„Grecki bóg ci się marzy? To go
sobie namaluj”. Taki mi się jawił wizerunek bitwy na pędzle
organizowanej przez szkołę Marzeny Dałeckiej. Bo jak wynikało z
opisu, chodziło o konkurs wizażu ukierunkowany na antycznych bogów,
herosów i inne mitologiczne stwory.
Tak więc piątkowym
wieczorem pojawiłem się w klubie Grey, gdzie malowanie po twarzach
trwało już w najlepsze. Farbki, cienie, tusze, podkłady – i
tysiące innych rzeczy, których normalny facet nie jest w stanie
ponazywać. Baaa, w kolorach takich, że normalny facet stwierdzi, że
te cztery kwadraciki się niczym nie różnią :) No, fotografowie
jednak muszą mieć troszkę większą czułość niż na kolory niż
przeciętny facet, więc nawet nie zastanawiałem się czemu
wizażystki mają po kilka takich samych farbek i każdej używają
po trochu... nie, one były jedynie PRAWIE takie same.
Upadła anielica w przygotowaniu |
Wracając do samej imprezy. Gdy
zjawiłem się w klubie, na krzesełkach grzecznie już siedziały
piękne modelki, oczekujące aby zrobić z nich kobiety jeszcze
piękniejsze, wręcz boginie. Zamysły charakteryzatorek nie zawsze
jednak pokrywały się z marzeniami upiększanych. Spod czasem
pozornie przypadkowych plam, w miarę powstawania całości wyłaniały
się wizerunki upadłych anielic czy nie do końca ukształtowanego
żywiołaka wody. Oczywiście, ogromne ilości tuszów, pudrów i
innych rzeczy mogących stać się w połączeniu z wodą kolorowym
błotkiem sprawiły, że wspomniany żywiołak wody nabrał bardziej
cielesnych kształtów i nie rozlewał się kałużą po podłodze.
Egipska królowa z czasów faraońskich? |
Kto jeszcze był? Były elfy bo
uczestniczące w konkursie wizażystki bardziej niż na antyku
skupiły się na wymienionej także w opisie mitologii, odbierając
temat trochę szerzej niż w gatunku grecko-rzymskiego antyku.
Wspomniane elfy to przecież nie tylko postacie występujące w
literaturze Sapkowskiego (i człowiek naprawdę się dziwi, że jedna
ze startujących uznała jego literaturę za pierwowzór długouchych
– ale w końcu to nie był konkurs ze znajomości fantastyki) ale
także stwory zapożyczone z mitologii celtyckiej.
Elfia wojowniczka już prawie gotowa do pokazu |
Żywiołak wody pod wpływem pudrów nabiera mniej wodnistej formy |
I co najważniejsze, każdy z
uczestników mógł na własnych oczach zobaczyć, jak zwykłe,
ludzkie niewiasty powoli przemieniają się w pradawne boginie. Tak,
tak, pomieszczenie wizażystek było powszechnie dostępne i choć
większość wolała posłuchać śpiewów wrocławskiej wokalistki,
to w sali wizażu roiło się od obserwatorów, fotografów i
wszelkiej innej maści ludzików dekoncentrujących artystki przy
pracy. Tak, tak, bo w bitwie jak na wojnie – nikt nie gwarantuje,
że będzie cisza i spokój. To w końcu nie charakteryzatornia
wielkich gwiazd operowych...
Grecka nimfa wodna na wybiegu |
Trzeba przyznać, że sama idea bitwy
wizażowej jest ciekawym pomysłem nie tylko dla kobiet i że
naprawdę miło popatrzeć, jak czasem ledwie jeden gadżet sprawia,
że ostateczny efekt jest zupełnie inaczej odbierany niż widziany
jeszcze przed chwilą efekt pośredni. Martwi jedynie to, że mimo
selekcji startujących i ograniczenia ich ilości do zaledwie 11
osób, wśród startujących wciąż były osoby które nie miały
pomysłu na coś bardziej klimatycznego niż stylizacja kobieca w
stylu „beauty”, nijak mający się do wspomnianego tematu bitwy.
Mnie jednak ciekawi odpowiedź na pytanie: jaka tematyka czeka nas za
rok?
Więcej zdjęć na FB
Więcej zdjęć na FB
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz