wtorek, 15 stycznia 2013

Fantastyczne podróże, fantastyczni podróżnicy...


Dziś wyjątkowo chciałbym napisać coś, co z Wrocławiem związanego nie jest. To raczej głos poparcia dla blogerów podróżniczych. Akcja „Podróże to prawdziwy lajfstajl” to spójny głos tej części blogosfery przeciw zdegradowaniu ich w corocznym onetowym konkursie na Blog Roku i wyrzuceniu kategorii podróżniczej z listy.
Trzeba przyznać, że wrocławska fantastyka jest w tej kwestii ewenementem. Apokalipsa według Pana Jana wspomina tylko o jednej wyprawie do Poznania, oczywiście militarnej, w Waniliowych Plantacjach Wrocławia bohaterowie oddalając się zbyt daleko od Wrocławia i tajemniczej góry Ślęży napotykają na niewidoczną barierę i giną. Reszta opowiadań wrocławskich odbywa się... no właśnie, głównie w samym Wrocławiu lub jego bezpośrednich okolicach.

Hobbit: Niezwykła podróż

A przecież wystarczy choćby spojrzeć na największy hit filmowy ostatnich tygodni czy książkę J.R.R. Tolkiena na której bazował Peter Jackson żeby od razu zauważyć, że fantastyka żyje podróżami. Nawet istoty tak zasiedziałe w swych domostwach, jak rasa hobbitów, ruszają w wielką wyprawę do Samotnej Góry celem wypędzenia smoka. Choć tu, oprócz wspomnianych niziołków, dominują głównie wypędzone ze swych domostw krasnoludy, próbujące wrócić do swej ojczyzny, to jednak co powiedzieć o wyprawie drużyny pierścienia w trylogii Władca Pierścieni? Długa wędrówka daje doskonały pretekst do zaprezentowania coraz to kolejnych fantastycznych krain, stając się nie tylko klasyką fantastyki, ale i oryginalną formą książki podróżniczej.

Pętla czasu czyli od Odysei ...

Oczywiście, początki podróży w fantastyce zaczynają się równie wcześnie, jak wcześnie pojawia się fantastyka: w starożytności. Bo czyż fantastyczne nie są mity greckie, ze swymi faunami czy nimfami wodnymi? A skoro już mówimy o greckich mitach, to czyż można nie wspomnieć o największym twórcy tych czasów, Homerze? Do dziś uchowały się zaledwie dwa jego dzieła, Iliada i Odyseja, obydwa stanowiące o podróżach. I choć w Iliadzie podróże zbierających się na wojnę wojowników wymieszane są z militarystycznymi opisami, to już praktycznie cała Odyseja to zapis wielkiej podróży po krainach starożytnej Grecji.


Fantastyczne podróże XX wieku

Och, można by powiedzieć, pobłądziło się jednemu zagubionemu wędrowcowi, ale nie generalizujcie, przecież fantastyka to fantastyka a nie podróże, lecz spójrzmy w historię literatury dalej. Ot, chociażby polski romantyzm, ze swymi wieszczami wygnanymi z ojczyzny, przeganianymi z miejsca na miejsce, którzy swe podróże mieszają z onirycznymi wizjami. Lub później, Juliusz Verne, który wciąż inspiruje współczesnych twórców fantastyki.
Bo choć „W 80 dni dookoła świata” to ewidentnie książka podróżniczo-przygodowa i nie ma w niej nawet śladu fantastyki, to co powiedzieć o 20 tysiącach mil podmorskiej żeglugi? Choć pewnie nie jeden dziś odpowie, że łodzie podwodne to jedynie zaawansowana technika morska – lecz za czasów Juliusza Verna był to raczej zamysł z gatunku science-fiction niż opis otaczającej rzeczywistości, w której jedyne podwodne okręty to te, które na wieki osiadły już na dnie oceanów i nawet nie próbują się z niego podnieść. Lecz patrzmy dalej po jego twórczości – podróż do wnętrza ziemi, z ziemi na księżyc – już same tytuły sugerują, że chodzi o podróż, i to bezsprzecznie podróż fantastyczną.
Oczywiście, nie sposób nie wspomnieć o „Autostopem przez Galaktykę” Douglasa Adamsa, już w tytule nawiązująca do podróży. Zresztą i dalej nie sposób stać w miejscu, a motywy podróżne stanowią podstawę zarówno książki jak i filmu. Intryga rozkręca się przy okazji budowy intergalaktycznej drogi, a później dzięki coraz to różniejszym perypetiom bohaterom udaje się zwiedzić całkiem spory szmat galaktyki, nie jednokrotnie cudem uchodząc z życiem (w czym zasługę ma także niezastąpiony ręcznik).
No i wreszcie Tolkien, ze swoimi dwoma epickimi wyprawami, z nietypowymi środkami transportu (pływanie na i w beczce, lot na skrzydłach orła czy jazda wierzchem na gałęziach drzewa niczym na koniu czy słoniu). Tolkien, który wśród głównych postaci stawia wędrowców nie mających swego jednego domu, lecz witanych mile w domach swych przyjaciół – mowa oczywiście zarówno o władcy nazwanym Obieżyświatem, jak i o Gandalfie, któryż wszak przecież też jest podróżnikiem....

… do odysei kosmicznej czyli pętla w punkcie wyjścia

No i wreszcie Odyseja Kosmiczna 2001 i 2010. Historia zakręciła koło i wróciła do punktu wyjścia. Znów zagubiony człowiek stara się wrócić do punktu wyjścia, lecz złośliwy los stawia mu na drodze wszystkie możliwe problemy. Zmieniła się konwencja, zmieniły się i czasy, więc i miejsce cyklopów i syren zajmuje psujący się sprzęt – jednak wciąż pozostaje motyw podróży.

Jeśli wciąż jednak uważasz, że od podróży ważniejsza jest choćby dobra strawa, bo dokąd dojdzie głodny wędrowiec, to zapraszam do fantastycznej restauracji na końcu wszechświata czy do znanego ze swych wyszukanych potraw Grillbaru Galaktyka – lecz tu znów musisz się nastawić na długą podróż, a pyszna potrawa będzie tylko nagrodą za trud podróży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz