108 lat temu Konstanty Ciołkowski stworzył podstawy lotów kosmicznych, pisząc artykuł "Issledowanije mirowych prostranstw rakietiwnymi priborami". Opisał w nim teorię lotu rakiety, uwzględniając nawet zmianę masy. Później stworzył teoretyczny model silnika rakietowego. W 1942 pierwsza rakieta osiągnęła przestrzeń kosmiczną – była to hitlerowska V2. Do dziś używa się rakiet jako jedynego środka transportu pozwalającego na wynoszenie obiektów na orbitę ziemską. Największą wadą tego rozwiązania jest jego paliwożerność. Właśnie dlatego zaczęto pracować nad koncepcją windy orbitalnej. Do obydwu tych rozwiązań jeszcze powrócę, dziś w ostatnim odcinku sentymentalnej serii chcę się skupić na wrocławskiej alternatywie... POCIĄGU DO NIEBA.
W zasadzie, idea tego pomysłu jest podobna jak windy orbitalnej. Różni się tylko środkiem transportu. Wielka parowa lokomotywa wyciągać miałaby tony ładunków, jadąc żelazną drogą ku orbicie. W ten sposób zlikwidowano by najbardziej paliwożerny odcinek przewozu materiałów.
Romantyzm podróży kolejowych przeniesionych w kosmos to niewątpliwa przewaga emocjonalna tego rozwiązania nad bezduszną windą, jednak nie o tym chciałem pisać w odcinku sentymentalnym. Pociąg skierowany torami ku niebu odkryłem, gdy z „miejskiej autostrady” wlotowej (ul. Legnicka) miałem skręcić na Szczepin. Jeszcze długo pociąg do nieba miał być moim kierunkowskazem przypominającym, że tu właśnie trzeba skręcić na osiedle. Gdy tylko rozpakowałem pierwsze bagaże, obowiązkowym punktem podróży było odwiedzenie wrocławskiego rynku. Jakież było moje zdziwienie, gdy pod pręgierzem natknąłem się na wystawę. Idea wystaw fotograficznych na wrocławskim rynku była mi wtedy jeszcze obca, więc z zainteresowaniem podszedłem ją obejrzeć. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że wystawa dotyczy tajemniczego pociągu ustawionego w pionie. Okazało się, że to całkiem nowy projekt, a oficjalne otwarcie jest dopiero planowane... niestety, praca sprawiła, że to wydarzenie musiałem sobie odpuścić. Niedługo później zmieniłem pracę...
Dziś pociąg nie zbliżył się do nieba ani o milimetr do nieba. Od czasu jego postawienia nie dostawiono ani jednej szyny. Projekt nietypowego sposobu podróży ku gwiazdom praktycznie został porzucony. Na środku placu Strzegomskiego wciąż pozostaje symbol połączenia romantyzmu zarówno podróży koleją, jak i będących marzeniem ludzkości od zarania dziejów podróży ku gwiazdom. Być może i my poczujemy to, co czuli nasi przodkowie setkę lat temu – piękno podróży nowym środkiem transportu w nieznane, tajemnicze obszary...
PS. Były nawet próby zbudowania dworca do nieba, przy okazji remontu Wrocławia Nowego Głównego. Niestety, fundamenty nie pozwoliły.
PS. Były nawet próby zbudowania dworca do nieba, przy okazji remontu Wrocławia Nowego Głównego. Niestety, fundamenty nie pozwoliły.
Źródło: profil facebookowy Pociągu do nieba |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz