Dziś wyjątkowo chciałbym napisać
coś, co z Wrocławiem związanego nie jest. To raczej głos poparcia
dla blogerów podróżniczych. Akcja „Podróże to prawdziwy
lajfstajl” to spójny głos tej części blogosfery przeciw
zdegradowaniu ich w corocznym onetowym konkursie na Blog Roku i
wyrzuceniu kategorii podróżniczej z listy.
Trzeba przyznać, że wrocławska
fantastyka jest w tej kwestii ewenementem. Apokalipsa według Pana
Jana wspomina tylko o jednej wyprawie do Poznania, oczywiście
militarnej, w Waniliowych Plantacjach Wrocławia bohaterowie
oddalając się zbyt daleko od Wrocławia i tajemniczej góry Ślęży
napotykają na niewidoczną barierę i giną. Reszta opowiadań
wrocławskich odbywa się... no właśnie, głównie w samym
Wrocławiu lub jego bezpośrednich okolicach.
Hobbit: Niezwykła podróż
A przecież wystarczy choćby spojrzeć
na największy hit filmowy ostatnich tygodni czy książkę J.R.R.
Tolkiena na której bazował Peter Jackson żeby od razu zauważyć,
że fantastyka żyje podróżami. Nawet istoty tak zasiedziałe w
swych domostwach, jak rasa hobbitów, ruszają w wielką wyprawę do
Samotnej Góry celem wypędzenia smoka. Choć tu, oprócz
wspomnianych niziołków, dominują głównie wypędzone ze swych
domostw krasnoludy, próbujące wrócić do swej ojczyzny, to jednak
co powiedzieć o wyprawie drużyny pierścienia w trylogii Władca
Pierścieni? Długa wędrówka daje doskonały pretekst do
zaprezentowania coraz to kolejnych fantastycznych krain, stając się
nie tylko klasyką fantastyki, ale i oryginalną formą książki
podróżniczej.
Pętla czasu czyli od Odysei ...
Oczywiście, początki podróży w
fantastyce zaczynają się równie wcześnie, jak wcześnie pojawia
się fantastyka: w starożytności. Bo czyż fantastyczne nie są
mity greckie, ze swymi faunami czy nimfami wodnymi? A skoro już
mówimy o greckich mitach, to czyż można nie wspomnieć o
największym twórcy tych czasów, Homerze? Do dziś uchowały się
zaledwie dwa jego dzieła, Iliada i Odyseja, obydwa stanowiące o
podróżach. I choć w Iliadzie podróże zbierających się na wojnę
wojowników wymieszane są z militarystycznymi opisami, to już
praktycznie cała Odyseja to zapis wielkiej podróży po krainach
starożytnej Grecji.
Fantastyczne podróże XX wieku
Och, można by powiedzieć, pobłądziło się jednemu zagubionemu wędrowcowi, ale nie generalizujcie, przecież fantastyka to fantastyka a nie podróże, lecz spójrzmy w historię literatury dalej. Ot, chociażby polski romantyzm, ze swymi wieszczami wygnanymi z ojczyzny, przeganianymi z miejsca na miejsce, którzy swe podróże mieszają z onirycznymi wizjami. Lub później, Juliusz Verne, który wciąż inspiruje współczesnych twórców fantastyki.
Bo choć „W 80 dni dookoła świata”
to ewidentnie książka podróżniczo-przygodowa i nie ma w niej
nawet śladu fantastyki, to co powiedzieć o 20 tysiącach
mil podmorskiej żeglugi? Choć pewnie nie jeden dziś odpowie, że
łodzie podwodne to jedynie zaawansowana technika morska – lecz za
czasów Juliusza Verna był to raczej zamysł z gatunku
science-fiction niż opis otaczającej rzeczywistości, w której
jedyne podwodne okręty to te, które na wieki osiadły już na dnie
oceanów i nawet nie próbują się z niego podnieść. Lecz patrzmy
dalej po jego twórczości – podróż do wnętrza ziemi, z ziemi na
księżyc – już same tytuły sugerują, że chodzi o podróż, i
to bezsprzecznie podróż fantastyczną.
Oczywiście, nie sposób nie wspomnieć
o „Autostopem przez Galaktykę” Douglasa Adamsa, już w tytule
nawiązująca do podróży. Zresztą i dalej nie sposób stać w
miejscu, a motywy podróżne stanowią podstawę zarówno książki
jak i filmu. Intryga rozkręca się przy okazji budowy
intergalaktycznej drogi, a później dzięki coraz to różniejszym
perypetiom bohaterom udaje się zwiedzić całkiem spory szmat
galaktyki, nie jednokrotnie cudem uchodząc z życiem (w czym zasługę
ma także niezastąpiony ręcznik).
No i wreszcie Tolkien, ze swoimi dwoma
epickimi wyprawami, z nietypowymi środkami transportu (pływanie na
i w beczce, lot na skrzydłach orła czy jazda wierzchem na gałęziach
drzewa niczym na koniu czy słoniu). Tolkien, który wśród głównych
postaci stawia wędrowców nie mających swego jednego domu, lecz
witanych mile w domach swych przyjaciół – mowa oczywiście
zarówno o władcy nazwanym Obieżyświatem, jak i o Gandalfie,
któryż wszak przecież też jest podróżnikiem....
… do odysei kosmicznej czyli pętla w
punkcie wyjścia
No i wreszcie Odyseja Kosmiczna 2001 i
2010. Historia zakręciła koło i wróciła do punktu wyjścia. Znów
zagubiony człowiek stara się wrócić do punktu wyjścia, lecz
złośliwy los stawia mu na drodze wszystkie możliwe problemy.
Zmieniła się konwencja, zmieniły się i czasy, więc i miejsce
cyklopów i syren zajmuje psujący się sprzęt – jednak wciąż
pozostaje motyw podróży.
Jeśli wciąż jednak uważasz, że od
podróży ważniejsza jest choćby dobra strawa, bo dokąd dojdzie
głodny wędrowiec, to zapraszam do fantastycznej restauracji na
końcu wszechświata czy do znanego ze swych wyszukanych potraw
Grillbaru Galaktyka – lecz tu znów musisz się nastawić na długą
podróż, a pyszna potrawa będzie tylko nagrodą za trud podróży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz