Bogunki i Rusałki, źródło: Bestiariusz Słowiański |
Chrześcijaństwo upodobało sobie
Janów w roli zwalczania innowierców. Zaczęło się od zwalczania
słowian, którym trzeba było odebrać ich Noc Kupały. Ale
pospólstwo raczej niechętne było pozbywaniu się okazji do
świętowania, więc jakże ich przekonać do rezygnacji z pogańskich
zwyczajów? Pomocny okazał się święty Jan, który swe święto
obchodzi akurat tuż po Nocy Kupały. Tak więc Kościół nagiął
lekko tradycję naszych przodków, aby już kilka pokoleń później
wszyscy uważali, że to przecież chrześcijańska tradycja z dziada
pradziada.
Bies, źródło: Bestiariusz Słowiański |
Mieli Janowie kilka wieków spokoju,
gdy nagle znów okazali się niezbędni, aż do czasu, gdy na
horyzoncie pojawił się... nowy Jan, heretyk tym razem. Bo jakże
inaczej lubujący się w bogactwie Kościół mógł nazwać księdza,
który krytykował hulaszczy tryb życia dostojników kościelnych?
Mowa oczywiście o Janie Husie, prekursorze protestantyzmu. Miecz
zwalczaj mieczem, Jana zwalczaj Janem – zaraz odnalazł się
kolejny śmiałek, zmarły niedużo wcześniej Jan Nepomucen, którego
z czasem uczyniono świętym.
Gumiennik i Dziady, źródło: Bestiariusz Słowiański |
Skoro raz okazał się męczennikiem,
to czemu miałby nie posłużyć w kolejnej wojnie? Tak więc czeskie
duchowieństwo stawiało pomniki Jana Nepomucena gdzie popadnie, aby
poprzez ogłupienie zwalczać wśród chłopstwa chęć do siania
herezji i szerzenia reformacji? Bo niby co, słyszeliście o wielkim
Janie, który chciał ukrócić rozpustę duchowieństwa i zmniejszyć
podatki chłopom? Toż źle usłyszeliście, wszak TO jest NASZ Jan,
pewnie o nim słyszeliście – ale on przecież zupełnie co innego
nauczał.
Tak więc rozpowszechniło się
stawianie nepomuków gdziekolwiek tylko czeskim władzom się
spodobało. Modzie tej uległ i Dolny Śląsk, wtedy pod
protektoratem czeskim będący, nie ominęło więc i Leśnicy. Tuż
przed zamkiem postawiono nepomuka, coby wiary wśród ludzi pilnował,
skorzej do wyznawania swych grzechów nakłaniał, a i z czasem plac
świętojańskim nazwano.
CK Zamek przywraca stare tradycje
Ale kiedyś musiał nadejść kres temu
religijnemu zniewoleniu. Najpierw były przymiarki – i pod
pretekstem konwentu fantastyki ściągnięto na teren zamku
czarownice i czarowników. Niby prawdę historyczną rozgłaszając,
przypomniano społeczeństwu pradawne słowiańskie tradycje. Jednak
to nie był krok ostateczny: ostatnio ściągnięto do zamku całe
zoo słowiańskich potworów, zjaw i innych straszydeł. W
korytarzach zamku zaroiło się od rusałek, wiedźm, ogników,
dziadów, biesów, gumienników, wieszczy... że niby wystawa taka...
Na noc oczywiście zamek jest zamykany, więc potwory te w żaden
sposób wyjść na zewnątrz nie mogą. Jednak wszyscy wiemy, że
jest w zamku takie okno, jedno takie, które nigdy się nie domyka,
więc jakby się miało domknąć dzisiaj? A o północy, zaraz gdy
skończę pisać te słowa, tym właśnie okienkiem wyjdą sobie
wszystkie na zewnątrz, i zapraszając do pomocy topielców z
pobliskiej Bystrzycy wszystkie razem udadzą się odwiedzić świętego
Jana z pomnika, wyciem swym, strachem, i czym popadnie z pomnika
zepchnąć się go postarają. A gdy już pierwszy bastion padnie,
tak potem na resztę Wrocławia, a z czasem i Polski się rzucą, aby
przywrócić tu stare, słowiańskie tradycje naszych przodków, i
obalą nowy porządek, w którym to noc świętojańską, a nie
Kupały się obchodzi...
Więc może lepiej jeszcze jutro odwiedzisz Zamek i pod pozorem obejrzenia wystawy "Bestiariusz słowiański" oddasz pokłon słowiańskim strachom, aby potem nie traktowały cię jak wroga? Jak zapewniają organizatorzy, jeszcze w niedzielę masz szansę...
Wszystkie rysunki pochodzą z książki "Bestiariusz Słowiański" wydanej przez Wydawnictwo OSZ z Olszanicy.
Autorzy rysunków: Paweł Zych i Witold Vargas
Wszystkie rysunki pochodzą z książki "Bestiariusz Słowiański" wydanej przez Wydawnictwo OSZ z Olszanicy.
Autorzy rysunków: Paweł Zych i Witold Vargas