czwartek, 12 kwietnia 2012

Rewitalizacja smoka

To był chyba najstarszy smok Fantastycznego Wrocławia. Stare, wyliniałe smoczysko, sama skóra i kości – i to wcale nie w przenośni. Starość zasuszyła go od środka już wieki temu. Wyschnięta skóra kurczyła się na nim coraz bardziej, coraz szczelniej opinając kości. Choć w miarę, jak smokowi ubywało wagi i skóra miała coraz mniej do opinania, to i tak jej wysuszenie postępowało znacznie szybciej, a wierzchnia warstwa ochronna wyglądała jakby miała zaraz popękać z tego naprężenia. O pokrywających go dawno temu łuskach ze złota i kamieni szlachetnych zapomnieli już dawno mieszkańcy placu Nankiera.
Zauważyłem go przypadkiem, gdy szukałem Ogrodu Aniołów. Na szybko pstryknąłem zdjęcie, aby go nie zapomnieć, planowałem go jednak odwiedzić za jego życia. Jednak w trakcie remontu Cepelii, nad którą wisiał, smok zniknął. Pomyślałem, że widać remont to za dużo na tak już osłabionego gada. W końcu każdy z nas chyba wie, jak męczący potrafi być nawet remont u sąsiadów, ze swoim hałasem, pyłem, itp. Łudziłem się, że może jedynie tymczasowo przeniósł się gdzie indziej, a kiedyś wróci na swoje stare legowisko.
Gdy budynek zalśnił nowym blaskiem, wciąż z nadzieją zaglądałem. I każde odwiedziny napełniały mnie coraz większą pewnością, że już nie wróci na swoje miejsce. Gdy przechodziłem po raz kolejny, z daleka ujrzałem smoka – i już nadzieja wróciła w me serce. Niestety, z trochę mniejszej odległości widać było że to inny smok, młodszy, silniejszy. Niechętnie więc na niego spoglądałem, młodzika który wypchnął z legowiska swego szacownego poprzednika. A jednak opisać to miejsce trzeba, choćby z szacunku dla staruszka. Gdzieś w głębi serca ledwo tliła się nadzieja, że to jedynie starego smoka podtuczyli...
I dopiero gdy robiłem zdjęcia smoka, przyjrzałem się mu z bliska. Przy pierwszych ujęciach jeszcze tego nie zauważyłem, dopiero przy kolejnych doznałem olśnienia. Przecież ten „nowy” smok jest równie mizerny, jak ten stary. Choć pokryto go nową powłoką ochronnych złotych łusek, to pod ich warstwą widać umęczonego starca. Nadano mu nowego blasku i splendoru, a nowa skóra z pewnością lepiej chronić go będzie od chorób i wpływów środowiska, zarówno tych naturalnych, jak mrozy, deszcze czy grady, jak i od kwasów i innych żrących substancji jakimi traktuje go nasze zniszczone środowisko. Być może to dzięki nowej skórze dożyje jeszcze bardziej sędziwej starości – czego mu z samego serca życzę.
Powiem więcej: mam wrażenie, że gospodarze opiekujący się jego legowiskiem liczą nawet na to, że jeszcze dorobi się potomka. Bo jakież inne mogłyby być przesłanki, aby pod jego legowiskiem umieścić złoty kosz? Oczywiście, że nie będą mogli zabrać sobie zaraz po zniesieniu złotego jaja, jakie z pewnością wykluwa tego typu złocisty smok (bo ten, choć stary, słabowity i schorowany jeszcze do niedawna, w obronie swego dziedzica raczej znajdzie siły i wigor aby potencjalne zagrożenie ogniem przegnać), to nie sądzę, aby jego rodzic miał coś przeciwko aby pozostawić jego opiekunom złote skorupki po wykluciu „maleństwa”, a i te nie lichą będą miały wartość...

6 komentarzy:

  1. Pięknie go odnowili, a ja przegapiłam to smoczycho.

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście, wolałem starego, te "wżery czasu" dodawały mu klimatu i podkreślały jego wiekowość, odnowiony... zrobił się jakiś taki "sztampowy", "plastikowy". Znaczy, normalnie by mi to nie przeszkadzało, ale znałem tą bardziej podstarzałą wersję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi tam się podoba po odnowieniu. Tym bardziej, że wcześniej na niego nie zwróciłem uwagi

      Usuń
  3. "Wżery czasu" w końcu by go całkiem obgryzły i spadłby jakiejś staruszce na głowę. Nawet, by go nie złożyli do sarkofagu tylko oddali do wózka złomiarza by śpiewał mu smętną kołysankę wioząc go w jego ostatniej drodze ku ogniom przetopnym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tam, oj tam - Lenina w Mauzoleum też obżerały "zęby czasu", a jakoś go żaden złomiarz nigdzie nie wywiózł. Chociaż z drugiej strony, też wyglądał tak "plastikowo" jak nasz smok rewitalizacji. PS. No, a przecież rok temu Pilipiuk był we Wrocławiu, pisać opowiadanie do Miłości we Wrocławiu. Dobrze, że wtedy smok był jeszcze nie odnowiony, jeszcze by Wędrowyczowi podkablował, i by z Semenem nie daj Boże zrobili polowanie na naszego biednego smoka? :)
    PS.II. W czwartek idę oglądać kolejne smoki, i jakieś gwiazdy z fabryki czołgów. Więc wkrótce kolejny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten smok jest bardzo podobny a może nawet identyczny ze smokami które często widywałam we Włoszech. To chyba jakaś seryjna produkcja, ale mimo to bardzo sympatyczna, też mam parę zdjęć tej bestii w moich zasobach.

    OdpowiedzUsuń