Szkolenie kosmonauty to proces długotrwały, który zaczynać trzeba już we wczesnych latach. Zapewne wie o tym NASA, zapewne wie o tym także Centrum Handlowe Korona, gdyż właśnie to do sześcio-, siedmiolatków skierowała swoją kosmiczną akcję. Tak, tak – centrum postawiło na edukację dzieciaków. Bo po cóż by zorganizowała akcję „dzieciaki na księżycu”? I choć nie chcą oficjalnie przyznać się do współpracy z NASA, to naszywski na dziecięcych kombinezonach pozbawiają wszelkich złudzeń.
Przypadkowemu przechodniowi na początek w oczy rzuca się wystawa makiet i miniatur sprzętu kosmicznego. Wchodząc głównym wejściem, prawie dosłownie wchodzimy na makietę modułów mieszkalnych. Mnie dane jednak było wejście od strony kina, więc pierwsze co zauważyłem, to makieta ISS-u – międzynarodowej stacji kosmicznej, chyba najbardziej rozsławionego obecnie etapu projektu kolonizacji kosmosu, znanego chociażby graczom jakże popularnej gry Civilisation. Stojący tuż obok manekin w stroju kosmonauty wygląda bardziej jak reklama znajdującego się w pobliżu sklepu z ciuchami, i gdyby nie opis, niekoniecznie skojarzyłbym go z wystawą. Jednak miniatury rakiet, wahadłowców nie budzą wątpliwości – tak, tak, to wciąż wystawa kosmiczna.
Kawałek dalej – już bardziej artystyczna wizja, niż prawdziwa makieta teleskopu Hubbla – choć mało dokładna, to jednak stanowi doskonały przykład kreatywności i może kogoś zainspiruje do stworzenia ciekawego stroju na bal przebierańców. Krok po kroku, dochodzę do głównej stacji księżycowej – a właściwie, po raz kolejny, zaledwie dwóch makiet imitujących baraki stacji księżycowej. Na razie jednak kontynuuję dalsze zwiedzanie części wystawowej – idąc dalej podziwiać można liczne zdjęcia przedstawiające kosmonautów przy ich codziennej pracy. I to pozornie koniec atrakcji dla dorosłych, więc może pora poświęcić czas naszym milusińskim?
No właśnie, dzieciaki!!!
A tak naprawdę, to dla nich została przygotowana ta atrakcja. Na szybko polecam podejść z nimi do kosmicznego placu zabaw, gdzie dziecko wyposażone zostanie w zestaw kredek i kosmicznych kolorowanek. Bardziej ciekawskie kilkulatki, już w miarę samodzielne, polecam jednak odprowadzić do wspomnianej stacji księżycowej. Tam, po wpisaniu na honorową listę kosmonautów, zabrane zostaną przez obsługę naziemną na zwiedzanie wystawy połączonej z astronautycznym kursem. A więc to wszystko, co dopiero rodzice oglądali czytając jedynie skąpe opisy, teraz ich dzieci poznają z ust kosmicznego przewodnika, który niejedno doda od siebie. Trzeba przyznać, że zarówno czas, jak i sposób prowadzenia kursu doskonale przystosowany jest do psychiki dziecka – żadnych naukowych dłużyzn, ciągła interakcja z dziećmi i pobudzanie ich do myślenia, w międzyczasie także odrobina wysiłku fizycznego. No i te bajeranckie kostiumy... oj, przepraszam, jakże kosmiczne kombinezony.
Część rodziców komórkami pstryka fotki swoim pociechom, część nadgorliwie pilnuje ich na każdym kroku. A przecież niepotrzebnie, przecież pozostają pod fachową opieką (ale oczywiście bez przesady, pozostawienie pociechy na czas zakupów to chyba jednak przejaw braku odpowiedzialności). Po co skupiać swoją uwagę na pilnowaniu pociechy, gdy w czasie można się dowiedzieć tylu ciekawych rzeczy?
Ale co zrobić z rodzicami?
Mamusie z pewnością posłuchają informacji o tym, czy lepszy jest strój pomarańczowy czy biały w zależności od okoliczności, i o tym, jak jedną małą wajchą kosmonautka może szybko stracić parę zbędnych kilogramów (lub, w miarę raczej rzadkich potrzeb, tych kilku kilo nabrać). Albo o tym, ile warta jest prawdziwie kosmiczna kreacja. Już słyszę rozdrażnionych facetówm, że tylko szmatki, ciuszki – a przecież oni z kolei mogą posłuchać, co lepiej sprawdzi się jako kosmiczna ciężarówka i jaki pojazd najbardziej nadaje się na księżycowe warunki (notabene, jeśli chodzi o stan dróg, warunki zdecydowanie przypominające nasze polskie realia – kto do Korony dojechał przez Kowale, z pewnością wie o co chodzi).
Na koniec, w jednym z księżycowych modułów mieszkalnych na dzieci czeka specjalny kosmiczny film, a później kosmiczna zabawa w kosmicznych ciemnościach.
Dodaj napis |
No i co tu powiedzieć podsumowując? Jeśli masz dziecko – to w okresie ferii zimowych ukoronuj jego wysiłki kosmiczną wyprawą. Jeśli nie masz... no cóż, słyszałem o ludziach którzy „pożyczali” dzieci od znajomych, bo wstyd im było pójść samemu na pierwszego shreka. Więc jeśli ty też się wstydzisz pójść na kosmiczną wystawą, to może to właśnie jest rozwiązanie dla ciebie?
No, i zapomniałbym – oczywiście można też zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie, w stroju kosmicznym, w kosmicznej przestrzeni...
Wczoraj przyrównałem polskie drogi do warunków księżycowych, a już dziś:
OdpowiedzUsuńhttp://demotywatory.pl/2696311/Polskie-drogi