Chociaż to na końcu świata,
Jestem i się kłaniam w pas,
Bo, by Tolkiena myśl rozsławić,
Jest potrzebny niezły las.
ref. Hej! Hej! Usiądźcie w koło!
Hej! Niech popłynie śpiew!
Niech usłyszą lasy, góry,
Że dziś jest TolkFolku dzień!
Nifrodel, TolkPiosenka
Dawno, dawno temu (czyli przedwczoraj),
w odległej krainie Piławie Górnej (dokładnie 67 kilometrów od
Wrocławia), licznie zebrani przedstawiciele Śródziemia (w liczbie
osób....)... (zza monitora słychać kilka głuchych uderzeń pałką
o jakieś workowate ciało).
No dobra, przepraszam, troll jakiś się
zabrał ze mną na stopa do domu, i uparcie stał mi nad klawiaturą
co chwila próbując prostować tekst. Więc żeby nie było –
fakt, niby tylko 67 kilometrów od Wrocławia, to jednak w miejscu
tak odległym od cywilizacji, że dochodzi tam tylko jedna nitka
utwardzonej drogi. Z pewnością i tą by zwinęli aby nie zeżarły
jej pędzące na ucztę wygłodniałe orki, jednak sami wiecie jak to z polsko-urzędniczą opieszałością bywa – nie zdążą na czas,
ale potem przecież wykażą że cel został osiągnięty, drogi asfaltowej nie ma (orki zeżarli)... słowem, sukces panie dziejku,
sukces pełną parą!
To może jeszcze raz od początku:
Całkiem niedawno temu, w krainie tak
odległej, że nawet drogi asfaltowe tam się powoli kończyły,
wielki podróżnik i amator przygód Bilbo Baggins (tak, niziołku,
miałem nie przeklinać – ale przecież piszemy o Bilbie Bagginsie,
więc przekleństw „podróżnik” i „przygoda” trzeba użyć,
przecież to „niedobry” hobbit był) postanowił urządzić
imprezę urodzinową. I choć reszta współbratymców-hobbitów
powinna być szczęśliwa, bo przecież huczne imprezowanie to to, co
niziołki lubią najbardziej, to już perspektywa zamieszkania pod
mroczną górą Mordoru już nie brzmiała tak pięknie. A jednak...
gości było mnóstwo, więc i bez przedstawicieli Mordoru obyć by
się nie mogło. Bo choć wróg wciąż pozostaje wrogiem, to
przecież cóż byłaby to za potwarz nie zaprosić jednego z
największych władców Śródziemia, cóż za potwarz z jego strony
z kolei i do kolejnej wielkiej wojny powód doskonały, gdyby
zaproszenia nie przyjął i chociaż przedstawicieli swoich nie
wysłał. A żeby jednak nie kusić losu otwartym przejazdem przez
ziemie Śródziemia (bo jeszcze by ktoś spuścił łomot pokojowej
wyprawie Mordoru – w końcu wróg to wróg, oberwać musi), to
Sauron zaprzągł swe orki do przekopania ogromnego tunelu pod górami
i wyżynami, aż do lekko pagórkowatego Hobbitonu. I tak oto w
sielskim i przepięknym krajobrazie wyrosła góra przeohydna, która
już pewnie na wieki zostanie na pamiątkę tych urodzin.
5.
A nocą na Wichrowym Czubie
Nazgule
napadną nas szczerze.
Nazguli
ja bardzo nie lubię,
Aragorn
pochodnią ich spierze.
6.
Król Nazgul jest na Pelennorze,
dziabniemy
go od tyłu szpetnie;
gdy
on wrzaśnie z bólu, to może
Księżniczka
mu głowę obetnie.
Adiemus, Żale Szeloby
No dobrze, to skoro o gościach mowa –
to któż zacny przyjechał i z jakich to przeodległych krain
przybył? Oczywiście oprócz wspomnianego już Mordoru godnie
reprezentowanego przez grupę radosnych Nazguli (a co, przecież na
pokojowej imprezie byli, nie na misji wojennej), były też wojska
Gondoru, okazji do zdobycia darmowego pokarmu nie omieszkała pominąć
pajęczyca z Mrocznej Puszczy. Mnóstwo gości zacnych było, których
teraz ciężko by wymieniać, z krain tak odległych jak i mało
znanych komukolwiek w Śródziemiu jak leżąca za wysokimi górami
Czechlandia czy oddzielona morzami i oceanami Irlandia, gdzie poza
podróżą statkiem dostać się można tylko na grzbietach
najtwardszych i najsilniejszych Orłów. I choć sam Obieżyświat
przez niektórych złośliwie Łazikiem nazywany osobiście się nie
stawił, to i bez przedstawiciela tego najważniejszego rodu
ludzkiego się nie obyło. Tak więc na miejsce przybył i kronikarz
Ivellios, który raporty swe z pewnością Obieżyświatowi spisywał.
Aaa, nawet Gollum się jakoś przypałętał. Choć nie wyglądał na zainteresowanego ani ucztą,
ani balami – to jednak kronikarski obowiązek nakazuje i jego
uwzględnić w swym zapisie, choć jeno tylko ryby na swój użytek w
jeziorze próbował upolować.
Na urodzinach, czyli tańce, hulanki, swawole
Jest Nazgul, jest Eowina,
Więc Comhlan tańczyć zaczyna,
Do muzy Faunów i Strays.
Tekst własny na podstawie tekstu
"U cioci na imieninach" (Szwagierkolaska)
A skoro urodziny, to oczywiście
muzyka, śpiewy i tańce. Takoż i na miejscu spotkać można było
najznamienitsze zespoły muzyczne, przy których swoje pląsy
odstawiano. Ale i o tych mniej roztańczonych pomyślano,
najznamienitszych tancerzy nakłaniając aby swymi umiejętnościami
się podzieli i nawet tych o drewnianych nogach tańczyć nauczyli.
Bo któż to widział, żeby na tak znamienitej imprezie nie
wytańczyć się, nie wybalować. Tak więc przy skocznych nutach
muzyków ze Straysu i Faunu hulanki odstawiali tancerze Comhlanu, a i
wśród nich także pozostali goście.
1.
Kiedy Pierścień dostaniesz i Nazgul cię ściga,
Kiedy
trolle cię złapią albo orków drużyna,
Gdy
Szeloba cię dorwie i jest bardzo źle,
Tańcz
z hobbitami i nie przejmuj się!
ref.
Tańcz, tańcz, tańcz z nami ty,
Tańcz
z hobbitami, by wióry szły.
Wypij
aż do dna za przygody złe,
Tańcz
z hobbitami i nie przejmuj się.
Maniaiel, Tańcowanie z hobbitami
Ech, jakże stroje piękne prezentowały
niewiasty, pełne ozdób kolorowych i krętych linii. Jakże dumnie
nosili się mężczyźni w swych zbrojach paradnych i strojach
balowych, z przypiętymi pasami u boku. I choć bez drobnych utarczek
się nie obyło (bo cóż to za impreza, po której nie ma kilku
rozbitych głów?), to incydentów większych nie odnotowano. Aby
jednak dopełnić kronikarskiego obowiązku poniżej zapisuję, że z
bojowych zaczepek skwapliwie korzystali przedstawiciele Czechlandii,
którzy głównie między sobą fechtunek ćwiczyli, sporadycznie
jedynie przyuczając niziołkowatą ludność tubylczą . No i sowa
chyba kilku osobom podpadła i na zbiorowe obicie zasłużyła,
należy jednak podejrzewać, iż było to działanie celowe – wszak
dopiero dzięki temu swego zimowego opierzenia się wreszcie pozbyła,
mając nadzieję, że wreszcie wyrosną jej bardziej eleganckie
piórka letnie.
Potem przyszła znowu grupa,
Z
ogromnymi toporami.
Ostała
się kości kupa,
Bo
bawiły się z orkami.
A
te bębny nadal dudnią,
Ależ
one mnie wkurzają!
Cóż
te orki znowu knują?
Może
wreszcie gości mają?
Preciousss, Żale Balroga
Czarownik zawsze na czas
Choć zaraz pewnie ktoś oburzony
rzeknie: Ale jak to tak, urodziny Bilba bez Gandalfa? Ależ skądże,
Gandalf oczywiście był. Jednak do tej pory o tym nie wspominałem,
bo skończyć opowieść przedwcześnie bym musiał. Wszak Gandalf
przybył dopiero na samiuśki koniec imprezy, sierota jakaś nie
rozumna kontekstu rzekła nawet, że Gandalf się spóźnił. Wszak
jednak wszyscy wiemy, że czarodziej nigdy się nie spóźnia. Tak i
Gandalf dokładnie na czas przyszedł, ani trochu za wcześnie na
wypadek wszelaki, ani też nawet trochu za bardzo się spóźnił –
dokładnie w swój czas utrafił. Bo gdy już muzycy ze zmęczenia
wielkiego grać poprzestawali, gdy wesołym tancerzom sił już nie
stawało, by bawić się dalej – wtedy właśnie na wielkiego
Gandalfa przyszła pora. A wraz z Gandalfem smok wielki przybył, a z
łusek jego światłość wielka tak biła, że oczy przymykać mocno
trzeba było, a i aparat przed spaleniem matrycy od światłości
owej ratować. A jednak bać się smoka nie trzeba było, bo poza
światłością wielkiego żadnego zagrożenia nie robił, przez
Gandalfa przecież wyczarowany. A gdy już smok już przygasł, to w
powietrze poleciały rakiety wszelakie i inne fajerwerki,
rozpryskując się tysiącem gwiazd na nocnym nieboskłonie.
Do domu wracać pora
A kiedy po naszej wyprawie
do
domu w końcu wrócimy,
w
"Kucyku" czas się nie dłuży,
gdy
tę piosnkę przy piwie nucimy.
Adiemus, Żale Szeloby
Takoż i odbyła się uczta urodzinowa
u Bagginsa Bilba, hobbickiego podróżnika i amatora przygód, jednak
to jeszcze nie koniec opowieści. Wszak droga powrotna pozostała, a
ta do najprostszych nie należała. O żarłocznych orkach
wyjadających asfalt już wspominałem, jednak tragiczne efekty ich
obżarstwa dopiero w drodze powrotnej poznałem. Tak więc drogi
prostej nie było, jeno jakieś dróżki wąskie, wijące się
zakosami niczym rzeka wśród gór, niczym wędrowiec trawersem zbyt
stromą górę zdobywający. I żadne nowoczesne gpsy nie pomagały,
a i na czary Gandalfa liczyć nie mogłem, bo ten w innym kierunku
się udał, tak jeno sztuka kartografii według pradawnych
papierowych map mi pozostała. Tak więc, niczym wędrowiec szukający
bramy do swojej, wrocławskiej rzeczywistości magicznej,
podróżowałem po nocy po drogach krętych. A nawierzchnia dróg
tych nie mogła się zdecydować, czy to jeszcze do tej, czy może do
tamtej rzeczywistości należy, tako więc i liczne dziury ciągle
pod kołami wozu powstawały. Tako więc dnia następnego i głowa od
tych wszelkich wybojów, wykrotów i wertepów bolała...
Kiedy my wrócić do dom, zaraz włączyć sieć
I
w bezokolicznikach pisać to, co chcieć.
Z
Tolk Folku sprawozdanie pisać właśnie tak,
Niech
adminów trafić szlag!
Achika, Hymn TolkFolku 2005
!!!UWAGA!!! OGŁOSZENIE SPONSOROWANE
PRZEZ MORDOR!!! UWAGA!!!
(redakcja nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treść ogłoszeń, a w szczególności za nakłanianie do przestępstwa, wszczynania wojen i zachowywania się w sposób niegodny hobbita)
Ten podły, zgniły hobbit znowu ukradł
nam pierścień (aha, miałem nie mówić po mordorsku, tak
oficjalnie znaczy się? To już się poprawiam - Sauron)
No więc, w trakcie uczty urodzinowej,
jeden z naszych Nazguli zgubił niewielką, złotą obrączkę z
dyskretnym grawerunkiem. Ma ona wielką wartość sentymentalną dla
właściciela. Znalazca proszony jest o kontakt pod adresem:
Barad-Dur 1
13-666 Mordor
Ach, gdybym ja miał
pierścień taki,
poszłyby
za mną wszystkie chłopaki,
Sauronowi
spalić chałupę.
I
tatę mógłbym kopnąć w dupę...
Boromir
blues, Boromir blues.
Adiemus, Boromir Blues