środa, 24 kwietnia 2013

Zombie przybyły autobahnem z Poznania

Autobahn nach Poznań – u Ziemiańskiego droga którą płynęły do rajskiego Wrocławia wszelkie źródła zaopatrzenia z rolniczego Poznania, droga która dopiero po apokalipsie miała nabrać charakteru autostrady. Dziś ta właśnie droga nabrała fantastycznego wymiaru w zupełnie nowy sposób. Tak jak w opowiadaniu wrocławskiego pisarza droga ta musiała być broniona przed rozpadającymi się popromiennymi mutantami, tak dziś stała się trasą którą przybyły bliskie rozkładu zombie.



Dead Island Triptide bronione przez zombie
Pozbawione ludzkiego ciepła, o bladym kolorze skóry, poznaczone niezabliźniającymi się od lat ranami wypełnionymi dawno już zakrzepłą krwią, potwory przybyły dziś do Wrocławia. Nażarte mózgami mieszkańców, a więc i strachami przed ulicznymi korkami, do centrum wolały jednak dotrzeć tramwajem.
I właśnie tam je spotkałem. Para zombie, ona i on, wychodziła właśnie z przejścia na Świdnickiej. Mimo iż martwi, radośni swą bliskością, pod pachą targali krwistoczerwony pakunek. Swym niezdarnym krokiem wspięli się prowadzącymi z przejścia schodami aby wejść na Świdnicką. Tu, umęczeni, wkrótce musieli przystanąć, co wykorzystałem robiąc im zdjęcia. Ale spróbuj ruszyć ustawionego pudełka, ustawić je w korzystniejszym świetle – od razu zaczynali warczeć niż dzika wilczyca broniąca swych małych. Więc może lepiej nie ryzykować zakażenia?

A choćbym kroczył świetlistą doliną,
Słońca się nie ulęknę
Cierpliwie czekałem, aż ruszyli dalej. Ona, i on. Obydwoje ubranie znacznie skąpiej, niż wynikało to z ciepłego słońca. A właściwie, w ubraniu idealnie pasującym do pogody – nie uwzględniając licznych przypadkowych dziur w zniszczonej odzieży.
I ruszyli dalej, przez wrocławski rynek, wzbudzając wśród przechodniów zarówno strach, jak i zaciekawienie. Jedni starali się trzymać jak najdalej od nich, inni podchodzili by zrobić im zdjęcia.


Kierunek: CD - Action!!!
Aż zniknęli w jednym z rynkowych przejść. Ich celem była klatka numer 6. Jakoś poradzili sobie z drzwiami, schody okazały się większym wyzwaniem. Próbowali co prawda skorzystać z windy, jednak niezdarne palce uparcie nie mogły poradzić sobie z przyciskiem.











Ej, no weź, jak fleja wyglądasz,
popraw ty sobie tą grę
Więc pozostały schody. Drakoński wysiłek – lecz cóż czynić, misji dokonać trzeba. Misji niesienia wizji Martwej Wyspy wśród narodów. Bo dziś był ich dzień, dzień Zombie, i dziś Wybrańcy roznosili swe tajemnicze przesyłki po całej Polsce. Pudełka nowej gry, śmiertelnego wirusa który poprzez wirtualną zabawę miał zarażać umysły Żywych.
Czemu trafiło im się fantastyczne miasto, Wrocław? Zapewne zadecydował ślepy los. Jednak byli z tego powodu szczęśliwi. Innym trafiły się centrale serwisów internetowych, które z pewnością rozniosą pierwszą falę Zarazy i o nich będzie najgłośniej, lecz te newsy z pewnością szybko zostaną zastąpione nowszymi, i nie pozostanie po nich nawet zero-jedynkowy ślad. Jednak im trafiło się CD-Action, siedziba wrocławskiego wydawnictwa zajmującego się właśnie grami. I o ich przesyłce napiszą na Papierze, który pozwoli jej przetrwać poprzez wieki. Bo przecież już wkrótce nikt nie będzie w stanie pisać nic więcej w świecie opanowanym Zarazą...






9Kier, redaktorka CD-Action, broni się przed zombie
W środku też nie było łatwo. Najpierw kolejne drzwi, które nie chciały się otwierać. I redakcja, która nie wiedziała o co chodzi. No, ale jak im wytłumaczyć, skoro oni warczącego nie rozumieją? Sami porozumiewają się jakimś skomplikowanym językiem, który w tysiące różnych dźwięków obfituje, a prostego języka składającego się z kombinacji 3 różnych warknięć nie rozumieją? Wyciągnięcie rąk przed siebie i sympatyczne powiedzenie „wrr-wrrrr-wr” zostało opacznie zrozumiane – jedna z redaktorek myśląc, że to atak na nią zaatakowała i rozpętała się straszliwa walka. Z nich wszystkich, jej było najbardziej szkoda.
9Kier, jak ją nazywają, przecież organizatorka wielu akcji w ramach Wielosferu – i akurat na nią musiało trafić. No cóż, może pójdzie w ślady pratchettowskiego Rega Shoe i za kilka godzin obudzi się niczym zombie? No cóż, tylko jej tego życzyć, stanie się jeszcze bardziej fantastyczną dziewczyną. Ale dzięki niej chociaż reszta zrozumiała, że TE warknięcia miały w ich języku znaczyć: „bierzcie, to dla was”. Teraz tylko to muszą uruchomić i napisać dobrą recenzję. Dobrą lub rewelacyjną, bo przecież wiadomo, że o tej grze nie da się napisać kiepskiej recenzji.

Ona, i On; dwójka Wybrańców. Jeszcze tylko te piekielne schody, i mogli usiąść przy fontannie. Nareszcie nadszedł czas na sielankę i romantyczne rozmyślania o wspólnym życiu wśród Żywych. Tak, tak, wśród Żywych, tu było ich miejsce.

Bo przecież imię ich było 
Nieumarli...
Ona i On... Nieumarli

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz