Blog ma już ponad 2 lata, a liczba
jego fejsbukowych fanów przekroczyła właśnie liczbę 150. I jako iż nie jest
to jakaś specjalnie okrągła liczba, to nie byłoby o czym
wspominać, gdyby nie osoba, która okazała się tą 150-tą. Czy to
ta sama Mała Mi, którą znacie z książek Tove Jansson? Trudno powiedzieć,
to chyba jednak znak, że pora znów napisać coś bajkowego przed
zbliżająca się falą grozy w której nie obejdzie się bez
alienów, predatorów, apokalipsy, bomby atomowej, i jak na każdy
dobry horror przystało istot spoza granicy śmierci.
Gorzałek-Opiłek z kolegą |
Ale jak już wspomniałem, dla
chwilowego uspokojenia atmosfery wcześniej odrobina bajkowego
świata. Skoro jednak Mała Mi to osoba niejednokrotnie złośliwa,
to i temat na dzisiejszy wpis musiałem wybrać przekorny. Tak więc
trafiło na Gorzałka i Opiłka, przedstawianego przez Krzysztofa
Piskorskiego w postaci jednego dziwoluda. Ogorzałek-Opiłek, po
modernizacji przemysłu mleczarskiego i pozbawieniu nas tak
bezcennego produktu jak kwaśne mleko, stał się pracownikiem
Winpolu, gdzie tajniki tradycyjnych metod mleczarskich wykorzystuje
do produkcji jakże win wrocławskich.
„Gdy znaleźli się na zakurzonym
podwórku, dziennikarz wskazał głową pobliski magazyn z szyldem
Winpolu.
- I co tam porabiasz? Bronicie tej hurtowni jak twierdzy...
- Jestem teraz kierownikiem – odparł ze śmiechem Miciński. - Kieruję zespołem twoich starych znajomych.
Witek zmarszczył czoło. Jednak w tej
samej chwili, jakby w odpowiedzi, z ciemnego wnętrza magazynu
dobiegł krzyk:
- Nie tak, Śtokrotka! Ty tempy fajfusie! Ty nawet lać nie umisz prosto!
- Gorzałek Opiłek? - Zdziwił się Witkowski.
- A i owszem. On i cała banda dostali tu angaż. Mnie zaś skapnęła podwyżka i stanowisko kierownicze. Wszystko w nagrodę za innowacje w dziedzinie produkcji.
- Chcesz mi powiedzieć, że...?
- Tak. Krasnale zamiast do mleka sikają teraz do wina.
Dziennikarz skrzywił się z
obrzydzeniem.
- Ale... Po co?
- Widzisz, ich mocz to doskonały konserwant. Subtelna mieszanina siarki i różnych kwasów nadaje trunkowi pożądaną długowieczność. No i charakterystyczny siarkowy bukiet, do którego tak przyzwyczajeni są nasi klienci.”Krzysztof Piskorski, Poczet dziwów miejskich, strona 130
Gorzałek Opiłek bezczelnie spogląda w oczy strażnikom miejskim |
Oczywiście, hurtownia Winpolu to nie
jedyne miejsce, gdzie możecie spotkać Gorzałka-Opiłka. Z
zamiłowaniem robi reklamę restauracji Przedwojennej, przed którą z jakimś
koleżką ciągle rozpijają wódkę De Luxe. Oczywiście, odważnym
trzeba być, aby tak blisko siedziby Straży Miejskiej popijać sobie
alkoholowe trunki bez obawy o mandat. Ale oczywiście, i na to
wrocławskie psotniki już dawno znalazły sposób. Choć opróżniają
coraz to kolejne butelki, to czynią to bez odkręcania nakrętki.
Teraz już znudzeni strażnicy nawet nie odwiedzają naszych
poczciwych alkoholików, jednak trzeba przyznać, że swojego czasu
toczyły się o to burzliwe boje. Jednak nawet dowody sądowe
świadczyły na korzyść Gorzałka – choć przedstawiono wiele
zdjęć z pochyloną butelką, to jednak za każdym razem widać
było, że butelczyna ma założoną nakrętkę. A że na zdjęciach
widać coś w kieliszku – a no, stoją biedoty na powietrzu, bez
chroniącego ich dachu, to i czasem coś im do kieliszka napada...
kiedyś nawet przez pomyłkę sprawa trafiła do jakiegoś
zamiejscowego sądu, że jednak akurat tam znali już podobne
opowiadania Wędrowycza, to i sąd nakazał strażnikom odpuścić
ściganie krasnali, wiedząc że i tak nic udowodnić im się nie da.
Kieliszek Gorzałka Opiłka nigdy nie jest pusty |
Ale pamiętaj: choć krasnale mają
niespożyte magazyny trunków wszelakich, to jednak pamiętaj: nie
próbuj ich nawet spróbować bez wyraźnej zgody Opiłka. Choć
rozmiar ich maleńki, niepozorny wręcz, to krzywdę ogromną są w
stanie zrobić człowiekowi, co wielokrotnie użyte zostało w celu
ochrony miasta: przed geriatryczną mafią, przed neurotycznymi
kotami i innymi potworami atakującymi miasto.
- Meldujem się, panie podsyskowniku – zasalutował największy, najszpetniejszy i najbardziej zabliźniony z krasnali.
- Dla ciebie zadanie śpecjalne. Biezes magiewski eliksir i idzies uśpić ludziaków przy zelaznej furcie. Rozumies?
- Ta jeśt! Ale... Panie Podsyskowniku, gdyby mikśtura nie tego?
- Wtedy mozes załatwić śprawe rencnie.
Stokrotka zatarł dłonie. Wyraz jego twarzy przyprawił Witka o dreszcze. - Ale, Śtokrotka, bez trupów. Bez trupów.”
Krzysztof Piskorski, Poczet dziwów
miejskich, strona 199
A z okazji zbliżających się Walentynek, krótki filmik o tym, jak Mała Mi podrywa włóczykija... Niestety, nie udało mi się go wkleić bezpośrednio pod postem, więc musicie sami go sobie wyklikać.