Jedna z Wiedźm Walońskich |
Walończycy – pradawne plemię,
wywodzące się jeszcze od Celtów, którego źródeł szukać można
na terenach współczesnej Belgii. To, z czego najbardziej byli
znani, to talent do odszukiwania źródeł minerałów i innych złóż
podziemnych. To właśnie oni dosyć szybko rozprzestrzenili się na
całą Europę celem wydobywania bogactw ziemi. W swych
poszukiwaniach nie ominęli oczywiście Gór Izerskich czy
Karkonoszy, gdzie odkryli złoto i inne minerały.
W trakcie obrządku wypędzania złych mocy |
Choć dziś dysponujemy nowoczesnymi
technologiami pozwalającymi nam zajrzeć w głąb ziemi, to wciąż
poszukiwanie naturalnych bogactw nie obejdzie się bez odwiertów
próbnych. Jakże więc tej niezwykłej sztuki poszukiwania dokonali
pradawni Walończycy, nie dysponujący georadarami i innymi
współczesnymi wynalazkami? Otóż okazuje się, że równie dobrze
radziły sobie z tym Wiedźmy Walońskie. Przedstawicielki tej jakże
zaszczytnej profesji, wywodzącej się od słów „ta, która wiedzę ma”
doskonale wyczuwały tajemne siły bijące od podziemnych złóż i
wyłapywały z nich te najcenniejsze. Choć co prawda nie wszystkie
wiedźmy posiadły tą umiejętność. Były takie, co znały się na
ziołach, umiały zasklepiać rany czy wreszcie potrafiły wyciągać
energię z kamieni aby przekazać ją człowiekowi i go uzdrawiać.
Tak więc w każdej grupie musiało być kilka Wiedźm Walońskich, a
każda specjalizowała się w swoim zakresie. Aby
jednak w grupie nie dochodziło do konfliktów, Wiedźmy wybierały
wśród siebie tą najmądrzejszą, i to jej przysługiwała rola
Wiedźmy Wiodącej.
Gdzie jest źródło tych mocy?
Umiejętności i skupienie pozwalają dobrać optymalny skład mieszanki |
Oczywiście, jak to ma się z każdą
mocą magiczną, tak i umiejętności Wiedźm Walońskich wymagały
odpowiednich rytuałów. I choć podpatrzyć mógł je każdy, to
jednak cała ich istota kryła się w szczegółach. Ile czerwonego
ziela dodać do mikstury na miłość, a ile zielonego do proszków
na biegunkę – to wiedziały tylko Wiedźmy. Co istotne, nie było
uniwersalnej receptury na dane lekarstwo czy mieszankę – to
Wiedźma wyczuwała ile mocy jest dziś w każdym z zebranych ziół
i na tej podstawie dobierała proporcje. Na własne oczy widziałem
to skupienie na fluidach wydobywających się z mieszanki – a
chwilę później ręka zdecydowanym ruchem pędziła do misy z
odpowiednim zielem i dobierała jeszcze trochę suszu.
Palenie bylicy poprawia humor :) |
Większość społeczeństw nie czuła
szacunku dla wiedźm i czarownic. Owszem, doceniali ich wiedzę, bali
się nadepnąć im na odcisk, aby czarownica nie odwdzięczyła się
jakimś liszajem czy urokiem za nadobne... ale ciężko mówić o
szacunku. W miarę godne ich traktowanie wynikało ze strachu... a
strach często rodzi nienawiść, prowadzącą nawet do palenia na
stosie. A już mieszkanie na uboczu było wręcz przymusowe, bo nikt
nie chciałby mieć tak niebezpiecznej sąsiadki. Zupełnie inaczej
traktowane były Wiedźmy przez Walończyków. Potomkowie Celtów
traktowali je z pełnym szacunkiem i oddawali im honory godne
władców. Bo takaż i była ich rola – władać danym plemieniem.
I władały mądrze swymi ludźmi, bo żadna złośliwa i mściwa
jędza nie była w stanie posiąść magicznych mocy.
Na co nam dziś pradawne Wiedźmy?
Dziś, w czasach komputerów, gps-ów i
internetu, Wiedźmy straciły na znaczeniu. Gdy rozboli nas żołądek,
możemy zawsze pójść do lekarza. Geolodzy szukający złóż
raczej sięgną po specjalistyczne mapy czy odpowiednią elektronikę,
niż spytają Wiedźmy odprawiającej pradawne gusła. Walończycy
stali się głównie turystyczną atrakcją, choć niejednemu
przydałyby się celtyckie rytuały odczyniające złe uroki i (z
racji swej formy) nakazujące choć na chwilę przystanąć,
przyhamować w codziennym biegu.
Lecz właśnie Noc Świętojańska
jest doskonałą okazją aby przypomnieć sobie zwyczaje przodków,
aby oprócz plecenia i rzucania wianków poskakać nad ogniskiem,
powdychać tajemnych oparów w magicznym kręgu, wetrzeć olejki siły
w swe dłonie. A na koniec – zamknąć swe złe moce w małej
sakiewce, i razem z nią spalić je w świętym ogniu. Więc kto nie
był wczoraj w Zamku, niech w te pędy pakuje swój plecak i
podrepcze do najbliższej Chaty Walońskiej, choćby tej w Szklarskiej Porębie
A ja się tych Wiedźm nie boję i język im pokażę |