14 listopada. Trochę dziwna data na
premierę książki o miłości. Znaczy się, 14-ty to rozumiem. Ale
czemu listopada, a nie lutego? Ech, nikt nie zrozumie urzędników, a
przecież Zakochany Wrocław to właśnie inicjatywa Urzędu
Miejskiego. Próbowałem odnaleźć coś w sieci. Owszem, są
artykuły – ale z 2010 roku. Ew. luty 2011. Potem cisza, jedynie
skromna informacja na stronie Zakochanego Wrocławia, że jest, jest,
wreszcie jest, już jest – a dokładniej będzie. 14 listopada. Co
dziwne, wydające tą książkę wydawnictwo EMG podaje datę 18
listopada. Żadnych informacji o atrakcjach towarzyszących premierze
czy nawet o spotkaniach z autorami. Czyżby więc premiera miała się
ograniczyć do prostego „obsługa wyłoży książkę na półce w
Empiku”? Ech, naiwne myśli, naiwne...
Ale cóż, próbujemy dalej. Chociaż
projekt miał być promocją miasta, to jakoś dziwnie nie słychać
nic o nim w lokalnej prasie. Już to wyglądało podejrzanie, już w
głowie zalęga się pierwszy pomysł na tytuł wpisu. Miłość we
Wrocławiu – byle nie za głośno? A może -Cicha miłość we
Wrocławiu? Na stronie Zakochanego Wrocławia pojawił się baner,
klikając w niego przechodzę na stronę wydawnictwa EMG – no,
wreszcie są jakieś konkrety. Krótki opis książki, potem
zapowiedzi poszczególnych opowiadań, sylwetki autorów... potem te
mniej romantyczne informacje: cena, wydawnictwo, numer ISBN. Za
znawcę branży księgarskiej wielkiego się nie uważam, wiem jednak
na tyle dużo, żeby wiedzieć że numer ISBN jakoś tam identyfikuje
konkretny tytuł (a może nawet wydanie), a sam fakt jego nadania już
świadczy o tym, że nie rozmawiamy o książce-widmie.
Przy okazji innych zakupów zaglądam
więc do Empiku – niestety, o Miłości we Wrocławiu nikt nie
słyszał. Pochwalić trzeba kierownika oddziału w Magnolii, pana
Pawła – oprócz sprawdzenia systemu własnej sieci, nawet próbował
wygooglać coś w necie - „Oooo, nawet filmik jest... z 2010 roku”.
No cóż, znalazł dokładnie to samo co ja. Ale podsunął pomysł –
może w punktach informacji turystycznej?
Ściana czeka, a przecież miałem
zakończyć dziś miłość płyty kartonowo-gipsowej do kleju, który
został po zerwaniu tapety – ale godzina już tak późna, że i
tak nie zdążę zbyt dużo zrobić. Więc może zajrzeć na
rynku, bo i bank swój miałem odwiedzić? Próżne nadzieje...
pierwszy punkt IT zamknięty, drugi też, minięta po drodze
księgarnia tak samo – i co gorsza, nawet na wystawie nie ma
poszukiwanej książki, a przecież pierwszego dnia to chyba każdy
by wyłożył ją na próbę. Trzeci punkt – pani wita mnie
słowami: Ale my już zamykamy... udało się jednak spytać.
Odpowiedź w stylu „A jakiego to wydawnictwa?” mówi sama za
siebie. Z bankiem równie wielki brak sukcesów, dziś już
zamknięte...
No cóż, wygląda na to, że "Miłość
we Wrocławiu" można odnaleźć na razie tylko w wydawnictwie EMG –
czyli w Krakowie.
PS. Sprawdzałem na stronie Pilipiuka - informacji brak. Ziemiański - nie ma strony. Orbitowski - jest zdjęcie. "KOCHAM MINIĘ" czytam z... prześcieradła. Oczywiście, zrobione w Krakowie - przecież mówiłem, że "Miłość..." na razie tylko w Krakowie.
Mała poprawka - wydawnictwo EMG oczywiście wciąż w Krakowie, ale Kocham Minię - w Warszawie ;) Cóż, miłość we Wrocławiu wciąż wszędzie, tylko nie we Wrocławiu. A ja przy okazji dowiaduję się o kolejnych poważnych niedopatrzeniach Zakochanego Wrocławia w publikacji książki...
OdpowiedzUsuń