Całkiem niedawno byłem... hmm, normalny Polak powiedziałby „za granicą”, Anglik - „za morzem”, dziecko pewnie przerobiło by to na bajkowe „za siedmioma górami, za siedmioma morzami”. Mórz żadnych po drodze nie było, góry tylko jedne, więc jako autor strony fantastycznej chyba wolę średniowieczne określenie „tam gdzie żyją smoki”.
No więc, całkiem niedawno byłem tam, gdzie żyją smoki. Choć to miejsce odległe i geograficznie, i tematycznie od Wrocławia, jednak nie przestałem być z tego powodu czujny. I tylko dzięki temu w Harlemie, w Muzeum Teylersa, udało mi się odkryć maszynę do łapania i butelkowania piorunów. Co ciekawsze, tuż obok stała maszyna do tworzenia piorunów, więc zastanawiam się, czy uruchamiając obydwie maszyny równocześnie, nie stworzyłoby się jakiegoś perpetuum mobile. I choć to miejsce nijak ma się do tematyki Wrocławia Fantastycznego, postanowiłem umieścić je jako ciekawostkę.
PS. Tą notkę wpisywałem wczoraj. Dziś... odnalazłem notkę na facebooku, że wrocławscy żeglarze właśnie rozpoczęli rejs pod hasłem "dalej są smoki", nawiązując (podobnie jak ten wpis) do średniowiecznego określenia kartograficznego. I znów przypadkowa zbieżność...
PS. Tą notkę wpisywałem wczoraj. Dziś... odnalazłem notkę na facebooku, że wrocławscy żeglarze właśnie rozpoczęli rejs pod hasłem "dalej są smoki", nawiązując (podobnie jak ten wpis) do średniowiecznego określenia kartograficznego. I znów przypadkowa zbieżność...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz