Próby poznania strategii walki z potworami |
Kto czytał Pratchettowski Świat
Dysku, z pewnością słyszał o Niewidzialnym Uniwersytecie.
Strzelista wieża, którego ledwie namiastką we Wrocławiu jest
nieotwarty jeszcze Sky Tower, ukrywa bibliotekę. Moc zawarta w
spisanych tam księgach potrafi prawie* wszystko, włącznie z
zakrzywieniem L-przestrzeni. Tylko dzięki temu zjawisko możliwe
jest otwarcie bram pomiędzy światami (wszechświatami) równoległymi
i poznanie przez nas Świata Dysku.
Rekwizyty do gier |
Jak wspomina autor parokrotnie,
otwarcie bram między wszechświatami stwarza ogromne zagrożenie, że
przez naruszoną osnowę rzeczywistości przedostaną się straszne
potwory, zagrażające światu do którego się przedostały. Po
stronie Dysku bezpieczeństwo zapewnia małp... AUĆ! Znaczy się,
bezpieczeństwo zapewnia orangutan dbający o bibliotekę
Niewidocznego Uniwersytetu, po naszej stronie bezpieczeństwo
zapewniają na szczęście członkowie wzmiankowanego już wcześniej
Stowarzyszenia Wielosfer. To oni z miesięcznym zazwyczaj
wyprzedzeniem wiedzą, w której wrocławskiej bibliotece nastąpi
przerwanie rzeczywistości i odpowiednio wcześniej wysyłają tam
swoją ekipę. Oprócz zapewnienia bezpieczeństwa, ważne jest też
zapobieganie panice. Jak pokazują bohaterowie wielu książek
fantastycznych, najskuteczniejszym sposobem okazuje się nie
zatajanie faktów (wokół tajnej amerykańskiej Strefy 51 krążą
już takie mity, że momentami można zwątpić czy Apokalipsa już
dawno nie nastąpiła), ale wręcz odwrotnie – upublicznienie
tajemniczych wydarzeń maksymalnie szerokiemu gronu, z przygotowanym
wcześniej odpowiednio logicznym wytłumaczeniem. Pamiętacie efekt w
Pieczyskach z Zapachu Szkła? A może polskiego agenta z Ucieczki z Festung Breslau (i nie mówię tu oczywiście o Hansie Klossie)?
Jeśli tak, to już wiecie o czym mówię.
I jak tu wierzyć prawom fizyki? |
Niech nie zmyli was pozorna różnica w
nazwie wydarzenia, bo przecież znaczenie słów pozostaje to samo, a różnicę
można zwalić na tłumaczenie polskiego wydawcy serii Świata Dysku.
Wystarczy przyjść samemu, aby przekonać się że w Niewidzialnej
Bibliotece spotkać można światy obce Ziemi. Tak więc pojawia się
tu pratchettowskie Ankh-Morpork, pojawiają się moskiewskie zombiaki
znane chyba z serii Metro 2033, nie obejdzie się oczywiście bez
sławetnego Jakuba Wędrowycza. Z góry muszę zapobiec waszym
obawom, tych potworów nie trzeba się bać. Na szczęście,
organizatorzy sprawili, że potwory pojawiają się w postaci
bezpiecznej dla uczestników, bo pojawiają się w postaci gier
planszowych czy karcianych. Tak więc każdy przychodzący może
spróbować swych sił w walce o zachowanie naszej Rzeczywistości i
choć trochę odciążyć Wielosfer od ich ciężkiej pracy, nie
ryzykując jednak niczym w razie przegranej. Możecie sami sprawdzić,
czy zombiaki lepiej zatrzymuje moskiewski koktajl Mołotowa, czy
podlubelska kosa i bimber. Równie dobrze może spróbować zająć
miejsce Lorda Vetinariego panującego w Ankh-Morpork, choć do
wyboru pozostaje także rola Kapitana Marchewy. Zarówno dla
wiecznych ślamazar jak i dla będących w ciągłym ruchu istnieje
możliwość poznania świata pędzących żółwi, gdzie nic nie
jest takie, jak u nas. Można nawet próbować wczuć się w
architekta – tworząc wieże i inne konstrukcje przeczące ziemskiej fizyce. Choć byłem już świadkiem kilku „przetarć
rzeczywistości” w kilku różnych Bibliotekach, to wciąż nie
znam jeszcze wszystkich potworów, które przychodzą odwiedzić
Miasto Spotkań Różnych Rzeczywistości.
Członkowie Wielosferu z chęcią wytłumaczą zasady gier |
PS. Na czas trwania Niewidzialnych
Bibliotek, zalecam nie próbować niszczyć książek czy zmieniać
ich porządku. W końcu nigdy nie wiadomo, czy „przetarcie
rzeczywistości” nie pozwala na krótkotrwałe odwiedziny
Bibliotekarza z biblioteki Niewidocznego Uniwersytetu. Zresztą na co
dzień też nie polecam, bo niezbadane są L-przestrzenie. Proszę
czytać spokojnie, nie wyrywać kartek i nie przeginać grzbietów.
* prawie – nie potrafi jedynie
odczarować panującego tam orangutana – Bibliotekarza do
oryginalnej postaci. Ale to tylko z powodu celowego zniszczenia przez
samego niezainteresowana ksiąg zawierających odpowiednie zaklęcie.
To zresztą jedyny przypadek wandalizmu książkowego zanotowanego w
Niewidzialnej Bibliotece, nawet uwzględniając mole książkowe.