU85iAMAmor5W8Ve1KJvFcgT1btu2UvY-WZ-0-zLI4ZqL0XUBSPc9GuSv5anIu8qWTJeT191_s30zMaK0/s1600/pomocnik+jokera+w+Hali+Stulecia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiX3zHoEssV4MPWmm5iWGYwLJzSJLUYfF4l4SQUURo9OgTclhTjMyrzRZHrPwGU85iAMAmor5W8Ve1KJvFcgT1btu2UvY-WZ-0-zLI4ZqL0XUBSPc9GuSv5anIu8qWTJeT191_s30zMaK0/s1600/pomocnik+jokera+w+Hali+Stulecia.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Członek gangu, w tle jego przywódca</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Otóż we wschodniej części Wrocławia Fantastycznego przestępcza grupa zbrojna kierowana przez szaleńca powszechnie znanego jako Joker porwała grupę niewinnych mieszkańców, niekoniecznie związanych z fantastyką. Z informacji które otrzymaliśmy od służb granicznych wynika, że do naszego kraju przestępca ten został wpuszczony pod pretekstem startowania w konkursie cosplayowym, co jak widać było tylko zasłoną dymną. Porwani zakładnicy przetrzymywani są w najciemniejszych głębiach Hali Stulecia.</div>
<div style="text-align: justify;">
Niestety, w tej chwili w Hali Stulecia odbywa się duże zgromadzenie ludności cywilnej w związku z obchodami 18-tych urodzin wydawnictwa CD-Action oraz wystawy grup rekonstrukcyjnych Rekon '2014. Uniemożliwia to podjęcie jakiejkolwiek próby zbrojnego odbicia zakładników przez grupy antyterrorystyczne. Najbliższe próby akcji zbrojnej mogą odbyć się dopiero po godzinie 19-tej, kiedy to urodziny zostaną tymczasowo (do dnia jutrzejszego) zamknięte.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3axqkzWrnMaabmemGQxU8qiIxxcfdFQdfRn7UIDPrMcm-LKKNKwTYTEeHEgxyc8rx3nrs7MIA26koT8nvs9WNCQ3Ew4bXe5R3SzSyIUDnuma3-KwNK5RGFG-D7UwtEztVVKDU4_ZVU3M/s1600/potret+Jokera+w+Hali+Stulecia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3axqkzWrnMaabmemGQxU8qiIxxcfdFQdfRn7UIDPrMcm-LKKNKwTYTEeHEgxyc8rx3nrs7MIA26koT8nvs9WNCQ3Ew4bXe5R3SzSyIUDnuma3-KwNK5RGFG-D7UwtEztVVKDU4_ZVU3M/s1600/potret+Jokera+w+Hali+Stulecia.jpg" height="424" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Zdjęcie Jokera, głównego herszta bandy</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Choć na zewnątrz wciąż świeci słońce, Wrocław Fantastyczny już ustawił reflektory przeciwlotnicze z nałożonym na nie logo Batmana. Czy Mroczny Rycerz zauważy wołanie Wrocławia na tle wiecznie zachmurzonego nieba Gotham? Czy zrozumie przesłanie i podąży nam na ratunek? A może zmuszeni jesteśmy sami rozprawić się z niebezpiecznym oprawcą? </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-681158109060276162014-04-06T23:27:00.000+02:002014-04-08T11:37:44.770+02:00Pyrkon, czyli fantastyka niedogotowanego ziemniaka <table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHkyTK_WnmB5OdMYDiP1b6oU7LWAVNoWfBXUlQ89Ppk9mU_-EexJWpnl4Objf0jVJJDhe-EPE1AwRm3lFZl5MYGbbW81iMLWw0YcjLbmqyvt3e7dpCoY0bz_yjeVUnmYBOxErcu5lu0vI/s1600/pyrkona115.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHkyTK_WnmB5OdMYDiP1b6oU7LWAVNoWfBXUlQ89Ppk9mU_-EexJWpnl4Objf0jVJJDhe-EPE1AwRm3lFZl5MYGbbW81iMLWw0YcjLbmqyvt3e7dpCoY0bz_yjeVUnmYBOxErcu5lu0vI/s1600/pyrkona115.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">GO WEST, GO WEST śpiewali... ale przecież Pyrkon to na północ?</td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br />
Pyrkon... największy konwent
fantastyczny w Polsce, a właściwie jedyny polski Festiwal
Fantastyki. 4 hale MTP, tysiące ludzi... liczby same w sobie nic mi
nie mówiące (poza tym, że to więcej miejsca niż na zapchanym
przy każdym konwencie <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2011/10/smoczy-zamek.html" target="_blank">Zamku w Leśnicy</a> - choć jak się okazało, oznacza to niedużo więcej wolnej przestrzeni) więc trzeba było odwiedzić.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Bo Pyrkon zaczyna się we Wrocławiu</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirRCjMa6OtgtlW6rbaHBSdHop7O9-6o0VgLZHeEXJefOChyPywHN4_F5TZ7AuV0i-1jg8C8tWSCevsnycq0EGIR24pnUl2_d7LcKWK44qK40C6obtgtpfiTviPtI7rWO87f5ALvAehtRw/s1600/pyrkonb030.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirRCjMa6OtgtlW6rbaHBSdHop7O9-6o0VgLZHeEXJefOChyPywHN4_F5TZ7AuV0i-1jg8C8tWSCevsnycq0EGIR24pnUl2_d7LcKWK44qK40C6obtgtpfiTviPtI7rWO87f5ALvAehtRw/s1600/pyrkonb030.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Pyrkon: Wejście. <br />Ochroniarz na bramce robi selekcję - mugole zostają na zewnątrz</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Oczywiście, chociaż Pyrkon to impreza
zdecydowanie poznańska, to swym zasięgiem zahacza chyba wszystkie
kasy kolejowe w kraju. To właśnie tu spotyka się pierwszych,
kojarzonych z widzenia z innych konwentów, fanów fantastyki, to tu
słyszy się rozognione dyskusje początkujących konwentowiczów
„czy będzie Pilipiuk? Czy będzie Sapkowski?”, w pociągu
zaczynają się pierwsze wspólne dyskusje. I nawet nie wiedzieć
kiedy mijają te trzy godziny w pociągu, teraz tylko pędzić zająć
dobre miejsce w sławetnym kolejkonie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kolejkon to pierwsze zderzenie z
rzeczywistością. Miało być tak pięknie, miało być tak
cudnie... chociaż po zeszłorocznej wpadce Drugiej Ery w pociągu
omawiane były szczegółowe założenia wojny o bilety, włącznie z
taktyką atakowania od strony Berlina a nie od Moskwy, to jednak
organizacja miło zaskoczyła chyba wszystkich uczestników. Chociaż
obiecana kasa od akredytacji medialnych okupowana była takim samym
kolejkonem jak pozostałe, to na szczęście czas stania w kolejce
nie przekroczył 10 minut, a może i 5-ciu. Jeszcze tylko zająć
strategiczne miejsca w sleeproomie i można atakować właściwą
imprezę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjywYUrr6_HHHL4jD3uNGzZ3YEMQe5O6LIWySbDdNwBXeaTLVzI62hbHCKPZG4nF4Hp7jhLNRLXYVyNUyu4dD1_lI_D0u_YwhTbqplGbyTW8hHL4TliKfpIHCXaLmmF_gXoKfVe4LSVraU/s1600/pyrkona009.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjywYUrr6_HHHL4jD3uNGzZ3YEMQe5O6LIWySbDdNwBXeaTLVzI62hbHCKPZG4nF4Hp7jhLNRLXYVyNUyu4dD1_lI_D0u_YwhTbqplGbyTW8hHL4TliKfpIHCXaLmmF_gXoKfVe4LSVraU/s1600/pyrkona009.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Pyrkon – Rozpoczęcie</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Na początek szybkie zapoznanie z
cztero-pawilonem (bo zgodnie z nomenklaturą MTP główny pawilon, w
którym odbywał się Pyrkon oficjalnie podzielony jest na 4 mniejsze
– więc potem to ładnie brzmi, że Pyrkon zajmuje 7 pawilonów :)
i zgodnie z oficjalnym programem można rozpocząć Festiwal
oficjalnym rozpoczęciem. Tak, tak, nawet byłem na otwarciu,
spodziewając się jakiejś gali, jakichś pokazów – skończyło
się na nudnej pogadance, że witamy, co nowego i takie tam. Wiem, z
samych opowiadań powinienem wiedzieć, że na otwarcie się nie
chodzi – no, ale przebaczcie mi, to był mój pierwszy Pyrkon i nie
wiedziałem, na co się piszę. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że
nie dosiedziałem do końca. Lepiej pobiegać było po terenie
cztero-pawilonu i poobserwować co się dzieje.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRJhkHSXe45elFKcQel68y4JM0GAfw_CZBmEfALCP73I1Ksn8wMSUniWzklYJ3aVhAxTtEwfD7MIMTZ3y4sUSh-nRwVQziJY1bH8EDMsRiL6Tm1lMAuVtqUhNrcT-P-Aar7ZW67-nRc4U/s1600/pyrkona017.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRJhkHSXe45elFKcQel68y4JM0GAfw_CZBmEfALCP73I1Ksn8wMSUniWzklYJ3aVhAxTtEwfD7MIMTZ3y4sUSh-nRwVQziJY1bH8EDMsRiL6Tm1lMAuVtqUhNrcT-P-Aar7ZW67-nRc4U/s1600/pyrkona017.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Rozeznanie w terenie</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgt0UGstyQZ18UQzRKm9aH0_JShMaI4BKOQ70-JDNRAdU9gBJGD13Clb-LtZqKMjh2vs4WZ7M-Oy7YnIUhstIuMfVdidawWdcd-Hm5SY8Ju6y_VdNMZa8qk6PBje35CRHqLBZ88t0R4Mus/s1600/pyrkona008.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgt0UGstyQZ18UQzRKm9aH0_JShMaI4BKOQ70-JDNRAdU9gBJGD13Clb-LtZqKMjh2vs4WZ7M-Oy7YnIUhstIuMfVdidawWdcd-Hm5SY8Ju6y_VdNMZa8qk6PBje35CRHqLBZ88t0R4Mus/s1600/pyrkona008.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Dziewczynka z obrazka już trochę podrosła i nauczyła się radzić z potworami</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
I przyznać trzeba, że działo się
dużo. Tuż przy wejściu, obok sceny, umościły się wystawy. A
więc były ilustracje z cudownego <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2013/06/kto-przestraszy-swietego-jana.html" target="_blank">bestiariusza słowiańskiego</a> (w
tym także takie, których nie widziałem wcześniej na wrocławskich
DF-ach), była wystawa zdjęciowa grupy Golemarium, była wystawa
rysunków wolfsungowych postaci i grafik fantasy. <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2011/01/tatooine-czyli-co-ma-wrocaw-do.html" target="_blank">Gwiezdno-wojnowcy przywieźli nawet ze sobą całe makiety kosmicznych statków istacji, jak chociażby tatooiński schron</a>. I całkiem ciekawe stoisko
Rextorn Metalworks, ze swymi głowami smoczą, wiedźmińską i
innymi pracami z gatunku metaloplastyki.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcn2ZLwW_17IpnDBGzt2ej_oAsMLEepGvMZuTSO6cW8057C1yd7wC8_vSDVlfBF8o3RiITeym8GUcg16vYMc40VdBy6HLyANoBBvyPOVMPeFBhoq1OKBH3JDKsyxmIsTb2PmAuHD_oRKI/s1600/pyrkonb015.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcn2ZLwW_17IpnDBGzt2ej_oAsMLEepGvMZuTSO6cW8057C1yd7wC8_vSDVlfBF8o3RiITeym8GUcg16vYMc40VdBy6HLyANoBBvyPOVMPeFBhoq1OKBH3JDKsyxmIsTb2PmAuHD_oRKI/s1600/pyrkonb015.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Kapitan Ameryka na stoisku Yatta</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Oczywiście, nie obyło się bez
wystawców, którzy zajęli kolejny kwartał czteropawilonu. Była
możliwość zakupu zarówno elementów, jak i całych strojów,
można było kupić fanowskie gadżety w postaci koszulek, kubeczków,
przypinek i innej drobnicy. Nie zabrakło oczywiście wystawców,
wśród których największą fantazją wykazał się Insignis.
Trzeba przyznać, że stoisko w formie blokady wojskowej na tle
plakatu prezentującego metro robił tak wielkie wrażenie, że z
tego szoku dopiero następnego dnia dotarło mnie, że ten pojazd to
nie samochód terenowy, a raczej uformowana z niego drezyna stojąca
na autentycznych podkładach kolejowych. Choć i tak nic nie przebije
wystawy figurek na stoisku Yatta...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguuLCc5KSnDrTb6RELwqab_LwlvFG1uMeEPrHLPsciF98ZFyS6fs2prNySsjy-ukjxzRDEBDqyyyMP4hjfxr6ULJ4mYw1A_I2SdJ36NbXWQ8L7Iw_M6dTDthP2eW2jMoQvN_18sSVAcgM/s1600/pyrkona044.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguuLCc5KSnDrTb6RELwqab_LwlvFG1uMeEPrHLPsciF98ZFyS6fs2prNySsjy-ukjxzRDEBDqyyyMP4hjfxr6ULJ4mYw1A_I2SdJ36NbXWQ8L7Iw_M6dTDthP2eW2jMoQvN_18sSVAcgM/s1600/pyrkona044.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Oczywiście, oprócz znalezienia ofert
kilku obozów larpowych dla kuzyna, co rusz oglądałem się po
wystawach stoisk szukając ciekawego tła do zdjęć, ale o tych na
razie sza, wszystko za chwilę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W zasadzie ład i porządek skończył
się po tych dwóch pawilonach, bo było ich zdecydowanie mniej niż
grup zainteresowań, którym przydzielać trzeba było odpowiednią
przestrzeń. Dlatego karcianko-planszówki podzielić się musiały
miejscem nie tylko z areną, ale z <a href="http://wroclawfantastyczny.blogspot.com/2013/02/nowy-wspaniay-swiat-czyli-kartka.html" target="_blank">wioską post-apo</a>. Że jednak
większość wizji post-apo w kulturze współczesnej kojarzy się z
siłowym przejmowaniem terenu, to na szczęście ich było pełno
wszędzie i najgłośniej i najdobitniej ogłaszali swą obecność,
ku ogromnej radości fandomowej gawiedzi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Trzeba przyznać, że wioska post-apo
została trochę wypchnięta z części pawilonowej i zmuszona
została do zaanektowania także części „korytarzowej”, co
jeszcze dobitniej wpisywało się w klimat post-apokaliptycznego
chaosu. Wioska fantasy okazała się jednak bardziej zdyscyplinowana
i posłuszna rozkazów swych władców, a także Bogów-Organizatorów
Pyrkonu, dlatego mimo iż większą cześć ostatniego kwartału
czteropawilonu zajęła komputerowa sekcja gamingowa, to jednak
wojowie jakoś upchnęli się w pozostawionej im części terenu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfg08eunMSd7fG68Je6aDdcY7z80HrxB8-yv2HNvEKmmSVT4cEDzXW5fdL6kwL5FF0ZVKrOJlfikpzkyjEmSgnLqy6quaPZxw3RjqiwT9x9RiIdsxxdngFPbusGdDxPOltJRi_gFacN70/s1600/pyrkona077.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfg08eunMSd7fG68Je6aDdcY7z80HrxB8-yv2HNvEKmmSVT4cEDzXW5fdL6kwL5FF0ZVKrOJlfikpzkyjEmSgnLqy6quaPZxw3RjqiwT9x9RiIdsxxdngFPbusGdDxPOltJRi_gFacN70/s1600/pyrkona077.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>Prelki tylko dla wybranych, czyli
festiwal a nie konwent</b></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9lyz5xgOUZDpWGnw8xnW6AjZycTGNAYpLn7_QHZMtZXV7tHgx70jdapQcDfUpZoezeNMhRMNXtVj_CEo5dSO2xyOSWxkAZPCBrmBNR5ADHA-2JcZLnQeHe5OSRp0iEl291iOrmcBAiSs/s1600/pyrkona036.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9lyz5xgOUZDpWGnw8xnW6AjZycTGNAYpLn7_QHZMtZXV7tHgx70jdapQcDfUpZoezeNMhRMNXtVj_CEo5dSO2xyOSWxkAZPCBrmBNR5ADHA-2JcZLnQeHe5OSRp0iEl291iOrmcBAiSs/s1600/pyrkona036.jpg" height="267" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Do Pyrkonu podszedłem jak do
klasycznego konwentu, tylko trochę większego. I początek w tej
kwestii był dobry – dwie pierwsze prelekcje udało się zaliczyć.
Choć przed samym Pyrkonem dochodziły mnie plotki o niedostępności
tego typu atrakcji w poprzednim roku to stwierdziłem, że może i
ciasno, ale nie jest źle. Tak więc zaczęło się od zdobywania
wiedzy o pradawnych bóstwach naszych sąsiadów zza wschodniej
granicy. Prelekcja okazała się doskonała okazją do wysłuchania
dawnych pieśni żmudzkich, zarówno monotonnego zawodzenia mającego
wprowadzić w trans, jak i ciekawych rytmicznie wielogłosów. Było
też o tym, dlaczego Litwini lubię się bujać, co wspólnego mają
Litwa i Pocahontas, oraz o co chodzi z tymi batonikami z krwi. Trzeba
też przyznać, że prowadząca, Sue Waniliowa, miała wielki, choć
chyba nieuświadomiony, talent do rozbawiania ludzi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_tdqn2DErfSLcZnfxLb5KFs4Ja05G1tGA57XXFdp5kzRYOAcEt6ek744mTvRd6W5IkZS-OaZ1JLEbAdI3TnWChwBM_CWXVkQptvActr-yfb_uCajvw5KaYSCjPdOpiAtBzr4TgEyLuTM/s1600/pyrkona074.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_tdqn2DErfSLcZnfxLb5KFs4Ja05G1tGA57XXFdp5kzRYOAcEt6ek744mTvRd6W5IkZS-OaZ1JLEbAdI3TnWChwBM_CWXVkQptvActr-yfb_uCajvw5KaYSCjPdOpiAtBzr4TgEyLuTM/s1600/pyrkona074.jpg" height="400" width="265" /></a>Potem szybkie przeskakiwanie do
stojącego na uboczu pawilonu 15 na prelkę o charakternikach i
wowkułakach, czyli znów wierzenia naszych wschodnich, choć tym
razem bardziej trochę bardziej na południe pomieszkujących (wciąż
jeszcze pomieszkujących, póki całego ich kraju nie zaanektuje
Wielki Brat) sąsiadów. Było o klasyce literatury z Gogolem na
czele, było też czemu wiedźmy są złe (no bo nie chodzą do
cerkwi co niedzielę, bo mają ogon, bo doją nieswoje krowy... NA
ODLEGŁOŚĆ!!!) oraz co zrobić gdy wiedźma umrze. Pokazany był
ukraiński stosunek do wiedźmy, jakże odmienny od tego
europejskiego. Było też o tym, jak polityka wpływa na wizerunek
diabła i co się dzieje, gdy diabłowi kończy się pieprz w
pieprzniczce. Trzeba przyznać, że ukraińskie postrzeganie biesów
i wiedźm jest dużo bardziej pozytywne i humorystyczne w
przeciwieństwie do znanego nam wzorca europejskiego. Trzeba
przyznać, że prowadzący, Władimir Arieniew świetnie prowadził
swój panel, po bijących z głosu emocjach widać było, że wręcz
żyje tematyką o której opowiadał. Niestety, moja znajomość
języków naszych wschodnich sąsiadów jest zbyt uboga, żeby
samodzielnie słuchać najprostszych nawet prelekcji, niestety,
tłumaczka nie potrafiła oddać tego zaangażowania i treść
przekazana po polsku gdzieś gubiła to, co w niej najważniejsze. Na
pocieszenie pozostała mi rekomendacja opowiadania Koroliva Stariya,
Nechista Sila, w którym to zlot czartów, wiedźm i czarownic nie
wygląda jak zwykły sabat na łysej górze, ale jak … zwykły
festiwal fantastyki (porównanie prowadzącego), na który (nie do
końca) przez przypadek jeden z diabłów przyprowadza człowieka –
konkretniej dziennikarza. Ten co rusz notuje wszystko, co według
opowieści diabłów zrobiły one ludziom, ten jednak niewzruszony
komentuje to stwierdzeniem, że gorsze rzeczy widział w Związku
Radzieckim.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1vrW6X32omguO9s-C6y-xJXhDt7aIS1fq0kvIYyCrJpLFMq7Gf4fVewDKPKKio9DTn2KBykc85lFZfyCFpas4aq3fkWVfKv5w4NcdISR3G5sCnJrgKmnedmXMVU9vBV93lWcE8BxYJfs/s1600/pyrkona097.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1vrW6X32omguO9s-C6y-xJXhDt7aIS1fq0kvIYyCrJpLFMq7Gf4fVewDKPKKio9DTn2KBykc85lFZfyCFpas4aq3fkWVfKv5w4NcdISR3G5sCnJrgKmnedmXMVU9vBV93lWcE8BxYJfs/s1600/pyrkona097.jpg" height="428" width="640" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3Z1J5WJzonWTnXDJRhhCgGlecSqIkzsEQShfBGl4x-i93xD3so2N2qoLPZM1_JdIHsta1XQ-WZ0aQQljevklIlROdpbF-UzqJNFPD2-Uovw6feBfqy31M_5VqsFi3xvHWBmXlVnnWWaY/s1600/pyrkonb021.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1vrW6X32omguO9s-C6y-xJXhDt7aIS1fq0kvIYyCrJpLFMq7Gf4fVewDKPKKio9DTn2KBykc85lFZfyCFpas4aq3fkWVfKv5w4NcdISR3G5sCnJrgKmnedmXMVU9vBV93lWcE8BxYJfs/s1600/pyrkona097.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3Z1J5WJzonWTnXDJRhhCgGlecSqIkzsEQShfBGl4x-i93xD3so2N2qoLPZM1_JdIHsta1XQ-WZ0aQQljevklIlROdpbF-UzqJNFPD2-Uovw6feBfqy31M_5VqsFi3xvHWBmXlVnnWWaY/s1600/pyrkonb021.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3Z1J5WJzonWTnXDJRhhCgGlecSqIkzsEQShfBGl4x-i93xD3so2N2qoLPZM1_JdIHsta1XQ-WZ0aQQljevklIlROdpbF-UzqJNFPD2-Uovw6feBfqy31M_5VqsFi3xvHWBmXlVnnWWaY/s1600/pyrkonb021.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Potem planowo miałem 3 godziny
przerwy, gdyż mimo ogromnego wyboru, jakoś nie udało mi się
wybrać nic ciekawego. To znów było ganianie po wystawcach, focenie
przebranych fanów fantastyki wszelakiej, wyłapywanie znajomych (co
w takim tłumie nie należało do rzeczy prostych). Gdy po upływie
tego czasu próbowałem zajrzeć na pokaz Amadiego, którego kojarzę
chociażby z sesji zdjęciowych PRF-ów, to poczułem, jak wygląda
prawdziwa pyrkonowa atrakcja. Podobnie jak większośc prelek, tak i
w tym przypadku okazało się, że sala jest pełna, nie ma miejsc, i
choćby nawet ubijać tłum niczym robi się to w japońskim metrze,
to najbliższe wolne miejsce znajduje się jakieś 2 metry za
drzwiami, oczywiście po stronie zewnętrznej. Z relacji tych, co
potrafili odstać w kolejce do danej prelekcji nawet pół godzin
wynikało, że często siedząc pod salką wystarczyło wstać – i
już cała sala była zapchana. Niestety, taki sam klimat miał
towarzyszyć większości atrakcji także przez cały kolejny dzień.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPzyv7ttZw7X0gAS6_u485bVwu2-BEC9JYP8Nim0JDrmOSXAxMnpUON3q1ivujh3uoT9ldI_djBs49ylELrnRRL8Tv3YznlrzXxjxeX-BG4FHuek9rVTc-7ClNQvp3yXzRz8d1Vwc3qGk/s1600/pyrkona020.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPzyv7ttZw7X0gAS6_u485bVwu2-BEC9JYP8Nim0JDrmOSXAxMnpUON3q1ivujh3uoT9ldI_djBs49ylELrnRRL8Tv3YznlrzXxjxeX-BG4FHuek9rVTc-7ClNQvp3yXzRz8d1Vwc3qGk/s1600/pyrkona020.jpg" height="400" width="265" /></a>No cóż, jak sama nazwa wskazuje,
Pyrkon to nie konwent, a festiwal. A skoro festiwal – to musi być
zjawiskowo, widowiskowo, i w ogóle kolorowo. Nawet najbardziej
ciekawe prelekcje chyba jednak stoją bliżej studenckich wykładów
niż muzyczne koncerty. Dlatego wszystkie przerwy, zarówno te
planowe, jak i wymuszone (czyt. po raz kolejny nie udało się wejść
do salki) postanowiłem wykorzystać na warsztaty fotograficzne. No
bo co jest największą atrakcją Pyrkonu? Oczywiście, że
cosplayerzy i inne strojoroby, jak ładnie to ujęła zeszłoroczna
zwyciężczyni polskich eliminacji eurcosplayu. No więc wyłapywałem
coraz to kolejne ciekawsze kreacje, dobierałem im ciekawe tło i
pstryk!!! Kreacje utrwalone po wieki, a przynajmniej tak długo jak
nie padną obydwa, facebook (gdzie znajdziecie szeroką, choć wciąż
jeszcze nie pełną galerię zdjęciową) i mój dysk twardy. I
trzeba przyznać, że oprócz jakże typowych skilli „technicznych”
w postaci kompozycji zdjęcia, naświetlenia, czy nawet doboru tła,
festiwalowe focenie wymaga dodatkowych umiejętności. Zdecydowanie
wymienić tu trzeba nie tylko umiejętność wyodrębnienia z kadru
ludzi tak nerdowych, żeby przyjść na Pyrkon, ale tak
nie-nerdowych, żeby się za kogoś przebrać. Zdecydowanie
ważniejsza okazuje się CIERPLIWOŚĆ. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGE8EG0HVCzpi0O4dO0UVjEH39sNE-kkRH108vKsnooqFo5UWEKij17KsryjREIeUyWMmb6rq2kNKUHAwhN6OWBZKXw02tkchlRM7iRkUK_-qBtF7A5cvH7CPXJ0wO9JCK8b0Fu152Hw8/s1600/pyrkonb044.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGE8EG0HVCzpi0O4dO0UVjEH39sNE-kkRH108vKsnooqFo5UWEKij17KsryjREIeUyWMmb6rq2kNKUHAwhN6OWBZKXw02tkchlRM7iRkUK_-qBtF7A5cvH7CPXJ0wO9JCK8b0Fu152Hw8/s1600/pyrkonb044.jpg" height="424" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Metro w Poznaniu? Czemu nie, jestem za - ale czy musimy czekać do roku 2033?</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEispqVR9woddrC_YjB_qpV0Ja5XNpJX1BJu4alNhkzYp53XXXuwHZT0AMRPKOi7-ggzYtLKKVRUcIpz2Gt72Jqy0FSkN-DPsLcwUaJBqkJ3VobwAnVRYX5jBamOTyBjbXf_Nzd2gmIKGbs/s1600/pyrkona109.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEispqVR9woddrC_YjB_qpV0Ja5XNpJX1BJu4alNhkzYp53XXXuwHZT0AMRPKOi7-ggzYtLKKVRUcIpz2Gt72Jqy0FSkN-DPsLcwUaJBqkJ3VobwAnVRYX5jBamOTyBjbXf_Nzd2gmIKGbs/s1600/pyrkona109.jpg" height="400" width="250" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Smoczyca ze stoiska Rextorn Metalworks, <br />
najtrudniejsze przejście na miejsce sesji <br />
zdjęciowej, za to przy okazji zgarnąłem Violet </td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No bo wyobraźcie sobie taką
sytuację: znajdujesz sobie modela/modelkę, znajdujesz ciekawe tło,
od którego znajdujesz się (zaledwie?) 100 metrów. Przekonanie
danej osoby ograniczało się do rzucenia propozycji, przejście tych
100 metrów wymagało jednak cierpliwości i doskonałej umiejętności
pilnowania osoby w tłumie. Niby musisz iść przodem, słowem,
„wodzu prowadź w to magiczne miejsce, w którym powstają cudowne
foty”. Jednak co dwa kroki okazuje się, że prowadzona przez
ciebie osoba na zdjęcia została upatrzona przez dzikie tłumy
pragnące sobie zrobić kolejną pyrkonową sweet-focię o temacie
„ja i fajna osóbka na tle tych tłumów”. Taaaa, cierpliwość,
opanowanie i pusty magazynek karabinu są czasem jedyną szansą
żeby nikomu nie zrobić nic złego. To ostatnie jakoś nie do końca
pasuje do zdarzających się wizji wypraszania prawowitych
właścicieli lokalizacji idealnie pasującej do zdjęcia, więc
trzeba czasem trzeba było nadrabiać resztkami nabytego braku uroku
osobistego. Na szczęście większość wizji udało się mniej lub
bardziej udolnie wykonać. Dodam, że po takiej dozie kreatywności
na samą myśl o Maskaradzie moje skojarzenia były:<br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgItHgyt-ar52j7MgNXiptWnBAIdblFcVf7x_fXGSfwHgTui1ONNZZ7Xs3p16HVtWMQc79Bx41DqShCQVwWkaTIi0iKb8kdh6quUqUIicQ4QaRrtIPRssmeLPWzXbUG-K3x5z_xOLQ4UCU/s1600/pyrkona049.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgItHgyt-ar52j7MgNXiptWnBAIdblFcVf7x_fXGSfwHgTui1ONNZZ7Xs3p16HVtWMQc79Bx41DqShCQVwWkaTIi0iKb8kdh6quUqUIicQ4QaRrtIPRssmeLPWzXbUG-K3x5z_xOLQ4UCU/s1600/pyrkona049.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Where's Willy? They caught him...</td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<ul>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
po co tam iść, skoro mam już
chyba prawie wszystkich występujących (co akurat okazało się
błędem, ale nie znośnym do przełknięcia), na ciekawym tle, z
możliwością ustawienia parametrów zdjęcia, a tam będzie
kiepskie jednolite tło i trudne oświetlenie,</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b>TAM SIĘ NIE DA DOSTAĆ NA
TYLE BLISKO, ŻEBY ROBIĆ ZDJĘCIA.</b></div>
</li>
</ul>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kolejność wbrew pozorom taka jak
podana, co do drugiego punktu – gdzieś w przelocie zajrzałem z
zewnątrz jak wygląda scena w trakcie maskarady. Pomyliłem się,
tam było jeszcze więcej widzów, niż byłem sobie w stanie
wyobrazić...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEhUr7uD5hIhHtvlFkYsI-vwKtpGa7qlPiPIJL0EgPm-8snL32he3HUh23Kv_fJhvXTJ-sfW1y4apzaC7qOcMnTBRT0ckrrmT1Ekp58zuUzLpyRPdt2Frd3nI0HQlY7cDCSKh3A-E0iVM/s1600/pyrkona068.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhEhUr7uD5hIhHtvlFkYsI-vwKtpGa7qlPiPIJL0EgPm-8snL32he3HUh23Kv_fJhvXTJ-sfW1y4apzaC7qOcMnTBRT0ckrrmT1Ekp58zuUzLpyRPdt2Frd3nI0HQlY7cDCSKh3A-E0iVM/s1600/pyrkona068.jpg" height="424" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Parasolka - metodą na pozbycie się tłumów z tła </b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Pyrkon się dzieje...</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMTfV1_ZJBNu2GPdIHDt2rBab6PeHacQ17hby9h4oYXSZiYuahwWoRJ3mXLlwjJs5C8qJYUUPfypdunPTgq22qXax_0lmmqSpiCTA_0v3062_xT7UvzymktUOSYyjTcb55h3eE9OJGMds/s1600/pyrkonb082.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMTfV1_ZJBNu2GPdIHDt2rBab6PeHacQ17hby9h4oYXSZiYuahwWoRJ3mXLlwjJs5C8qJYUUPfypdunPTgq22qXax_0lmmqSpiCTA_0v3062_xT7UvzymktUOSYyjTcb55h3eE9OJGMds/s1600/pyrkonb082.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Można czytać setki relacji, można
oglądać kolejne filmiki z Pyrkon Dancem włącznie, a wciąż
słuchając opowiadań znajomych słyszy się jakąś ukrytą
tajemnicę. No bo są cosplayerzy i strojoroby, są wystawcy, są
prelekcje, pokazy tańców, turnieje juggerowe, itp. Biorąc pod
uwagę, że na co bardziej spektakularne atrakcje się nie dostałem,
wydawałoby się, że gdzie ten zachwyt, gdzie ta tajemnica? Jednak
największa atrakcja zawiera się w tajemniczej, magicznej formule
„Pyrkon się dzieje”. Nic nie odda szalonej atmosfery Pyrkon-Runu
po kalambury, zorganiowanego przez zaprzyjaźnioną
fantazjadowo-teomachijną grupkę larpowców, która i tak jest
niczym przy imprezie zorganizowanej przez Brotherhoods of Beer imprezie
przy jeepie. Nie trzeba specjalistycznego sprzętu nagłaśniającego,
nie trzeba wielkiej sceny czy reflektorów scenicznych. Wystarczy
wspomniany jeep, 6 sekund saksofonowego rytmu zapętlonego w
nieskończoność i bandy oczadziałych wyobraźnią fanów
fantastyki a powstaje klimat, którego z pewnością pozazdrościłby
niejeden transowy festiwal światowy. I ten totalny mindfuck, gdy do
tej pory stateczny, zdziwaczały garniturowiec zachwycający się
swoją pyrą nagle wskakuje na maskę, zakłada nogę na głowę i na
tym nierównym przecież terenie śmiało wymachuje rękami w rytm
muzyki... możecie pytać wujka Google, możecie szukać filmików w
internetach – jeśli was tam nie było, nigdy nie poczujecie tej
magicznej atmosfery imprezy u BoBa.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUynmuW2kWYAqFZnhxiqr-fN7JhZJLO6TJzjqnrC8qHEVj2lrvKwheYUz52650JK2l94_awJQz7jNUjtb8YY6H7We7iNLNcd_uqh5pVsISzyomO4qSTprWXQWBjEMhvv9cZaWbiJmPGkM/s1600/pyrkona093.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUynmuW2kWYAqFZnhxiqr-fN7JhZJLO6TJzjqnrC8qHEVj2lrvKwheYUz52650JK2l94_awJQz7jNUjtb8YY6H7We7iNLNcd_uqh5pVsISzyomO4qSTprWXQWBjEMhvv9cZaWbiJmPGkM/s1600/pyrkona093.jpg" height="424" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>Impreza zmierza ku końcowi</b></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJDvT3H8LpMvoUNWe2_6mAm9_m1kCWWQ14hpcbekle6Yqqju_y3lZ73TnKCs_ozc_he4tz8ZPwZCAnAjIcQe9Y0mPxX4Rr_tgEQLfbItt5P6bGmV-D4i_9tqgyrXY3sQ6hFvxwGcZYAps/s1600/pyrkona066.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJDvT3H8LpMvoUNWe2_6mAm9_m1kCWWQ14hpcbekle6Yqqju_y3lZ73TnKCs_ozc_he4tz8ZPwZCAnAjIcQe9Y0mPxX4Rr_tgEQLfbItt5P6bGmV-D4i_9tqgyrXY3sQ6hFvxwGcZYAps/s1600/pyrkona066.jpg" height="265" width="400" /></a>W zasadzie, w sobotę po północy
miała być jeszcze ciekawa prelka. Jednak po tym, jak rozkręcił
się Pyrkon, nudą byłoby pójście na jakąś prelekcję. Poza tym,
można zbierać na Pyrkonie prelki, można zrobić z tego olimpijską
konkurencję sportową i to z kategorii „sporty ekstremalne”, ale
pójście na prelkę w sobotę po północy byłoby oszustwem, wręcz
ciosem poniżej pasa.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Dlatego do klasyki konwentowych atrakcji
wróciłem dopiero w niedzielę, a i to udało mi się dopiero, gdy
słońce przeszło już za swój zenit, gdy część zmęczonych
fanów brała się za pakowanie albo w ogóle była już w swej
podróży powrotnej. Rozczarowaniem okazał się „między hatem a
krytyką” który zamiast panelem dyskusyjnym i poradnikiem pisania
recek okazał się spotkaniem autorskim z domorosłymi krytykami
(analizatorami) opowiadań. I nie żebym miał coś do prowadzących
– po prostu czegoś zupełnie innego niż spotkanie autorskie
spodziewałem się po przeczytaniu opisu. No i do tej pory nie wiem,
czemu w opowiadaniach mroku nie pisać o dżemie z naleśnika.
Przecież jak wielokrotnie powiedziano, najlepszy horror jest nie
wtedy, gdy wokół pełno wampirów, wilkołaków i innych takich.
Prawdziwy horror jest wtedy, gdy na piękną słoneczną polanę
wchodzi sobie słodki żuczek... a ty ze strachu masz pełno w
spodniach. Na koniec zostawiłem sobie jeszcze Zwierza nieporadnik
blogowy (ironią byłoby dla mnie, gdybym jako bloger, wchodząc na
Pyrkon z plakietką medialną, nie dostał się na te dwie atrakcje
blogowe) i trzeba przyznać, że po hejterskim panelu mocno mnie
zaskoczył ten nieporadnik. I nie ważne, że nie zapamiętałem,
jakie tam rady podawał Zwierzak Popkulturalny, ważny był sposób
prowadzenia tej... nie, nie do końca prelekcji, tego pokazu
multimedialnego, bo słowo „prelka” wydaje mi się zbyt nudne do
zobrazowania tego, co zrobiła Zwierzak Popkulturalny. Bo nie treść
była ważna, lecz sposób opowiadania, ważne było coś, co jest
kwintesencją bloggerstwa - „mówienie samym sobą”. Zwierzak
właśnie to wszystkim pokazała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><b>Pyrkon – warto czy nie warto?</b></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQUoSwqhnkzu9C96vlE6B6usIKNvvIhE-PIhDLEGhyJDSccP-stnsjhNTnUY2pfwBGre3POF80jj_wPB9B5NGwHVI2beN4JcvULofGi1Zzx_znUk4jNlJETNKVOV7FgexD3UEQjAaJ0xg/s1600/pyrkonb103.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQUoSwqhnkzu9C96vlE6B6usIKNvvIhE-PIhDLEGhyJDSccP-stnsjhNTnUY2pfwBGre3POF80jj_wPB9B5NGwHVI2beN4JcvULofGi1Zzx_znUk4jNlJETNKVOV7FgexD3UEQjAaJ0xg/s1600/pyrkonb103.jpg" height="428" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Fantastyka opanowana, w dyby zaplątana...</b></td></tr>
</tbody></table>
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg77wFDQO-DzXlP9oxbaDKdjfcEsDsUloI2eb9VQPf6TXKnAlpIZhTpRkhw7hgur9haCFX9PBUs5le4zkRsFftIKwTnlWOy_FbgvTRyIW8heICroQ6whCIbR0EbPghWHt8QuY4ir3XxbfQ/s1600/pyrkonb066.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg77wFDQO-DzXlP9oxbaDKdjfcEsDsUloI2eb9VQPf6TXKnAlpIZhTpRkhw7hgur9haCFX9PBUs5le4zkRsFftIKwTnlWOy_FbgvTRyIW8heICroQ6whCIbR0EbPghWHt8QuY4ir3XxbfQ/s1600/pyrkonb066.jpg" height="400" width="262" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Bo fntastyka to zło, <br /> to czort, diabeł wcielony, uosobiony</b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Przed Pyrkonem wrzuciłem wam recenzję
książki „Poznań Fantastyczny” i napisałem, że pojadę
sprawdzić, czy faktycznie Poznań jest miastem wyobraźni. Dziś
muszę powiedzieć, że Pyrkon jest jak ta książka – jedyne, co
zapamiętujesz to bardzo silny dobry akcent na początku i na końcu
które sprawiają, że zapominasz o tych wszystkich niedoróbkach w
środku. Przypadkowo dorwane Poznańskie Nowiny (wydanie z 30 lutego
2014 roku, notabene tego samego wydawnictwa co wspomniana książka)
upewnia mnie w przekonaniu, że poznańska fantastyka jest
zdecydowanie różna od tej wrocławskiej. Ta nasza, to twór który
od dawien dawna wrósł w społeczność. W Poznaniu, to raczej
nieustatkowana, nieopanowana wulkaniczna energia, która znikąd
wyrasta niczym jakaś malarska purchla, wybucha niczym purchawka
wyrzucając w powietrze kolorowy pył. I ten pył jest piękny –
ale trzeba po nim posprzątać, przyzwyczajony do szarości tłum
jeszcze bardziej lgnie do swej rutyny. Słowem, niczym „Zagładzie
ulicy Wyobraźni”. I, podobnie jak w przypadku wulkanu, każdy taki
wybuch, choć z jednej strony pełen piękna i siły, jest też
wyniszczającym czynnikiem zagłady... widać to było chociażby po
wyjściu z terenu festiwalu, gdzie przypadkowo zdarzyło mi się
rozmawiać o Pyrkonie z kilkoma „zwykłymi ludźmi” na poznańskim
dworcu. Niby był pozytywny oddźwięk, niby „fajne, chętnie bym
dołączył”, jednak ciągle walczące z wzorcem: „nie, to nie
wypada, jesteś szacownym obywatelem wielkiej społeczności, nie
wypada ci się tak zachowywać”. W wypalonych dorosłością
sercach pozostaje tylko szary popiół, który nijak nie może sobie
poradzić z fantastyczną kolorowością...</div>
<div style="text-align: justify;">
No cóż, tym
Poznaniakom, którzy nie byli na Pyrkonie trzeba powiedzieć: <a href="http://jestemgeekiem.pl/jestes-za-stary/" rel="nofollow" target="_blank">Nie, nie jesteś na to za stary. Więc... keep calm & geek on :)</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Hamulca bezpieczeństwa używaj tylko w wypadku ostateczności...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhemKoWUxLLxoUgQHaf-s-PphwnxMUAY9trI6kaGtBMxagtyjYc0NKV1XioO3oZ_fpjhCwPgnZ4TDf2dSAYhmLrY3-i1iVtDOper3biyleXPMiQ0t8I_ZxvNGRAgfPXi-gwiKRgwoZ8JnM/s1600/pyrkona052.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhemKoWUxLLxoUgQHaf-s-PphwnxMUAY9trI6kaGtBMxagtyjYc0NKV1XioO3oZ_fpjhCwPgnZ4TDf2dSAYhmLrY3-i1iVtDOper3biyleXPMiQ0t8I_ZxvNGRAgfPXi-gwiKRgwoZ8JnM/s1600/pyrkona052.jpg" height="428" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mój Pyrkon w liczbach:</div>
<br />
<ul>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
6 prelekcji/paneli zaliczonych,</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
23 atrakcje (w tym pokrywające
się) w kategorii: nie-udało-się,</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
1000 pstryknięć migawki,</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
jakieś 200 zdjęć
opublikowanych, plus jeszcze mała ilość zostawionych na później,</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
nie-pytajcie-ile maili ze
zdjęciami do wysłania, tej części Pyrkonu jeszcze nie ogarnąłem,</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
no i jedno wieloetapowe „Pyrkon
się dzieje” zaliczone... </div>
</li>
</ul>
<!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2F3.bp.blogspot.com%2F-fQxA_XpCPL8%2FU0HFBglgFlI%2FAAAAAAAALiw%2FPc3ilgwthwc%2Fs1600%2Fpyrkona097.jpg&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1vrW6X32omguO9s-C6y-xJXhDt7aIS1fq0kvIYyCrJpLFMq7Gf4fVewDKPKKio9DTn2KBykc85lFZfyCFpas4aq3fkWVfKv5w4NcdISR3G5sCnJrgKmnedmXMVU9vBV93lWcE8BxYJfs/s1600/pyrkona097.jpg" --><!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2F1.bp.blogspot.com%2F-7I0-DO9Aulg%2FU0G_jsKjuAI%2FAAAAAAAALhE%2Fy6-yRvyoBD0%2Fs1600%2Fpyrkonb021.jpg&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3Z1J5WJzonWTnXDJRhhCgGlecSqIkzsEQShfBGl4x-i93xD3so2N2qoLPZM1_JdIHsta1XQ-WZ0aQQljevklIlROdpbF-UzqJNFPD2-Uovw6feBfqy31M_5VqsFi3xvHWBmXlVnnWWaY/s1600/pyrkonb021.jpg" -->Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2506638138408026832.post-17802111122873112192014-03-25T21:10:00.000+01:002014-03-25T21:53:15.019+01:00Nomen Omen, czyli książka pełna przygód<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: x-small;">(zapowiedź spotkania autorskiego z
Martą Kisiel na końcu recenzji)</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOuLu2O2ScD0kBso0Tic7tcrboyrcSbHbP-aMXy42Eh_9g4Rkh13PElWRhgsmSZB13adypa9XUxMK22bB0tR2f2vIxRKKVGyF3UtPGcTXq-XrAWB5gbbu1Sv_sQ1djhwcjDmHfpZLjF-w/s1600/marta+kisiel+nomen+omen.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Okładka książki Marty Kisiel - Nomen Omen" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOuLu2O2ScD0kBso0Tic7tcrboyrcSbHbP-aMXy42Eh_9g4Rkh13PElWRhgsmSZB13adypa9XUxMK22bB0tR2f2vIxRKKVGyF3UtPGcTXq-XrAWB5gbbu1Sv_sQ1djhwcjDmHfpZLjF-w/s1600/marta+kisiel+nomen+omen.jpg" height="400" title="Marta Kisiel - Nomen Omen (okładka)" width="270" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: xx-small;"><b>Okładka książki, <br />źródło: materiały wydawnictwa Uroboros</b></span></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
„Nomen Omen” Marty Kisiel to
kolejna książka, która „kupiła” mnie okładką. Chociaż
pozornie wykorzystano tu wręcz sztampowy motyw „czerwone (rude) na
szarym tle” (i mam nadzieję, że autorce okładki jakaś durna
londyńska firma od herbaty nie będzie grozić sądem za łamanie
rzekomych praw autorskich) to jednak w tych szarościach ukryte jest
drugie dno przekazu. Stary, porzucony mroczny dworek z zapewne
nieprzypadkowo umieszczonymi oknami oświetlonymi od środka za
każdym razem kojarzy mi się z czaszką, na szczycie której z okna
wyziera mroczna wiedźma z nienaturalnie groźnie powiewającymi na
wietrze płomiennymi włosami. Jeszcze tylko recka zaczynająca się
słowami: „Współczesny Wrocław, z krótką wycieczką do czasów
niemieckiego Breslau...”. Dalej nie trzeba było czytać żeby
stwierdzić: <b>tą książkę muszę mieć</b>.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Co się może stać z książką?</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
W zasadzie sam zakup nie zapowiadał
żadnych problemów, jednak podobnie jak przy zakupie „Bogowie
muszą być szaleni” Anety Jadowskiej, tak i tu przy zakupie musiał
się wdać jakiś element nie z tego świata. Ot, zwykła płatność
kartą, pakuję książkę do plecaka, nie biorąc żadnych śmieci w
stylu torebka czy paragon, standardowe słowa zza lady: Pan weźmie
paragon – nie, nie zbieram śmieci... chwila ciszy, po czym w
głosie zauważam subtelną zmianę głosu, gdy sprzedająca
dopowiada: na wypadek gdyby coś się działo z książką.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn21NNS18ie9iucxSVyHMPmPdC06B-Sq5HH5myvkKoeyq_3tFzgJxU789NRcw-346-Jft3bAkqHLfzFn6V1jz8s-8RXDYQspsAdopkESXeEkqlro7JcvB_oD_HUDbe1NOzGrKUOpw7hxI/s1600/Salka+przygoda+Nomen+Omen+Marta+Kisiel.png" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Salomea Przygoda, bohaterka Dobrego Omenu Marty Kisiel" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjn21NNS18ie9iucxSVyHMPmPdC06B-Sq5HH5myvkKoeyq_3tFzgJxU789NRcw-346-Jft3bAkqHLfzFn6V1jz8s-8RXDYQspsAdopkESXeEkqlro7JcvB_oD_HUDbe1NOzGrKUOpw7hxI/s1600/Salka+przygoda+Nomen+Omen+Marta+Kisiel.png" height="400" title="Salomea Przygoda, bohaterka książki Dobry Omen Marty Kisiel" width="282" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b>Salomea Przygoda, główna bohaterka książki,<br /><span style="font-size: xx-small;">Źródło: materiały wydawnictwa Uroboros</span></b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Zawiało grozą, zwłaszcza, że po
przeczytaniu zapowiedzi sam nie wiedziałem, czy kroi się powieść
dla szalejących hormonami nastolatek czy jednak może mroczny, pełen
niedopowiedzeń horror umieszczony gdzieś w klimatach
wiktoriańskich. Nie takie jednak straszne grimoiry chowają się w
głębiach redakcji, gdzieś na regałach ciągle przepycha się ze
sobą z 5 apokalips, w tym część nawet nuklearnych, a mury budynku
wciąż stoją nienaruszone, więc czy magiczna aura domu nie poradzi
sobie z jakąś indywidualną powiastką?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Horror, czyli zabieramy książkę <br />na ul. Lipową</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No cóż, sam nie spodziewałem się
jakie to straszne siły sprawcze sprowadzam do domu, ten jednak jakoś
potrafił sobie poradzić z ich okiełznaniem. Dopóki książka
czytana była w domu, to okazywała się naprawdę dobrą komedią,
utrzymaną zgodnie z zapowiedzią na poziomie równym Pratchettowi.
Chociaż przy mojej skrupulatności muszę tu zauważyć znaczącą
różnicę. Bo choć poziom humoru i lekkość tekstu z pewnością
dorównuje chociażby Pratchettowskiemu Mortowi, to jednak jego istota jest zupełnie inna. Mistrzostwo
Pratchetta polegało na umiejętności odkrycia prawdziwego świata,
takim jakim widzi je nasze oko, zanim mózg narzuci na to pewne
kulturowe schematy i stereotypy. To, co robi Marta Kisiel, jest
dokładnym odwróceniem tej konwencji: każde zdarzenie czy postać
obudowuje w swojej narracji tysiącem kulturowych skojarzeń,
zrozumiałych z pewnością każdemu, jednak takich, że nikt nigdy
nie wpadłby na takie ich połączenie. Dodajmy, że oczywiście nawiązań doskonałych. I jeśli Ćwiek
mi mówi, że w jego utworach znajduje się mnóstwo nawiązań –
to powinien wziąć się za czytanie Łurzowego Kłulika, jakim to
pseudonimem czasem przedstawia się autorka.</div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNRR1f8qOljkXcvskkUW1rIXgyOjZuL3ze8AqrTMXHTG_o1OSYN8DDP-js235JyaxsfuxLR6aGq6WHkUmU348CsXmXBKpSdck7ktsSrLZcn_UqN7oY3jTHGVN-7fTGwhzpQ7y0xdEVL5w/s1600/lipowa+5+i+nomen+omen+marty+kisiel.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="Książka Marty Kisiel Nomen Omen na tle kamienicy Lipowa 5" border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNRR1f8qOljkXcvskkUW1rIXgyOjZuL3ze8AqrTMXHTG_o1OSYN8DDP-js235JyaxsfuxLR6aGq6WHkUmU348CsXmXBKpSdck7ktsSrLZcn_UqN7oY3jTHGVN-7fTGwhzpQ7y0xdEVL5w/s1600/lipowa+5+i+nomen+omen+marty+kisiel.jpg" height="400" title="Książka Marty Kisiel Nomen Omen na tle kamienicy Lipowa 5" width="300" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><b><span style="font-size: x-small;">Książka Marty Kisiel na tle kamienicy na ul. Lipowej 5, </span></b><br />
<b><span style="font-size: xx-small;">źródło: </span><a href="http://laranotsil.blogspot.com/2014/02/nomen-omen-autor-marta-kisiel.html" style="font-size: x-small;" target="_blank">blog Lara Notsil</a></b></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No, więc tak było w domu. Żeby
jednak nie marnować czasu, postanowiłem zabrać książkę ze sobą
na spacer, jadąc na jakieś mocno skomplikowane badania medyczne na drugim
końcu Wrocławia. Książka, nie trzymana już siłą ochronnych
zaklęć mego domu i znajdujących się w nim milionów amuletów
(nie, żebym wierzył w ich działanie – ale bez nich te
wszystkie nuklearne apokalipsy jakoś dziwnie szybko się nagrzewają)
nagle postanowiła pokazać swoją groźną naturę. Z lekkiej i
wesołej komedyjki nagle zaczął wyzierać mroczny horror. Im
bardziej zbliżałem się do ul. Lipowej 5 (o dziwo, jedyny punkt we
Wrocławiu w którym mogłem zrobić te badania znajduje się
zaledwie 1,5km od miejsca zamieszkania babć-ksero; dodajmy, że do
zrobienia tych badań zbierałem się jakieś 1,5 roku, i zebrałem
się akurat w połowie czytania książki Nomen Omen) tym
straszniejsza była historia. Chyba nie muszę dodawać, że
najczarniejszy moment scenariusza rozegrał się gdzieś w okolicy
miejsca badań, a w drodze powrotnej akcja się powoli uspokajała? Z tego co wiem, nie jestem jedyny który miał przygody związane z czytaniem tej książki na mieście...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Co sądzę o książce?</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
No cóż, skoro główna bohaterka
książki ma nazwisko Przygoda, to i czytanie książki nie mogło
się odbyć zbyt spokojnie. Jednak ocenianie książki zaledwie na
podstawie okładki, zawartego w niej humoru i akcji to chyba trochę
zbyt mało, zwłaszcza w przypadku książki Marty Kisiel. Co jeszcze
podobało mi się w książce? Z pewnością zróżnicowane
słownictwo. Z jednej strony główna bohaterka, nazywają się
strasznie staroświecko Salomea używa równie staroświeckiego
języka włącznie z nieużywaną już w czasach młodości szweją.
Z drugiej ostrym kontrastem uderza polsko-angielskie słownictwo jej
brata, Niedasia, słownictwo rodem z powierzchownie tylko
spolszczanego MMO. A więc jest tu killowanie gadów, farmienie expa,
i w ogóle nieskomputeryzowany człowiek nie zajarzy, o co kaman, a
to wszystko okraszone domieszką języka niemieckiego i łaciny. No,
i te długie tytuły rozdziałów, niczym z zamierzchłych czasów,
gdy książki ważyły kilkadziesiąt kilo z okuciami... lofciam
to!!! :)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPDmKNxh95H7QeVtLfN8lXwCac323O2rYVKO3t58_ItmAzsSU2gsoJ6bSolwsXlgi12gnwgg4I1PSfoCRt728pl2mzwYOgROwFFXjTi0x97SRpLtV4nDXa2kwBjsDeF4FBcBetn7OTafs/s1600/starsze+babcie+z+nomen+omen+marty+kisiel.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPDmKNxh95H7QeVtLfN8lXwCac323O2rYVKO3t58_ItmAzsSU2gsoJ6bSolwsXlgi12gnwgg4I1PSfoCRt728pl2mzwYOgROwFFXjTi0x97SRpLtV4nDXa2kwBjsDeF4FBcBetn7OTafs/s1600/starsze+babcie+z+nomen+omen+marty+kisiel.png" height="400" width="282" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Oczywiście, książka nie obyła się
bez wad. Z głównych wymienić muszę lekką naiwność w tworzeniu
akcji. Chociaż momentami zwroty są zupełnie zaskakujące,
zwłaszcza gdy radosna pratchettowska komedia zamienia się w horror
godny Poe'go, to jednak momentami człowiek ma wrażenie, że zbyt
wiele klocków układanki było stworzonych tylko po to, żeby
dopełnić całość.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Kolejną jest przedstawienie w książce
Wrocławia. Z jednej strony, jest to chyba jedyna książka z gatunku
„dzieje się w polskim mieście”, w której ktoś wpadł na
genialny pomysł umieszczenia mapki, pozwalającej zorientować się
w mieście tym, którzy go nie znają. Z drugiej strony jednak, przez
pierwsze pół książki Wrocław pojawia się tylko sporadycznie, ot
tak, gdzieś jakieś przypadkowe miejsca co parędziesiąt stron. Co
gorsza, mam wrażenie, że autorka chyba trochę zbyt chaotycznie
szafuje miejscami w turystycznym centrum naszego miasta. Bo owszem, trzeba przyznać że każde z tych miejsc samo w sobie istnieje we Wrocławiu, <a href="http://laranotsil.blogspot.com/2014/02/nomen-omen-autor-marta-kisiel.html" target="_blank">co zresztą doskonale udowadnia Lara Notsil na swoim blogu</a>, to jednak często brak mi tego typowego szwędania się ulicami Wrocławia, które uwielbiam u Ziemiańskiego, Szmidta czy u Jadowskiej. A już zupełnie nie udaje mi się zidentyfikować na mapie księgarni, w której pracuje Salka Przygoda. Najpierw można podejrzewać
okolice Wybrzeża Słowiańskiego, potem nagle okazuje się, że jest
to blisko Mostu Piaskowego, jednak prawie że na Grunwaldzie, a w
ogóle, to jakoś dziwnie okazuje się, że Ossolineum znajduje się
gdzieś między krasnalem piorącym swoje ciuchy nad Odrą a mostem
Grunwaldzkim. Albo ja trochę zbyt mało dokładnie czytałem
książkę, albo autorka zbyt mało uważnie ją pisała, z pewnością
temu tematowi poświęcę w przyszłości osobną notkę... a może
dwie czy trzy?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Z pewnością trochę niespójności
widzę w stworzonych postaciach. Tak jak jeszcze skłonny jestem
uwierzyć w emerytowaną panią profesor medycyny trzęsącą
niejednym oddziałem szpitalnym, tak już główna postać ulega zbyt
dużej przemianie, co gorsza nie dzieje się to spektakularnie niczym
w Dziadach Mickiewicza. Naiwna, zagubiona, zamknięta w sobie nie dająca sobie rady ze
światem 25-latka o umyśle nastolatki znika gdzieś z kart książki,
żeby kilkadziesiąt stron dalej nagle okazać się kobietą na tyle
silną, żeby skopać du.. swojemu rozwydrzonemu bratu (który
przecież jeszcze tak całkiem nie dawno manipulował nią bez
żadnego wysiłku), a nawet swojemu zombie-pradziadkowi. A może to jednak typowa przemiana w tym wieku i to ja się nie znam na kobietach w tym wieku? Chociaż jak wspomniałem bardziej kojarzy mi się to z przemianą nastolatki, ale z chęcią wysłucham zdania autorki na ten temat, to w końcu grupa o wiele lepiej jej znana :)</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Czy dopisywać muszę, że tytuł
promowanej Pratchettem książki jakoś dziwnie zalatuje mi plagiatem
nie tylko słów, ale i melodyki Dobrego Omenu (od którego
zaczynałem swoją fascynację Pratchettem – i jak tu nie napisać,
że nomen omen fascynację Martą Kisiel zaczynam od Nomen Omen?)?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Jednak, podsumowując, mimo swoich
wad książka muszę powiedzieć, że książka jest po prostu świetna. Z pewnością umieściłbym ją
gdzieś obok kolekcji Pratchetta (czemu nie obok Poe'go? Bo jego
jakoś nie odważę się trzymać jego książek w domu! A już nie daj Boże zgada się z Martą Kisiel, i drżyjcie mury mego domu). Tyle, że nad moim
biurkiem zaplanowana jest już półeczka na wszystkie książki
fantastyczno-wrocławskie, i jednak tam znajdzie się jej miejsce.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Po książce Marty Kisiel widać, że
to rozwijająca się pisarka, która wciąż jeszcze eksperymentuje
szukając swojego stylu i aż obawiam się, że część swojej
świetności będzie musiała porzucić, aby rozwijać inne
dziedziny. W głębi ducha jednak liczę na to, że niczym w
początkowej części książki z czasem ujawniać się będą jej
kolejne siostry-ksero: pierwsza pisząca świetne komedie, druga
pisząca mroczne horrory, no i ta trzecia – która ujarzmiać
będzie obydwie panie i niewidzialną nicią zszywać to będzie w
całość. Czego wam i sobie życzę, ciekawskich jednak dalszych
planów zapraszam na spotkanie autorskie z Łurzowym Kłulikiem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;">Info o spotkaniu autorskim</span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
<b><span style="font-size: large;"><br /></span></b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Osoba: <b>Marta Kisiel</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Czas: <b>Ostatni piątek marca (czyli
28.05.2014), g. 18</b></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
Miejsce: <strike>Lipowa 5</strike>. <b>Księgarnia Tajne
Komplety, ul. Przejście Garncarskie 2</b></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01076645133009538567noreply@blogger.com0