Jawna walka o to święto trwała już kilka lat. A jeszcze parędziesiąt lat temu, w komunistycznej Polsce, wydawałoby się to nie do pomyślenia, nie tylko taka wojna polityczna o religijne święto, ale wręcz sam pomysł. Takie rzeczy mógł wymyślić tylko SOE (socjalno-opasnyj eliement). Przecież po odzyskaniu niepodległości, władze ostro próbowały wypędzić wszelkie religijne myśli z umysłu człowieka, włącznie z tym, że wierni, zwłaszcza na pewnych stanowiskach ukrywali się ze swym wyznaniem.
No tak, miał być Wrocław Fantastyczny, a ja tu o religii. Jakieś nawiązanie do fantastyki? Ależ oczywiście. Choć Andrzej Ziemiański w swym „Breslau Forever” nie poświęca tej tematyce zbyt dużo miejsca, jednak daje się odnaleźć napomknienie. Wspomina on o poświęceniu wiernych, czego przykładem jest chociażby Miszczuk. No, i skrót SOE także podpatrzyłem u Ziemiańskiego.
Zapłacili diabłu, co było trzeba. Tyle, ile mogli. Diabeł chciał jednak więcej. Zapisali się do partii, ponieważ im kazano. Chodzili w niedzielę na czyny społeczne, polegające na odgruzowywaiu tego morza ruin, choć dla chłopów z urodzenia praca w niedzielę była gorejącą raną. Toż to grzech. Ale skoro partia kazała... Trudno. Zaciskali zęby i robili swoje. Ukradkiem chodzili do kościoła. Każdy w innym punkcie miasta, żeby ich nikt nie namierzył. Miszczuk potrafił nawet przejść na piechotę z centrum do kościoła na Karłowicach. Tam i z powrotem. Ale dzięki temu go nie rozpoznano.
Andrzej Ziemiański, Breslau Forever, str. 19
STOP!!! Karłowice, kościół, i szukamy w Googlach. Jest tylko jeden – kościół św. Antoniego. To zaledwie kilka minut samochodem, raczej droga lekko pokrętna, ale jakoś daje się trafić. Z zewnątrz ciekawa bryła, neogotycka z przyporami. To dzięki nim już gotyckim budowniczym udawało się odciążyć główną konstrukcję kościoła, a dzięki temu pogłębić wrażenie lekkości kościoła. Ciekawym elementem ozdobnym jest oczywiście rozeta, choć jej piękno można dojrzeć dopiero od środka, o czym za chwilę. Przed kościołem stoi też ciekawa, spatyniała już rzeźba św. Franciszka przed ukrzyżowanym Chrystusem.
Co najbardziej przyciąga uwagę, to wszelkie ściemniałe już, bogato rzeźbione elementy drewniane – konfesjonały, ambona, ołtarze, ramy obrazów, itp. Stojąc przed ołtarzem jak zwykle obracam się szukając organów – trzeba przyznać, że tutejsze prezentują się wyjątkowo okazale, a uroku dodaje im wspomniana wcześniej rozeta. To chyba pierwszy spotkany przeze mnie kościół, gdzie organy stoją w świetle padającym z witraża, ten obszar kościołów zawsze uważałem za niedoświetlony.Teraz krótki spacer wzdłuż. Na wschód od kościoła rozciągają się budynki klasztorne, od strony zachodniej warto zajrzeć na stary cmentarz z rzeźbą św. Franciszka oraz jego dwuczęściowy podział – każda z tych części pełna jest nagrobków utrzymanych w jednym stylu, i to właśnie te dwa różne style zwracają uwagę na dwupodział cmentarzyka. Ciekawostką jest też otaczająca cmentarz Aleja wilka z Gubbio, nawiązująca do chrześcijańskiej legendy.
No i na koniec zdjęcia. Trzeba przyznać, że liczne drzewa skutecznie utrudniają odnalezienie ciekawego ujęcia i cieszyłem się, że tylko okres zimowy pozbawiający liści drzew daje jakiekolwiek szanse na zrobienie ciekawego ujęcia. Jak pokazuje jednak wikipedia, także w bardziej „liściastych” porach roku możliwe jest zrobienie ciekawego zdjęcia.
Na mapce udaje się odnaleźć jeszcze jeden kościół na Karłowicach, jednak zarówno jego kształt widziany w terenie, jak i krótkie buszowanie w internecie potwierdzają, że zdecydowanie jest zbyt młody, aby zaczynający swą karierę w milicji Miszczuk mógł go odwiedzać.
A żeby jeszcze o fantastyce było to wspomnę, iż w wielu źródłach wspomina się, że to nie trzech króli, ale trzech MAGÓW było.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz