wtorek, 18 października 2011

Wieża ciśnień


Po raz pierwszy zobaczyłem ją, gdy wracałem przez Wrocław z rozmowy kwalifikacyjnej. Dojeżdżając do potencjalnego pracodawcy trafiłem na korek jeszcze na długo przed miastem, więc zdecydowałem się na objazd. Wracać jednak postanowiłem przez miejską obwodnicę. Z daleka me zainteresowanie wzbudziła wieża. Powoli (z powodu korka) zbliżałem się do niej, zastanawiając się, czy znajdzie się ona na mojej trasie czy może minę ją z daleka. Początkowo myślałem, że to kościół, dopiero później domyśliłem się właściwej roli tego budynku. Pusta w środku podpora na czterech nogach, rozwiązanie nietypowe dla tego typu budowli, i wielka kula na górze – czyli z pewnością wieża ciśnień. Wtedy postanowiłem, że jeśli ostatecznie osiądę we Wrocławiu, będę tu musiał przyjść ponownie.
Kolejna rozmowa kwalifikacyjna, już z inną firmą, odbyła się już we Wrocławiu. Sprawdziłem lokalizację firmy na maps.google – gdzieś w pobliżu dworca PKP, więc przyjadę koleją. Ale jak trafić dalej? Lekkie przybliżenie i... zaskoczenie. Punkt orientacyjny po drodze: wieża ciśnień. Od razu mi się skojarzyło z tą tajemniczą budowlą wypatrzoną w trakcie pierwszej po 9 latach wizyty w stolicy Dolnego Śląska. Zanim się upewniłem w terenie, że to na pewno ta sama wieża, do pociągu wziąłem sobie Ucieczkę z Festung Breslau. Jakież było moje zdziwienie, gdy w tekście trafiłem na … opis wieży ciśnień.

Heini prowadził sprawnie, jadąc ulicami tego wielkiego, wspaniałego miasta. Początkowo Schielke chciał, żeby zakochany w samochodach chłopak mógł przejechać jak najdłuższy dystans i wybrał Gasthaus przy Barthelner Br
ü
cke. Po chwili namysłu zrozumiał jednak, że wybrał źle. To była letnia restauracja, do której dopływało się łodziami. Teraz, w zimie, pewnie pustawa i ciemna. Zmienił cel podróży na S
ü
d Park. Mijali właśnie ciemną na tle księżycowego nieba wieżę ciśnień przypominającą gotycki, ale i utranowoczesny zamek grozy. Budowla była ogromna, strasząca w srebrnej poświacie swoimi sterczynami, ażurową konstrukcją i wszystkimi tajemnicami, które kryła i które kryć będzie w przyszłości.
Andrzej Ziemiański, Ucieczka z Festung Breslau, str. 49

Podświadomie czułem, że musi być mowa o tej samej wieży. Nie znałem jeszcze wtedy miasta, nic mi nie mówiły ulice wymienione przez Ziemiańskiego, jednak czułem, że to musi być ona. Dopiero później przekonałem się, jak dużo wież ciśnień znajduje się we Wrocławiu. A jednak, dokładna analiza tekstu pokazała, że to jednak Moja Wieża.
Co prawda, przytoczony powyżej cytat to nie ten, który skojarzyłem z tym miejscem, jednak mowa o tej samej wieży. Przy wyborze cytatu do dzisiejszego wpisu istotne dla mnie było, że mówi on o niemieckim Breslau, a nie polskim Wrocławiu. Właśnie dlatego to właśnie jego wybrałem na dzisiejszy odcinek pisany dla odmiany z Niemiec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz